Życie jest piękne! Tyle nieudanych związków, jakie to fajne! Jaka piękna katastrofa!satyamevajayate pisze:Skąd taki pesymizm? Chyba nie z doświadczenia, mam nadzieję?
Jest sporo osób, z którymi dzielę zainteresowania, przeróżne.
Co do seksów - cóż, można wiele wynieść z bliskiej relacji z facetem, do momentu, gdy on zacznie naciskać na seksy. Wówczas, po wahaniach ("a może by spróbować...?") następuje moment, gdy wracamy po rozum do głowy, on zrywa, my cierpimy a po kilku miesiącach myślimy sobie z perspektywy czasu:
"Boże, jak to dobrze, że nie dałam temu burakowi!"
Życie jest piękne. Żadna nadzieja nie została zamordowana.
To nie pesymizm, tylko realizm. Oczywiście, że wynika z doświadczenia. Mam do wyboru: albo być z osobą seksualną, z którą łączy mnie wiele oprócz podejścia do seksu, albo z aseksualną, z którą to podejście będzie jedynym łączącym nas aspektem. A nie, wróć: 99% AS-ów to osoby de facto antyseksualne, które nawet całować się nie lubieją, a z takimi też bym nie wytrzymał. To już wolę z osobą seksualną, powtarzając schemat: fajnie się rozmawia, mamy wspólne zainteresowania, ale wychodzi sprawa seksu, ja mówię, że niekoniecznie, ona - że jak najbardziej koniecznie i wszystko się koniec końców rozpada. Potem ona spotyka się z kimś innym, a ja nienawidzę aseksualności o kolejny stopień bardziej.
Ależ to życie jest piękne! Jeśli się jest seksualnym - z pewnością. A tak, to sferę uczuciową można o kant d... potłuc.
No dobra, ogłaszała się raz na forum pani aseksualna, z którą - jak zauważyłem - mielibyśmy sporo wspólnego. Tylko że - co za niespodzianka - mieszkała w takim miejscu, ze równie dobrze mogłaby na Marsie. Przy czym na Marsa przynajmniej przez część nocy w roku można popatrzeć.