Zabawne historie z naszego życia

Gry, żarty, pogaduszki...wyluzuj się tu!
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Właśnie w tę sobotę szliśmy sobie z kolegami i koleżanką plażą. Było późno, więc byliśmy tylko my… i jakiś miłośnik joggingu, który akurat wieczór wybrał sobie na bieganie. Jak go zobaczyliśmy, to jeden z kolegów, nazwijmy go Michał, mrugnął na resztę towarzystwa i jak nagle nie ryknie „ZA NIM, NAP...LAĆ!!!”, po czym puścił się w pogoń za biegaczem. Biegacz zobaczył, że go goni prawie dwumetrowy facet w bojówkach i glanach, więc zaczął uciekać, ale jako że biegał już jakiś czas, nie miał za bardzo siły, żeby przyspieszyć. Toteż kolega Michał po kilkudziesięciu metrach go dogonił, po czym klepnął w ramię, krzyknął „berek!” i pobiegł z powrotem do nas.

Tak, wiem, to było podłe. Ale kolega Michał miał kłopoty natury ekhm... sercowej i rozrywka mu się należała ;)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

Dobre, ale się uśmiałam, strasznie się uśmiałam, do łez...
Cały rok szkolny użeram się z nastolatkami robiącymi takie numery. Żałosne, brak słów.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Ernest
AStrum
Posty: 1482
Rejestracja: 3 kwie 2009, 00:15

Post autor: Ernest »

Zabawne są sytuacje, w których tacy odważni, wyszczekani i ,,zawsze do przodu" osobnicy milkną jak trusie i wlepiają pokornie oczka w ziemię kiedy nie ma towarzystwa w pobliżu.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche

''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake

,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Tylko że temu koledze to się raczej nie przytrafi. Trudno, żeby wlepiał oczka w ziemię, jak ma 197 cm wzrostu, a wszyscy schodzą mu z drogi :mrgreen:

A teraz coś z zupełnie innej beczki:

Niemal dokładnie rok temu byłem sobie we Wrocławiu. W piątek wieczorem poszedłem na imprezę. Jak to na imprezach bywa, troszkę wypiłem, aż tu nagle spotykam znajomych, co ich z rok nie widziałem. No i kieliszeczek czegoś mocniejszego zamienił się w 5. Potem wracam późną nocą do schroniska, gdzie nocowałem. Nagle patrzę i oczom nie wierzę: widzę oddział szturmowców Imperium w pełnym rynsztunku. Umysł przytępiony alkoholem podpowiedział mi "Marek, Ty już więcej nie waż się tyle pić".
Dopiero rano przypomniało mi się, że tego samego dnia odbywał się konwent Legionu 501, czyli elitarnego fanklubu Gwiezdnych Wojen, którego członkowie noszą uniformy żołnierzy imperialnych.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Mnóstwo zabawnych (chociaż czasami nie było mi do śmiechu) historii przytrafiało mi się w SKM-ce, jak dojeżdżałam na studia do Sopotu.

Generalnie jest tak, że mam coś, co można określić jako magnes na wszelkiej maści nietypowych osobników. Mogę iść w tłumie ludzi, a i tak taki osobnik wyłowi właśnie mnie.

Przykłady:
1) Zawsze miałam w kolejce dylemat, czy siadać tam, gdzie jeszcze nie siedzą inni pasażerowie, czy raczej siadać tam, gdzie siedzą ludzie wyglądający raczej typowo i przeciętnie. Nie ma dobrej recepty - raz usiadłam przy trójce pasażerów - dwie babki i facet koło trzydziestki. Zadowolona, że podróż przebiegnie bez problemów, zaczęłam patrzeć przez okno. Nagle kątem oka widzę jakiś dziwny ruch naprzeciwko - a to pan po trzydziestce zaczyna ocierać się głową i ramieniem o ścianę przedziału - dość intensywnie, żeby nie powiedzieć, że niekontrolowanie. Ocierał się całą drogę z Zaspy do Sopotu...

2) Innym razem usiadłam w miejscu, gdzie pasażerów nie było. Przysiadł się mocno zawiany, nieświeży i nieumyty pan. Siedzi i się patrzy, wręcz wbija we mnie wzrok. Nagle pochyla się w moim kierunku i konspiracyjnym szeptem (wiadomo - słyszalnym w całym pociągu) mówi: "ty to jesteś porządna dziewczyna, nie to co te k****, co z p****** chodzą na wierzchu.", po czym pokazuje palcem na dziewczynę siedzącą po skosie naprzeciwko, ubraną w całkiem normalną sukienkę xD Dwa przystanki w podobny sposób omawiał moralne i niemoralne zachowania współczesnych młodych kobiet.

3) Jeszcze innym razem zaczepił mnie młody chłopak, który - jak się okazało z jego opowieści - był jednym z poszkodowanych w wypadku autokaru w Kokoszkach. Opowiadał mi szczegóły swojej operacji, mówił, ile mu mózgu zostało i pokazywał dziury w czaszce.

4) Raz też - jak już przestałam siadać w przedziale i całą drogę stałam przy drzwiach wagonu - podszedł do mnie nastolatek z kwiatkiem i opowiedział mi, do jakiej szkoły specjalnej chodzi i w której nauczycielce się kocha i że właśnie jedzie do niej z kwiatkiem wyznać jej miłość.

Po blisko pięciu latach przygód w SKM-ce dostałam alergii na ludzi.
Awatar użytkownika
Blv.
ananAS
Posty: 358
Rejestracja: 2 lut 2008, 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Blv. »

I właśnie dlatego Bóg stworzył odtwarzacze mp3 :mrgreen:
Książka niestety nie działa na ludzi aż tak odstraszająco, mimo że teoretycznie powinna wysyłać sygnał "obecnie nie przebywam w tym świecie, proszę nie przeszkadzać".
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

@Agnieszka, podróże SKM to najlepszy sposób na poznanie Trójmiasta ;) a także języka współczesnej młodzieży. Przykład: jadę sobie kiedyś kolejką w piątek wieczorem, cały pociąg zaćkany młodzieżą wybierającą się na imprezy w Sopocie (ja też jechałem na imprezę, ale do Gdyni :P). W pewnym momencie jeden z ogolonych na łyso młodzieńców powiedział do dziewczyny obok "Zaj...łem się w tobie na ch...", a ona rzuciła mu się na szyję. Dopiero po kilku godzinach ciężkiej pracy umysłowej domyśliłem się, że on w ten sposób powiedział, że ją kocha :shock:
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Libra

Post autor: Libra »

Viljar pisze: Jak go zobaczyliśmy, to jeden z kolegów, nazwijmy go Michał, mrugnął na resztę towarzystwa i jak nagle nie ryknie „ZA NIM, NAP...LAĆ!!!”, po czym puścił się w pogoń za biegaczem.
Jak dla mnie to nie jest śmieszne: sama biegam, przeważnie wieczorami/nocami, nieustannie zmagam się z jakimiś chamskimi nawoływaniami, straszeniem, blokowaniem mi drogi przez stado rozbawionych nastolatków, a gdy biegnę i słyszę, że jakiś samochód obok mnie zwalnia i widzę jak otwiera się szyba to już mnie szlag trafia...
Ale na szczęście bezbronna nie jestem, mam sprzymierzeńca w sprayu, może wysoka nie jestem ale gdyby goniło za mną chłopię w glanach, nawet w niegroźnych zamiarach, to przy wyciągnięciu ręki i 2-metrowemu dryblasowi dam radę psiknąć gazem pieprzowym w oczy tak więc proszę nie straszyć biegaczy, bo można się zdziwić :P
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Podobna sytuacja przydarzyła mi się mniej więcej rok temu. Mieliśmy wtedy w zespole w pracy przewodniczącego Obozu Radykalno-Narodowego na Pomorze. Nie ma to jak doborowe towarzystwo :roll: No ale do rzeczy. Szedłem sobie grzecznie plażą w Gdyni i widzę nagle, że przy brzegu robi sobie zdjęcia grupka nazi-skinów. Idę sobie ostrożnie, żeby nie zwracać uwagi i nagle jeden z nich patrzy na mnie i krzyczy: "chłopaki, patrzcie, idziemy do niego" i biegną do mnie. Ja zrobiłem się zielony ze strachu i myślę sobie "No, masz człowiecze przechlapane", a oni podbiegli, zaczęli mnie klepać po plecach, pytać o zdrowie kolegi z pracy itp. Okazało się, że kolega pokazywał im zdjęcia z firmowej imprezy integracyjnej, trochę im o mnie opowiadał i mnie zapamiętali :D
Nie muszę mówić, że jak potem poszedłem do pobliskiego baru, to mimo dość sporej ilości ludzi miałem stolik tylko dla siebie ;)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AStronom
ciAStoholik
Posty: 310
Rejestracja: 2 kwie 2009, 17:39
Lokalizacja: z nudów

Post autor: AStronom »

A teraz w roli głównej Pani doktór C., u której odbywam praktykę.

Znałem panią doktór zawsze jako osobę łagodną, życzliwą i otwartą. Cóż, teraz wiem, że nie znałem jej w ogóle...

AKT I
Nauczycielka prosi o zwolnienie z powodu chorego gardła
Nauczycielka - Wie pani, ja pracuję głosem...
Otrzymuje i wychodzi
Pani dr - Taaa... głosem pracuje. A ja to k..a czym !?

AKT II
Przychodzi matka z dzieckiem wyglądającym na co najmniej 3 lata.
Pani doktór "prosi" mnie o wypisanie recepty. W karcie odczytuję datę urodzenia: rok 2007.
Matka z dzieckiem wychodzą.

Ja - Duże to dziecko...
Pani dr - I brzydkie.

AKT III
Przybywa agentka firmy farmaceutycznej
Agentka - Witam!
Pani dr - Gosia, kochanie! Dawno cię nie było. Adam - Gosia z... (nazwa firmy). Gosia - mój stażysta. Siadaj, wiesz byłam na wczasach...
Pogawędka trwa 15 minut, nie pada ani słowo o lekach, pacjenci czekają w poczekalni, zapewne przekonani, że pani Gosia jest ciężko chora, skoro badanie trwa tak długo.

AKT IV
Kolejka "urywa się." Wszyscy pacjenci z poczekalni zostali zbadani, kilka osób jeszcze nie dotarło.
Pani dr - Słuchaj, Adam, wypuszczę cię dzisiaj wcześniej, bo muszę iść na zakupy.
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Jakoś wcale mnie to nie dziwi.

"Moja" lekarka rodzinna badanie przeprowadza w czasie maksimum 5 minut. Trzy przyłożenia słuchawki stetoskopu, patyk w gardło (nie patrzy, tylko domyśla się, czy jest czerwone, czy nie), szybkie pomacanie brzucha. Wciąż nie patrząc, ordynuje następującą kurację: syrop na kaszel (w zależności od pory roku jest to syrop prawoślazowy, pini albo guajazyl) i rutinoscorbin.
Przestałam do niej chodzić, bo syrop i rutinoscorbin mogę sobie kupić sama, nie tracąc czasu na wdychanie zarazków innych pacjentów w przychodni :mrgreen:

Zabawna historia jeszcze z czasów studiów: szłam sobie raz na piechotę z Wrzeszcza do Oliwy. Idę, idę, patrzę, z naprzeciwka idzie kolega z roku - więc mówię "Cześć." Chłopak patrzy się na mnie jak na idiotkę i nie odpowiada. Pomyślałam sobie, że może obraził się na mnie albo nie wiem co, ale nie wnikałam w sprawę, tylko poszłam swoją drogą.
Następnego dnia idę na zajęcia, akurat pod salą siedzi ten właśnie kolega i sam z siebie mówi mi cześć. Patrzę się na niego i pytam: "co, już dzisiaj znowu się znamy?". On patrzy i nic nie rozumie. Po krótkiej rozmowie wyszło, że kolega ma brata bliźniaka i to jego minęłam dzień wcześniej xD
Awatar użytkownika
Lachesis
AS gaduła
Posty: 419
Rejestracja: 6 lut 2009, 19:20
Lokalizacja: Smerfów Świat

Post autor: Lachesis »

Generalnie jest tak, że mam coś, co można określić jako magnes na wszelkiej maści nietypowych osobników. Mogę iść w tłumie ludzi, a i tak taki osobnik wyłowi właśnie mnie.
Przypomniało mi się jak siedziałam z koleżankami w parku, nagle wytacza się jakiś pan staje przed nami, patrzy się na mnie wskazuje ręką w moim kierunku i mówi: "a tobie to życzę kotka.Miau Miau." a potem odchodzi i jeszcze odwraca się wołając: "Życzę kotka".
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Kilka miesięcy temu matka właściciela mieszkania, które wynajmuję, reperując pękniętą ceramiczną figurkę w kształcie kota, przykleiła ją sobie do ręki. Poszła do szpitala, figurkę usunięto.
Dzisiaj wracam sobie do domu i dowiedziałem się od właściciela, że ona znowu przykleiła sobie do ręki, tym razem popielniczkę. Poszła do szpitala, gdzie starsza pani powiedziała pielęgniarce, że "przykleiła sobie popielniczkę, taki głupi wypadek, wie pani." Na to pielęgniarka: "Niech się pani nie przejmuje, wypadki chodzą po ludziach. Pół roku temu mieliśmy tutaj taką idiotkę z przyklejonym do ręki porcelanowym kotem".
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Libra

Post autor: Libra »

O... teraz to jest śmieszne, niemniej wtedy do śmiechu mi nie było.
3 klasa LO. Pielgrzymka, co by niby o pomyślne zdanie matury się modlić, a tak naprawdę już na początku drogi pół autobusu modliło się do wynalazku zwanego turbo colą.
Przerwa na siku, autobus zatrzymał się, otworzył drzwi środkowe, ja byłam ich najbliżej(dodatkowo z pęcherzem błagającym o oswobodzenie) więc wyfrunęłam przez nie... i zniknęłam.

Akurat środkowe drzwi autobusu były nad otwartą studzienką ściekową- coś tam w niej robili, było w niej pełno rur... właśnie dzięki tym rurom nie wpadłam głęboko, tylko do wysokości mniej więcej połowy ud. Zdarło mi skórę z piszczeli(otarłam się nimi o krawędź) i nadgarstków, pręgi na nogach i pewną ich bolesność przy naciśnięciu tych miejsc odczuwam do dzisiaj, ale nic to - cały autobus piał i to mnie najbardziej bolało, wstyd jak jasny gwint.
Awatar użytkownika
Ernest
AStrum
Posty: 1482
Rejestracja: 3 kwie 2009, 00:15

Post autor: Ernest »

A może się tak bardzo cieszyli, że przeżyłaś? :)
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche

''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake

,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
ODPOWIEDZ