Byliście kiedyś w związku?

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
adenozyna
pASibrzuch
Posty: 213
Rejestracja: 3 maja 2010, 23:56
Lokalizacja: Śląsk (Górny i Dolny)

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: adenozyna »

Mogą od dawna podrywać, ale nikt nie powiedział, że lubią to robić.
Awatar użytkownika
ColdChris
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 20 sie 2015, 12:51
Lokalizacja: Poznań

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: ColdChris »

No właśnie, kobiety lubią być zdobywane, takie prawo ludzkiej natury i to się raczej nie zmieni. Trzeba się trochę natrudzić żeby one czuły że mężczyźnie zależy ;-) Wiadomo są wyjątki które kleją się tym bardziej im bardziej je olewasz ale to jest raczej tymczasowe :p Związki międzyludzkie rządzą się trochę innymi prawami niż niektórzy faceci by sobie życzyli, raczej nie uraczy się tu modliszki która po uwiedzeniu samca i kopulacji utnie mu głowę xD
Seek not the paths of the ancients; Seek that which the ancients sought
Awatar użytkownika
adenozyna
pASibrzuch
Posty: 213
Rejestracja: 3 maja 2010, 23:56
Lokalizacja: Śląsk (Górny i Dolny)

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: adenozyna »

Viljar pisze:1) nie spotkałem osoby "trwale" aseskualnej
hm... to wyrasta się z tego czy leczą elektrowstrząsami :lol:
Z takiego komentarza nasuwa się pytanie po co należysz do forum osób aseksualnych skoro uważasz, że takowe nie istnieją a jak istnieją to jest to jakaś faza przejściowa?
Viljar pisze:2) w ogóle nie stwierdziłem fizycznej obecności AS-ów w Polsce...
hm... a poza granicami Polski stwierdziłeś?
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: Viljar »

A czy uważanie tego za fazę przejściową oznacza, że zjawisko nie istnieje? Są na niektórych forach działy dla chorych na grypę. Nie znam nikogo, kto byłby trwale chory na grypę. Odnajdź je czym prędzej i daj znać, że nie powinny istnieć. No doba, grypa to może niekoniecznie dobry przykład, ale chyba wiadomo, o co mi chodzi. Leczenie elektrowstrząsami? Ha, gdyby to było takie proste, to bym się już problemu pozbył.

Obecności AS-ów nie stwierdziłem poza granicami Polski, gdyż ryzyko fiaska jest zbyt wysokie i nie usprawiedliwia kosztów związanych z organizacją wyprawy badawczej.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
adenozyna
pASibrzuch
Posty: 213
Rejestracja: 3 maja 2010, 23:56
Lokalizacja: Śląsk (Górny i Dolny)

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: adenozyna »

Czyli jesteś na forum dla osób aseksualnych (czyli z definicji osób bez trwałego pociągu seksualnego), ale uważasz, że wszyscy jesteśmy chorzy i kiedyś może nam to przejdzie?
Oczywiście sam masz nadzieje, że dostaniesz szybkiego uzdrowienia i dołączysz do normalnych, zdrowych ludzi.

Zasadniczo pewnie jest tu trochę osób pogubionych czy z zaburzeniami na tle seksualnym i może się kiedyś z tego wyleczą. Jednak z założenia to forum dla ludzi aseksualnych, którzy z niczego nie muszą się leczyć.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: Viljar »

Ja też mam nadzieję na wyzdrowienie. Dziękuję.

A teraz poważnie. Napisałem dokładnie tak:
Opierając się na własnych doświadczeniach, powinienem poradzić ColdChrisowi, żeby nie szukał AS-ki, bo 1) nie spotkałem osoby "trwale" aseskualnej; 2) w ogóle nie stwierdziłem fizycznej obecności AS-ów w Polsce
Wniosek: JA nigdy nie spotkałem osoby "w pełni" aseksualnej", JA napotykałem osoby, które twierdziły, że są AS-ami, ale po jakimś czasie okazywało się, że seksualność po prostu czekała na właściwy moment. Co jednak nie oznacza, że zawsze i wszędzie musi tak być. Po prostu - na takie przypadki trafiłem, innych nie spotkałem. Co - zupełnie hipotetycznie - mogłoby skłonić mnie do wniosku, że aseksualność to jednak jest stan przejściowy.

Ale nie, od razu trzeba pyszczyć. Ech...
satyamevajayate pisze:Żaden egzamin czy żadna rozmowa kwalifikacyjna nie zabrała mi nigdy TYLE nerwów co obcowanie z samczą częścią społeczeństwa. Stwierdzam już teraz, że mam zszargane nerwy (albo słabą psychikę?) i nie dla mnie takie zabawy.
Ale to wynika z trafiania na takich "rozrywkowych" typów czy ogólnie chodzi o nerwy związane z koniecznością odpowiedniego zachowania się, szukania kompromisu, może chęci przypodobania się?
ColdChris pisze:No właśnie, kobiety lubią być zdobywane, takie prawo ludzkiej natury i to się raczej nie zmieni. Trzeba się trochę natrudzić żeby one czuły że mężczyźnie zależy
A skąd mężczyzna ma wiedzieć, że jej zależy? ;) Trochę prowokuję, ale czasami widzi się takie coś: facet zabiega o względy kobiety, ona nic. On daje sobie spokój, ona nie wie, o co chodzi, bo nagle okazuje się, że jej zależało, tylko starała się tego nie okazywać, żeby on mógł się bardziej zdobywcą poczuć.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
satyamevajayate
łASuch
Posty: 155
Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: satyamevajayate »

Ja po prostu stan feromonowego omotania mózgu (i zaburzenia jego racjonalnego postrzegania świata) wspominam bardzo źle. Najbardziej na tym cierpi moja samoocena, która jest co rusz atakowana.
Ale to wynika z trafiania na takich "rozrywkowych" typów czy ogólnie chodzi o nerwy związane z koniecznością odpowiedniego zachowania się, szukania kompromisu, może chęci przypodobania się?
Chodzi o to, że ja sobie robię nadzieje przed startem i na dodatek zastanawiam się, co powinnam w sobie zmienić by być ew. godną takiego jegomościa. Wychodzi mi z kalkulacji, że ani nie zdążę ani mnie nie stać na te zmiany, więc... no właśnie, i tutaj zawsze brakowało radykalnego wolicjonalnego rozwiązania, więc pozostawało miotanie się.

Co do starania się - ciężko oddzielić gdzie kończy się koleżeńskie zabieganie a zaczyna ponadkoleżeńskie.
Awatar użytkownika
ColdChris
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 20 sie 2015, 12:51
Lokalizacja: Poznań

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: ColdChris »

Viljar pisze:A skąd mężczyzna ma wiedzieć, że jej zależy? ;) Trochę prowokuję, ale czasami widzi się takie coś: facet zabiega o względy kobiety, ona nic. On daje sobie spokój, ona nie wie, o co chodzi, bo nagle okazuje się, że jej zależało, tylko starała się tego nie okazywać, żeby on mógł się bardziej zdobywcą poczuć.
No niestety to juz jest tak, że my faceci mamy tu cieższy orzech do zgryzienia. Wszak my przeważnie mamy okazywać zainteresowanie i mówić i czynić większość starań wprost. Kobiety natomiast sobie z reguły życzą abyśmy wszystkiego się sami domyślali :D Problem o którym wspomniałeś na przykładzie niezrozumienia jest powszechny i wysoce prawdopodobny, ale to facet jest winny, bo się nie domyslił :D
Trochę z tego leję no ale przekonałem sie juz wiele razy, że tak działa wszechświat i niezmierzona nieokiełznana kobieca psychika ;p Przepraszam wszystkie panie jeśli za bardzo generalizuję :D
Seek not the paths of the ancients; Seek that which the ancients sought
Awatar użytkownika
Issander
ciAStoholik
Posty: 331
Rejestracja: 18 sty 2008, 23:17
Lokalizacja: zagranico

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: Issander »

.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 17:28 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
bezemnie
łASuch
Posty: 173
Rejestracja: 10 sie 2015, 14:27

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: bezemnie »

Viljar pisze:Ja też mam nadzieję na wyzdrowienie. Dziękuję.

A teraz poważnie. Napisałem dokładnie tak:
Opierając się na własnych doświadczeniach, powinienem poradzić ColdChrisowi, żeby nie szukał AS-ki, bo 1) nie spotkałem osoby "trwale" aseskualnej; 2) w ogóle nie stwierdziłem fizycznej obecności AS-ów w Polsce
Wniosek: JA nigdy nie spotkałem osoby "w pełni" aseksualnej", JA napotykałem osoby, które twierdziły, że są AS-ami, ale po jakimś czasie okazywało się, że seksualność po prostu czekała na właściwy moment. Co jednak nie oznacza, że zawsze i wszędzie musi tak być. Po prostu - na takie przypadki trafiłem, innych nie spotkałem. Co - zupełnie hipotetycznie - mogłoby skłonić mnie do wniosku, że aseksualność to jednak jest stan przejściowy.
Stary, przybij piątkę.
satyamevajayate pisze:Właśnie ja też nie pojmuję, po co się wiązać! Absurd. I jeszcze inwestować w kogoś, kto tylko czeka by zamienić nas na lepszy model. Wiecie, król jest nagi! żyjemy w jakimś obłędzie, gdzie wszyscy lgniemy do muchomora - wiemy, jak to się tragicznie kończy u innych a i tak lgniemy. Wiemy, jak bardzo są to delikatne kwestie, jak łatwo się podświadomie już na kogoś napalić a potem gorzko zawieść, a i tak lecimy jak muchy na lep.

Jezu.
[/quote]

*pat pat*

Tak wszyscy o tych związkach mówicie, zupełnie bez krzty romantyczności, jakby to była transakcja handlowa, no jak tak można. ( ̄へ ̄)
Amanita virosa

person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
Awatar użytkownika
acorn
bobASek
Posty: 4
Rejestracja: 6 wrz 2015, 20:32

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: acorn »

Tak wszyscy o tych związkach mówicie, zupełnie bez krzty romantyczności, jakby to była transakcja handlowa, no jak tak można. ( ̄へ ̄
Dokładnie, przeczytałam kilka stron o tych "transakcjach handlowych" i ciężko mi zrozumieć, jak można otoczyć się - dobrowolnie - takim murem wokół siebie. Ale to indywidualny wybór każdego, ja żyję (i wolę żyć) w przekonaniu, że warto do relacji dążyć.
Mój związek się zakończył zupełnie niedawno, po trzech latach (w tym - dwa lata spędzone pod wspólnym dachem), również z powodu mojej niechęci do seksu. Najprawdopodobniej najgorszą rzeczą związaną z rozpadem tej relacji jest świadomość, w jak znacznym stopniu brak "normalnego" podejścia do zbliżeń niszczy drugą osobę: podkopuje jej pewność siebie, męskość, przez to pojawiają się pytania o stabilność żywionych uczuć. I jeszcze - jak bardzo nie zdawałam sobie z tego sprawy. W końcu wstrzemięźliwość seksualna nie jest dla mnie bolesna, to nie choroba, której towarzyszy ból, itp. - ból doskwierał mojemu partnerowi. Mimo wielu rozmów, prób "ożywienia" mnie i mojego ciała, obietnic, kompromisów, nic już się nie dało zrobić i odtąd próbuję jakoś sobie poradzić na własną rękę.
Wielokrotnie mówiliście w podjętych wątkach, że definiowanie życia jako spełnionego tylko wówczas, gdy się z kimś jest, jest krzywdzące, złe; zgadzam się - najpierw musi nam być dobrze z nami, żeby było dobrze z drugą osobą. Ja jednak mam nadzieję, że kiedyś albo przezwyciężę te wszystkie moje ograniczenia, albo znajdę osobę, która mi to umożliwi. O! Bycie w szczęśliwym związku jest ekstra.
satyamevajayate
łASuch
Posty: 155
Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: satyamevajayate »

Czyżby znowu się tu przewijał wątek poczucia winy za aseksualizm?
Mój potencjalny mógłby myśleć, że mnie nie pociąga, czyli że mi się nie podoba. A to nie tak. Ja akurat aseksualność uważam za lepszą niż seksualność i nie mam na tym punkcie kompleksów, ale czyni mnie to też niekompatybilną.
Nightfall

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: Nightfall »

powinienem poradzić ColdChrisowi, żeby nie szukał AS-ki, bo 1) nie spotkałem osoby "trwale" aseskualnej; 2) w ogóle nie stwierdziłem fizycznej obecności AS-ów w Polsce
To wybierz się na jakiś zlot np. w Krakowie i poznaj. Być może kobiety, na które trafiałeś wcale nie były aseksualne tylko czekały na kogoś, kto by im pasował.
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Viljar pisze:Dodam jeszcze, że w dzisiejszych czasach kobiety same mogą podrywać i zdobywać (i dajmy spokój idiotycznemu stereotypowi, że żaden mężczyzna tego nie lubi), więc zamiast czekać nie wiadomo na co, można samej znaleźć odpowiedniego samczyka ;)
Dla mnie to jest nieco upokarzające, okazanie, że jest się "needy" i druga osoba ma władzę nad tym, jak się poczujesz, generalnie znajduje się na piedestale. Dlatego w "podrywaniu" zaszłam jedynie do uśmiechu i neutralnego zagadywania. A i tak prawie natychmiast tego pożałowałam.
Awatar użytkownika
ColdChris
pASibrzuch
Posty: 232
Rejestracja: 20 sie 2015, 12:51
Lokalizacja: Poznań

Re: Byliście kiedyś w związku?

Post autor: ColdChris »

wyrwana_z_kontekstu pisze:Dlatego w "podrywaniu" zaszłam jedynie do uśmiechu i neutralnego zagadywania. A i tak prawie natychmiast tego pożałowałam.
Przede wszystkim trzeba wziąć pod uwagę jeden aspekt ewentualnego podrywu, niezależnie od tego czy będzie on natarczywym, czy tylko uśmiechem - zdarzają się porażki i sukcesy. Trzeba byc tego świadomym, że każda próba wyskoku aby się przekonać czy się uda może skończyć sie bolesnym lądowaniem na tyłek czy też uda się wylądować na tratwie płynacej w kierunku upragnionej miłości :D
wyrwana_z_kontekstu pisze:Dla mnie to jest nieco upokarzające, okazanie, że jest się "needy" i druga osoba ma władzę nad tym, jak się poczujesz, generalnie znajduje się na piedestale.


Owszem, może się zdarzyć, że trafi się na osobę, która wykorzysta naszą słabość do niej. Ale wiąże się to tylko z tym, że z czasem zdasz sobie z tego sprawę i odpuścisz temat, jeżeli już wiesz, że nie tego szukasz.
Natomiast jest również opcja, że trafi się na osobę, która myśli albo podobnie i nie chce czuć się odrzucona, upokorzona, albo pierwsza potrzebuje jakiegoś sygnału, że coś jest na rzeczy, może się wstydzi, boi, niewiadomo.

W każdym razie, jeśli o czymś za długo myślimy to nic nie zdziałamy. Trzeba próbować, żeby się przekonać, żeby coś ewentualnie osiągnąć :)
Seek not the paths of the ancients; Seek that which the ancients sought
ODPOWIEDZ