kochana rodzina
Ja zwykle mam fazy: albo wychodze bardzo czesto, albo prawie wcale.
Gdy wychodze czesto, po jakims czasie slysze: 'Znowu gdziesz idziesz..? Posiedzialabys troche w domu, wiecznie cie nie ma..Tylko latasz i latasz..'
Gdy jestem non stop w domu: 'Wyjdz gdzies, nie siedz tyle w domu! Rusz sie gdzies..'
Oczywiscie gdy juz wychodze, zwykle zadaja pytania: ..a kiedy wroce itp itd Chyba po to, zebym sie nie zgubila
Zwykle odpowiadam: 'Jak wroce to bede', albo podaje jakis czas w przyblizeniu, ot tak, na odczep sie.
Gdy wychodze czesto, po jakims czasie slysze: 'Znowu gdziesz idziesz..? Posiedzialabys troche w domu, wiecznie cie nie ma..Tylko latasz i latasz..'
Gdy jestem non stop w domu: 'Wyjdz gdzies, nie siedz tyle w domu! Rusz sie gdzies..'
Oczywiscie gdy juz wychodze, zwykle zadaja pytania: ..a kiedy wroce itp itd Chyba po to, zebym sie nie zgubila
Zwykle odpowiadam: 'Jak wroce to bede', albo podaje jakis czas w przyblizeniu, ot tak, na odczep sie.
'Never give up on your adventures and dreams ...'
Wiem, że rodzice potrafią być nadopiekuńczy i bywa to męczące, ale jeśli mieszka się z kimś, to wydaje mi się to naturalne, że domownicy informują się nawzajem, jeśli wrócą później niż zwykle. Ja zawsze zostawiałam kartkę na stole... Pamiętam też, jaką burę zrobiłam tacie jak wrócił po północy... A on na rybach był... I nie raczył mnie o tym poinformować...Motylciemny pisze:U mnie było prawie tak samo:Piorun pisze: "Wychodzę, może kiedyś wrócę. Mam klucz"
"Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę, klucze wzięłam , PA
Smutne jest jeśli ktoś zaginie, a najbliżsi nawet nie wiedzą w jakim środowisku się obracał i gdzie go szukać.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Jest wiele paranoicznych domów.
Moj na szczęście taki nie był.
Dostałysmy z siostrą dużo swobody
Moj na szczęście taki nie był.
Dostałysmy z siostrą dużo swobody
Ostatnio zmieniony 14 wrz 2009, 21:19 przez Motylciemny, łącznie zmieniany 1 raz.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Mnie nigdy nie drażniła opiekuńczość mojej rodziny. Odkąd pamiętam, mogłam chodzić gdzie chciałam i z kim chciałam. Wychodząc zawsze mówiłam tylko, gdzie idę i kiedy wrócę. W wieku czternastu lat przestałam regularnie wracać do domu na noc. Był tylko jeden warunek, musiałam rano zameldować się i dopiero iść do szkoły.
Moja mama teraz żałuje, że dawała mi tyle luzu i ja też tego żałuję. Gdyby w wieku nastu lat ktoś złapał mnie krótko za pysk, nie przytrafiłoby mi się w życiu tyle złych rzeczy.
Poza tym wiadomo, że rodzice kontrolujący swoje dorosłe dzieci to żenada, bo tak naprawdę tych "dzieci" w domu już dawno nie powinno być. Moim zdaniem, to nie tylko rodzice mają problem z odcięciem pępowiny, ale i ich latorośle są zbyt niedojrzałe emocjonalnie, aby zacząć dorosłe życie na własny rachunek. Rozumiem sytuacje, kiedy ktoś wprowadza się z powrotem do rodzinnego domu, bo coś mu w życiu nie wyszło, ale stara się stanąć na własne nogi i po jakimś czasie wyprowadza się znowu na swoje. Ale np. trzydziestolatek/trzydziestolatka mieszkający/mieszkająca z mamusią i tatusiem, to temat na poważne rozważania o własnym życiu i swojej dojrzałości emocjonalnej.
Moja mama teraz żałuje, że dawała mi tyle luzu i ja też tego żałuję. Gdyby w wieku nastu lat ktoś złapał mnie krótko za pysk, nie przytrafiłoby mi się w życiu tyle złych rzeczy.
Poza tym wiadomo, że rodzice kontrolujący swoje dorosłe dzieci to żenada, bo tak naprawdę tych "dzieci" w domu już dawno nie powinno być. Moim zdaniem, to nie tylko rodzice mają problem z odcięciem pępowiny, ale i ich latorośle są zbyt niedojrzałe emocjonalnie, aby zacząć dorosłe życie na własny rachunek. Rozumiem sytuacje, kiedy ktoś wprowadza się z powrotem do rodzinnego domu, bo coś mu w życiu nie wyszło, ale stara się stanąć na własne nogi i po jakimś czasie wyprowadza się znowu na swoje. Ale np. trzydziestolatek/trzydziestolatka mieszkający/mieszkająca z mamusią i tatusiem, to temat na poważne rozważania o własnym życiu i swojej dojrzałości emocjonalnej.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Ant, jak mogles!
Moderuj z glowa...
Jakos nie zauwazylam, zebysmy pisali nie na temat...
Sa posty zartobliwe - leca do kasacji
Sa posty powazniejsze, uzytkownicy wydaja swoje opinie - leca do ciecia.
Pewnych rzeczy to ja tu nie rozumiem...
Rece opadaja...
Moderuj z glowa...
Jakos nie zauwazylam, zebysmy pisali nie na temat...
Sa posty zartobliwe - leca do kasacji
Sa posty powazniejsze, uzytkownicy wydaja swoje opinie - leca do ciecia.
Pewnych rzeczy to ja tu nie rozumiem...
Rece opadaja...
'Never give up on your adventures and dreams ...'
U mnie kwestie rodzinne są śmieszne dla osoby z zewnątrz, a wkurzające dla mnie.
Rodziny od strony ojca nie widziałem wieki i po prawdzie ciekaw jestem, czy teraz bym ich poznał. Tak się składa, że bliższa rodzina od strony matki mieszka w tym samym mieście co ona. Widzę tych ludzi dwa razy w roku i odkąd mieszkam w Trójmieście, zauważyłem, ze traktuję ich jako kompletnie obcych. Szczerze mówiąc właśnie w zeszłym roku miałem okazję po raz pierwszy spędzić święta Bożego NArodzenia z ludźmi, których znałem raptem kilka miesięcy, a miałem wrażenie, że to były pierwsze RODZINNE święta jeśli chodzi o atmosferę. Jak teraz sobie pomyślę, że mam spędzić święta w gronie tzw. rodziny, to płakać mi się chce, bez żadnej przenośni.
Z matką mam stosunki... obecnie w zawieszeniu. Ona jest nawet fajną osobą, z którą można porozmawiać, ale niestety, nie jest w stanie zrozumieć, że osoba 30-letnia nie pozwoli się traktować jak opóźniony 10-latek i zachowania, które były odpowiednie wobec dziecka, już sie nie sprawdzają, a w związku z tym nie wystarczy, ze ogłosi swoje zdanie i będzie po wszystkim, ale musi nauczyć się, że nie ma nade mną żadnej władzy. Musi też nauczyć się, że dorosły człowiek nie uważa już rodzicieli za najważniejszych ludzi w swoim życiu i woli spędzać czas np. z dobrymi przyjaciółmi. Tak samo jak nie pozwoli na to żeby owa matka kontrolowała każdy aspekt życia swojego syna.. wróć: to nawet nie kontrola, to wręcz chęć życia moim życiem. Wiem na pewno, że mimo iż starałem się zachować istnienie tego forum w tajemnicy przed nią, to ona czyta wszystkie moje posty.
To jest przerażające i na swój sposób... obleśne. Tak jakbym nie mógł się nigdzie ruszyć bo wiem, że ona tam będzie.
Rodziny od strony ojca nie widziałem wieki i po prawdzie ciekaw jestem, czy teraz bym ich poznał. Tak się składa, że bliższa rodzina od strony matki mieszka w tym samym mieście co ona. Widzę tych ludzi dwa razy w roku i odkąd mieszkam w Trójmieście, zauważyłem, ze traktuję ich jako kompletnie obcych. Szczerze mówiąc właśnie w zeszłym roku miałem okazję po raz pierwszy spędzić święta Bożego NArodzenia z ludźmi, których znałem raptem kilka miesięcy, a miałem wrażenie, że to były pierwsze RODZINNE święta jeśli chodzi o atmosferę. Jak teraz sobie pomyślę, że mam spędzić święta w gronie tzw. rodziny, to płakać mi się chce, bez żadnej przenośni.
Z matką mam stosunki... obecnie w zawieszeniu. Ona jest nawet fajną osobą, z którą można porozmawiać, ale niestety, nie jest w stanie zrozumieć, że osoba 30-letnia nie pozwoli się traktować jak opóźniony 10-latek i zachowania, które były odpowiednie wobec dziecka, już sie nie sprawdzają, a w związku z tym nie wystarczy, ze ogłosi swoje zdanie i będzie po wszystkim, ale musi nauczyć się, że nie ma nade mną żadnej władzy. Musi też nauczyć się, że dorosły człowiek nie uważa już rodzicieli za najważniejszych ludzi w swoim życiu i woli spędzać czas np. z dobrymi przyjaciółmi. Tak samo jak nie pozwoli na to żeby owa matka kontrolowała każdy aspekt życia swojego syna.. wróć: to nawet nie kontrola, to wręcz chęć życia moim życiem. Wiem na pewno, że mimo iż starałem się zachować istnienie tego forum w tajemnicy przed nią, to ona czyta wszystkie moje posty.
To jest przerażające i na swój sposób... obleśne. Tak jakbym nie mógł się nigdzie ruszyć bo wiem, że ona tam będzie.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Straszne
Jak już trzymamy się narzekania... irytują mnie trochę odwieczne oczekiwania ze strony rodziców. ,,Zawsze było dobrze, ale przecież mogło być lepiej." Na dłuższą metę jest to dobijające. To działa na zasadzie: ,,Zarobiłeś pierwszy tysiąc - szkoda, że nie milion." (Raz już taki tekst usłyszałem.)
Jak już trzymamy się narzekania... irytują mnie trochę odwieczne oczekiwania ze strony rodziców. ,,Zawsze było dobrze, ale przecież mogło być lepiej." Na dłuższą metę jest to dobijające. To działa na zasadzie: ,,Zarobiłeś pierwszy tysiąc - szkoda, że nie milion." (Raz już taki tekst usłyszałem.)
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Pewnie, że straszne.
A najśmieszniejsze, że matka włazi z buciorami w moje najbardziej intymne sprawy i jeszcze ma do mnie pretensje... Miałaby chociaż na dość taktu, żeby nie zdradzać się z tym, że włazi na moją prywatną przestrzeń.
Ernest, takie narzekania, o jakich piszesz, to chyba typowy przypadek rodziców, którzy własne niespełnione ambicje chcą przelać na swoje dziecko ("Dziecko" nie w sensie wieku, tylko ogólnie).
A najśmieszniejsze, że matka włazi z buciorami w moje najbardziej intymne sprawy i jeszcze ma do mnie pretensje... Miałaby chociaż na dość taktu, żeby nie zdradzać się z tym, że włazi na moją prywatną przestrzeń.
Ernest, takie narzekania, o jakich piszesz, to chyba typowy przypadek rodziców, którzy własne niespełnione ambicje chcą przelać na swoje dziecko ("Dziecko" nie w sensie wieku, tylko ogólnie).
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
@Lizzy, z całym szacunkiem, ale ja nie napisałem nawet połowy tego, co bym mógł. Włażenie mi z butami w prywatne życie i najbardziej intymne sprawy uważam za niedopuszczalne, nietaktowne i zwyczajnie podłe.
I postanowiłem się kompletnie nie przejmować. Będę funkcjonował jak dotąd, pisał, co myślę, a jeśli znów matka wejdzie bez pukania do mojego prywatnego życia, jeśli coś jej się nie spodoba... cóż, nikt jej nie kazał pchać się nieproszonej
Że niby jestem bezwzględny? Cóż, prośby zawiodły.
I postanowiłem się kompletnie nie przejmować. Będę funkcjonował jak dotąd, pisał, co myślę, a jeśli znów matka wejdzie bez pukania do mojego prywatnego życia, jeśli coś jej się nie spodoba... cóż, nikt jej nie kazał pchać się nieproszonej
Że niby jestem bezwzględny? Cóż, prośby zawiodły.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Zdarzaja sie tacy nadopiekunczy rodzice. Viljar ma po prostu pecha.
Ciesze sie, ze mi nikt z butami w zycie nie wchodzi, zreszta nie pozwalam im na to. Mamie moglabym duzo powiedziec, jest w porzadku osoba, jednakze lubi opowiadac kolezankom/rodzinie o mnie... Zdarzalo sie, ze powiedziala rzeczy, o ktorych nie chcialam zeby inni wiedzieli. Z tego powodu nie razmawiam z nia na tematy, o ktorych nie chcialabym, aby przedostaly sie do opinii publicznej Zatem nie rozmawiam z nia: o facetach, o roznych planach zwiazanych np. z praca czy z mieszkaniem (wie troche, ale nie wszystko).
Viljar, szkoda mi Cie, naprawde.
Ja nie wyobrazam sobie takiej sytuacji u mnie w domu.
Wiesz, gdyby byla zalogowanym uzytkownikiem, to moglbys wysmarowac jej taka PW, ze ho.. ho..!
Ciesze sie, ze mi nikt z butami w zycie nie wchodzi, zreszta nie pozwalam im na to. Mamie moglabym duzo powiedziec, jest w porzadku osoba, jednakze lubi opowiadac kolezankom/rodzinie o mnie... Zdarzalo sie, ze powiedziala rzeczy, o ktorych nie chcialam zeby inni wiedzieli. Z tego powodu nie razmawiam z nia na tematy, o ktorych nie chcialabym, aby przedostaly sie do opinii publicznej Zatem nie rozmawiam z nia: o facetach, o roznych planach zwiazanych np. z praca czy z mieszkaniem (wie troche, ale nie wszystko).
Viljar, szkoda mi Cie, naprawde.
Ja nie wyobrazam sobie takiej sytuacji u mnie w domu.
Wiesz, gdyby byla zalogowanym uzytkownikiem, to moglbys wysmarowac jej taka PW, ze ho.. ho..!
'Never give up on your adventures and dreams ...'