Trzy lata temu w warszawskim zoo. Fala i Eter musieli iść na sztuczny wychów, bo ich matka miała powikłany poród i po wybudzeniu z narkozy nie poznawała małych. Irbiski mieszkały więc w wolierze i codziennie były wyprowadzane na smyczy na spacer po zoo. Co prawda NIE pozwalano ich głaskać, ale nie było to szczególnie trudne, ba, widziałam nawet kobietę pogłaskaną przez irbisa
(Eter uskoczył podczas zabawy, przewrócił się i przejechał ogonem prosto po czyichś kostkach - może kojarzysz, jaki megaogon posiada irbis...*). Teraz to się nie da, wtedy było to możliwe przez krótki czas. Ale jak widać, na tygryska nie trafiłam nigdy...**
Głasknęłam też lwiątko, tu już okoliczności odrobinę moralnie dwuznaczne - uważam, że występy zwierząt w cyrku powinny zostać zabronione (niech w cyrku pracują ci, którzy robią to z własnej woli...), więc powinnam się trzymać z daleka, ale kiedy nadarzyła się okazja pogłaskania lewka, poszłam - co prawda nie na przedstawienie, tylko na chwilowe czatowanie pod cyrkiem. Lewek miał 4 miesiące, był niezadowolony, wydawał z siebie "ryczek", opiekun trzymał go do zdjęć z dziećmi - udało mi się musnąć go ręką. Byłam zresztą odrobinę niemiło zaskoczona tym, że miał szorstkie futerko, spodziewałam się czegoś dużo puszystszego... Ciekawe, jak to się przedstawia u zupełnie małych lewków, tudzież u tygrysków, tudzież zwłaszcza u naturalnie najbardziej puchatych tygrysów syberyjskich (choć w zasadzie w odpowiednim klimacie każdemu tygrysowi wyrośnie dłuższe i gęstsze futro) - irbisy owszem są puszyste ("relacja z głaskana irbisa" w pamiętniku: "nie jak kociątko i nie jak Silke***, ale jak kot już tak").
* Od nosa do czterech liter irbis ma ok. 100-110 cm długości, ogon potrafi mieć drugie tyle i w dodatku jest gruby i puchaty. Biorąc pod uwagę, że irbis, z racji terenu i klimatu, w jakim naturalnie żyje, ma do tego dość krępą sylwetkę, ogon jest o wiele dłuższy od nóg... W jaki sposób irbis go podnosi, jest dla mnie zagadką - można spotkać zdjęcia irbisów, na których ogon wydaje się naprawdę nieproporcjonalnie wielki.
** Mój przyjaciel był w dzieciństwie w Indiach i mówił, że widział kiedyś tygrysa z odległości niespełna kilometra, żadnego ogrodzenia między nimi nie było... Oczywicie patrzeć z kilkuset metrów na tygrysa a pogłaskać tygrysiątko to trochę co innego, oczywiście wolałabym to drugie...
*** Silke - moja wyjątkowo puszysta biała pluszowa lwiczka.