znowu przytylam

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
STELLA*
starszASek
Posty: 33
Rejestracja: 21 wrz 2008, 13:54
Lokalizacja: Polska

znowu przytylam

Post autor: STELLA* »

temat moze dla wielu blahy ale ja walcze i walcze z kilogramami i nic....nie mam juz sily i motywacji :(
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

Śledząc wypowiedzi innych na forum, to temat nie tyle błahy, co dla wielu bezprzedmiotowy, choć pojawił się problem obiadu, zjedzonego na kolację... :wink:
Sama odchudzam się od zawsze, ostatnio nawet z pozytywnym rezultatem - ale miałam motywację, stresujący sierpień i wrzesień, i pewnie to pomogło...
Mogę się podzielić zastosowaną dietą. Jest tania, wygodna (nie trzeba liczyć kalorii) i okazała się skuteczna. A polega na tym, że się je co drugi dzień, aż do osiągnięcia zamierzonego efektu. W dni "niejedzące" pije się wodę, lub słabe herbatki. Ja akurat lubię letnią przegotowaną wodę z odrobiną miodu i cytryny. I najlepiej, zwłaszcza przy braku silnej woli i motywacji mieć zorganizowany czas (zakupy, odwiedziny znajomych, basen etc.). Oczywiście nie ma mowy o gotowaniu na dzień następny. A w lodówce należy mieć przede wszystkim światło (inne wiktuały niekoniecznie) :wink: .
Dla podtrzymania rezultatu nie jem nic raz w tygodniu (zwykle w poniedziałki), co najwyżej rano jogurt z kromką jakiegoś czarnego, niezbyt smacznego pieczywa a la pumpernikiel.
Może inni mają lepsze sposoby?
Pozdrawiam.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

Wszystko pięknie i ładnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że wszystko do człowieka wraca, kilogramy także :wink:
Ja się zawsze pocieszam, że ziemia wszystko wyciągnie :lol:
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

dziwożona pisze:Wszystko pięknie i ładnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że wszystko do człowieka wraca, kilogramy także :wink:
Dla mnie szklanka jest zwykle "do połowy pełna". Jak wrócą, to zmarszczki mi się wygładzą... :wink:
Więc, nie ma tego złego...
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
LACORUNA
mASełko
Posty: 133
Rejestracja: 30 wrz 2008, 12:29
Lokalizacja: GDYNIA

Post autor: LACORUNA »

Artemis pisze: A polega na tym, że się je co drugi dzień, aż do osiągnięcia zamierzonego efektu. W dni "niejedzące" pije się wodę, lub słabe herbatki.
Nie jestem żadną lekarka ani specjalistka. Opieram sie tylko na wlasnym doswiadczeniu - i z wlasnego doswiadczenia wiem, ze ''niejedzenie'' nie jest zbyt dobra metoda... Przynajmniej dla mnie - na drugi dzien moj apetyt byl dwukrotnie wiekszy, w wyniku czego zjadalam wiecej i zadna motywacja tu nie pomagala.
A jesli interesuje to Ciebie, to napisze jak to teraz u mnie "wyglada". A, ze nie mam zadnych problemow z waga, nie licze zadnych kalorii, ani jedzenie nie jest obsesja - tylko przyjemnoscia, moze Tobie tez w jakims stopniu pomoze.
A mianowicie ( nic odkrywczego zreszta ) - jem 5- 6 posilkow dziennie. Podstawa dla mnie to sniadanie - nie wyjde z domu z pustym żoładkiem ( chyba, ze w koncu wybiore sie na nieszczesne badania krwi ;) ). Jem co 2-3 godziny. Porcje sredniej wielkosci, nie czuje wilczego glodu, w zwiazku z czym nie przejadam sie. Dodatkowo uwielbiam sport.
Dodam jeszcze, ze wszystko siedzi w naszej glowie. Obsesyjne myslenie - ile czego zjadlam raczej nie pomaga. Im czlowiek bardziej skupia sie na tym - tym gorsze rezultaty ( to tylko moje obserwacje ).
Ale ja w ogóle jestem zwolenniczka spokojnego, zdystansowanego myslenia. Nie kazdemu musi sie to podobac. Chcialam tylko podzielic sie wlasna opinia, bo mam tu jakies doswiadczenie :)

Jakbys chciala o cos spytac - pytaj smialo.

pozdrowienia.
Bardzo Dziwna Osoba
fantAStyczny
Posty: 551
Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
Lokalizacja: Północ

Post autor: Bardzo Dziwna Osoba »

Ja uważam, że gdy ktoś ma zamiar stosować głodówki, to musi mieć bardzo silną wolę. Ja nie czuję takiej potrzeby i sensu. Jem 5- 6 posiłków dziennie, ale nigdy nie dopuszczam do przepełnienia żołądka :D Słyszałąm, że dietetycy gwiazd polecają jeść ostatni posiłek o 18.00 i że wtedy wskazane jest zjedzenie kurczaka lub gdy ktoś nie je mięsa-produktów sojowych.
Lubię jeść, staram się zdrowo odżywiać, niczego sobie nigdy nie odmawiałam i utrzymuję stałą wagę.
Niezdrowe są wahania wagi i efekt jo jo- powodują zawał w młodym nawet wieku...Znam osoby, które stosują różne dziwne diety z gazet, w tym głodówki, widać, że się z tym męczą i ja tych osób chudych nigdy nie widziałam :roll:
Urtiko
Czy mleko sojowe neutralne jest dobre do kawy? Cxzy lepiej kupić mleko sojowe waniliowe? :D Nie wiem czemu, ale z kawą nigdy nie piłam :roll:
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

Nie ma sensu jedzenie ostatniego posiłku o 18, kiedy idzie się spać np. o 2 w nocy. Ostatni posiłek najlepiej zjeść 3-4 godziny przed snem i faktycznie najlepiej, żeby to było głównie białko (ja np. jem serek wiejski albo twaróg).
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
dzola007
strASzydło
Posty: 397
Rejestracja: 16 wrz 2008, 01:08
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: dzola007 »

Ja tez walcze ale juz nie ze zbytecznymi kilogramami tylko zaakceptowaniem siebie.
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2427
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

Bardzo Dziwna Osoba pisze:Urtiko
Czy mleko sojowe neutralne jest dobre do kawy? Cxzy lepiej kupić mleko sojowe waniliowe? :D Nie wiem czemu, ale z kawą nigdy nie piłam :roll:
Kup sobie takie, na jakie masz ochotę. :) Ja kiedyś wypróbowałam chyba wszystkie smaki mleka sojowego wraz z kawą zbożową. Kawy prawdziwej nie piłam przez wiele lat, dopóki nie nauczyłam się jej przyrządzać wg 5 przemian; z tym że piję ją bez żadnego mleka.

A propos tematu odchudzania. Wg medycyny chińskie najlepiej wyrzucić z jadłospisu słodycze i nabiał, gdyż są główną przyczyną powstawania tzw. wilgoci w organizmie, która jest odpowiedzialna za wszelkiego rodzaju stany zapalne zatok, gardła, ucha, oskrzeli i płuc, podatność na infekcje, astmę i nadwagę. A również jeść ilościowo mniej, zaś więcej się ruszać.
Chociaż może być też tak, że nadwaga siedzi głębiej, w psychice i wówczas trzeba przede wszystkim z własnymi emocjami dojść do ładu. Jest dosyć ciekawy artykuł na ten temat:
http://drbach.pl/otylosc.php
Quirkyalone
Awatar użytkownika
clouds clear
golAS
Posty: 1288
Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
Lokalizacja: ZIELONA GóRA

Post autor: clouds clear »

Swego czasu pozbyłam się 15 kg, szczęśliwie nie wróciły. Nie żadne tam diety cud, katowanie się , pierdy-mierdy. Zamiast chlebka-chrupeczki, jak najmniej margaryn , maseł itp. Za słodyczami raczej nie przepadałam, ale warto odstawić.Zero smażonego, pieczonego, tłustych wędlin.Duuuuużo nabiału(chudego oczywiscie), można sobie świetne sałatki robić w ramach śniadania, z chudego kefiru, pomidorów, papryki-co kto lubi. Mięso głównie drobiowe, gotowane w ziołach( jak się posypie cyc kurczaka ulubionymi ziołami , zawinie w folię aluminiową, lekko porobi maleńkie dziurki i ugotuje w rosołku warzywnym..PYCHA). Kuchnia to takie wspaniałe miejsce, w którym można eksperymentować , dużo warzyw, owoców i chudego nabiału(udowodniono , że wapń wspomaga odchudzanie!)warzywami mozna sie wręcz opychać-człowiek jest syty i zadowolony, bo smakują rewelacyjnie, plus trochę ruchu i spokojnie zleci. Jedyna przykra rzecz jaka się z tym wiąże, to wymiana zawartości szafy :mrgreen: :wink:
einmal ist keinmal
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Ja powiem tak: tylko i wyłącznie ruch. Jeśli ma się więcej tkanki mięśniowej niż tłuszczowej, to automatycznie metabolizm jest szybszy, bo tkanka mięśniowa potrzebuje więcej energii do funkcjonowania niż tłuszczowa. Krótko mówiąc, jeśli ktoś dzięki ćwiczeniom zamieni tłuszcz na mięśnie, będzie mógł jeść tyle samo albo i więcej, a nie przytyje ;)

Ja się nigdy nie odchudzałam z własnej woli, za to miałam takie okresy w życiu, kiedy intensywniej się ruszałam i waga mi bardzo spadła. Raz to było na studiach, kiedy zafascynowały mnie wszelkie aerobiki, stepy, tae-bo i tym podobne. Drugi raz - rok temu, kiedy potrafiłam łazić na piechotę po trójmiejskich lasach po parę godzin dziennie. Jadłam przy tym bez ograniczeń - mięcho, grillowane kiełbasy, ciacha - niestety, w moim przypadku sposób odżywania zaproponowany przez Clouds Clear byłby katorgą - nie potrafię żyć bez smażonego, pieczonego, bez chipsów, pizzy, słonych przekąsek itp. Pieczywa chrupkiego spróbowałam raz - nie smakuje mi - ja lubię chleb, bułki i tym podobne :mrgreen: No i niestety nie jestem fanką warzyw xD I chudego mleka (przypomina zabieloną lekko wodę - i wyglądem, i smakiem). No i te spacery sprawiły, że spadłam do wagi 53 kg przy wzroście 170 cm, co niestety imho ani dobrze nie wygląda, ani nie poprawia samopoczucia (ciśnienie w granicach 90/52, codzienne bóle głowy).
No i musiałam przestać się ruszać :cry:
Awatar użytkownika
camellia
ciAStoholik
Posty: 355
Rejestracja: 21 maja 2007, 23:27

Post autor: camellia »

Ja na szczęście trzymam się swojej wagi - około 54 kg przy wzroście 164 cm. Nie mogę narzekać, bo nie jestem ani za gruba ani zbyt chuda. Na sporty wszelkiej maści nie mam czasu. Latem w grę wchodzi rower, ewentualnie spacery. Aerobik odpada, bo mam problemy z kolanami. Na ogół nie zastanawiam się nad dietą. Jem wszystko: słodycze, owoce, warzywa, mięso, czasem chipsy czy pizzę, piję soki i te mniej zdrowe płyny :mrgreen: Lubię chleb biały, ciemny, bułki, chrupkie pieczywo, słowem prawie wszystko.
Był jednak taki czas, kiedy bardzo mocno przybrałam na wadze. Czasy liceum, burza hormonów. Dostałam nogi jak u słonicy, biodra też obrosły mi tłuszczykiem. Czułam się z tym źle. Zazdrościłam tym, którzy albo nie tyli w ogóle albo tyli tak równomiernie, a nie tylko w nogach. Później pojawiły się problemy, dość poważne, u stomatologa, dzięki czemu schudłam i do dawnej wagi już na szczęście nie wróciłam. Nie wiem teraz, co mi pozostaje: żal do stomatologa czy może wdzięczność :wink:
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Awatar użytkownika
julka233
pASibrzuch
Posty: 200
Rejestracja: 18 sty 2008, 18:45
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: julka233 »

...
Ostatnio zmieniony 9 paź 2009, 00:41 przez julka233, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Zixxar
głuptAS
Posty: 496
Rejestracja: 28 kwie 2008, 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Zixxar »

Agnieszka pisze:Ja powiem tak: tylko i wyłącznie ruch. Jeśli ma się więcej tkanki mięśniowej niż tłuszczowej, to automatycznie metabolizm jest szybszy, bo tkanka mięśniowa potrzebuje więcej energii do funkcjonowania niż tłuszczowa. Krótko mówiąc, jeśli ktoś dzięki ćwiczeniom zamieni tłuszcz na mięśnie, będzie mógł jeść tyle samo albo i więcej, a nie przytyje ;)
Zgodzę się z Agnieszką!
Mi pomogła dieta-cud nazwana tajemniczo "MŻ", oprócz tego aktywność fizyczna. Przez 2.5 letniego miesiąca zgubiłem 13kg... a jakie było moje zdziwienie, kiedy stwierdziłem, że można sobie całkiem dobrze radzić nie jedząc pizzy, frytek, kiełbasy, ziemniaków itp.
Jeśli mamy silną wolę, trochę samozaparcia, uważam że można wygrać walkę z nadmiarem tłuszczyku, najważniejsze żeby się nie poddawać! Towarzystwo innych ruchoholików, także potrafi pozytywnie zdopingować do rozpoczęcia pracy nad sobą :D

Pzdr,

Zixx
Musisz zadać sobie jedno, bardzo ważne pytanie: "Co pragniesz w życiu robić... i zwyczajnie zacznij to robić..."
Awatar użytkownika
Koni
bASałyk
Posty: 717
Rejestracja: 10 sie 2008, 21:42
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post autor: Koni »

Jednak dużo ruchu niewiele pomoże, jeśli dieta będzie nieodpowiednia.
Nic nie dadzą "diety-cud", trzeba zmienić złe nawyki- i żywieniowe, i "ruchowe"- wtedy i waga w porządku i na stałe, i zdrowie lepsze.
Tak przynajmniej twierdzą tzw. specjaliści.
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."

Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
ODPOWIEDZ