FRIDA pisze:są single,a nie jak kiedyś stare panny,czy starzy kawalerowie,ogólnie zmiany mentalnościowe
I całe szczęście, że te okropne czasy i określenia odchodzą powoli do lamusa.
Kiedyś bycie rozwódką to też był wstyd. Znajoma opowiadała mi, że jej mama całe życie tkwiła w bardzo nieudanym małżeństwie tylko dlatego, że bała się etykietki rozwódki i tego nie da sobie rady sama z dwójką dzieci.
FRIDA pisze : " Rodzina nie ma już takiego silnego znaczenia jak kiedyś". Rodzina niewątpliwie nadal ma duże znaczenie.Zmienił się natomiast charakter niektórych relacji,zachowań,postrzegania pewnych wartości,powstała inna hierarchia dóbr rodzinnych w obrębie samej rodziny.
Dawniej kładziono bardziej nacisk na instytucjonalny charakter rodziny,na jej funkcję prokreacyjną,wychowywanie dzieci.Obecnie można dostrzec tak zwaną indywidualizację wewnątrzrodzinną,dążenie do wysokiej jakości życia w rodzinie. Ponadto wzrosła liczba pracujących kobiet ( ich samorealizacja,osiągnięcia),emancypacja młodzieży w stosunku do rodziców,wydłużył się okres kształcenia dzieci ( większa autonomia jednostek w rodzinie).
W związku z tym ja powiedziałabym trochę inaczej- sam aspekt założenia rodziny,czy funkcjonowania w związku nie ma już dzisiaj takiego znaczenia jak kiedyś,bo przez życie można iść zupełnie inaczej i realizować się oraz spełniać w zupełnie inny sposób.
Moglabym na palcach jedej reki policzyc udane zwiazki moich znajomych. Ciesze sie ich szczesciem i zarazem zazdroszcze im.
Pozostali sa razem, bo dzieci, bo brak innego mieszkania albo z przyzwyczajenia. Juz nie licze tych par, ktore rozwiodly sie.
Z testu osobowosci zamieszconego na forum wynika, ze jestem obserwatorem. Czasami zastanawiam sie dlaczego tak trudno jest stworzyc udany zwiazek i czy wogole warto byc w zwiazku.
Chyba glowne przyczyny to rutyna, monotonia, brak szacunku, brak rozmow i ogolne zabieganie. I czas bo przeciez przez cale zycie sie zmieniamy.
To sprawa bardziej złożona. Związki upadają ponieważ ludzie są, fakt, bardziej egoistyczni i nie potrafią obdarować drugiej osoby, wolą raczej brać od życia niż coś wnieść. Druga sprawa to rozwój naszych kontaktów międzyludzkich niż np w pokoleniu ubiegłym. Internet, praca w odległych miejscowościach, częstsze kontakty i nowe znajomości umożliwiają poszukiwanie nowych doświadczeń także w strefie emocjonalnej, poza tym warunkuje to konsumpcjonizm odnoszący się do każdej płaszczyzny egzystencji.
Mnie wydaje się, że związki, gdy upadają, to od lat ciągle z tych samych powodów. Brak więzi, przyjaźni, uczucia, miłości. Czasy, w jakich żyjemy, uwarunkowania zewnętrzne, otwarcie świata na świat, pozwala (pozwala???) jedynie na uświadomienie sobie tych braków, podjęcie decyzji odważniejszych i nienapotykających się z "napiętnowaniem", niż przed wiekami. Tak to widzę.
[quote="daisy"]Moglabym na palcach jedej reki policzyc udane zwiazki moich znajomych. Ciesze sie ich szczesciem i zarazem zazdroszcze im.
Ja też.
Pozostali sa razem, bo dzieci, bo brak innego mieszkania albo z przyzwyczajenia. Juz nie licze tych par, ktore rozwiodly sie.
To też smutny fakt.Ale pozostanie "razem" z takich powodów to gorsze niż życie w pojedynke.
Czasami zastanawiam sie dlaczego tak trudno jest stworzyc udany zwiazek i czy w ogole warto byc w zwiazku.
Warto,łatwo jest coś zaprzepaścić,a póżniej żałować przez 20 lat.
Chyba glowne przyczyny to rutyna, monotonia, brak szacunku, brak rozmow i ogolne zabieganie. I czas bo przeciez przez cale zycie sie zmieniamy.
Hmmm,moi zdaniem nie,no może prócz zabiegania,życie z kimś skada się z takich drogiazgów,trzeba przez cały czas o to dbać,to trudne fakt ale do zrobienia.
A jeśli chodzi o zmiany,to już większy problem,trudno mi jest powiedzieć,obiecać komuś, że za jakoś czas będzie tak czy inaczej,w końcu ja sama nie wiem co będzie ze mną za miesiąc,czy za rok.....
To zawsze ryzyko..........
Uważam, że tym głównym powodem moralnego ''upadku'' idei związku jest seks. Seks już dawno przestał być ( o ile w ogóle był) uzupełnieniem związku, stał się przodującym czynnikiem, gwarantującym szczęście. Nie ma chyba bardziej smutnej prawdy o człowieku, niż fakt, iż nasza seksualność jest tym, co nami wręcz rządzi.
Jeszcze jakiś czas temu ludzie po prostu ze sobą byli. Żadna kobieta nie rzucała mężczyzny tylko dlatego, że kilka razy z rzędu nie miała orgazmu, a facet nie rozwodził się z żoną bo ta co noc nie pieści go oralnie.
Kamasutra kojarzy nam się jedynie z wymyślnymi pozycjami, wolimy popatrzeć na obrazki, bo przeczytanie czym dla jej twórców jest seks, już jest dla nas zbyt wymagające.
''Odświeżenie'' związku jest dla nas wprowadzeniem innowacji w łóżku, a nie zwyczajną spokojną rozmową nad tym co warto naprawić, zmienić. Pozycja klasyczna w seksie dla większości jest już przeżytkiem, zapomnieliśmy jednak, że to jedyna pozycja, która daje partnerom możliwość kontaktu wzrokowego, właściwie najbardziej intymnego podczas stosunku. Dziś podczas seksu, patrzenie na siebie, zaglądanie w głąb duszy, przytulanie i szeptanie do ucha jest wymysłem romantyków albo nadaje się jedynie na pierwszy raz.
Czy ktoś w ogóle słyszał o czymś takim jak seks światy miedzy dwiema kochającymi się osobami. Mało kto o nim słyszał, bo mało kto dba też o kwestie duchowe.
Moje rozważań mogą wydać się oczywiste i infantylne, aczkolwiek faktem jest, iż próbowałam wyrazić swoje zdanie w tymże temacie.
Jezu, jakby jeszcze społeczeństwo rzeczywiście zmierzało w kierunku rzekomego romantyzmu o jakim mówisz... Jestem tak mało spostrzegawcza i świat naprawdę się zmienia??
Nie ma chyba bardziej smutnej prawdy o człowieku, niż fakt, iż nasza seksualność jest tym, co nami wręcz rządzi.
Tak to przykre, ale seksualność, jeśli dobrze rozumiem, jest częścią ludzkiej fizjologii. Równie dobrze można by rozpaczać nad tym, że odczuwamy głód, zmęczenie, itd.
Przyznam wprost, czuję obrzydzenie kiedy widzę jak zachowują się niektórzy ludzie po to tylko, by móc się parzyć z drugą osobą. Cieszę się także, że mnie to nie dotyczy; że nie mam klapek na oczach i potrafię trzeźwo myśleć.
Jezu, jakby jeszcze społeczeństwo rzeczywiście zmierzało w kierunku rzekomego romantyzmu o jakim mówisz... Jestem tak mało spostrzegawcza i świat naprawdę się zmienia??
Właśnie... Powiedziałbym, że jest wręcz odwrotnie. Coraz to młodsze samce i samice zaczynają tańce godowe; puszą się i stroszą utożsamiając te zabawne ablucje z rzekomą dorosłością. Smutne.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Właśnie... Powiedziałbym, że jest wręcz odwrotnie. Coraz to młodsze samce i samice zaczynają tańce godowe; puszą się i stroszą utożsamiając te zabawne ablucje z rzekomą dorosłością. Smutne.
Ernest czy ty nie zauwazyles aluzji do nas Asow? To my lubimy romantyzm.
A co do reszty to malymi kroczkami to widac. Strony porno sa coraz mniej ogladane (statystyki byly). A ten czas jest wysokim gorowaniem osob seksualnych ktore bez seksu zyc nie moga, jednak wylania sie po malu grupka ktora idzie w innym kierunku ( nie mowie juz o asach )
Aga pisze:'Odświeżenie'' związku jest dla nas wprowadzeniem innowacji w łóżku
Dla Was, towarzyszko Ago? Sorry, nie mogłam się powstrzymać. Zawsze drażnią mnie takie teksty, w których autor robi za głos całej ludzkości (mimo, że brak mu.. hmm.. kompetencji ).
Aga pisze:Dziś podczas seksu, patrzenie na siebie, zaglądanie w głąb duszy, przytulanie i szeptanie do ucha jest wymysłem romantyków albo nadaje się jedynie na pierwszy raz.
Piszesz na bazie własnych doświadczeń (he he), czy prowadziłaś jakieś badania statystyczne?
Dla Was, towarzyszko Ago? Diabel Sorry, nie mogłam się powstrzymać. Zawsze drażnią mnie takie teksty, w których autor robi za głos całej ludzkości (mimo, że brak mu.. hmm.. kompetencji ).
Kiedy ja piszesz o czymś istotny, ty chwytasz się za coś najmniej istotnego. I jak tu dyskutować? Nie będę ci opowiadać o swoich doświadczeniach bo to nie jest miejsce do wynurzeń, ja w przeciwieństwie do innych nie mam potrzeby wywalać swoich przeżyć publicznie.
A słowo ''Was'' jest uproszczeniem, generalizacją, która nie miała żadnego głębszego i ukrytego celu.
Ernest czy ty nie zauwazyles aluzji do nas Asow? To my lubimy romantyzm.
Aga pisze:Kiedy ja piszesz o czymś istotny, ty chwytasz się za coś najmniej istotnego. I jak tu dyskutować?
Wybacz, taka już moja natura. Czy to nie Ty pisałaś, że w Twoim zawodzie leży czepianie się detali, czy jakoś tak? Powinnaś mnie zrozumieć
A poważnie: diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią...
Aga pisze:Nie ma chyba bardziej smutnej prawdy o człowieku, niż fakt, iż nasza seksualność jest tym, co nami wręcz rządzi.
Myślę, że znalazłoby się parę smutniejszych prawd, ale do rzeczy - piszesz tak, a z drugiej strony uważasz, że miłość jest skuteczną receptą na trwały związek asa z seksualną osobą. Ciekawe.