Presja odnośnie posiadania dziecka

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Małgorzata95 »

Anusia Borzobohata pisze: 17 mar 2019, 17:46 Czy nie sprawiają Wam dyskomfortu sytuacje, gdy ludzie w pracy (zwłaszcza mamy oczywiście) opowiadają o swoich dzieciach, albo co gorsza przynoszą/przyprowadzają je ze sobą?

Moja koleżanka z biura niedawno urodziła i już zapowiedziała że przyjdzie "pokazać maleństwo" :evil: Nie ukrywam, że zaczęłam obmyślać plan jak tu zrobić, żeby mnie w tym dniu nie było :/
Ja nawet lubię dzieci, ale nie widzę sensu przychodzić z dzieckiem do pracy i się nim chwalić (jakby to była rzecz)...
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

Anusia Borzobohata pisze: 17 mar 2019, 17:46 Czy nie sprawiają Wam dyskomfortu sytuacje, gdy ludzie w pracy (zwłaszcza mamy oczywiście) opowiadają o swoich dzieciach, albo co gorsza przynoszą/przyprowadzają je ze sobą?

Moja koleżanka z biura niedawno urodziła i już zapowiedziała że przyjdzie "pokazać maleństwo" :evil: Nie ukrywam, że zaczęłam obmyślać plan jak tu zrobić, żeby mnie w tym dniu nie było :/
gdy opowiadają to mi nie przeszkadza, bo moi współpracownicy maja z reguły dzieci dorosłe lub w wieku szkolnym. mam tez 2 babki które mają małe dzieci, były w ciąży za mojej kadencji ( jedna z nich 2 razy). kiedy owa mama przyszła z 1 dzieckiem to wyszłam z grzeczności do nich i wtedy inna współpracownica powiedziała żebym nie dotykała dziecka, bo zarazki itd. jakbym była siedliskiem bakterii. trędowata czy co. Oczywiście nikomu innemu tego nie powiedziała, tylko mnie, wiec jak inna pogłaskała dziecko po ręce to ok. na pewno nic na niego nie przeniosła. jak ta sama została drugi raz mamą i znów przyszła z dzieckiem, to tym razem olałam to. po prostu nie wyszłam ze swojego pokoju do nich siedziałam przy biurku serfowałam w necie i miałam to gdzieś. A rozmowy o dzieciach zlewam, nie biorę w nich udziału, one se gadają między sobą, ja raczej mało gadam w pracy. Wolę komp albo robię to, co mam do zrobienia.
Awatar użytkownika
Biała
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 9 gru 2014, 21:08

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Biała »

Miałam (mam??) takie akcje z obecnym szefem. Jakoś tak wyszło, że rozmawialiśmy tak pół żartem, pół serio o różnych apokaliptycznych wizjach, zagładzie ludzkości, Thanosie, "Inferno" Dana Browna itp. Ja rzuciłam tekstem w stylu, że jako biochemik z wykształcenia powinnam spróbować stworzyć taki wirus, żeby wysterylizować całą ludzkość. Kolega, który też uczestniczył w rozmowie stwierdził, że mnie też by to trafiło, ja na to, że dla mnie to nie problem, bo i tak nie zamierzam się rozmnażać. No i się zaczęło :(
Szef zaczął, że też tak mówił, jak sam nie miał dzieci, że każdy kiedyś "dorośnie", że jestem "negatywnie nastawiona" i trzeba "nawrócić mnie na pozytywne myślenie". Szlag mnie trafił i kilka razy powiedziałam, że nienawidzę dzieci, nienawidzę ludzkości ogólnie i nie będę się przyczyniać do powielania tego parszywego gatunku. Jeszcze coś w międzyczasie się nawiązało do eutanazji, że to problem małego promila, sztucznie rozdmuchany i że większość ludzi chce żyć za wszelką cenę. To mnie wnerwiło dodatkowo, obecnie w moim nihilistycznym światopoglądzie nazwanie mnie niekonsekwentną hipokrytką to najgorsza obelga i zarzut. Pomyślałam, że właśnie przez takich ludzi jest problem z eutanazją na świecie. Inna sprawa, że on oprócz tego prawdopodobnie jest też rasistą, częściowo szowinistą i nie zdziwiłoby mnie, jeśli także homofobem.
Innego dnia było coś takiego, że on nazwał weganizm nieuleczalną chorobą psychiczną. Cóż ja sama zwolenniczką tej ideologii nie jestem, ale tak bym tego nie określiła. Potem powiedział, że co by było gdybym była weganką i zaszła w ciążę, i musiała zacząć jeść mięso. Ja na to, że po pierwsze to zrobiłabym wszystko, żeby pozbyć się tego pasożyta z mojego ciała. I znowu się zaczęła gadka o pozytywnym myśleniu i że zmienię zdanie. A jeszcze niedawno byłam zdziwiona tymi wszystkimi sytuacjami opisanymi na r/childfree... Teraz przekonałam się, że to serio się zdarza :( Użyłam więc podobnych argumentów jak na r/childfree. Że jaki właściwie interes mają osoby trzecie w tym, żeby ludzie nienawidzący dzieci je mieli. Żeby zwiększyć ilość patologii i nieszczęścia na świecie? I czy naprawdę tak to ich boli, że nie każdy żyje według jednego głupiego scenariusza?
Za kolejnym razem jak - i to wyglądało już jak typowa żałosna zagrywka chłoptasia z gimnazjum - szef pokazywał jakieś zdjęcia w telefonie temu mojemu koledze. I potem mnie spytał, czy skoro tak lubię dzieci, chcę zobaczyć zdjęcie jego syna. Powiedziałam, że nie i że nie życzę sobie rozmawiać na takie tematy.
Zobaczyć to bym może i chciała - jakby serio istniały takie notatniki jak w "Death Note"...
Biorąc pod uwagę ogólne postępowanie tego człowieka i podejście do wielu spraw, ciężko mi stwierdzić, kiedy on na pewno tylko żartuje. Może bawiłoby mnie to, gdyby nie było to tak męcząco-irytujące. Normalnie trzymałabym się z daleka od osoby tak bezrefleksyjnie podążającej za stadem i powtarzającej z przekonaniem najdurniejsze stereotypy, ale raczej jest to fizycznie niemożliwe. Nie wiem, jak to będzie, kiedy on uzna, że pastwienie się nade mną psychicznie może być przyjemną rozrywką...
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: panna_x »

Biała pisze: 11 kwie 2019, 22:59 Miałam (mam??) takie akcje z obecnym szefem. Jakoś tak wyszło, że rozmawialiśmy tak pół żartem, pół serio o różnych apokaliptycznych wizjach, zagładzie ludzkości, Thanosie, "Inferno" Dana Browna itp. Ja rzuciłam tekstem w stylu, że jako biochemik z wykształcenia powinnam spróbować stworzyć taki wirus, żeby wysterylizować całą ludzkość. Kolega, który też uczestniczył w rozmowie stwierdził, że mnie też by to trafiło, ja na to, że dla mnie to nie problem, bo i tak nie zamierzam się rozmnażać. No i się zaczęło :(
Szef zaczął, że też tak mówił, jak sam nie miał dzieci, że każdy kiedyś "dorośnie", że jestem "negatywnie nastawiona" i trzeba "nawrócić mnie na pozytywne myślenie". Szlag mnie trafił i kilka razy powiedziałam, że nienawidzę dzieci, nienawidzę ludzkości ogólnie i nie będę się przyczyniać do powielania tego parszywego gatunku. Jeszcze coś w międzyczasie się nawiązało do eutanazji, że to problem małego promila, sztucznie rozdmuchany i że większość ludzi chce żyć za wszelką cenę. To mnie wnerwiło dodatkowo, obecnie w moim nihilistycznym światopoglądzie nazwanie mnie niekonsekwentną hipokrytką to najgorsza obelga i zarzut. Pomyślałam, że właśnie przez takich ludzi jest problem z eutanazją na świecie. Inna sprawa, że on oprócz tego prawdopodobnie jest też rasistą, częściowo szowinistą i nie zdziwiłoby mnie, jeśli także homofobem.
Innego dnia było coś takiego, że on nazwał weganizm nieuleczalną chorobą psychiczną. Cóż ja sama zwolenniczką tej ideologii nie jestem, ale tak bym tego nie określiła. Potem powiedział, że co by było gdybym była weganką i zaszła w ciążę, i musiała zacząć jeść mięso. Ja na to, że po pierwsze to zrobiłabym wszystko, żeby pozbyć się tego pasożyta z mojego ciała. I znowu się zaczęła gadka o pozytywnym myśleniu i że zmienię zdanie. A jeszcze niedawno byłam zdziwiona tymi wszystkimi sytuacjami opisanymi na r/childfree... Teraz przekonałam się, że to serio się zdarza :( Użyłam więc podobnych argumentów jak na r/childfree. Że jaki właściwie interes mają osoby trzecie w tym, żeby ludzie nienawidzący dzieci je mieli. Żeby zwiększyć ilość patologii i nieszczęścia na świecie? I czy naprawdę tak to ich boli, że nie każdy żyje według jednego głupiego scenariusza?
Za kolejnym razem jak - i to wyglądało już jak typowa żałosna zagrywka chłoptasia z gimnazjum - szef pokazywał jakieś zdjęcia w telefonie temu mojemu koledze. I potem mnie spytał, czy skoro tak lubię dzieci, chcę zobaczyć zdjęcie jego syna. Powiedziałam, że nie i że nie życzę sobie rozmawiać na takie tematy.
Zobaczyć to bym może i chciała - jakby serio istniały takie notatniki jak w "Death Note"...
Biorąc pod uwagę ogólne postępowanie tego człowieka i podejście do wielu spraw, ciężko mi stwierdzić, kiedy on na pewno tylko żartuje. Może bawiłoby mnie to, gdyby nie było to tak męcząco-irytujące. Normalnie trzymałabym się z daleka od osoby tak bezrefleksyjnie podążającej za stadem i powtarzającej z przekonaniem najdurniejsze stereotypy, ale raczej jest to fizycznie niemożliwe. Nie wiem, jak to będzie, kiedy on uzna, że pastwienie się nade mną psychicznie może być przyjemną rozrywką...
straszne, współczuję Ci. tacy ludzie i to nawracanie jest najgorsze. Ja też nienawidzę dzieci i ludzkości. i mówiąc to, mam na myśli prawdziwą nienawiśc, nie żadne nielubienie, nieprzepadanie, obojętność, inni mają to ok byle nie mieszali się do mnie. Nie. Czuję nienawiść do dzieci. Jestem mizopedką. Nawet znalazłam na fejsie grupę pod nazwą nienawidzę bachorów bezdzietni sekcja hejtu ale sie szybko z niej wypisałam. Zdziwiło mnie, że taka grupa istnieje, bo myślalam, że jestem jedyną osobą, która nienawidzi dzieci, tego słodziaczkowatego pi-aru wokół nich oraz kultu Matki Polki. a tam się okazało, że są inni, co myślą, jak ja. I jeszcze piszą to w necie. Hejt był tam naprawdę ostry, wyzwiska, mocne teksty.
Awatar użytkownika
Biała
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 9 gru 2014, 21:08

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Biała »

No i mam potwierdzenie, że homofobem on też jest... Zresztą nie tylko on, niedawno takie homofobiczne bagno wylało się w robocie z otworów gębowych całej grupy "pozytywnie nastawionych" ludzi, aż pomimo niedowierzania i obrzydzenia pewien ponury podziw poczułam... I to też wynikło z rozmów o dzieciach. W swego rodzaju ciekawym do analizy kontekście - że posiadanie dzieci (moja interpretacja z obserwacji podejścia większości z nich) to po prostu statystyka, coś jak zaliczenie osiągnięć w grach, potwierdzenie punktów na liście. Bo dzieci nie wystarczą, trzeba mieć z nich WNUKI. Bo chyba tak od kilkunastu lat wzwyż jednostka ludzka jest już nieco przeterminowanym produktem, zatem musi wyprodukować i dostarczyć swoim rodzicom świeży :diabel: Jakoś to się splotło z tematem nastoletnich związków dzieci pracowników, potem przeszło do "a najgorzej dla rodziny jak syn okaże się gejem". Myślę sobie "no i co w tym złego?". Ktoś rzucił, że lepiej gejem niż księdzem, no że jak to nigdy nie żyć z kobietą, no i nie mieć tych drogocennych WNUKÓW. Nikt tam nie wie o mnie, nie słyszeli może nigdy o istnieniu aseksualnych... pewnie aseksualnego syna też by wyklęli i uważali za powód do wstydu. I jeszcze jeden gość, ojciec trzech córek w wieku podstawówkowym, mówił coś, że lesbijki można "wyleczyć" poprzez zgwałcenie ich tak, żeby zaszły w ciążę, bo "wtedy będą mieć ważniejsze sprawy na głowie i nie będą mieć czasu na głupoty". No i tu, pomimo przyprawiającego o mdłości strachu (czułam się jak otoczona przez wilki czy coś w tym stylu, takie poczucie opuszczenia pośród samych wrogów) doszłam do stadium ponurego podziwu wobec tej ich niesamowitej hipokryzji. Że dzieci są dla nich ważne, że nie wyobrażają sobie bez nich życia - tak długo jak życie tych dzieci jest zgodne z ich Jedynym Słusznym Obrazem. Inaczej są hańbą, obrazą i wielkim rozczarowaniem. Na anglojęzycznych stronach i forach strasznie często pojawia się motyw homoseksualnej młodzieży wyrzucanej z domu - skoro tyle się o tym pisze, to na Zachodzie musi to być częsty problem. A właśnie te osoby, z taką mentalnością, będą powtarzać aż do mdłości, że jak się ma swoje dziecko to dopiero pozna się, czym jest BEZWARUNKOWA miłość...
Po tym wszystkim, kiedy moja pogarda dla ludzkości wzbiła się na kolejne poziomy, z których istnienia nie zdawałam sobie sprawy, jestem gotowa przysięgać na dowolną rzecz, że jakby istniały Kamienie Nieskończoności, albo ten hipotetyczny Czerwony Przycisk o którym mówią antynataliści i nihiliści, nie zawahałabym się ani chwili. Czas położyć kres temu wszystkiemu, raz a dobrze.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Awatar użytkownika
BardzoLittle
mASełko
Posty: 135
Rejestracja: 3 paź 2017, 23:01

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: BardzoLittle »

Większość ludzi podchodzi do dzieci jak do zaliczeń questa z gry. Problem w tym, że utarło się że tak to powinno wyglądać. A pewien mądry człowiek zaśpiewał kiedyś "Ludzi mniej, debili mniej". Serio, programy socjalne tworzą takie ule pełne głupoty, dlatego że przysłowiowy debil narobi sobie dzieciaczków i wychowuje je na takich samych, często nawet większych debili. Niby mamy internet i w memach naśmiewamy się z Janusza, Grażyny i Piotera. Mam nawet takiego kumpla. Ciśnie bekę niesamowicie z ludzi którzy rzucają się na promocje z biedronki, jednocześnie pije piwo Warka tylko dlatego, że można w nim wygrać drugie. Ludzie jeden po drugim popełniają błąd posiadania dzieci(w większości przypadków jest to błąd, bo nie każdy może być rodzicem), widzą że brną w bagno, ale usilnie ciągną Cię w to samo, wmawiając Ci że to polana, tylko dlatego, że nie chcą tonąć sami. Przykre, ale prawdziwe, rodzicielstwo jest nieco przereklamowane, a te posiadanie dzieci... no cóż. Schemat taki sam jak też że każdy ksiądz to pedofil, czy ten że kobiety źle parkują. :P
Mówią "Szukajcie aż znajdziecie", także szukam takiej, która lubi się przytulać. :)
carolina10
starszASek
Posty: 48
Rejestracja: 27 lut 2014, 19:07
Lokalizacja: Lubuskie

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: carolina10 »

Marze o dziecku :D
Nightfall

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Nightfall »

Nie lubię sytuacji, w których ktoś przechwala się swoim dzieckiem. A są one dość częste. Niektórzy rodzice, mam wrażenie, nie potrafią już rozmawiać o niczym innym - tylko wychwalają swoje potomstwo pod niebiosa. Oczywiście opowiadają, że ich dzieci są biegłe w językach obcych, świetne z informatyki (bo zresetowały kiedyś ruter i internet się naprawił), mają najlepsze możliwe oceny i mnóstwo zainteresowań. Oczywiście 90% z tych tekstów to bajki.
carolina10
starszASek
Posty: 48
Rejestracja: 27 lut 2014, 19:07
Lokalizacja: Lubuskie

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: carolina10 »

Nightfall pisze: 28 maja 2019, 20:18 Nie lubię sytuacji, w których ktoś przechwala się swoim dzieckiem. A są one dość częste. Niektórzy rodzice, mam wrażenie, nie potrafią już rozmawiać o niczym innym - tylko wychwalają swoje potomstwo pod niebiosa. Oczywiście opowiadają, że ich dzieci są biegłe w językach obcych, świetne z informatyki (bo zresetowały kiedyś ruter i internet się naprawił), mają najlepsze możliwe oceny i mnóstwo zainteresowań. Oczywiście 90% z tych tekstów to bajki.
Ludzie sa tak fisnieci na punkcie swoich dzieci, ze pekaja z dumy jak dziecko zacznie chodzic lub powie "mama", jakby chodzenie i mowienie bylo jakims wyczynem a nie naturalna rzecza dla kazdego czlowieka
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Małgorzata95 »

Ludzie sa tak fisnieci na punkcie swoich dzieci, ze pekaja z dumy jak dziecko zacznie chodzic lub powie "mama", jakby chodzenie i mowienie bylo jakims wyczynem a nie naturalna rzecza dla kazdego czlowieka
Ja jestem w stanie zrozumieć, że rodzice mogą się z tego cieszyć, ale niech to zachowują dla siebie, po co chwalić się tym ze wszystkimi? Dzwonić do znajomych/rodziny, bo "dziecko ma ząb", serio?
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
Odkrywca
starszASek
Posty: 49
Rejestracja: 7 lut 2022, 19:56

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: Odkrywca »

Nie chcę mieć dzieci, ale z kompletnie innych powodów niż spora część bezdzietnych. Dlatego właśnie trudno mi solidaryzować się z wszystkimi bezdzietnymi. Nie chcę ich mieć bo boję się o to czy byłbym dobrym ojcem, zbyt bardzo kochałbym swoje dzieci by ryzykować. Znam swoją psychikę, niską odpornośc na stres, nerwicę, bardzo niską samoocenę, różne fobie itd. Sam miałem niezbyt dobre dzieciństwo i ostatnia rzecz jaką bym chciał to by moje dzieci miało takie same. Myślę, że moje dzieci siłą rzeczy (geny itd) musiałyby być podobne do mnie i pewnie ich życie byłoby bardzo ciężkie. Poza tym świat w ostatnich latach staje się coraz bardziej ponurym miejscem; terroryzm, kryzysy gospodarcze, kult gadżetów i internetu, pandemia, wojna na Ukrainie. Nie chciałbym by moje dzieci znały tylko taki świat. Nie chcę dlatego być łączony z ludźmi, którzy mówią, że nie znoszą dzieci, że dzieci to brak wolności czy wręcz, że posiadanie dzieci ich brzydzi. Jakoś nie przeszkadza im brak wolności w pracy gdzie każdego dnia muszą się z kimś ścigać. Wątpie czy mężczyzna czy kobieta, która w dziecku upatruje aż takie zagrożenia dla siebie takiego zagrożenia nie będzie upatrywała w kimś z kim jest w związku. Prędzej czy później to też będzie zagrożenie dla "wolności" .

Co do pytania, nie odczuwam czegoś takiego, jest może 10-20% osób z kręgów bardzo katolickich i tam coś takiego występuje, ale odczuwam zupełnie inne presje w Polsce; kult wykształcenia, zarabiania bardzo dobrych pieniędzy, ciągłego podnoszenia kwalifikacji, świetnego wyglądu i bycia nowoczesnym. Teraz i tak jest lepiej niż 20 lat temu z tym, ale jeszcze długo czasu upłynie zanim się od tego w Polsce nie uwolnimy. Zresztą Polska ma jeden z najgorszych współczynników demograficznych w Europie więc coś bardzo słabo musiałaby ta presja na posiadanie dzieci działać.
pawcio1978
pASzko
Posty: 2544
Rejestracja: 28 lut 2008, 19:18
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Re: Presja odnośnie posiadania dziecka

Post autor: pawcio1978 »

Nie wiem czy byłbym dobrym ojcem. Ale może to śmieszne to zaakceptowałbym dziecko/dzieci partnerki
ODPOWIEDZ