: 18 lut 2011, 23:18
Po tym zdarzeniu nadalam sobie miano "gamonia dnia"
Otóż: kupilam lokówkę i okazalo się po kilku uzyciach, ze przestala dzialac. Oczywiscie postanowilam złożyc w sklepie reklamację, więc szukam paragonu. Okazalo się, ze paragon znalazlam, ale jakos bardzo pognieciony. Pomyslalam, ze glupio tak przedłożyc taki wymięty paragon, więc co? Wpadlam na genialny pomysl wyprasowania go żelazkiem. Jakież bylo moje zdziwienie i przerażenie, gdy paragon - jedyny dowód zakupu i podstawa reklamowania - po przejechaniu gorącym żelazkiem zrobil się cały czarny i praktycznie nie bylo widac druku! Mimo tego postanowilam spróbowac, w odwecie mialam dowod platnosci kartą. Poczekalam na moment, gdy przy stanowisku obslugi klienta zrobilo się pusto i podeszlam do pracownika. Wytlumaczylam o co chodzi i gdy wyjęłam ten nieszczęsny paragon widzialam, ze facet i jego kolega siłą powstrzymywali się od śmiechu, ale zdolali zachowac profesjonalny spokój
Zlatwilam sprawę bez problemu, ale daję głowę, ze potem opowiadali sobie na zapleczu, ze byla taka jedna idiotka, co prasowala paragon i tarzali się ze śmiechu
Otóż: kupilam lokówkę i okazalo się po kilku uzyciach, ze przestala dzialac. Oczywiscie postanowilam złożyc w sklepie reklamację, więc szukam paragonu. Okazalo się, ze paragon znalazlam, ale jakos bardzo pognieciony. Pomyslalam, ze glupio tak przedłożyc taki wymięty paragon, więc co? Wpadlam na genialny pomysl wyprasowania go żelazkiem. Jakież bylo moje zdziwienie i przerażenie, gdy paragon - jedyny dowód zakupu i podstawa reklamowania - po przejechaniu gorącym żelazkiem zrobil się cały czarny i praktycznie nie bylo widac druku! Mimo tego postanowilam spróbowac, w odwecie mialam dowod platnosci kartą. Poczekalam na moment, gdy przy stanowisku obslugi klienta zrobilo się pusto i podeszlam do pracownika. Wytlumaczylam o co chodzi i gdy wyjęłam ten nieszczęsny paragon widzialam, ze facet i jego kolega siłą powstrzymywali się od śmiechu, ale zdolali zachowac profesjonalny spokój
Zlatwilam sprawę bez problemu, ale daję głowę, ze potem opowiadali sobie na zapleczu, ze byla taka jedna idiotka, co prasowala paragon i tarzali się ze śmiechu