Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki?

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

co do urody, to owszem dla mnie ma znaczenie, skłamałabym mówiąc, że nie. Nie żebym stosowała jakąś skalę punktową do 10, po prostu albo ktoś mi się podoba, albo jest średni ( ani podoba, ani nie podoba, neutralny), albo wcale. i tyle. jednak nie mogłabym być z kimś kto wcale mi się nie podoba fizycznie, chodzi o takie moje subiektywne odczucia, nie jakieś skale czy rankingi, że musi uchodzić za atrakcyjną osobę, ale mnie musi się podobać. no jednak nie chciałabym czuć obrzydzenia przebywając z daną osobą, wiem, że wyglądu się nie wybiera, ale mimowolnie niektóre typy fizyczności mnie odpychają. oczywiście, wiem, że to przykre, kiedy takie odrzucenie z powodu wyglądu nas dotyka, sama również tego doświadczyłam, więc wiem, że nie jest to miłe.

zaś co do szukania przez net dużo ludzi tak robi, bo tak jest najłatwiej. no bo gdzie można kogoś znaleźć? niby wszędzie, ale w praktyce tak nie jest ( przynajmniej mojej). na sfeminizowanych kierunkach studiów mało jest facetów, tam się nikogo nie pozna. w pracy, zależy jakiej, w mojej większość osób to ludzie w średnim wieku, w innym przedziale wiekowym, i przeważnie już mają swoje związki, albo są rozwodnikami i nie szukają kolejnego związku. jakieś kursy czy grupy zainteresowań to też niezbyt, jak pisałam wyżej. może komuś udało się w ten sposób poznać, mnie nie. Nie znalazłam nawet zwykłych znajomych, a co dopiero żeby ktoś mi się spodobał i była szansa związkowa. jeśli ktoś jest mocno religijny, to jak będzie się udzielał w jakiejś wspólnocie to tam kogoś pozna, bo będą tam ludzie o podobnych poglądach. czasem można przez znajomych, tyle że ja nie mam znajomych, bo znajomości mi się urwały po szkołach i studiach, ludzie żyją własnym życiem i nie prowadzę życia towarzyskiego. poza tym swatanie przez znajomych ma ten minus, że jest na zasadzie, ten jest sam, ta jest sama, to niech się spotkają, a to, że dwoje ludzi jest samych, nie jest podstawą dobrą- mogą nie być w swoim typie wyglądu, mieć inne zainteresowania, w necie jest o tyle łatwiej że można napisać, co się lubi, jakie hobby, jaki typ wyglądu się preferuje itd.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

wyrwana_z_kontekstu i morowy pisze:ple, ple, coś tam, coś tam, Viljar jest gópi i tak dalej
Nie chce mi się nawet do tego odnosić, bo szkoda mi czasu na szczeniackie pyskówki i "hejt", którego spodziewałbym się raczej po pryszczatych piętnastolatkach wkurzonych kolejną przegraną w "League of Legends" niż po dorosłych ludziach. W dodatku na tego typu forum.
panna_x pisze:Co do drugich połówek, to zauważam taki paradoks, ci szukający narzekają na brak zainteresowania, samotność, natomiast ci, co kogoś mają (przynajmniej w moim otoczeniu) też narzekają, słyszę np od żonatych facetów z mojego otoczenia : " testuję małżeństwo od 35 lat i nadal nie jestem przekonany", teksty w stylu, że małżeństwo to błąd, same obowiązki, nigdy więcej, tylko panny na boku, gdyby wiedzieli jak to będzie wyglądać to by się nie żenili, albo znajomy który jest kociarzem że miał 3 żony ( tzn 2 a trzecią ma), i nikt nie będzie kochał go tak jak jego koty. niestety, chyba z czasem druga osoba się znudzi, bez względu na wygląd czy charakter, u nas w pracy koleżanka była w ciąży na l4, w domu bo nie mogła pracować, no to siedziała całymi dniami sama, jak w więzieniu, no i łapała trochę doła, czasem przyszedł ktoś z rodziny czy znajomych ale przyjdzie na 2, 3, 4 godziny a co z resztą czasu? pracować w domu też nie mogła, bo zalecenie by się nie przemęczać, bo była to ciąża podwyższonego ryzyka. mąż był w pracy za granicą, wrócił i ona myślała, że teraz w końcu pospędzają czas razem, a on poszedł do garażu dłubać w samochodzie. no to się wściekła, a potem on miał pretensje, że strzela fochy, ma humory. a dziewczyna bardzo ładna, jak modelka, ale wcale nie głupia czy pusta, z charakteru też ok, fajna kontaktowa, można z nią spoko pogadać na różne tematy.przynajmniej jak w pracy miałam okazję ją poznać, to była ok. ma i urodę, i niezły charakter, ale po kilku latach małżeństwa to wszystko się opatrzy, znudzi, nie robi już wrażenia. facet wybrał grzebanie w wozie zamiast ciężarnej żony, ech.
Tutaj mógłbym zacytować to, co zostało dalej opisane (o "zakupowym" podejściu do zawierania znajomości i randek).
Pewna osoba napisała, że nie rozumie, jak można budować więź partnerską, jeśli najpierw nie ma przyjaźni. A mnie dziwi coś innego - jak to możliwe, że ludzie zapominają o pewnej drobnej kwestii. Związek (uwaga, odkrywam Amerykę!) to nie tylko parę minut uniesień na randce, w kawiarni, spacerze, wycieczce, a w przypadku S-ów - również w łóżku. Związek to przede wszystkim tak zwana "proza życia", czyli praca, sprzątanie, gotowanie, prasowanie, zakupy, w przypadku wielu rodzin dziecko. Do tego takie drobiazgi, pozornie mało znaczące, jak np. spanie w jednym łóżku, rozwalanie się jednej osoby na całe łóżko, chrapanie (oj, przydają się czasem stopery!), rozrzucanie przez jedno z partnerów zużytych ubrań (dotyczy to wbrew pozorom w równym stopniu obu płci). Mam wrażenie, że aż nazbyt wiele par tworzy się na zasadzie "ma świetny tyłek, chcę go mieć na co dzień", a potem jest zdumienie, że za cielesną powłoką kryje się zwykły człowiek, który też potrzebuje jedzenia, picia, spania, pójścia do toalety.

Co może na to pomóc? Tylko dwie rzeczy. Pierwsza to wizyty, nocowanie, wspólne mieszkanie - koniecznie przed ślubem, bo potem może być wspomniana nieprzyjemność. Druga to urozmaicenia. Duże i małe. Po prostu - czasami, nawet na weekend, można rzucić wszystko, nic nikomu nie powiedziawszy, ruszyć się w góry, nad morze, z namiotem albo i bez. A nawet w dzień powszedni można wyjść gdzieś razem wieczorem, zamiast siadać do telewizora czy nawet książki. Bo rutyna może zabić nawet najpiękniejszy związek.

Za to na przygodny seks można się przez Internet bardzo łatwo załapać. Na tym forum to chyba nikomu niepotrzebne, ale - jak wspomniałem ( i co uparcie było ignorowane przez niektórych) ludzie w sieci mają skłonność do ukrywania prawdy. Skutkiem tego nie wiadomo, na co się trafi. Przykład: Na portalu randkowym ogłasza się Pani, opis w porządku, cielesność też niczego sobie, szuka kogoś... no cóż, niby takiego jak ja. Zaznacza, że nie szuka przygód ani jednorazowego seksu. Fajnie. Umawiamy się na żywo. Spotykamy się, cześć, cześć, idziemy, rozmawiamy... i nagle człowiek słyszy tekst "wydajesz się lekko zdenerwowany, ale mam na to sposób - chodźmy do łóżka". A pisała, że nie szuka przygód...

Aha, i jeszcze jedno: nigdy nie proponować związku wieloletniemu przyjacielowi / wieloletniej przyjaciółce. Nigdy. Tak się po prostu nie robi i już. Wbrew pozorom, takie coś ma bardzo małą szansę powodzenia, za to bardzo dużą, że przyjaciel/przyjaciółka mocno się wkurzy na takie awanse i stosunki mocno się ochłodzą.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze: Aha, i jeszcze jedno: nigdy nie proponować związku wieloletniemu przyjacielowi / wieloletniej przyjaciółce. Nigdy. Tak się po prostu nie robi i już. Wbrew pozorom, takie coś ma bardzo małą szansę powodzenia, za to bardzo dużą, że przyjaciel/przyjaciółka mocno się wkurzy na takie awanse i stosunki mocno się ochłodzą.
Czyli uważasz, że osoby traktujące związek tylko i wyłącznie jako kontynuację przyjaźni powinny pozostać same, bez wchodzenia w związki, przez całe życie?
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

no proza życia nie ułatwia sprawy. poza tym dochodzi do tego reakcja chemiczna w mózgu- kiedy jesteśmy zakochani wydzielają się pewne substancje, działające trochę narkotycznie na nas. nie myślimy racjonalnie, bo jesteśmy na radosnym haju. ale potem chemia mózgu się zmienia, spada czy zanika poziom tych substancji i już nie czujemy się tak samo jak w fazie zakochania. nawet bez względu na prozę życia, która różowa nie jest i dużo może zepsuć z tym się zgadzam w pełni, i tak dojdzie do ustania tej fazy fajerwerków, taki już mechanizm chemiczny w mózgu. Bo gdyby ten poziom cały czas się utrzymywał, to mózg by wysiadł po prostu, dlatego jest to tymczasowe. tak przynajmniej twierdzą ci, co są zwolennikami biologiczno-ewolucyjnych interpretacji zachowań. kiedyś u naszych przodków ten okres fajerwerkowy był wystarczająco długi, żeby dobrać się w parę i rozmnożyć, w sumie temu miał służyć, no my dziś żyjemy inaczej, ale ten mechanizm chemiczny został nam w organizmie.
a co do prozy życia, to jestem żywym dowodem, że kobiety też są bałaganiarami, ja np często mam rozrzucone rzeczy, bajzel w torebce, sprzątam sporadycznie, czasami gotuję, ale bez fajerwerków i nie przepadam za tym, generalnie nie znoszę zajęć domowych. musiałabym mieć faceta, który też jest bałaganiarzem i któremu by to nie przeszkadzało. Z pedantem na pewno bym się nie dogadała.
Viljar nie przejmuj się, ja tam lubię czytać Twoje wypowiedzi i z Tobą dyskutować, nawet jak mamy inne zdania.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

Bo gdyby ten poziom cały czas się utrzymywał, to mózg by wysiadł po prostu, dlatego jest to tymczasowe. tak przynajmniej twierdzą ci, co są zwolennikami biologiczno-ewolucyjnych interpretacji zachowań. kiedyś u naszych przodków ten okres fajerwerkowy był wystarczająco długi, żeby dobrać się w parę i rozmnożyć, w sumie temu miał służyć, no my dziś żyjemy inaczej, ale ten mechanizm chemiczny został nam w organizmie.
Po części się z tym zgadzam. Dowodzi to zresztą, że "ewolucja psychiczna" zachodzi szybciej niż na poziomie genów, która troszkę nie nadąża. Mentalnie jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o sobie jako o istotach monogamicznych, ale pod względem czysto biologiczno-chemicznym tak niestety nie jest.

A trochę bardziej w temacie - ciekawe, jak wspomniane przez Ciebie fajerwerki rozwijają się podczas zawierania znajomości internetowej. Muszę poszukać czegoś na ten temat. Bo na żywo jest tak, że jak się ktoś podoba, to a to serce szybciej zabije, a to odzywa się głosik mówiący "idź, zagadaj, bo będziesz żałować". A w sieci? Czy możliwe jest zrobienie na kimś wrażenia na podstawie kilku zdań opisu i paru niewyraźnych fotek?
AlaZala pisze:Czyli uważasz, że osoby traktujące związek tylko i wyłącznie jako kontynuację przyjaźni powinny pozostać same, bez wchodzenia w związki, przez całe życie?
Nie uważam, że powinny, ale uważam, że będą. Wyłącznie z własnej winy, bo gdyby im zależało na drugiej osobie jako na partnerze, to dałyby znać wcześniej, że zależy im na czymś więcej. A że nie dały, to istnieje znacznie większa (granicząca z pewnością) szansa, że zanim się decydują, to druga strona znajdzie już sobie kogoś do pary. A nawet jeśli nie znajdzie, to w życiu nie przyjdzie jej do głowy, żeby związać się z przyjacielem.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze: Nie uważam, że powinny, ale uważam, że będą. Wyłącznie z własnej winy, bo gdyby im zależało na drugiej osobie jako na partnerze, to dałyby znać wcześniej, że zależy im na czymś więcej. A że nie dały, to istnieje znacznie większa (granicząca z pewnością) szansa, że zanim się decydują, to druga strona znajdzie już sobie kogoś do pary. A nawet jeśli nie znajdzie, to w życiu nie przyjdzie jej do głowy, żeby związać się z przyjacielem.
Ale mi chodzi o osoby, którym zaczyna zależeć na drugiej osobie jako na partnerze dopiero po kilku latach przyjaźni z tą osobą. Przecież nie można dać znać, że na czymś nam zależy wcześniej niż zacznie nam na tym zależeć...
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

A ja dokładnie taką sytuację miałem na myśli.
Skoro jedna osoba nie chciała partnerstwa wcześniej, to oczywiście nie może dać znać. Tylko że jak po latach zmieni zdanie, to będzie pozamiatane. Co więcej, takim wyznaniem może zniszczyć przyjaźń.

Chyba że mówimy o przypadku, kiedy dwoje ludzi zna się od dziecka i koleżeństwo z czasem się przekształca w związek. Ale o takim czymś nigdy jeszcze nie słyszałem; przeciwnie, tacy przyjaciele raczej będą wspierać się nawzajem w swoich własnych związkach.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze: Skoro jedna osoba nie chciała partnerstwa wcześniej, to oczywiście nie może dać znać. Tylko że jak po latach zmieni zdanie, to będzie pozamiatane.
Nadal mam wrażenie, że nie rozumiesz mojego punktu widzenia. Ja nie piszę o zmienianiu przez kogoś zdania. Ja piszę o dojrzewaniu do podjęcia decyzji o wejściu w związek. Do podjęcia tej decyzji może być potrzebne kilka lat zażyłej relacji przyjacielskiej. Proces dojrzewania do podjęcia tej decyzji jest procesem ciągłym i jednostajnym, nie ma w nim żadnych zwrotów i zmian zdania.
Viljar pisze: Nie uważam, że powinny, ale uważam, że będą. Wyłącznie z własnej winy, bo gdyby im zależało na drugiej osobie jako na partnerze, to dałyby znać wcześniej, że zależy im na czymś więcej.
Czyli uważasz, że jeśli są dwie osoby, które przyjaźnią się, jedna z nich potrzebuje więcej czasu na podjęcie decyzji o wejściu w związek niż druga i w rezultacie występowania tej różnicy nie wejdą w związek, choć potencjalnie mogłyby, to jest to wyłącznie wina osoby, która potrzebuje dłuższej relacji przyjacielskiej przed podjęciem decyzji o wejściu w związek?

Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

Co do pierwszej części twojej wypowiedzi: Całkowicie rozumiem twój punkt widzenia - po prostu się z nim w najmniejszym stopniu nie zgadzam. Przyczyny opisałem.
Co do drugiej - jeśli różnica czasu podejmowania decyzji o związku wynosi parę tygodni, to w porządku. Ale jeśli jedna osoba potrzebuje KILKU LAT, żeby przejść ze znajomości w związek, to owszem, jest to tylko i wyłącznie jej wina. Może boi się związać, może jest niezdecydowana, nie potrafi pokochać drugiego człowieka - przyczyny mogą być różne. Jedno jest pewne - druga osoba będzie dostrzegana jako wolna, co sprawi, że będzie obiektem zainteresowania dla innych osób wolnych. Co na 100% zakończy się związkiem tej drugiej osoby z kimś innym, mniej niezdecydowanym. A pierwsza osoba? Zdecydowanie powinna zastanowić się nad tym, dlaczego jej nie wychodzi.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze:Może boi się związać, może jest niezdecydowana, nie potrafi pokochać drugiego człowieka - przyczyny mogą być różne.
Ile czasu, Twoim zdaniem, potrzeba, aby pokochać drugiego człowieka?

Moim zdaniem, co najmniej kilku lat.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

Po kilku latach to się zadaje pytanie "Wyjdziesz za mnie?".
Czasami mówi się o "Zasadzie trzeciej randki", gdzie dwoje ludzi albo się całuje, albo mówi "zostańmy przyjaciółmi" :) Nie wiem, czy trzy to wystarczająca ilość, ale jeśli po kilkunastu spotkaniach nic nie iskrzy, to nic z tego nie będzie.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze:Po kilku latach to się zadaje pytanie "Wyjdziesz za mnie?".
Czasami mówi się o "Zasadzie trzeciej randki", gdzie dwoje ludzi albo się całuje, albo mówi "zostańmy przyjaciółmi" :) Nie wiem, czy trzy to wystarczająca ilość, ale jeśli po kilkunastu spotkaniach nic nie iskrzy, to nic z tego nie będzie.
Teraz to wymigujesz się od udzielenia odpowiedzi. Moje pytanie nie dotyczyło jakiegoś tam "iskrzenia", cokolwiek ma ono znaczyć (pewnie chodzi Ci o zauroczenie), tylko tego, ile czasu potrzeba, aby pokochać drugiego człowieka.

Nie wyobrażam sobie związku z kimś, kogo nie kocham!
Awatar użytkownika
Niezabudka86
starszASek
Posty: 37
Rejestracja: 25 lis 2015, 21:05

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Niezabudka86 »

Z obserwacji mojego otoczenia, mogę stwierdzić, że na udany związek potrzeba kilku lat znajomości wczesniej. Praktycznie wszytskie pary typu "parę randek i związek" rozpadają się po ok roku. W najbliższym otoczeniu tylko znajomi, którzy byli wczesniej razem w tzw paczce, kumplowali się i z tego przeszli w związek są obecnie w długoletnich związkach, małżeństwach, narzeczeństwie, w tym moja siostra. Ja osobiście nie wyobrażam sobie wchodzenia w związek z obcą osobą. Zdarzyły mi się zauroczenia, kiedy iskrzyło praktycznie od pierwszej chwili, motylki w brzuchu itp, ale tak samo szybko jak się pojawia takie uczucie, tak szybko zanika.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

AlaZala pisze:
Viljar pisze:Po kilku latach to się zadaje pytanie "Wyjdziesz za mnie?".
Czasami mówi się o "Zasadzie trzeciej randki", gdzie dwoje ludzi albo się całuje, albo mówi "zostańmy przyjaciółmi" :) Nie wiem, czy trzy to wystarczająca ilość, ale jeśli po kilkunastu spotkaniach nic nie iskrzy, to nic z tego nie będzie.
Teraz to wymigujesz się od udzielenia odpowiedzi. Moje pytanie nie dotyczyło jakiegoś tam "iskrzenia", cokolwiek ma ono znaczyć (pewnie chodzi Ci o zauroczenie), tylko tego, ile czasu potrzeba, aby pokochać drugiego człowieka.

Nie wyobrażam sobie związku z kimś, kogo nie kocham!

Dziwnie się czyta twoje posty. Mam wrażenie, że oczekujesz, że wszystko znajdziesz w danych statystycznych albo książkach. "Definicja miłości, strona 31, od koleżeństwa do zakochania - rozdział 3". To tak nie działa. Nie wszystko ma definicję; nie wszystko da się opisać statystyką. Jeśli nie wiesz, jaka jest droga od zauroczenia do zakochania... Cóż, ja ci tego nie wyjaśnię; to może zrobić tylko życie.
Ale wyjątkowo mogę na tak dziwne pytanie odpowiedzieć bardziej konkretnie: Na podstawie obserwacji i doświadczenia widzę, że ludzie po około trzech miesiącach mogą stwierdzić, czy do siebie pasują, czy nie.
Zaznaczam przy tym, że nigdzie nie jest powiedziane, ile potem potrwa związek. Może rok, może pięć, może całe życie...
Praktycznie wszytskie pary typu "parę randek i związek" rozpadają się po ok roku.
Podobno rok to mniej więcej ten moment, kiedy para zadaje sobie pytanie "Czy my na pewno powinniśmy być parą". Ciekawa rzecz, że w przypadkach, które to przetrwały, związek zwykle trwa dalej. Znam ludzi, którzy poznali się na grupie rekonstrukcyjnej. Po trzech miesiącach postanowili się spotkać w innych okolicznościach. Po kolejnych trzech już wszyscy uznawali ich za parę. Rok od tego momentu właśnie niemal się rozstali, do czego jednak nie doszło, gdyż oboje jednak uznali, że bez siebie będzie im niedobrze (w uświadomieniu im tego miałem swój skromny udział, he he). Są razem od 9 lat. Jest między nimi dobrze, czasami gorzej, bywa, że kłócą się, aż pół Poznania słyszy... jak to w związku :) Ale idą przez życie razem. Podobnych historii znam jeszcze kilka.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

Nie, no ja myślę, że 3 miesiące to jednak za mało by stwierdzić, czy pasują. myślę, że choć 1 rok to jest potrzebny. choć nieraz i to nie wystarczy, pewności tak naprawdę nigdy nie ma. bo ja np w pracy mam koleżankę, która z mężem chodziła kilka lat, a teraz w ogóle im się nie układa i już praktycznie są w separacji. a u innej córka była 8 lat z facetem, już zaręczeni, miał być ślub i zerwali, wszystko się rozpadło. słyszałam też od kogoś, że znał parę, co chodziła 10 lat razem, pobrali się i po roku rozwód.
ODPOWIEDZ