Wyrwana, pięknie opisałaś to czego ja nie umiałam ubrać w słowa. Dużo ciasta dla Ciebie za to:wyrwana_z_kontekstu pisze:Brakuje mi ciepła i bliskości emocjonalnej drugiej osoby, ale mając do wyboru związek a "wyleczenie" z aseksualizmu - wybieram aseksualizm, czyli siebie, nie związek. Związki nawet seksualnym nie wychodzą, masa kobiet nie może znaleźć nikogo odpowiedniego. Nie jestem zatem z tym sama i nie czuję się z tego powodu pokręcona.
Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 17:13 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Nie jestem hepi, bo...
Hiehieh Ja jak przyleciałem miałem największy problem ze słyszeniem tego co do mnie mówią rodowici Angole. Dlatego rok temu przestałem zupełnie oglądać cokolwiek po polsku. Z początku było to męczące i trudne ale juz jest lepiej choć nie idealnie.Zaweźmij się i zobaczysz efekty.
Re: Nie jestem hepi, bo...
.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 17:12 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Nie jestem hepi, bo...
To tutaj też mamy wspólną płaszczyznę Ja nie bardzo słyszę na lewe ucho. Jeśli przychodzi mi do trzymania telefonu w lewej ręce zazwyczaj przykładam go i tak do prawego ucha. Nasłuchałem się za dzieciaka za duzo muzyki na jedną słuchawkę.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Głupi nastrój męczy mnie od wczoraj. Tak zwane sprawy sercowe to jedyny temat, na który nigdy z nikim nie rozmawiam, za bardzo mnie to krępuje... Ale nagle pomyślałam, że mogę się tutaj wyżalić.
Jest taki facet, którego znam od sześciu lat. Mam wrażenie, że na samym początku naszej znajomości zabrał mnie na coś w rodzaju randki, ale że jestem niemiłosiernie tępa w tych kwestiach, trochę mnie sparaliżowało. Minął jakiś czas, lubiłam go coraz bardziej i bardziej i gdy już myślałam, że coś się zaczyna dziać... Dowiedziałam się, że ma dziewczynę. Minęły jakieś dwa lata i nagle okazało się, że ma nową. Spotykamy się w tym naszym gronie cały czas, a ja mam na przemian dwie fazy: raz mi się wydaje, że wszystko jest w porządku i że mi przeszło, a raz, że sześć lat temu przegapiłam coś naprawdę ważnego. No i wczoraj gwałtowanie napadło mnie to drugie. Źle mi. Ostatnio trochę się pocieszałam, że jeśli faktycznie jestem aseksualna, to może i tak nic by z tego nie wyszło... Ale no właśnie - jeśli. A mówią, że dziewczyny nie lądują we friendzone
Jest taki facet, którego znam od sześciu lat. Mam wrażenie, że na samym początku naszej znajomości zabrał mnie na coś w rodzaju randki, ale że jestem niemiłosiernie tępa w tych kwestiach, trochę mnie sparaliżowało. Minął jakiś czas, lubiłam go coraz bardziej i bardziej i gdy już myślałam, że coś się zaczyna dziać... Dowiedziałam się, że ma dziewczynę. Minęły jakieś dwa lata i nagle okazało się, że ma nową. Spotykamy się w tym naszym gronie cały czas, a ja mam na przemian dwie fazy: raz mi się wydaje, że wszystko jest w porządku i że mi przeszło, a raz, że sześć lat temu przegapiłam coś naprawdę ważnego. No i wczoraj gwałtowanie napadło mnie to drugie. Źle mi. Ostatnio trochę się pocieszałam, że jeśli faktycznie jestem aseksualna, to może i tak nic by z tego nie wyszło... Ale no właśnie - jeśli. A mówią, że dziewczyny nie lądują we friendzone
Re: Nie jestem hepi, bo...
Pewnego poniedziałkowego popołudnia, do komnaty czarodziejki w nadodrzańskim grodzie zamieszkującej zawitał mąż spowity w czerń, za nic mający żar lejący się z nieba.
- Zlituj się, moja panno – rzekł ów mąż – i poradź mi, jak mam ową niemoc zwalczyć, co to sprawia, że piękno niewieście obojętnym mi nie jest, ale na uciechy cielesne chęci nie ma. A przecież nie jest to niemoc żadna. Musi być to zatem rzecz jakaś tajemna, diabelska.
- Cóż waćpan prawisz! Mówiłam żem już, niezbyt jednakowoż jak widzi mi się, zatem teraz wprost powiadam waszmości i na wieczność weźże waść prawdę tę do serca. Otóż nie jest to rzecz diabelska, jak sądzisz, lecz przywara jeno, ot, jak barwa ócz czy włosów waszych. Nie wiedzieć mi, kto waści kłamstw udzielił, że uleczyć to można, ale prawda taka, że innej rady nie masz, jeno żyć się z tym nauczyć… Przebóg, co waść czynisz! Zaniechaj gwałtu w mojej komnacie, bo wyposażenie majątek kosztowało. Toć świata to nie koniec jeszcze, a wiedzieć waszmości trzeba, że wielu jest ludzi, którzy podobnie mają.
- Jakże to? Nijak mi więc niewiasty poznać, pełni życia poznać?
- A czy przywara ta waści żyć zabrania? Ha, znam ja takich, co to za gorszych z tego powodu się mają, ale i takich, co za istoty nadprzyrodzone niemal się uważają. Waść do pierwszej kategorii w oczach moich należysz, więc jakowaś grupa wsparcia by się przydała.
I czarodziejka podała rycerzowi kartę, na której adres pewien był zapisany. Nie dane jej było wiedzieć, że mąż ów miejsce na adresie zapisane znał dobrze i nijak pociechy mu ono nie przyniosło ani zrozumienia stanu jego. I rzecz się stała, że mąż ten, który porażki dotąd nie zaznał i do ostatka o swoje zawsze walczył, pogodzić się musiał z porażką i z tym, co go spotkało. I tak nadzieja umarła jako ostatnia.
To teraz po ludzku. Dostałem potwierdzenie od specjalistki, że to jednak JEST aseksualność i że to nie jest rzecz do leczenia. Śmieszne jest to, że pani poleciła mi jako „grupę wsparcia” to forum właśnie
Cóż, jak to mówi mój ulubiony bohater literacki: "Aťsi bylo, jak si bylo, vždycky jaksi bylo. Ještě nikdy nebylo, aby jaksi nebylo". Czyli jakoś się trzeba będzie się z tym pogodzić i zastanowić, co dalej z tym fantem.
- Zlituj się, moja panno – rzekł ów mąż – i poradź mi, jak mam ową niemoc zwalczyć, co to sprawia, że piękno niewieście obojętnym mi nie jest, ale na uciechy cielesne chęci nie ma. A przecież nie jest to niemoc żadna. Musi być to zatem rzecz jakaś tajemna, diabelska.
- Cóż waćpan prawisz! Mówiłam żem już, niezbyt jednakowoż jak widzi mi się, zatem teraz wprost powiadam waszmości i na wieczność weźże waść prawdę tę do serca. Otóż nie jest to rzecz diabelska, jak sądzisz, lecz przywara jeno, ot, jak barwa ócz czy włosów waszych. Nie wiedzieć mi, kto waści kłamstw udzielił, że uleczyć to można, ale prawda taka, że innej rady nie masz, jeno żyć się z tym nauczyć… Przebóg, co waść czynisz! Zaniechaj gwałtu w mojej komnacie, bo wyposażenie majątek kosztowało. Toć świata to nie koniec jeszcze, a wiedzieć waszmości trzeba, że wielu jest ludzi, którzy podobnie mają.
- Jakże to? Nijak mi więc niewiasty poznać, pełni życia poznać?
- A czy przywara ta waści żyć zabrania? Ha, znam ja takich, co to za gorszych z tego powodu się mają, ale i takich, co za istoty nadprzyrodzone niemal się uważają. Waść do pierwszej kategorii w oczach moich należysz, więc jakowaś grupa wsparcia by się przydała.
I czarodziejka podała rycerzowi kartę, na której adres pewien był zapisany. Nie dane jej było wiedzieć, że mąż ów miejsce na adresie zapisane znał dobrze i nijak pociechy mu ono nie przyniosło ani zrozumienia stanu jego. I rzecz się stała, że mąż ten, który porażki dotąd nie zaznał i do ostatka o swoje zawsze walczył, pogodzić się musiał z porażką i z tym, co go spotkało. I tak nadzieja umarła jako ostatnia.
To teraz po ludzku. Dostałem potwierdzenie od specjalistki, że to jednak JEST aseksualność i że to nie jest rzecz do leczenia. Śmieszne jest to, że pani poleciła mi jako „grupę wsparcia” to forum właśnie
Nie interesuje mnie, co myślą inni - rzecz w tym, że to ja tak myślę.dlaczego tak bardzo przejmujesz się tym co mówią inni? Każdy jest trochę pokręcony, czy to coś złego?
... czyli to dlatego wywaliliście mnie z grupy na FB? Spoko, w tej sytuacji nie mam żalunie chciałabym żebyś był rzecznikiem osób aseksualnych bo absolutnie nie mogę się podpisać pod tym co mówisz...
Wiesz co, Wyrwana, pasujemy do siebie: oboje mamy parszywe charaktery. Różnica jest taka, że ja zdaję sobie z tego sprawę Ja przynajmniej mam jaja, żeby się przyznać do swoich wad, a nie szukać ich na siłę w innych; ponadto nie wymagam, żeby cały świat dostosował się do mnie.No ale jak brak chęci, to nie ma co zwalać na innych, trzeba mieć jaja to uczciwie przyznać.
Cóż, jak to mówi mój ulubiony bohater literacki: "Aťsi bylo, jak si bylo, vždycky jaksi bylo. Ještě nikdy nebylo, aby jaksi nebylo". Czyli jakoś się trzeba będzie się z tym pogodzić i zastanowić, co dalej z tym fantem.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Skąd ten wyciek frustracji na mnie? Całe forum kobiet, a na mnie zawsze się skrupia.Różnica jest taka, że ja zdaję sobie z tego sprawę Ja przynajmniej mam jaja, żeby się przyznać do swoich wad, a nie szukać ich na siłę w innych; ponadto nie wymagam, żeby cały świat dostosował się do mnie.
Niemal każdy mój post to narzekanie na własną beznadziejność, nie wspomnę już o pmkach.
No ale trzeba czasem skupić uwagę na czymś poza czubkiem własnego nosa, żeby to zauważyć.
Nie uważam też, że masz prawo oceniać osobę, której nie poznałeś i nie chciałeś poznać.
Znajdź sobie dziewczynę, askę czy nieaskę, która będzie ci odpowiadać, a ode mnie się odstosunkuj.
To będzie bułka z masłem, skoro jesteś taki szlachetnie świadomy własnych wad.
Może rzeczywiście nie jestem "miła" dla panów, ale po tych wszystkich upokorzeniach, których z ich strony doznałam, dla mnie jest to naprawdę niewykonalne.
Ostatnio zmieniony 16 cze 2015, 11:14 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nie jestem hepi, bo...
1. Nie sądzisz że Twoja opinia o sobie może wynikać, choć w niewielkim stopniu, z opinii innych i presji społecznej?Viljar pisze:Nie interesuje mnie, co myślą inni - rzecz w tym, że to ja tak myślę.dlaczego tak bardzo przejmujesz się tym co mówią inni? Każdy jest trochę pokręcony, czy to coś złego?... czyli to dlatego wywaliliście mnie z grupy na FB? Spoko, w tej sytuacji nie mam żalunie chciałabym żebyś był rzecznikiem osób aseksualnych bo absolutnie nie mogę się podpisać pod tym co mówisz...
2. Jestem adminem tej grupy i jak teraz patrzę, faktycznie Cię w niej nie ma. Ja Cię nie wyrzucałam, więc albo komuś podpadłeś, albo sam się wypisałeś i tego nie pamiętasz
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: Nie jestem hepi, bo...
Viljar, z grupy może wyrzucić tylko administrator - naraziłeś się czymś? Ewentualnie mogłeś sam się wyrzucić, nie pamiętasz czegoś takiego?
Hmmm... warto by było stworzyć listę specjalistów, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o aseksualności - to naprawdę rzadko spotykane.Viljar pisze: To teraz po ludzku. Dostałem potwierdzenie od specjalistki, że to jednak JEST aseksualność i że to nie jest rzecz do leczenia. Śmieszne jest to, że pani poleciła mi jako „grupę wsparcia” to forum właśnie
Ja też nieczęsto podpisuję się pod Twoimi słowani, ale z drugiej strony wcale nie jesteś jedyną aseksualną osobą, która źle się czuje ze swoją aseksualnością, a tu czytam, że wszyscy tacy pełni samoakceptacji. Udało mi się poznać ostatnio 3 osoby aseksualne, które są w związkach i którym się nie odmieniło - czyli jest to wykonalne, ale na pewno trudne. Kiedy rozmawiałam z seksuologiem, Izą Dziugieł, to mówiła, że ten problem jest wspólny dla wszystkich osób aseksualnych z jakimi się zetknęła. To jest nie tylko samotność związana z brakiem partnera i trudnością w jego znalezieniu, ale właśnie brak kontaktu z innymi osobami, które są "takie jak ja". Dlatego ja się bardzo cieszę, że parę osób już poznałam i nie zamierzam na tym kończyć.Viljar pisze: Takie użalanie się nad sobą doprowadza mnie do szału, ale jak słowo daję - nie mam już siły. Akceptacja siebie jest bardzo trudna, gdy cały świat krzyczy "Jesteś totalnie pokręcony, wiesz?" i na dodatek co jakiś czas podsyła kobiety, z którymi kto wie, może i by coś wyszło, gdyby nie jedna drobnostka, co prędzej czy później rozłoży związek na łopatki.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ivy, moglabys się jednak nie cieszyc akurat w tym wątku, bo to jest w końcu temat "Nie jestem hepi, bo..."Poison Ivy pisze:Dlatego ja się bardzo cieszę, że parę osób już poznałam i nie zamierzam na tym kończyć.
Przepraszam, ale nie moglem się powstrzymac, żeby nie skomentować delikatnie Waszej dyskusji - oczywiscie nic zlego nie mam na myśli
Inexplicable
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: Nie jestem hepi, bo...
Art pisze:Ivy, moglabys się jednak nie cieszyc akurat w tym wątku, bo to jest w końcu temat "Nie jestem hepi, bo..."Poison Ivy pisze:Dlatego ja się bardzo cieszę, że parę osób już poznałam i nie zamierzam na tym kończyć.
Przepraszam, ale nie moglem się powstrzymac, żeby nie skomentować delikatnie Waszej dyskusji - oczywiscie nic zlego nie mam na myśli
I tak mi przykro, że jeszcze nie znam WSZYSTKICH.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Poison Ivy pisze:Art pisze:Ivy, moglabys się jednak nie cieszyc akurat w tym wątku, bo to jest w końcu temat "Nie jestem hepi, bo..."Poison Ivy pisze:Dlatego ja się bardzo cieszę, że parę osób już poznałam i nie zamierzam na tym kończyć.
Przepraszam, ale nie moglem się powstrzymac, żeby nie skomentować delikatnie Waszej dyskusji - oczywiscie nic zlego nie mam na myśli
I tak mi przykro, że jeszcze nie znam WSZYSTKICH.
Od razu lepiej..tzn. gorzej
Inexplicable
Re: Nie jestem hepi, bo...
To ja w takim razie nie jestem hepi, bo nie znam z tego forum nikogo. Nie moja wina - ile razy zdecyduję się na jakieś spotkanie z AS, to okazuje się, że zostaje odwołane lub przełożone. Rekord miał miejsce wczesną wiosną - po przejechaniu 659 km według wskazania na bilecie okazało się, że osoba, z którą się umówiłem, nie przyszła w ogóle i nie raczyła mnie powiadomić o tym fakcie mimo posiadania mojego numeru telefonu. Gdyby nie to, że lubię podróżować, to bym się jeszcze bardziej wkurzył
Nie. Moglem narazić się wpisami tutajViljar, z grupy może wyrzucić tylko administrator - naraziłeś się czymś? Ewentualnie mogłeś sam się wyrzucić, nie pamiętasz czegoś takiego?
Śmieszne jest to, że te specjalistkę mi stanowczo dość odradzano ze względu na młody wiek i "zbyt nowoczesne podejście". Chyba chodzi o to, że rodzicom zaniepokojonym, że ich syn nie ogląda się za dziewczynami, a za chłopcami mu się zdarza, nie proponuje leczenia tylko mówi wprost, że zapewne jest "homo".Hmmm... warto by było stworzyć listę specjalistów, którzy mają jakiekolwiek pojęcie o aseksualności - to naprawdę rzadko spotykane.
Ale mowa o związkach AS + AS? Jeśli tak, to poprawiłaś mi humor (i to znacznie). Ta moja specjalistka zresztą powiedziała, że w takich sytuacjach żałuje, że obowiązuje ją tajemnica zawodowa, bo już by mnie spiknęła z jakąś byłą pacjentkąUdało mi się poznać ostatnio 3 osoby aseksualne, które są w związkach i którym się nie odmieniło - czyli jest to wykonalne, ale na pewno trudne.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Aha. Mam rozumieć, że nie jestem as czy że w ogóle nie istnieję? No, cóż, nie ma się co dziwić, że ciągle się zakochuję bez wzajemności - mężczyźni nie zauważają mnie nawet na spotkaniach 1 na 1. :śmiech przez łzy:Viljar pisze:To ja w takim razie nie jestem hepi, bo nie znam z tego forum nikogo. Nie moja wina - ile razy zdecyduję się na jakieś spotkanie z AS, to okazuje się, że zostaje odwołane lub przełożone.