Samotnosc...
Porządny karcer (podejrzewam, że w St.Zj.A.P. właśnie takie są) nawet światła nie ma.
Ja bym zwariował bez otoczenia ludzi. Owszem denerwują, są zawodni, ale są potrzebni. Taka ze mnie stadna jednostka. Oczywiście wolę sam sobie dobierać towarzystwo, a nie brać jak leci.
Ja bym zwariował bez otoczenia ludzi. Owszem denerwują, są zawodni, ale są potrzebni. Taka ze mnie stadna jednostka. Oczywiście wolę sam sobie dobierać towarzystwo, a nie brać jak leci.
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
Właśnie, całkowita izolacja raczej nie prowadzi do niczego dobrego. Też kiedyś myślałem, że świadome odizolowanie się od społeczeństwa musi być czymś wspaniałym. Może tylko z początku; na kilka dni.
Faktem jest, że człowiek, który unika kontaktu z innymi ludźmi - ,,dziczeje'', zanikają jego umiejętności społeczne i jeżeli przed odizolowaniem się miał problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, bądź utrzymywaniem kontaktu z innymi, to po pewnym czasie w ,,izolatce'' sytuacja pogorszy się.
lygrys - piszesz, że zawodzisz się na ludziach, ale w jakim stopniu jest to dla Ciebie niespodzianka, a w jakim efekt tego, czego się spodziewałeś? Innymi słowy, jeżeli SPODZIEWASZ się, że zawiedziesz się na ludziach i że ludzie Cię zranią to tak w gruncie rzeczy się stanie.
Faktem jest, że człowiek, który unika kontaktu z innymi ludźmi - ,,dziczeje'', zanikają jego umiejętności społeczne i jeżeli przed odizolowaniem się miał problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, bądź utrzymywaniem kontaktu z innymi, to po pewnym czasie w ,,izolatce'' sytuacja pogorszy się.
lygrys - piszesz, że zawodzisz się na ludziach, ale w jakim stopniu jest to dla Ciebie niespodzianka, a w jakim efekt tego, czego się spodziewałeś? Innymi słowy, jeżeli SPODZIEWASZ się, że zawiedziesz się na ludziach i że ludzie Cię zranią to tak w gruncie rzeczy się stanie.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Tym, że karceL nie istnieje Prawidłowa pisownia to karcer oczywiście.Koni pisze:A czym się różni od karceru?lygrys pisze:pojedyńcza cela
"Pojedyncza cela" to określenie niewystarczające, bo nie oddaje istoty karceru i jego roli, którą jest dodatkowe ukaranie więźnia - karcer charakteryzuje się znacznie surowszymi warunkami niż zwykła pojedyncza cela.
Wiem. Chciałam, żeby lygrys sam do tego doszedłAgnieszka pisze:Tym, że karceL nie istnieje Prawidłowa pisownia to karcer oczywiście.Koni pisze:A czym się różni od karceru?lygrys pisze:pojedyńcza cela
Ja się ostatnio uspołeczniam. Zauważyłam ze zdziwieniem, że coraz częściej zdarzają mi się momenty, w których mam ochotę pobyć trochę z kimś - jedną osobą lub małą grupą.
Nadal jednak nie wyobrażam sobie dnia bez kilku godzin w samotności. Nieustająca obecność innych mnie wykańcza.
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Ja rowniez sie rozczarowuje Bo w calym tym systemie jest tendencja ze jesli nie pijesz na imprezy nie chodzisz, wariacji z innymi nie robisz to nie ma co z toba gadac wiec cie olewaja. A ja ma nagle caly sie zmienic tylko dlatego ze bede mial kilka znajomych? W pewien sposob takie podejscie ze trzeba upodabniac sie do wiekszosci jest chore bo to swiadczy o nie uszanowaniu drugiej osoby ktora ma inne zainteresowania inny sposob spedzania czasu i inne podejscie do zycia. Najlepiej gdyby myslal i robil tak samo jak "my". Zdarzaja sie osoby ktore innaczej funkconuja ale to sa osoby ktore zamiast spedzac na popijawie robia majatki i sie bogaca bo tak wola wykorzystac swoj czas wolny...Ernest pisze:Właśnie, całkowita izolacja raczej nie prowadzi do niczego dobrego. Też kiedyś myślałem, że świadome odizolowanie się od społeczeństwa musi być czymś wspaniałym. Może tylko z początku; na kilka dni.
Faktem jest, że człowiek, który unika kontaktu z innymi ludźmi - ,,dziczeje'', zanikają jego umiejętności społeczne i jeżeli przed odizolowaniem się miał problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, bądź utrzymywaniem kontaktu z innymi, to po pewnym czasie w ,,izolatce'' sytuacja pogorszy się.
lygrys - piszesz, że zawodzisz się na ludziach, ale w jakim stopniu jest to dla Ciebie niespodzianka, a w jakim efekt tego, czego się spodziewałeś? Innymi słowy, jeżeli SPODZIEWASZ się, że zawiedziesz się na ludziach i że ludzie Cię zranią to tak w gruncie rzeczy się stanie.
Spotykanie się 1 na 1, ew. w małej grupce ma spore plusy. Poza wspomnianym mniejszym prawdopodobieństwem odtrącenia, zostawienia samemu sobie, jest jeszcze kwestia tematyki. W małym gronie po chwili pojawia się pewna doza intymności. Ludzi są bardziej otwarci. Łatwiej wyczuwa się intencje. Łatwiej w ogóle nawiązać kontakt.
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
samotność
odczuwacie czasami samotność? w sumie fakt nieuprawiania seksu nie znaczy że nie potrzebujemy kontaktów bliższych z innymi ludźmi czegoś takiego jak przytulanie damsko męskie czy rozmowa w partnerstwie...
Ja chyba przestaje sobie z tym radzić...
Ja chyba przestaje sobie z tym radzić...
Re: samotność
Odkąd inaczej ukierunkowałem swoje myślenie o samotności i zająłem się swoimi zainteresowaniami, to nie odczuwam. W sumie dobrze mi tak jak jest - teraz przerażam się na myśl o tym, że miałbym być z kimś w związku. Uch, duszno, uch, marudzenie. Nie, nie, nie.adenozyna pisze:odczuwacie czasami samotność?
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
Teraz nie odczuwam już samotności, a jeszcze niedawno było zupełnie inaczej. Przygniatała mnie depresja; w czasie choroby, zwłaszcza na samym początku, odsuwałam się od ludzi, rezygnowałam z wszelkich kontaktów i zamknęłam się w czterech ścianach. Nie chciałam mieć przy sobie nikogo bliskiego i jednoczesnie chciałam. Rozpaczałam, myśląc o swojej przyszłości, porównywałam się z innymi ludźmi, tymi żyjącymi w związkach, zakładających rodziny itp.
Obecnie nie odczuwam potrzeby bycia z kimś i nie wyobrażam sobie tego na dłuższą metę. Nie brakuje mi też bliskości drugiego człowieka.
Po tym, co przeżyłam wiem, że kompletna rezygnacja z kontaktów z innymi ludźmi prowadzi do samozagłady chyba. Ciężko było mi odbudować relacje ze swoimi znajomymi. Teraz jestem na normalnym etapie: spotykam się z ludźmi, bez stresu wychodzę z domu, nie boję się innych. I jest mi z tym dobrze
Obecnie nie odczuwam potrzeby bycia z kimś i nie wyobrażam sobie tego na dłuższą metę. Nie brakuje mi też bliskości drugiego człowieka.
Po tym, co przeżyłam wiem, że kompletna rezygnacja z kontaktów z innymi ludźmi prowadzi do samozagłady chyba. Ciężko było mi odbudować relacje ze swoimi znajomymi. Teraz jestem na normalnym etapie: spotykam się z ludźmi, bez stresu wychodzę z domu, nie boję się innych. I jest mi z tym dobrze
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
- Unheilig76
- łASuch
- Posty: 198
- Rejestracja: 4 paź 2010, 06:53
- Lokalizacja: Śląsk
Do niedawna ten problem dla mnie nie istniał. We własnym towarzystwie czułem się w najlepiej, nie planowałem wchodzenia w jakiekolwiek związki, widziałem więcej zalet samotności niż wad.
Teraz coś się zmieniło. Jednak jest problem. Zaczynam odczuwać co to jest ta samotność. Po tylu latach!
Najgorsze jest to, że ja się już raczej nie nadaje do jakichkolwiek związków. Po tak długim okresie życia w pojedynkę człowiek po prostu dziczeje. Nie wiem co robić. Na razie próbuję "zagłuszać".
Teraz coś się zmieniło. Jednak jest problem. Zaczynam odczuwać co to jest ta samotność. Po tylu latach!
Najgorsze jest to, że ja się już raczej nie nadaje do jakichkolwiek związków. Po tak długim okresie życia w pojedynkę człowiek po prostu dziczeje. Nie wiem co robić. Na razie próbuję "zagłuszać".