weekend przed TV...

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

A to sorki za nadinterpretację :wink:
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2428
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Re: weekend przed TV...

Post autor: urtika »

julka233 pisze:mija kolejny weekend z rzędu a ja oczywiście co? SIEDZĘ W DOMU... szlag mnie powoli trafia, bo za co się chwycę to albo nie działa albo psuje mi się to w rękach...

cholera czy tylko ja nie mam z kim iść napić się piwa w sobotni wieczór?!

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:


ja wiem że to żaden "smutek" ale kurcze mam dzisiaj tak zły dzień że muszę to z siebie wyrzucić :?
Julka233, podobnie jak Ty mieszkam na Śląsku, więc możemy się kiedyś razem wybrać na piwo. :D
Quirkyalone
Awatar użytkownika
Mad_Minstrel
mizantropAS
Posty: 297
Rejestracja: 29 maja 2008, 16:00

Post autor: Mad_Minstrel »

Wydaje mi się, że też jestem z śląska... chociaż historycznie z małopolski... jednak Kraków jakoś milczy z zorganizowaniem się więc gdyby nikt nie miał nic przeciwko pewnie chciałbym się przejechać gdzieś bliżej środka województwa^^ Zakładając, że termin będzie odpowiedni.
Regards^^
Awatar użytkownika
Zixxar
głuptAS
Posty: 496
Rejestracja: 28 kwie 2008, 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zixxar »

Świąteczny śledzik na Śląsku...mmmm.... :D
Musisz zadać sobie jedno, bardzo ważne pytanie: "Co pragniesz w życiu robić... i zwyczajnie zacznij to robić..."
Ant
BażANT
Posty: 6068
Rejestracja: 1 paź 2006, 14:26

Post autor: Ant »

Mad_Minstrel pisze:Wydaje mi się, że też jestem z śląska...
Częstochowa to już za Sosnowcem jest... :P

A tak serio, to Śląsk zaprasza ;)
Czczony nie tylko w Chinach
Awatar użytkownika
camellia
ciAStoholik
Posty: 355
Rejestracja: 21 maja 2007, 23:27

Post autor: camellia »

Nie wiem, jak Wy, ale ja spędziłam kolejny weekend w domu, praktycznie zupełnie sama. W dodatku dopadły mnie jakieś nerwicowe bóle brzucha, więc weekend tym bardziej zaliczam do nieudanych. A na samą myśl, że jutro muszę wstać do roboty, niedobrze mi się robi :?
Może ktoś mi podpowie, jaki zawód, poza użeraniem się z coraz gorszymi dzieciarami w szkole, można, spokojnie sobie żyjąc, wykonywać... Ja nie mam koncepcji, więc liczę na Was 8)
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

Sama się nad tym zastanawiam...
Jak się dowiem, to Ci powiem :wink: :mrgreen:
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

camellia pisze:Nie wiem, jak Wy, ale ja spędziłam kolejny weekend w domu, praktycznie zupełnie sama. W dodatku dopadły mnie jakieś nerwicowe bóle brzucha, więc weekend tym bardziej zaliczam do nieudanych. A na samą myśl, że jutro muszę wstać do roboty, niedobrze mi się robi :?
Może ktoś mi podpowie, jaki zawód, poza użeraniem się z coraz gorszymi dzieciarami w szkole, można, spokojnie sobie żyjąc, wykonywać... Ja nie mam koncepcji, więc liczę na Was 8)
CAMELLIO.....jeżeli chcemy być profesjonalistami w swoich profesjach
to nie ma lekko....i dawka stresu ( czy mniejsza,czy większa ) zawsze istnieje. Jeżeli dodatkowo mamy ambicje,które chcemy realizować( co jest według mnie pozytywną cechą) to kolejne dawki stresu niewątpliwie zapewnione.Jakość rodzi się z poświęcenia.........
Nie ma chyba zawodów,których wykonywanie jest zupełnie pozbawione stresu ( mało prawdopodobne ). Trzeba uodpornić się na stres. To nie jest prosta sprawa....ale trzeba nad tym pracować.
Osobiście....pracuję nad tym.....bo smak stresu znam. Pozdrawiam Cię. :D
LACORUNA
mASełko
Posty: 133
Rejestracja: 30 wrz 2008, 12:29
Lokalizacja: GDYNIA

Post autor: LACORUNA »

Smak stresu... niestety nie smakuje ;-) Co innego poswiecac sie dla pracy, ambicji itp. gdy wykonuje sie cos co jest nasza pasja. A co innego gdy trzeba wstawac i przez X godzin pracowac nad czyms co nas kompletnie nie interesuje albo wrecz odrzuca...
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Powiem tak - każdy zawód, który wiąże się z kontaktami z innymi ludźmi, jest źródłem stresu. Dlaczego? Przyczyna jest bardzo prosta - nieważne jak bardzo człowiek się stara, wynik działania zależy też od innych osób i od interakcji z nimi, a na to w większości wypadków wpływu nie mamy ;) Trzeba się pogodzić z tym, że nie wszystko zależy od nas i to jest pierwszy krok do pokonania stresu ;P
Dla mnie z początku praca (która jednocześnie jest też w pewnym sensie moją pasją, bo w księgowości dobrze się odnajduję) była ogromnym źródłem stresu. Może nie przekładało się to na nerwicowe bóle czy coś podobnego, ale generalnie przez większość czasu chodziłam podminowana, bo:
- wkurzali mnie niekompetentni urzędnicy w skarbówce czy ZUSie,
- denerwowała mnie nieterminowość i niesłowność klientów,
- do szewskiej pasji doprowadzała mnie niekumatość niektórych ludzi.
Z biegiem czasu zaczęłam się do tego przyzwyczajać i przyjmować do wiadomości, że wprawdzie tempo i jakość wykonywanych ode mnie usług zależą od innych ludzi, ale skoro ja nie mam wpływu na ich zachowania, to oni nie mogą mieć pretensji o to, że przez ich niekompetencję zrobię coś później, albo będę musiała korygować deklaracje czy inne rozliczenia.

Doszłam do takiego etapu, że nawet upierdliwy pięciostronicowy mail jednego z klientów nie wyprowadza mnie z równowagi.
Ostatnio na przykład przez miesiąc facet drążył temat różnic kursowych, próbując wymóc na mnie prognozowanie kursów walut na koniec roku xD Teraz jesteśmy na etapie pt. "jak przekonać prawnika, że tworzenie strategii podatkowej to nie moja rola" :mrgreen:

A w skrócie - w każdej pracy trzeba sobie wyodrębnić czynniki, na które nie ma się żadnego wpływu i je olać (w sensie brać pod uwagę, ale nie przejmować się nimi). Proces jest długotrwały i bolesny, ale każdy da radę ;) Ja początkowo miałam fazy, które polegały na tym, że czytałam maila od wkurzającego mnie człowieka i leciały przekleństwa rodem z placu budowy, a ja chciałam zaraz natychmiast odpisać w mocno rozwiniętej formie. Teraz czytam maila, potem wylogowuję się z poczty i daję sobie tydzień na odpowiedź. W końcu księgowa to nie piec, żeby świeżymi bułkami sypać :D
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

Agnieszka pisze:W końcu księgowa to nie piec, żeby świeżymi bułkami sypać :D
Haha, dobre :lol: Zapiszę to sobie :)
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

LACORUNA pisze:Smak stresu... niestety nie smakuje ;-) Co innego poswiecac sie dla pracy, ambicji itp. gdy wykonuje sie cos co jest nasza pasja. A co innego gdy trzeba wstawac i przez X godzin pracowac nad czyms co nas kompletnie nie interesuje albo wrecz odrzuca...
LACORUNO :D

Zgadzam się,że praca, która kompletnie nas nie interesuje i nie jest zaspokojeniem naszych ambicji może dołować i sama w sobie wywoływać stres i ogólne rozbicie oraz frustracje.
Często także wizja naszej kariery widziana oczami naszych przełożonych nie zawsze pokrywa się z naszą wizją i naszymi oczekiwaniami co dodatkowo może wywoływać stres.
Niestety...w Polsce nie każdy może zawodowo realizować własne
pasje i ambicje bo rynek pracy jaki jest wszyscy bardzo dobrze wiemy.
Jednak pozostanę przy stwierdzeniu,że trzeba starać się wypracować u siebie umiejętność odporności na stres.
Pozdrawiam :D
LACORUNA
mASełko
Posty: 133
Rejestracja: 30 wrz 2008, 12:29
Lokalizacja: GDYNIA

Post autor: LACORUNA »

Ogolnie naszczescie widze w swojej pracy wiecej plusow ( albo naginam minusy na pozytywy ;-) ). I tak tez probuje sie nastrajać wstajac rano i kladąc się spac. Wiem, ze zawsze -
moglabym pracowac w miejscu, gdzie musialabym wykonywac cięższą prace, miec ostrzejszego szefa, pozostawac zbyt często po godzinach,mniej zarabiac itp. itd.
Zawsze lepiej widziec w polowe zapelniona szklankę niz pustą... I probowac odnajdywac tez dobre strony ( bo chyba zawsze jakies sa?? ) Pewnie brzmi to strasznie banalnie, ale napewno ( przynajmniej mi) ulatwia to zycie i podejscie...
ODPOWIEDZ