No tak, najlepiej to sobie wmawiać, że nic zmienić się nie da i jeszcze się nad sobą użalaćKeri pisze:Wiesz... ja od zawsze czulem ze mnie to czeka... to tak iwewnetrzny glos mowiacy... "Bedziesz sam i nie zmienisz tego... To tak musi byc..." Znam to...
Obojetnie ile szczescia mi sie trafi by zmienic to wciaz pozozstaje sam... To... jakby przeznaczenie byc samemu...
Tak czytam sobie ten temat i wiecie co? W ogóle nie mam pojęcia o czym mówicie O co chodzi z ta samotnością? OK, dzisiaj siedzę sama, nawet z domu nie wyszłam bo się kiepsko czuję a i pogoda nie teges... Trochę się ponudziłam i tyle. "Samotność" to dla mnie puste słowo, które totalnie nic nie oznacza. Mogę sobie najwyżej zdefiniować ten stan, jako przebywanie tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie, ale nijak nie mogę połączyć tego z żadnym uczuciem.