Motylciemny pisze:Gay podobno ma dużo kobiet-przyjaciółek
Gdzie mogę odebra swój przydział przyjaciółek?
A bardziej na temat - nie wątpię, że taka przyjaźń może istnieć, choć nie mogę tego potwierdzić własnym doświadczeniem. Niełatwo zawieram głębsze relacje emocjonalne, a jak jeden jedyny raz udało mi się przed kimś na tyle otworzyć, żeby nazwać go przyjacielem, był to akurat chłopak. Ale miałem kilka relacji z dziewczynami, które szły mniej więcej w kierunku przyjaźni... ale tam nie doszły.
oj istnieje. bywaja piekne i wieloletnie przyjaznie. w moim przypadku bylo tak ze budowalismy nasza przyjazn wiele lat. powoli sie poznawalismy. bez pospiechu. delikatnie. chyba dopiero po 3 latach dojrzelismy do tego zeby nazwac nasza znajomosc przyjaznia. Generalnie nie wyobrazam sobie zycia bez niego. :) jestem straszna szczesciara ze go spotkalam na swojej drodze:D
w moim przypadku bylo tak ze budowalismy nasza przyjazn wiele lat. powoli sie poznawalismy. bez pospiechu. delikatnie. chyba dopiero po 3 latach dojrzelismy do tego zeby nazwac nasza znajomosc przyjaznia.
To tak jak w naszym przypadku. Zanim padło to magiczne słowo, upłynęły chyba dwa lata.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Wredne i to bardzo. Za to z przyjaźniami to bywa różnie. Ja na pewno nie chcę żadnej z nich. I na pewno nie nazwę związku mojego z facetem przyjaźnią. Do wielu rzeczy człowiek potrafię się przyzwyczaić czy dostosować. Mysle, że to ułatwia życie. Ale to tylko moje przemyślenia
A ja wierzę w przyjaźń. W różnych konfiguracjach, przyjaźń na określonych płaszczyznach... Przyjaźń bezkresna rozwija się latami.
W pracy zaś oczekuję kompetencji i szacunku... na tej bazie rozwinęło się kilka bardzo dobrych znajomości, których tylko z przekory nie nazwę przyjaźniami.
Z osobami wrednymi nie zadaję się.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
Koleżanki są, kumple też... ale przyjaciel? Teraz się zaczęłam zastanawiać - od kiedy kogoś nazwać przyjacielem? Jeśli rozmawiam z kimś o trochę prywatniejszych sprawach i nie wstydzę się trochę otworzyć, to już przyjaciel? Niby ufam, ale... Acha, stare mądre powiedzonko: prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie.