Czy Miłość jako głęboka więź istnieje ???

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
The_State_of_Nirvana
gimnASjalista
Posty: 16
Rejestracja: 8 cze 2011, 22:35

Czy Miłość jako głęboka więź istnieje ???

Post autor: The_State_of_Nirvana »

Witam Wszystkich Ciepło

Dziś równanie - Miłość = Seks – można uznać za swego rodzaju aksjomat na którym zbudowana jest sfera uczuciowa pewnej części społeczeństwa (Przynajmniej takie odnoszę wrażenie z otaczającej mnie rzeczywistości). Ale czy to właściwy kierunek?

Moim skromnym zdaniem miłość to nie seks a coś więcej... Wydaje mi się że miłość to fascynacja drugą osobą, jej sposobem mówienia, tematyką jaką porusza, inteligencją, humorem, wrażliwością. Miłość to uczucie przywiązania, wzajemne zrozumienie, i chęć przejścia przez życie razem pokonując wszelakiego rodzaju pułapki, szańce i inne barykady którymi los nas obdarza by nas wzmocnić. Miłość to czasami poświęcenie własnych „korzyści” dla drugiej osoby.
(Ewentualnie fascynacja czyjąś bezwzględnością, butnością i generalnie mroczną aura za którą ciągnie się szlak zagłady – każdego przyciąga coś innego ;) )

Ale pointa mojej wypowiedzi jest taka iż wydaje mi się że miłość to coś naprawdę wielkiego i złożonego a seks to ewentualnie dodatek (dla wielu miły bo zapewne spora część społeczeństwa to lubi)

A teraz meritum...
Czy miłość jaką ją opisałem taka nie oparta na seksie w ogóle istnieje?? Czy można pokochać kogoś naprawdę szczerze i głęboko ??

Obrazy jakie dostrzegłem wokoło siebie, w internecie, telewizji wydaja się mi mówić że miłość to przede wszystkim chemia i wynikający z niej seks. A jak się chemia kończy to zaczyna się zdrada, znudzenie i ogólnie szykuje się terapia małżeńska u psychologa albo rozwód...

Czy komuś z was udało się stworzyć prawdziwą więź z drugą osobą ?? Jeżeli nie, to czy w ogóle uważacie że taka głęboka więź istnieje ?? Jakie jest wasze zdanie na temat miłości ??

Możliwe że mój obraz rzeczywistości jest po prostu nie do końca właściwy, dlatego z radością poznam wasze opinie.

Jeżeli jesteś w tym miejscu postu to dziękuje Ci za wytrwałość :)

P.S. Jeżeli ten post jest w złym dziale bądź jest z nim coś nie tak proszę o wyrozumiałość i wskazówek co dokładnie powinienem zmienić gdyż jestem nowym forumowiczem tu i w ogóle.

3majcie się ciepło :)
Awatar użytkownika
Unheilig76
łASuch
Posty: 198
Rejestracja: 4 paź 2010, 06:53
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Unheilig76 »

Wydaje mi się, że idealizujesz. Coś takiego w dzisiejszych czasach nie jest już możliwe. To marzenia z których się wyrasta, czym wcześniej tym lepiej.
To nie seks jest winny. Teraz "człowiek człowiekowi wilkiem", już nie potrafimy sobie uwierzyć.
Związki które obserwuję w swoim otoczeniu zwykle trwają tylko dzięki naiwności jednej ze stron i wyrachowaniu drugiej. Coraz więcej osób daje sobie spokój z tą farsą i zostaje singlem, jak to się teraz ładnie nazywa. Szkoda czasu, wysiłku, czasem morza łez.
Można zwalać winę na seks, media, modę, itd a problemem jest brak uczciwości, z czego wynika brak zaufania i spłycenie, zdewaluowanie relacji międzyludzkich.
To problem zaufania. Głęboki, nie do naprawienia. Wiem po sobie. :|
Gdyby to seks był winny całemu złu, na naszym forum roiłoby się od szczęśliwych par. Niestety, wystarczy przejrzeć odpowiedni wątek.
Smutne, ale prawdziwe.
auglen
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 3 mar 2011, 11:06

Post autor: auglen »

Unheilig76 pisze:Coś takiego w dzisiejszych czasach nie jest już możliwe. To marzenia z których się wyrasta, czym wcześniej tym lepiej.
Nic wspólnego z dzisiejszymi czasami to nie ma, problemy z poszukiwaniem "prawdziwej" miłości ludzie mieli od wieków.
Problemy z zaufaniem to też żadna nowość.

A co do "prawdziwości' związków o jakich piszę autor to przecież oczywiste, że istnieją. Wystarczy, że dwie osoby mają taki sam ideał związku i potem już z górki.
W jakiej rzeczywistości chce się życ to często bardziej kwestia wyboru niż dorośnięcia. Nic dorosłego nie ma w typowo pesymistycznym patrzeniu na świat.

Jeśli się z góry zakłada, że każdy jest podłym kłamcą i z tego powodu samemu nie jest się do końca szczerym to w prosty sposób mamy efekt samo-spełniającej się przepowiedni.

Założenie, że każdy jest "zły" jest poprostu łatwiejsze, mniej ryzykowne, ale jak to zawsze bywa w życiu tym większe ryzyko tym większy potencjalny zysk.

Trzeba poprostu podjąć decyzje czy chcemy iść bezpieczną, wydeptaną drogą czy ryzykować i liczyć na znalezienie czegoś co większość ludzi przegapia na tej udeptanej drodze.

Mało to się różni od ryzykownych finansowych inwestycji. Nawet podobnie wygląda sytuacja z posiadaniem informacji nie dostępnych na rynku, mogą korzystnie zmienić stosunek zysku do ryzyka.
Dlatego tak samo w życiu ludzie, którzy znają innych ludzi w związkach bez kłamstw itp sami mają większą szanse na zbudowanie takiego bo mają wiedzę, która nie jest dostępna dla większości.

Nie narzucam nikomu celów w życiu, nawet żadnego nie sugeruje, ale należy wiedzieć, że bycie osobą bez wygórowanych ambicji nie jest oznakiem dorosłości, a zwykłym wyborem.
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

Ciekawy, szeroki, ale trudny temat... Jest tyle odmian miłości...
Obie poprzednie wypowiedzi są bardzo trafne, trudno się z nimi nie zgodzić.
Jako idealistka oczywiście wierzę w miłość, ba wydaje mi się, że znam kilka osób, której jej od wielu lat doświadczają.
Wydaje mi się, że kluczem może być wzajemne poznanie, zrozumienie, szacunek i akceptacja oraz dojrzałość do związku.
Seks bywa katalizatorem, substytutem i/zamiast dopełnieniem relacji.
Problemem jest dewaluacja uczciwości, brak zaufania i lansowanie egoizmu. Tak naprawdę w tej chwili nie ma gdzie nauczyć się nieegoistycznych postaw. Powszechna i akceptowana jest postawa roszczeniowa. Może w rodzinach wielodzietnych życie wymusza zrozumienie pewnych mechanizmów, ale teraz rodzin wielodzietnych praktycznie nie ma...
A dawno temu spece od marketingu zauważyli, że pozytywne (nieegoistyczne) działanie wzbudza w drugiej stronie uczucie wdzięczności. Jest to odruch całkowicie naturalny, niestety nagminnie wykorzystywany do manipulacji. Jednak w stosunkach międzyludzkich manipulacja szybko wychodzi i przynajmniej u mnie pozostawia spory niesmak. Mimo to warto obdarzać ludzi kredytem zaufania i godzić się z tym, że nie są idealni.

Lubi się/kocha kogoś nie za coś, ale pomimo... Staram się o tym pamiętać :).
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Awatar użytkownika
Alek
ASiołek
Posty: 75
Rejestracja: 16 mar 2011, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Alek »

Ja też wierzę w miłość, może jestem marzycielką ale wolę wierzyć, że na każdego gdzieś czeka osoba, z którą może stworzyć satysfakcjonujący związek :rozowe:
A seks nie ma tu nic do rzeczy, wielu myli go z miłością i takie związki rozpadają się zazwyczaj po 2 najdalej po 3 latach (prawa biologii).
Myślę że miłość ma więcej wspólnego z przyjaźnią niż z seksem.
A Wy jak myślicie?
Zito
ASiołek
Posty: 98
Rejestracja: 21 kwie 2010, 15:29

Post autor: Zito »

.
Ostatnio zmieniony 2 maja 2012, 17:53 przez Zito, łącznie zmieniany 1 raz.
hrabinka
pASibrzuch
Posty: 207
Rejestracja: 4 wrz 2010, 19:31

Post autor: hrabinka »

"Czy Miłość jako głęboka więź istnieje ???"

Według mnie taka miłość istnieje. Ja to nazywam miłością duchową. Miłość duchowa jest wyższym poziomem miłości związanej ze sferą ducha; jest wieczna, bezgraniczna, ponadczasowa, przenika wszystko. Miłość duchowa polega na tym, że dwoje ludzi nie potrafi bez siebie żyć; jest między nimi taka "więź duchowa". To jest coś mniej więcej podobnego jak istnieje więź między np. bliźniakami albo między matką a dzieckiem. Jeżeli dwie osoby łączy więź duchowa, to ich uczucia względem nich udzielają się, np. jeśli jedna z tych osób tęskni za drugą, to ta druga osoba zaraz to wyczuje, odbiera jakby sygnał, że ta pierwsza osoba w tej chwili o niej myśli.

Pamiętam, jak pewna osoba opowiadała mi o swoich dziadkach - kiedy jej dziadek umarł, to jej babcia nie mogła tego przeżyć, znieść, bo oboje byli bardzo do siebie przywiązani. Po trzech dniach od śmierci swego męża (w dniu jego pogrzebu bodajże) zmarła. Lekarze dokonali sekcji zwłok, żeby ustalić przyczynę jej śmierci i okazało się, że jej serce pękło - dosłownie rozdarło się na pół.
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

Zgadzam się z Zitem. Jeżeli jest inaczej to chcę to zobaczyć - teraz. :wink:
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
Awatar użytkownika
frank86
starszASek
Posty: 47
Rejestracja: 13 mar 2010, 09:01
Lokalizacja: bstok

Post autor: frank86 »

A ja trochę nie rozumiem takiego podziału: czy miłość istnieje, jest czymś pięknym, głębokim, duchowym, czy to wszystko to tylko chemia. Ja uważam, że obie odpowiedzi są poprawne :)

Człowiek ma problemy z nazywaniem uczuć nawet przy tak teoretycznych rozważaniach. Bo jeśli mamy parę, którą wiele lat temu połączyła namiętność - dziś z reguły łączy ich tylko przywiązanie i rutyna. Ale kiedy żona ciężko zachoruje, mąż rzuca wszystko łącznie z pracą, po to by się nią opiekować. Jak to nazwać jeśli nie miłością?

O uczuciach nie należy dyskutować, tylko je pielęgnować. Dla nas, asów sprawa jest utrudniona, ale kto żyw niech nadziei nie traci :)
What if I say I'm not like the others?
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Tak, miłość istnieje.
Wiem to na pewno.

Tyle.
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Czy Miłość jako głęboka więź istnieje ???

Post autor: DZIEWICA8 »

Moja pierwsza myśl po przeczytaniu pierwszego posta z tego tematu, była taka, że nasz nowy kolega jest jakimś filozofem, księdzem, profesorem wyższej uczelni, poetą gdyż tak pięknie pisze o miłości.
Wtedy miłość skojarzyła mi się, że szczególnym wyrazem tego uczucia. Takiej Miłości przez duże M. Przecież miłość jest nie tylko między kobietą, a mężczyzną w związku. Jest też Miłość matki do dziecka, czy Miłość jaką muszą mieć w sobie ludzie pracujący z chorymi, niepełnosprawnymi, upośledzonymi, niedołężnymi, chorymi psychicznie, bezdomnymi, alkoholikami , narkomanami zwłaszcza jako wolontariusze - Miłość do drugiego człowieka. Właśnie to jest Miłość czysta, piękna, wielka, bezwarunkowa. Przecież dziecko często sprawia kłopoty, a matka dalej go kocha, chory może być czasem niemiły lub nawet agresywny (chorzy psychicznie), a wolontariusz nadal cierpliwie go pielęgnuje.
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
Unheilig76
łASuch
Posty: 198
Rejestracja: 4 paź 2010, 06:53
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Unheilig76 »

auglen pisze:
Unheilig76 pisze:Coś takiego w dzisiejszych czasach nie jest już możliwe. To marzenia z których się wyrasta, czym wcześniej tym lepiej.
Nic wspólnego z dzisiejszymi czasami to nie ma, problemy z poszukiwaniem "prawdziwej" miłości ludzie mieli od wieków.
Problemy z zaufaniem to też żadna nowość.
Obserwuję pokolenie moich rodziców, tj. ludzi urodzonych w latach 50-tych. Różnica tylko jednego pokolenia, ale to są ludzie z '"tamtych czasów". Jakże się różnimy w tej kwestii! Dlaczego?
Dlatego, że oni żyli w innych warunkach. Mieli więcej czasu, mniej stresu, żyli trochę pod kloszem, w poczuciu bezpieczeństwa. Wtedy mieszkania się dostawało a nie spłacało przez większość życia, pracę, choć może byle jaką, ale miał każdy. Wystarczyło się tylko "nie wychylać" i okropieństwa komunizmu znało się tylko z opowiadań. Nic dziwnego, że w takim raju na ziemi, jak to określa moja mama, ludziom amory były we łbie :D
Nie było aż takiej presji na pieniądze. Większość pokolenia moich rodziców nie rozumie, że teraz pieniądz to być albo nie być, dlatego ich priorytety były zupełnie inne.
Teraz, właśnie z tego względu, ludzie dla pieniędzy są w stanie popełnić najgorsze świństwo. Kto zaufa ten frajer. Nawet nikt go nie będzie żałował.
Kiedy rozmawiam ze swymi znajomymi, tymi w moim wieku lub "poniżej", otwarcie mi przyznają: ,,Muszę mieć faceta bo ktoś musi (.....)na mnie i na dziecko." "Tak naprawdę mam go w (.......). Autentyk!
Moi rodzice nie potrafią w to uwierzyć.
Dlatego nie mów mi, że czasy nie mają tu nic do rzeczy.
W jakiej rzeczywistości chce się życ to często bardziej kwestia wyboru niż dorośnięcia. Nic dorosłego nie ma w typowo pesymistycznym patrzeniu na świat.
Ale w realistycznym, rozsądnym, to chyba już coś jest.
Istnieje coś takiego jak doświadczenie życiowe. Nabywa się go z wiekiem.
Absolutnie nie chcę Cię obrazić ale zapytam:
Ile masz lat?


Założenie, że każdy jest "zły" jest poprostu łatwiejsze, mniej ryzykowne, ale jak to zawsze bywa w życiu tym większe ryzyko tym większy potencjalny zysk.
Sporo racji w tym jest, tylko że ryzyko też trzeba dobrze skalkulować. Popełnisz kilka razy błąd, skalkulujesz źle, brak doświadczenia też zrobi swoje i możesz się nieźle wyportkować.
Giełda to pół biedy. Dobrze ustawiony stop- loss i najwyżej parę stówek w plecy. A ile można stracić jeśli się źle ulokuje uczucia?
Trzeba poprostu podjąć decyzje czy chcemy iść bezpieczną, wydeptaną drogą czy ryzykować i liczyć na znalezienie czegoś co większość ludzi przegapia na tej udeptanej drodze.
To chyba nie tak, że większość ludzi coś przegapia. Większość szarpie się, walczy, pakuje się w nieprzemyślane związki które po 2 latach stają się znienawidzonym jarzmem albo, jako niepoprawni romantycy, co róż dostają w d. od życia. To jest ta ,,wydeptana droga" którą ludzie podążają zupełnie bezmyślnie, bo tak to ma być i już. Deklarowanie "azwiązkowości" to wciąż jednak rzadkość.
Lepiej przystosowani, ci bardziej rozumiejący te czasy wykorzystują bezpardonowo innych, ustawiają się w życiu cudzym kosztem. Teraz, żeby być szczęśliwym nie stroniąc jednocześnie od bliższych relacji z ludźmi trzeba być takim trochę psychopatą. Psychopatyczne cechy osobowości (brak skrupułów, wyrzutów sumienia, totalny egoizm itd) sprawiają, że człowiek potrafi być naprawdę szczęśliwym. Obserwuję takie przypadki w swoim otoczeniu. Szkoda, że nie można się tego nauczyć...
Mało to się różni od ryzykownych finansowych inwestycji. Nawet podobnie wygląda sytuacja z posiadaniem informacji nie dostępnych na rynku, mogą korzystnie zmienić stosunek zysku do ryzyka.
Dlatego tak samo w życiu ludzie, którzy znają innych ludzi w związkach bez kłamstw itp sami mają większą szanse na zbudowanie takiego bo mają wiedzę, która nie jest dostępna dla większości.
Jako wieloletni inwestor na GPW muszę Cię zapewnić, że takie drobne ,,leszczyki" jak my absolutnie nigdy nie mają dostępu do jakichkolwiek "informacji niedostępnych na rynku". No chyba że tych z forum Bankiera. :laught:
Wszyscy tę ,,wiedzę" posiadają, próbują szczęścia, dostają od życia po dupie, tracą pieniądze na giełdzie. Jedni wyciągają wnioski, z wiekiem nabywają doświadczenia, inni nie.
To nie jest wiedza, to marzenia.
Nie narzucam nikomu celów w życiu, nawet żadnego nie sugeruje, ale należy wiedzieć, że bycie osobą bez wygórowanych ambicji nie jest oznakiem dorosłości, a zwykłym wyborem.
Myślę, że sfera uczuć to nie jest dobre miejsce dla ,,wygórowanych ambicji" a przecież tego dotyczyła dyskusja.

Tak więc nadal uważam, że coś co opisał The_State_of_Nirvana nie istnieje. Mimo to życzę Tobie i innym, żebyście to Wy mieli rację.

I jeszcze do Alek:
Właśnie tak bym to widział, jeśli już. :D
auglen
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 3 mar 2011, 11:06

Post autor: auglen »

Jako wieloletni inwestor na GPW muszę Cię zapewnić, że takie drobne ,,leszczyki" jak my absolutnie nigdy nie mają dostępu do jakichkolwiek "informacji niedostępnych na rynku". No chyba że tych z forum Bankiera.
Wszyscy tę ,,wiedzę" posiadają, próbują szczęścia, dostają od życia po dupie, tracą pieniądze na giełdzie. Jedni wyciągają wnioski, z wiekiem nabywają doświadczenia, inni nie.
To nie jest wiedza, to marzenia.
Dokładnie, dlatego w życiu ludzie z "typowych" rodzin, którzy by byli odpowiednikami tych "leszczyków" na giełdzie rzadko są w stanie stworzyć długotrwały zdrowy związek bo nigdy nie widzieli tego w akcji. Dla nich to tajemniczy świat.
Całe życie widzieli patologie (przynajmniej z mojego punktu widzenia).
Myślę, że sfera uczuć to nie jest dobre miejsce dla ,,wygórowanych ambicji" a przecież tego dotyczyła dyskusja.
Nie wiem czy rozumiemy ambicje jako to samo.

W kwestii związków wygórowanymi ambicjami może właśnie być chęć stworzenia takiej "prawdziwej miłości" o jakiej pisze autor tematu.
Jeśli ktoś takiej ambicji nie ma to stworzenie takiego związku będzie bardzo mało możliwe.
Ale w realistycznym, rozsądnym, to chyba już coś jest.
Istnieje coś takiego jak doświadczenie życiowe. Nabywa się go z wiekiem.
Absolutnie nie chcę Cię obrazić ale zapytam:
Ile masz lat?

Lepiej przystosowani, ci bardziej rozumiejący te czasy wykorzystują bezpardonowo innych, ustawiają się w życiu cudzym kosztem. Teraz, żeby być szczęśliwym nie stroniąc jednocześnie od bliższych relacji z ludźmi trzeba być takim trochę psychopatą. Psychopatyczne cechy osobowości (brak skrupułów, wyrzutów sumienia, totalny egoizm itd) sprawiają, że człowiek potrafi być naprawdę szczęśliwym. Obserwuję takie przypadki w swoim otoczeniu. Szkoda, że nie można się tego nauczyć...
Proszę w takim razie o definicje realistycznego spojrzenia. Takie coś nie istnieje, każdy będzie patrzał na świat przez własny pryzmat. Nie zabraniam nikomu pesymistycznej wizji świata jak i bardzo optymistycznej.
Jeśli jednak ktoś będzie mi próbował wmówić, że ich bardzo pesymistyczna wizja to oznaka dorosłości (lub na odwrót) to jest to zwyczajna głupota. W żaden sposób nie różni się to od nazwania wszystkich optymistów dziecinnymi (nie-dorosłymi).

Ty jak widać doświadczyłeś dość negatywnych rzeczy. Piszesz, że psychopatyczne osoby wykorzystujące innych są dziś szczęśliwe.
Cóż, ja takich doświadczeń nie mam, wręcz przeciwne, najszcześliwsze osoby jakie znam mógłbym opisać jako bardzo bardzo szczere (szcześliwe w moim mniemaniu bo to przecież też nie jest uniwersalne). Dlatego najzwyczajniej mój umysł nie może przyjąć wizji świata jaką Ty masz bo moje doświadczenia ją wykluczają.

Dorosłość to takie ładne słowo, które w praktyce mało oznacza. Każda osoba powyżej pewnego wieku ma "prawo" twierdzić, że jest dorosła, a i tak każdy będzie zupełnie inny. Tak samo jak z byciem inteligentnym czy szcześliwym.

Pytasz ile mam lat. Bez bicia mówie, że bardzo mało. Nie będe podawał dokładnej liczby, bo nie chce dzielić w Internecie takich rzeczy, jest to na pewno wiek, który nikomu z dorosłością się nie kojarzy.
Jedyny sposób, w który moja wizja świata mogłaby się zmienić to musiałabym nagle doświadczyć rzeczy, które zaprzeczą moim dotychczasowym doświadczeniom. W moim obecnym środowisku to po prostu mało możliwe.
Moi dziadkowie, rodzice i większość znajomych nie żyje w pesymistycznym świecie, gdzie trzeba być psychopatą by być szcześliwym, nie słysze też od nich jak to dziś każdy jest wręcz, że gotów zabić dla pieniądza, ani opowieści, że kiedyś ludzie byli uczciwśi.

Widzisz, Ty obserwujesz pokolenie swoich rodziców i na podstawie ich doświadczeń stwierdzasz, że kiedyś mieli o wiele inne warunki, związki troche inaczej działały ze względu na jakieś uwarunkowania ekonomiczne. Ja obserwuję i słucham swoich rodziców i dziadków (bo pewnie moi dziadkowie czasowo troche bardziej są odpowiednikami Twoich rodziców) i nic takiego nie słyszę.
Oczywiście nikt nie mówi o absolutnym braku zmian, ale nie doświadczyli tego o czym Ty piszesz.


Może teraz rozumiesz co miałem na myśli mówiąc, że to w jakiej rzeczywistości żyjemy jest bardziej naszym wyborem niż czymkolwiek innym. Oczywiście wiele z tych czynników środowiskowych jest poza naszą, więc można by powiedzieć, że to dość losowa sprawa, ale wydaje mi się, że możemy wpływać na to w jakim środowisku jesteśmy i które informacje ze środowiska mocniej przyswajamy, a które filtrujemy.
Nie będe udawał, że nigdy nie widziałem w życiu rzeczy, które nie do końca pasowały do mojego światopoglądu, jestem pewien, że każdemu się to zdarzyło. Ale to czy przez kilka przypadków burzymy naszą obecną wizję czy najzwyczajniej ignorujemy je to już nasz wybór. Totalne zignorowanie wydaje się głupim wyjściem, ale być może nieraz właśnie tego potrzeba.

Przepraszam, że nie po kolei odpowiedziałem i troszkę prze-formatowałem Twoją wypowiedź. Jak ze względu na to coś pominąłem lub nie jasno wyraziłem swoje zdanie (prawie pewne) to głośno krzycz ;-).
Awatar użytkownika
The_State_of_Nirvana
gimnASjalista
Posty: 16
Rejestracja: 8 cze 2011, 22:35

Post autor: The_State_of_Nirvana »

Dziękuję Wszystkim za udział w rozmowie i podzielenie się Swoimi przemyśleniami i opiniami :)

Dziękuję Wam również za poszerzenie mojego światopoglądu który chcę rozwijać każdego dnia. A wydaje mi się iż nie ma lepszego sposobu niż wsłuchać się w to co mówią Inni. A dlaczego? Ponieważ często człowiek nie dostrzega tego co obok niego się nie znajduje do czasu aż osoba postronna mu tego nie wskaże.

Zachęcam do kontynuowania tematu :)
P.S.
Osobiście wierzę w możliwość zaistnienia w silnej więzi między ludźmi. Opine tą opieram na wielu filarach w których skład wchodzą wypowiedzi Innych ludzi (które jak wspomniałem cenię sobie wysoko) jak i również np. prace psychologów takich jak: Lawrence Kholberg czy Erik Erikson... Jednak na tym etapie jestestwa na którym jestem nie udało mi się potwierdzić wyżej wymienionej możliwości w praktyce... :) Cóż ale świat jest ogromny i jest jeszcze mnóstwo zjawisk o których istnieniu nie mam na dzień dzisiejszy pojęcia.

P.S.
Witam DZIEWICA8 :)

Dziękuję za górnolotne emotikonki - są przesympatyczne a do tego pokrzepiające ;) A kim jestem... cóż filozofią się interesuję, księdzem nie jestem (brak powołania), profesorem wyższej uczelni na pewno zostanę, z poetą mam coś wspólnego biorąc pod uwagę fakt że pisanie własnej powieść to też forma literatury :)

Pozdrawiam Wszystkich :)
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Post autor: Keri »

Unheilig76

Zgadzam sie z toba :P Patrze na moich rodzicow i to pokolenie troche pozniejsze od twojego bo 60 ;) Ale wtedy moi rodzice mieli przyjaciol ktorzy sa do tej pory a to cos mowi.

Ja nie mam przyjaciol. Gdy bylem w podstawowce mialem wielu zaufanych osob choc wielu mi dokuczalo to po paru latach mowia czesc, choc pewnie nie z takim zaufaniem jak reszta, wrecz z lekkim szyderstwem i usmiechem na twarzy ale moge sie odezwac do nich po tylu latach. Gimnazjum okres tworzenia "Głupich" dzieci i nie chowajmy tego okreslenia bo to prawda. To tam tworza sie podstawy osob mlodych ktore zostaja zakorzenione na pare lat parenascie lat. To tam tworza sie pierwsze zauroczenia i pojecia milosci i obserwacje innych w tym temacie. I rowniez fascynacja seksem.

Obserwowalem ludzi w wieku ode mnie starszym z rocznika, konca wrecz 70 i poczatku 80 gdzie nie ma szacunku dla ludzi starszych. Gdzie tylko liczy sie by wygryźć kogos ze stanowiska itd. Ja akurat to wiem bo to sprawdzone u mnie bylo i rowniez w telewizji pracodawcy wola osoby starsze kompetentne. I choc przeszedlem na inne tory ale to wszystko ksztaltuje 2 odlegle czasy i ludzi w nich przebywajacych a takze stosunek i definiowanie milosci.

Ja caly czas cierpie ze nie znajde takie zaufanie wsrod ludzi i takiej milosci i zyczliwosci. Nie wierze po prostu w to ze to bedzie. Ze bedzie milosc czysta.

Widze ze dziewczyny wciaz wierza w to i wciaz może marza o ksieciu z bajki. Ale ja widze dziewczyny i to jak mnie podrywaja i co im na jezyk przychodzi gdy sie o mnie staraja :shock: . Az we mnie w srodku w zoładku przewraca jakie One maja skojarzenia! Moze uogólniam ale wy dziewczyny jestescie asami wiec patrzycie przez pryzmat swojego patrzenia na swiat. Ja jako facet patrze na dziewczyny seksualne i dostrzegam to czego wy u kolezanek mozecie nie dotrzegac :P

Mowicie ze na kazdego ktos czeka i ze jest przyslowie: Kazda potwora znajdzie sobie amatora :mrgreen: . Ale ja w to nie wierze :P

I to prawda ze wielu zaczyna nie ufac nikomu i okazywac zaufania bo zostanie wykorzystany i nie bedzie wspólczucia i sumienia ze sie kogos zraniło :roll: Smutne to ale takich osob przybywa :P . Ja nie ufam ludziom traktuje ich po prostu ze sa i tyle.
ODPOWIEDZ