W końcu i ja... Cześć!
-
- gimnASjalista
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwie 2014, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
W końcu i ja... Cześć!
Zajęło mi to dużo czasu. Po raz pierwszy trzy lata temu obudziłam się i wszystko nagle stało się jasne. Nie jestem ani hetero ani homoseksualna - to drugie próbowałam sprawdzić w noc poprzedzającą... Nic z tego nie wyszło. Moje ciało w momencie zbliżenia o choćby niewielkim podtekście seksualnym reagowało samo- ucieczką. Czułam się skompromitowana za każdym razem gdy próbowałam zachowywać się "normalnie", czyli w moim przekonaniu tak jak wszyscy których znam.
U mnie jest inaczej. Bliskość tak, ale tylko na moich warunkach. Myślę, że Was to nie dziwi, ale wszyscy z którymi do tej pory próbowałam nawiązać relacje czuli się zagubieni, nie dziwię się im zbytnio... Z jednej strony jestem otwarta, rozgadana, moi przyjaciele mówią, że nie dziwi ich fakt że jestem sama bo sprawiam wrażenie osoby, której NIKT nie jest do szczęścia potrzebny. Uśmiecham się na to, czasem zaprzeczam, mówię że taki mam charakter, a tak naprawdę to mój sposób na uniknięcie kolejnych ran, nie tylko moich ale też chłopaków, którzy myślą że są na tyle beznadziejni że nie sposób ich nawet pocałować...
Ostatnio "kumpel" którego znam od wielu lat i tak naprawdę, chciałabym żeby był kimś więcej wyznał mi że kiedyś chciał być ze mną, o czym chyba podświadomie wiedziałam, ale jasno dawałam do zrozumienia że nie ma szans... Mam wrażenie, że moja historia tutaj jest jest jedną z wielu, ale w moim życiu nikt tego nie rozumie. Nie dziwie się, sama przed tym już długo uciekam.
Coraz częściej słyszę, że mogłabym przedstawić wreszcie swojego partnera ... lub partnerkę... Wiecie, czasem żałuję że nie jestem lesbijką, mogłabym wtedy obwieścić to całemu światu, moja rodzina przyjęła by to, oni chcą żebym była szczęśliwa, wiem to. Ale tego że z nikim nie potrafię być już trudniej im zrozumieć.
Zresztą to nie to jest moim problemem. Widzą że się męczę, często gram radosną, bo nie marzę o niczym innym tylko o tym by mieć kogoś przed kim się otworzę, z kim będzie bezpiecznie. Mężczyznę z którym nie będę mieć poczucia winy że nie jestem w stanie dać mu fizycznej przyjemności... Tak, to ja jeszcze nie zaakceptowałam obecnego stanu rzeczy. Ciągle czekam na to aż pewnego dnia się obudzę i będę "normalna".
Przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam, po prostu marzę o założeniu rodziny, dzieciach, a na razie wyglądam na lekkoducha, który lubi swoją pracę - to akurat prawda , jest niezależna, nie lubi prosić o pomoc, fotografuje i podróżuje kiedy tylko może.
Witam Was wszystkich tym nieco przydługim i łzawym skrótem o mnie. Jestem tu po to żeby Was poznać i za pomocą Waszego wewnętrznego piękna odkryć również swoje. HEJ!
U mnie jest inaczej. Bliskość tak, ale tylko na moich warunkach. Myślę, że Was to nie dziwi, ale wszyscy z którymi do tej pory próbowałam nawiązać relacje czuli się zagubieni, nie dziwię się im zbytnio... Z jednej strony jestem otwarta, rozgadana, moi przyjaciele mówią, że nie dziwi ich fakt że jestem sama bo sprawiam wrażenie osoby, której NIKT nie jest do szczęścia potrzebny. Uśmiecham się na to, czasem zaprzeczam, mówię że taki mam charakter, a tak naprawdę to mój sposób na uniknięcie kolejnych ran, nie tylko moich ale też chłopaków, którzy myślą że są na tyle beznadziejni że nie sposób ich nawet pocałować...
Ostatnio "kumpel" którego znam od wielu lat i tak naprawdę, chciałabym żeby był kimś więcej wyznał mi że kiedyś chciał być ze mną, o czym chyba podświadomie wiedziałam, ale jasno dawałam do zrozumienia że nie ma szans... Mam wrażenie, że moja historia tutaj jest jest jedną z wielu, ale w moim życiu nikt tego nie rozumie. Nie dziwie się, sama przed tym już długo uciekam.
Coraz częściej słyszę, że mogłabym przedstawić wreszcie swojego partnera ... lub partnerkę... Wiecie, czasem żałuję że nie jestem lesbijką, mogłabym wtedy obwieścić to całemu światu, moja rodzina przyjęła by to, oni chcą żebym była szczęśliwa, wiem to. Ale tego że z nikim nie potrafię być już trudniej im zrozumieć.
Zresztą to nie to jest moim problemem. Widzą że się męczę, często gram radosną, bo nie marzę o niczym innym tylko o tym by mieć kogoś przed kim się otworzę, z kim będzie bezpiecznie. Mężczyznę z którym nie będę mieć poczucia winy że nie jestem w stanie dać mu fizycznej przyjemności... Tak, to ja jeszcze nie zaakceptowałam obecnego stanu rzeczy. Ciągle czekam na to aż pewnego dnia się obudzę i będę "normalna".
Przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam, po prostu marzę o założeniu rodziny, dzieciach, a na razie wyglądam na lekkoducha, który lubi swoją pracę - to akurat prawda , jest niezależna, nie lubi prosić o pomoc, fotografuje i podróżuje kiedy tylko może.
Witam Was wszystkich tym nieco przydługim i łzawym skrótem o mnie. Jestem tu po to żeby Was poznać i za pomocą Waszego wewnętrznego piękna odkryć również swoje. HEJ!
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witam Cię serdecznie w naszym szacownym gronie
Dużo ciasta ode mnie, bo Twoje powitanie zrobiło na mnie wrażenie Przyznam, że trochę mnie wzruszyłaś. Po prostu jakbym czytała kawałek swojego życia...
Nie wątpię, że jesteś bardzo piękna A piękno postrzegamy tu głównie w kategorii duchowej. Zostań z nami i podążaj ku pogodzeniu się ze sobą. Ku szczęściu.
Dużo ciasta ode mnie, bo Twoje powitanie zrobiło na mnie wrażenie Przyznam, że trochę mnie wzruszyłaś. Po prostu jakbym czytała kawałek swojego życia...
Nikogo z pewnością nie uraziłaś. Wielu z nas pogodziło się ze swoją innością, inni są wciąż na drodze ku temu ( m.inn. pisząca te słowa ) Jedno jest pewne, że samoakceptacja to klucz do sukcesu. Do raju wręczRudiBlondi pisze: Widzą że się męczę, często gram radosną, bo nie marzę o niczym innym tylko o tym by mieć kogoś przed kim się otworzę, z kim będzie bezpiecznie. Mężczyznę z którym nie będę mieć poczucia winy że nie jestem w stanie dać mu fizycznej przyjemności... Tak, to ja jeszcze nie zaakceptowałam obecnego stanu rzeczy. Ciągle czekam na to aż pewnego dnia się obudzę i będę "normalna".
Przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam
RudiBlondi pisze: Jestem tu po to żeby Was poznać i za pomocą Waszego wewnętrznego piękna odkryć również swoje. HEJ!
Nie wątpię, że jesteś bardzo piękna A piękno postrzegamy tu głównie w kategorii duchowej. Zostań z nami i podążaj ku pogodzeniu się ze sobą. Ku szczęściu.
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
-
- gimnASjalista
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwie 2014, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Re: W końcu i ja... Cześć!
Dzięki za ciastka Valhallo Jak dobrze wiedzieć, że jest nas więcej, samemu bywa tak ciężko.
Cieszę się, że w końcu jestem z Wami
Cieszę się, że w końcu jestem z Wami
Re: W końcu i ja... Cześć!
witaj na forum
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witaj na forum
Re: W końcu i ja... Cześć!
Cześć RudiBlondi Ciasto dla Ciebie
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witaj
Czuj się jak u siebie, jesteś wśród swoich
Czuj się jak u siebie, jesteś wśród swoich
mam problem. często bywam wesoła, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa.'
Re: W końcu i ja... Cześć!
Bardzo dobrze Pani to napisała. Tak, dojrzale.
-
- gimnASjalista
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwie 2014, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witajcie! Dobrze być wśród Swoich dla Was
- kawa z mlekiem
- młodASek
- Posty: 26
- Rejestracja: 13 maja 2014, 10:34
Re: W końcu i ja... Cześć!
"Coraz częściej słyszę, że mogłabym przedstawić wreszcie swojego partnera ... lub partnerkę... Wiecie, czasem żałuję że nie jestem lesbijką, mogłabym wtedy obwieścić to całemu światu, moja rodzina przyjęła by to, oni chcą żebym była szczęśliwa, wiem to. Ale tego że z nikim nie potrafię być już trudniej im zrozumieć."
Skads to znam , ja tez czesto mysle ze lepiej by bylo MIEC jakas, jakakolwiek predyspozycje, niz nie miec jej wcale. Ja bardzo z tego powodu cierpie, moze tez sie kiedys rano obudze i bede normalna...
Skads to znam , ja tez czesto mysle ze lepiej by bylo MIEC jakas, jakakolwiek predyspozycje, niz nie miec jej wcale. Ja bardzo z tego powodu cierpie, moze tez sie kiedys rano obudze i bede normalna...
-
- gimnASjalista
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwie 2014, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Re: W końcu i ja... Cześć!
Skads to znam , ja tez czesto mysle ze lepiej by bylo MIEC jakas, jakakolwiek predyspozycje, niz nie miec jej wcale. Ja bardzo z tego powodu cierpie, moze tez sie kiedys rano obudze i bede normalna...
[/quote]
Właśnie dotarło do mnie jak absurdalnie to brzmi. Przecież my jesteśmy normalni!
To tylko dysproporcja liczebna każe nam myśleć inaczej. Nie musimy od razu tatuować na przedramieniu informacji o tym, że jesteśmy Asem, ale jako AS też można być szczęśliwym. Wystarczy spojrzeć na liczbę forumowiczów, ona pokazuje, że jeżeli wyjdziemy z niewielką inicjatywą nie musimy żyć w osamotnieniu. uff...
kawa z mlekiem, nie piszę tego tylko do Ciebie, ale jak zobaczyłam napisane powyżej zdanie coś się we mnie zagotowało. Sama też to napisałam, wiem, ale na siebie ciężko spojrzeć z dystansu.
Pozdrawiam i dzięki za swego rodzaju oświecenie. na osłodę czasu godzenia się z rzeczywistością
[/quote]
Właśnie dotarło do mnie jak absurdalnie to brzmi. Przecież my jesteśmy normalni!
To tylko dysproporcja liczebna każe nam myśleć inaczej. Nie musimy od razu tatuować na przedramieniu informacji o tym, że jesteśmy Asem, ale jako AS też można być szczęśliwym. Wystarczy spojrzeć na liczbę forumowiczów, ona pokazuje, że jeżeli wyjdziemy z niewielką inicjatywą nie musimy żyć w osamotnieniu. uff...
kawa z mlekiem, nie piszę tego tylko do Ciebie, ale jak zobaczyłam napisane powyżej zdanie coś się we mnie zagotowało. Sama też to napisałam, wiem, ale na siebie ciężko spojrzeć z dystansu.
Pozdrawiam i dzięki za swego rodzaju oświecenie. na osłodę czasu godzenia się z rzeczywistością
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witam RudiBlondi ,jak czytała, Twoje przedstawienie sie to tak jakby to była moja historia.Poprostu mam podobne doswiadczenia życiowe jak Ty. Próbowałam być w związku z facetem ale to niedziała,na sama myśl o zbliżeniu fizycznym z mężczyzna czar pryskał a ja czułam sie strasznie ,niechciałam na siłę zadowolić faceta /próbowalam ale czułam sie po tym okropnie/ znowu unikać zbliżeń też można tylko do czasu no i tak wyszło że w końcu jestem sama Dzięki temu forum które odkryłam ostatnio w internecie zrozumiałam i zobaczyłam ,że niejestem odosobnionym przypadkiem w swoich odczuciach i że niejestem "jakims wybrykiem natury" tylko Asem i mam nadzieje że poznam tu ludzi z którymi będe mogła porozmawiać o normalnych odczuciach i życiu a nie tylko o seksie do czego zazwyczaj sprowadzają sie rozmowy na czatach.
-
- gimnASjalista
- Posty: 14
- Rejestracja: 13 kwie 2014, 21:12
- Lokalizacja: Warszawa
Re: W końcu i ja... Cześć!
Witaj kojot13,
cieszę się że nas znalazłaś, tutaj możesz czuć się jak u siebie pisać o swoich sukcesach, dzielić się smutkami i przede wszystkich poznawać podobnych sobie ciastka na osłodę
cieszę się że nas znalazłaś, tutaj możesz czuć się jak u siebie pisać o swoich sukcesach, dzielić się smutkami i przede wszystkich poznawać podobnych sobie ciastka na osłodę