Do wszystkich co się samotności nie boją
Do wszystkich co się samotności nie boją
Wybaczcie że wylewam tu swoje żale, nigdy tego nie robiłem i jakoś to do mnie nie podobne. Sytuacja chyba tego wymaga.
Nigdy nie płakałem, nigdy się niczym nie przejmowałem i wszelkie przeciwności losu przyjmowałem z odwagą na klatę I tak jak wielu z Was na tym forum, nie bałem się samotności - "jakoś sobie poradzę, ludzie niech myślą co chcą". Jak to bywa u każdego, miewałem różne kłopoty, ale nic nie potrafiło mnie złamać - uosobienie optymizmu.
I tak w gruncie rzeczy jest nadal, nie boję się kłopotów finansowych, Urzędu Skarbowego, ludzkiej złośliwości, terroryzmu, Buki , czy innych takich bzdur wymyślonych po to by mieć się o co martwić.
Samotność? Trudno, nie znajdę podobnej sobie Aski - zapełnię te puste miejsce podróżami, przyjaciółmi, alkoholem - czymkolwiek. Aż tu nagle... moja mama choruje. W tym momencie umiera w szpitalu w ciężkich mękach. Świat mi się wali. Nie założyłem własnej rodziny, więc kiedy coś mnie trapiło albo z czegoś się cieszyłem mogłem z tym pojechać do mamy. Zapowiada się na to, że już nie będę mógł (o ile nie stanie się cud). Mam dużo przyjaciół, ale i tak jako singiel zaczynam zostawać sam. Na dokładkę śniła mi się kobieta, z którą kiedyś coś mnie łączyło (przestało łączyć ze względów dla asa oczywistych). Wstaję, włączam przeklętego Facebooka i oglądam jej zdjęcia- jest w związku, wygląda na szczęśliwą. Nie chodzi konkretnie o nią, ale ten sen przypomniał mi o czymś nowym w moim życiu - nie tylko o samotności ale i o stachu przed nią.
Nie zapytam Was o to co robić, bo nikt nie znajdzie recepty, wielu z Was zapewne także jej szuka. Chciałem tylko przestrzec tych, którzy tak niezachwianie wierzą we własną zaradność i odwagę. Nie wiadomo kiedy za jednym mrugnięciem oka wszystko się zawali.
Nigdy nie płakałem, nigdy się niczym nie przejmowałem i wszelkie przeciwności losu przyjmowałem z odwagą na klatę I tak jak wielu z Was na tym forum, nie bałem się samotności - "jakoś sobie poradzę, ludzie niech myślą co chcą". Jak to bywa u każdego, miewałem różne kłopoty, ale nic nie potrafiło mnie złamać - uosobienie optymizmu.
I tak w gruncie rzeczy jest nadal, nie boję się kłopotów finansowych, Urzędu Skarbowego, ludzkiej złośliwości, terroryzmu, Buki , czy innych takich bzdur wymyślonych po to by mieć się o co martwić.
Samotność? Trudno, nie znajdę podobnej sobie Aski - zapełnię te puste miejsce podróżami, przyjaciółmi, alkoholem - czymkolwiek. Aż tu nagle... moja mama choruje. W tym momencie umiera w szpitalu w ciężkich mękach. Świat mi się wali. Nie założyłem własnej rodziny, więc kiedy coś mnie trapiło albo z czegoś się cieszyłem mogłem z tym pojechać do mamy. Zapowiada się na to, że już nie będę mógł (o ile nie stanie się cud). Mam dużo przyjaciół, ale i tak jako singiel zaczynam zostawać sam. Na dokładkę śniła mi się kobieta, z którą kiedyś coś mnie łączyło (przestało łączyć ze względów dla asa oczywistych). Wstaję, włączam przeklętego Facebooka i oglądam jej zdjęcia- jest w związku, wygląda na szczęśliwą. Nie chodzi konkretnie o nią, ale ten sen przypomniał mi o czymś nowym w moim życiu - nie tylko o samotności ale i o stachu przed nią.
Nie zapytam Was o to co robić, bo nikt nie znajdzie recepty, wielu z Was zapewne także jej szuka. Chciałem tylko przestrzec tych, którzy tak niezachwianie wierzą we własną zaradność i odwagę. Nie wiadomo kiedy za jednym mrugnięciem oka wszystko się zawali.
What if I say I'm not like the others?
Bardzo to przykre,że znalazłeś się w takiej cięzkiej sytuacji.Mam szczerą nadzieję,że jednak Twojej mamie się polepszy i jeszcze dlugo będziesz mógł do niej jeździć na rozmowy i po rady.Ja jestem bardzo związana ze swoją rodziną,każdego dnia doceniam to że ich mam,że są,poprostu.Bez nich było by strasznie "łyso".Jestem w tej komfortowej sytuacji,że mam jeszcze synka.Póki on jest nigdy nie będę czuła się samotnie.Nie dziwię się,że brakuje Ci teraz bliskiej osoby,jakiegoś wsparcia.Mam nadzieję,że je znajdziesz i że wkrótce cała ta sytuacja będzie tylko złym wspomnieniem,że Twoja mama jednak wróci do zdrowia.Bardzo Ci tego życzę,nawet jeśli to miałby być cud.
Bardzo mi przykro Frank z powodu tego co teraz dzieje się w Twoim życiu. Współczuję Ci gorąco i ślę do Ciebie wiele dobrych myśli.
Wydaje mi się, że gdy przychodzą na nas ciężkie chwile wielu powątpiewa czy dobrze pokierowali swoim życiem. Zastanawiamy się czy gdybyśmy kiedyś inaczej wybrali, gdybyśmy byli inni, zachowywali się inaczej to może teraz czekałby na nas inny los.
Może uniknęlibyśmy tego z czym teraz przychodzi się nam mierzyć a może łatwiej byłoby nam to znieść.
Rzecz w tym, że to są sprawy przeszłości i żadne rozważania nie zmienią jej już- ani na lepsze ani na gorsze. Każda prawie decyzja, którą podejmujemy niesie konsekwencje tak dobrze dla nas jak i te trudne, ma swoje dobre i złe strony.
Piszesz, że masz dużo przyjaciół. Rozumiem, że przyjaciele to nie to samo co najbliższa osoba dla tego, kto pragnie takiej więzi- ale może przyjaciele pomogą Ci przejść ten trudny, bolesny okres?
Piszesz, że czujesz się wśród nich samotny. Chyba to rozumiem ale wiem też, że często poczucie samotności bierze się z obaw, znużenia i lęku.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło
Wydaje mi się, że gdy przychodzą na nas ciężkie chwile wielu powątpiewa czy dobrze pokierowali swoim życiem. Zastanawiamy się czy gdybyśmy kiedyś inaczej wybrali, gdybyśmy byli inni, zachowywali się inaczej to może teraz czekałby na nas inny los.
Może uniknęlibyśmy tego z czym teraz przychodzi się nam mierzyć a może łatwiej byłoby nam to znieść.
Rzecz w tym, że to są sprawy przeszłości i żadne rozważania nie zmienią jej już- ani na lepsze ani na gorsze. Każda prawie decyzja, którą podejmujemy niesie konsekwencje tak dobrze dla nas jak i te trudne, ma swoje dobre i złe strony.
Piszesz, że masz dużo przyjaciół. Rozumiem, że przyjaciele to nie to samo co najbliższa osoba dla tego, kto pragnie takiej więzi- ale może przyjaciele pomogą Ci przejść ten trudny, bolesny okres?
Piszesz, że czujesz się wśród nich samotny. Chyba to rozumiem ale wiem też, że często poczucie samotności bierze się z obaw, znużenia i lęku.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło
Dzięki za odpowiedzi.
Pozostaje mi chyba tylko powtarzać sobie jak zwykle: jakoś to będzie.
Bardzo trafne i potrzebne mi teraz słowa. Jednak w gruncie rzeczy nie żałuję żadnych zdarzeń z przeszłości. Cytując film, którego tytułu nie pamiętam: "Cóż znaczy żałować jeśli się nie miało wyboru".Rzecz w tym, że to są sprawy przeszłości i żadne rozważania nie zmienią jej już- ani na lepsze ani na gorsze.
Pozostaje mi chyba tylko powtarzać sobie jak zwykle: jakoś to będzie.
What if I say I'm not like the others?
Jeśli czujesz, myślisz, że nie miałeś wyboru to zupełnie nie ma sensu byś się teraz obwiniał.
Jeśli nie miałeś wyboru to stało się to co się miało stać.
Myślę sobie jednak, że teraz masz wybór. Możesz pogrążyć się w smętnych myślach albo odepchnąć je od siebie.
To drugie pewnie na pierwszy rzut oka wygląda na znacznie trudniejsze ale smętne rozmyślania działają na zasadzie samonapędziającego się mechanizmu- im bardziej im ulegamy tym bardziej w nich grzęźniemy i tym trudniej się wydostać. A to odbiera siły- Ty zaś potrzebujesz ich teraz dużo.
Trzymam za Ciebie kciuki, wierzę że nie będzie "jakoś" a tak dobrze jak to tylko w zaistniałej, bolesnej sytuacji możliwe.
Jeśli nie miałeś wyboru to stało się to co się miało stać.
Myślę sobie jednak, że teraz masz wybór. Możesz pogrążyć się w smętnych myślach albo odepchnąć je od siebie.
To drugie pewnie na pierwszy rzut oka wygląda na znacznie trudniejsze ale smętne rozmyślania działają na zasadzie samonapędziającego się mechanizmu- im bardziej im ulegamy tym bardziej w nich grzęźniemy i tym trudniej się wydostać. A to odbiera siły- Ty zaś potrzebujesz ich teraz dużo.
Trzymam za Ciebie kciuki, wierzę że nie będzie "jakoś" a tak dobrze jak to tylko w zaistniałej, bolesnej sytuacji możliwe.
Sorry, że znowu wylewam żale na forum, ale muszę trochę zaktualizować temat.
Trzymałem mamę za rękę do końca. Wyczułem ostatnie uderzenie serca i usłyszałem ostatni oddech. Przyszli panowie, spakowali ją do worka i tyle. Pusto się w mieszkaniu zrobiło.
W poniedziałek pogrzeb, a we wtorek zaczynam nowy rozdział. Spodziewajcie się mojej zmasowanej aktywności na spotkaniach forumowych, bo szukam kogoś kto wypełni pustkę .
Choć o mamie, przecudownej, pełnej ciepła kobiecie nigdy nie zapomnę.
Trzymałem mamę za rękę do końca. Wyczułem ostatnie uderzenie serca i usłyszałem ostatni oddech. Przyszli panowie, spakowali ją do worka i tyle. Pusto się w mieszkaniu zrobiło.
W poniedziałek pogrzeb, a we wtorek zaczynam nowy rozdział. Spodziewajcie się mojej zmasowanej aktywności na spotkaniach forumowych, bo szukam kogoś kto wypełni pustkę .
Choć o mamie, przecudownej, pełnej ciepła kobiecie nigdy nie zapomnę.
What if I say I'm not like the others?
- Unheilig76
- łASuch
- Posty: 198
- Rejestracja: 4 paź 2010, 06:53
- Lokalizacja: Śląsk
Miałam napisać dłuższy post po Twoim pierwszym wpisie... Jeszcze trudne chwile przed Tobą, ale dasz radę...
Śmierć bliskiej osoby potrafi zmienić postrzeganie świata, uwrażliwić, rozpoznawać rzeczy ważne. Czasem dodaje odwagi. Życzę Ci żeby w Twoim przypadku to doświadczenie tak na Ciebie wpłynęło.
Śmierć bliskiej osoby potrafi zmienić postrzeganie świata, uwrażliwić, rozpoznawać rzeczy ważne. Czasem dodaje odwagi. Życzę Ci żeby w Twoim przypadku to doświadczenie tak na Ciebie wpłynęło.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia