Szczęśliwe związki
Szczęśliwe związki
...
Ostatnio zmieniony 26 gru 2010, 14:58 przez aknajilu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Szczęśliwe związki
Zawsze zastanawiało mnie jak można tworzyć nieszczęśliwy związek. Naprawdę mnie to nurtowało. To ile trzeba niechęci do samego siebie żywić żeby dalej trwać w takim związku, żeby się okłamywać, przekonywać banałami, że coś się zmieni. Jak nikła musi być wiara w samego siebie żeby nie zrezygnować z czegoś co cię unieszczęśliwia.
Dziwi mnie też to jak ludzie demonizują swoje związki. Sytuacje, w których przez kilka miesięcy słuchałem o tym jaki ktoś jest cudowny, a potem, po jednym błędzie, zakończeniu związku, od tej samej osoby słyszałem tylko rozżalenie.
Jak można nie dostrzegać ile dobrego było?
Wiem, że to esencja ludzkiej natury, przekładanie jednej niedogodności ponad tuzin atutów, jednak i tak zawsze jest mi przykro słuchając czegoś takiego.
Nie wierzę w "na zawsze". Wierzę, że jeżeli coś ma swój początek to ma i koniec (umiłowana fizyka!) ale czy jeśli coś ma się zakończyć/zakończyło się, to znaczy, że było złe?
Jestem wdzięczny za swoje związki. Za to, że mogłem być z kimś blisko. Za to, że poznawałem dobrą i złą stronę. Za to, że ktoś ofiarował mi swój czas i zechciał przyjąć mój. Za to, że mogłem zostać zraniony przez osobę, którą kochałem.
Dziwi mnie też to jak ludzie demonizują swoje związki. Sytuacje, w których przez kilka miesięcy słuchałem o tym jaki ktoś jest cudowny, a potem, po jednym błędzie, zakończeniu związku, od tej samej osoby słyszałem tylko rozżalenie.
Jak można nie dostrzegać ile dobrego było?
Wiem, że to esencja ludzkiej natury, przekładanie jednej niedogodności ponad tuzin atutów, jednak i tak zawsze jest mi przykro słuchając czegoś takiego.
Nie wierzę w "na zawsze". Wierzę, że jeżeli coś ma swój początek to ma i koniec (umiłowana fizyka!) ale czy jeśli coś ma się zakończyć/zakończyło się, to znaczy, że było złe?
Jestem wdzięczny za swoje związki. Za to, że mogłem być z kimś blisko. Za to, że poznawałem dobrą i złą stronę. Za to, że ktoś ofiarował mi swój czas i zechciał przyjąć mój. Za to, że mogłem zostać zraniony przez osobę, którą kochałem.
Amanita virosa
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
Re: Szczęśliwe związki
dostrzega się, ale później Najpierw często przechodzi się etap wqrwieniabezemnie pisze:kilka miesięcy słuchałem o tym jaki ktoś jest cudowny, a potem, po jednym błędzie, zakończeniu związku, od tej samej osoby słyszałem tylko rozżalenie.
Jak można nie dostrzegać ile dobrego było?
Ja z moim byłym mam parę niewyjaśnionych spraw, m.in wisi mi pieniądze , ale w sumie oprócz tego, ze mnie sponiewierał psychicznie, to bywało fajnie i życzę mu wszystkiego dobrego:byle beze mnie!
Re: Szczęśliwe związki
Dwie dziewczyny z którymi byłem w sumie dobrze pamiętam i życzę im dobrze. Pierwsza wiadomo od tego się zaczęło, żal za zdradę też już dawno minął. Z drugą byłoby super, gdyby nie problem z seksem i jej mimo wszystko mocno biologiczne myślenie, jakby odzierające z "ducha". Właśnie robiłem porządki w szufladach i znalazłem jej 2 zdjęcia, eh prawie łezka wzruszenia się uzbierała. O czasu do czasu wspominam z sentymentem przy odpowiednich kawałkach muzycznych.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Szczęśliwe związki
A ja może nie tyle rozumiem tkwienie w nieszczęśliwych związkach, co zauważam, że jest to powszechne... Chociażby w mojej rodzinie pokolenie wyżej.
Prawie w każdej rodzinie z przemocą tak jest, że kobieta wierzy, że jeszcze będzie lepiej. I nie mówię tu od razu o tak skrajnych przypadkach jak bicie się i prawie mordowanie, ale chociażby o przemocy słownej, całkowitym zdminowaniu jednej osoby przez drugą, związki z socjopatami, borderline itp. Albo o ludziach którzy się nazwzajem nie szanują, żyją obok siebie, mijają się się bez słowa każdego dnia. Tylko z jakiegoś powodu nadal w tym tkwią, bo to już tyle lat, bo nie ma sił/czasu/chęci żeby się z tego wyrwać. Chociaż to już wchodzi częściowo w inny temat, czy człowiek oczekuje od życia czegoś dobrego, czy tylko zacisnąć zęby i przewegetować, przetrzymać aż do śmierci w przekonaniu, że życie to tylko znoszenie nieprzyjemności.
Prawie w każdej rodzinie z przemocą tak jest, że kobieta wierzy, że jeszcze będzie lepiej. I nie mówię tu od razu o tak skrajnych przypadkach jak bicie się i prawie mordowanie, ale chociażby o przemocy słownej, całkowitym zdminowaniu jednej osoby przez drugą, związki z socjopatami, borderline itp. Albo o ludziach którzy się nazwzajem nie szanują, żyją obok siebie, mijają się się bez słowa każdego dnia. Tylko z jakiegoś powodu nadal w tym tkwią, bo to już tyle lat, bo nie ma sił/czasu/chęci żeby się z tego wyrwać. Chociaż to już wchodzi częściowo w inny temat, czy człowiek oczekuje od życia czegoś dobrego, czy tylko zacisnąć zęby i przewegetować, przetrzymać aż do śmierci w przekonaniu, że życie to tylko znoszenie nieprzyjemności.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Re: Szczęśliwe związki
Niestety, też zauważam, że dużo takich pseudo związków, relacji toksycznych, w których ludzie tkwią na własne życzenie. Mają one bardziej charakter spółki majątkowo-bytowej, niż szczerej więzi i oddania. Ale tkwią w nich, bo lepsze męczenie się z kimś, niż bycie samemu. Osoby, które są samotne, bowiem spostrzega się zwykle jak życiowych nieudaczników, którzy nie potrafili ułożyć sobie życia, bądź których nikt nie chciał, a nie, że może to być wynikiem świadomej decyzji.Biała pisze: Albo o ludziach którzy się nazwzajem nie szanują, żyją obok siebie, mijają się się bez słowa każdego dnia. Tylko z jakiegoś powodu nadal w tym tkwią, bo to już tyle lat, bo nie ma sił/czasu/chęci żeby się z tego wyrwać. Chociaż to już wchodzi częściowo w inny temat, czy człowiek oczekuje od życia czegoś dobrego, czy tylko zacisnąć zęby i przewegetować, przetrzymać aż do śmierci w przekonaniu, że życie to tylko znoszenie nieprzyjemności.
"Samotność jest prawością, potem oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał."
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: Szczęśliwe związki
Ja chyba wolę być postrzegana jako nieudacznik, niż realnie męczyć się z kimś przez całe życie.sun pisze:Niestety, też zauważam, że dużo takich pseudo związków, relacji toksycznych, w których ludzie tkwią na własne życzenie. Mają one bardziej charakter spółki majątkowo-bytowej, niż szczerej więzi i oddania. Ale tkwią w nich, bo lepsze męczenie się z kimś, niż bycie samemu. Osoby, które są samotne, bowiem spostrzega się zwykle jak życiowych nieudaczników, którzy nie potrafili ułożyć sobie życia, bądź których nikt nie chciał, a nie, że może to być wynikiem świadomej decyzji.
Wiadomo, że samotny człowiek też nie jest w pełni szczęśliwy (w każdym razie ja na pewno). Ale mam porównanie i zdecydowanie wolę być nieszczęśliwa w pojedynkę niż w duecie...
Re: Szczęśliwe związki
Dokładnie.Wiadomo, że samotny człowiek też nie jest w pełni szczęśliwy (w każdym razie ja na pewno). Ale mam porównanie i zdecydowanie wolę być nieszczęśliwa w pojedynkę niż w duecie...
"Samotność jest prawością, potem oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał."
Re: Szczęśliwe związki
Ja niemal bezkrytycznie wierzę w ideę szczęśliwego związku. Największą przeszkodą w szczęściu dwóch osób dla mnie zawsze był egoizm, który zamyka nas w kręgu własnych potrzeb. Oczywiście, egoizm miewa różne oblicza i bywa także całkiem zdrowy, ale summa summarum jest cechą wrodzoną i potrzeba trochę wysiłku, żeby wyjść poza horyzont swojej osóbki. I żywię takie przekonanie, że gdy już się otworzy na drugą osobę, to przy odrobinie dobrych chęci do podążania obraną drogą wszystko powinno wyjść dobrze. No, plus aspekt wzajemności
Re: Szczęśliwe związki
Moim zdaniem część związków nie jest ani szczęśliwa, ani nieszczęśliwa, tylko taka sobie, gdzieś po środku, trwają, bo nie jest źle( w sensie nie ma przemocy, alkoholizmu czy mocno patologicznych zachowań), choć też nie ma rewelacji- a ludzie są wygodni, myślą, że po co rozwalać to co mają, jak mogą trafić gorzej lub nikogo nie znaleźć. Coś na zasadzie, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Bo jednak szukanie partnera jest trochę żmudne, trzeba prowadzić profile na serwisach randkowych, potem chodzić na te randki, przygotowywać się na nie, inwestować czas w kolejną osobę- bo trzeba kogoś poznać, a to trwa. A i tak po tym dłuższym poznaniu może czekać rozczarowanie.
Re: Szczęśliwe związki
Oj tak, większość związków jest teraz nieszczęśliwych, a wszystko będzie się jeszcze pogarszać. Nagminnie docierają do mnie informacje o kolejnej zdradzie w związkach znajomych. Masakra,
- LostInTranslation
- młodASek
- Posty: 21
- Rejestracja: 12 wrz 2015, 21:58
Re: Szczęśliwe związki
Związki, związki... ciężki temat.
Właśnie jestem na etapie głębokich przemyśleń co zrobić z fajnym, 10-letnim związkiem, w którym oboje się szanujemy i kochamy, ale okazałam się być AS-em, a nie człowiekiem z jakimiś traumami itp.
Mężowi ciężko: szanuje i rozumie moją aseksualność, ale intensywnie szukamy sposobu jak mądrze zastąpić seks i związane z nim poczucie intymności i bliskości.
Rozpoczynamy wspólne spotkania u seksuologa - trzymajcie za nas kciuki!
Właśnie jestem na etapie głębokich przemyśleń co zrobić z fajnym, 10-letnim związkiem, w którym oboje się szanujemy i kochamy, ale okazałam się być AS-em, a nie człowiekiem z jakimiś traumami itp.
Mężowi ciężko: szanuje i rozumie moją aseksualność, ale intensywnie szukamy sposobu jak mądrze zastąpić seks i związane z nim poczucie intymności i bliskości.
Rozpoczynamy wspólne spotkania u seksuologa - trzymajcie za nas kciuki!
Re: Szczęśliwe związki
"
Mężowi ciężko: szanuje i rozumie moją aseksualność, ale intensywnie szukamy sposobu jak mądrze zastąpić seks i związane z nim poczucie intymności i bliskości.
Rozpoczynamy wspólne spotkania u seksuologa - trzymajcie za nas kciuki
Ja mam prawie 7-letni taki zwiazek, z tym ze u nas sa zgrzyty w sferze seksu, nie umiemy tego pogodzic. Zaczelam terapie malzenska.
Właśnie jestem na etapie głębokich przemyśleń co zrobić z fajnym, 10-letnim związkiem, w którym oboje się szanujemy i kochamy, ale okazałam się być AS-em, a nie człowiekiem z jakimiś traumami itp.
Mężowi ciężko: szanuje i rozumie moją aseksualność, ale intensywnie szukamy sposobu jak mądrze zastąpić seks i związane z nim poczucie intymności i bliskości.
Rozpoczynamy wspólne spotkania u seksuologa - trzymajcie za nas kciuki
"
Ja mam prawie 7-letni taki zwiazek, z tym ze u nas sa zgrzyty w sferze seksu, nie umiemy tego pogodzic. Zaczelam terapie malzenska.
- LostInTranslation
- młodASek
- Posty: 21
- Rejestracja: 12 wrz 2015, 21:58
Re: Szczęśliwe związki
Dopiero co usłyszałam historie o związku kobiety i uzależnionego od hazardu mężczyzny.. Juz od jakiegoś czasu nie płacił czynszu, wynosił rzeczy z mieszkania, kradł wspolokatorom niemałe pieniądze. A ostatnio nawet wydarl swojej dziewczynie torebkę z rąk - i to dopiero zmusiło ją do wyrzucenia go z mieszkania.
Co więcej ona teraz płaci jego długi.. Ach i wzięła na niego pożyczkę.
Rozumiem miłość i zauroczenie - ale tego bym nawet związkiem nie nazwała
Z drugiej strony mam bliską koleżankę, która nie potrafi być sama. Woli męczyć się z facetem - dzieciakiem niż poświęcić troszkę czasu na znalezienie kogoś kogo nie będzie trzeba nianczyc. Jest jej źle, ale woli być w związku jakimkolwiek niż być samotna.
Po rady często do mnie przychodzi, a ja niestety wciąż mówię to samo. Rozumie, ale nie chce zacząć działać.
Nie pojmuje tego.. Czy naprawdę te krótkie chwile radości są aż tyle warte?
Osobiście jestem zdania że aby utworzyć szczęśliwy związek trzeba najpierw polubić siebie. Partner musi motywować nas do rozwijania się, a nie być zapychaczem czasu. Oraz związki zawsze się kończą. Wszystko się na tym świecie kończy, trzeba to zaakceptować i próbować z sytuacji w naszym życiu wyciągnąć jak najwięcej
Co więcej ona teraz płaci jego długi.. Ach i wzięła na niego pożyczkę.
Rozumiem miłość i zauroczenie - ale tego bym nawet związkiem nie nazwała
Z drugiej strony mam bliską koleżankę, która nie potrafi być sama. Woli męczyć się z facetem - dzieciakiem niż poświęcić troszkę czasu na znalezienie kogoś kogo nie będzie trzeba nianczyc. Jest jej źle, ale woli być w związku jakimkolwiek niż być samotna.
Po rady często do mnie przychodzi, a ja niestety wciąż mówię to samo. Rozumie, ale nie chce zacząć działać.
Nie pojmuje tego.. Czy naprawdę te krótkie chwile radości są aż tyle warte?
Osobiście jestem zdania że aby utworzyć szczęśliwy związek trzeba najpierw polubić siebie. Partner musi motywować nas do rozwijania się, a nie być zapychaczem czasu. Oraz związki zawsze się kończą. Wszystko się na tym świecie kończy, trzeba to zaakceptować i próbować z sytuacji w naszym życiu wyciągnąć jak najwięcej