Czy dla drugiej połówki byłbym gotów na... ?
-
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 25 maja 2011, 20:23
- Lokalizacja: Mysłowice/Katowice
Adopcja niesie za sobą wiele komplikacji natury prawnej. Do tego dzieci ciężko to przezywają jeśli się po iluś latach dowiadują, że nie są ich prawdziwym dzieckiem. Jeszcze dochodzą jeszcze komplikacje o których wspomniałem - nagle taka wyrodna matka/ojciec chce się widywać ze swoim dzieckiem itp. itd. Jedynym wyjściem jeśli chodzi o adopcje jest adopcja dziecka które już ma ileś latek, jest świadome co to adopcja i rodzice nie żyją. Ale wtedy jest problem, że dziecko nie będzie potrafiło zaakceptować nowej mamy/taty. Osobiście rozważam adopcje ale nie jako pierwsze dziecko tylko właśnie myślę o adopcji starszego dziecka jak już swoje genetyczne wychowam.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Zgadzam się, że adopcja jest dobrym wyjściem, ale bardzo trudnym prawnie. Rodziną zastępczą za to zostaje się prawie od ręki, a i często dla dodatkowych pieniędzy. Rodziną zastępczą może być pojedyncza osoba, nie trzeba być w związku. Jak dla mnie - niestety tak jest.
Zauważyliście ciekawą rzecz? Rozmawiamy o dzieciach, ich posiadaniu lub nie, w kategoriach poświęcenia... Po raz kolejny już chyba, współczuję naszym potencjalnym dzieciom
Zauważyliście ciekawą rzecz? Rozmawiamy o dzieciach, ich posiadaniu lub nie, w kategoriach poświęcenia... Po raz kolejny już chyba, współczuję naszym potencjalnym dzieciom
Nie martw się, będą pewnie miały zablokowany adres tego forum.
Adopcja umożliwia zaznanie ciepła domu rodzinnego i nabrania poczucia bezpieczeństwa, tym dzieciom które go nie zaznały. Naturalne jest, że dzieci chcą wiedzieć skąd pochodzą, pewnie i wielu decyduje się odszukać biologicznych rodziców. To pewnie jakieś zagrożenie dla rodziny, choć myślę, że jak dziecko od początku ma bardzo dobry kontakt z rodzicami zastępczymi to i później ich nie opuści...
Adopcja umożliwia zaznanie ciepła domu rodzinnego i nabrania poczucia bezpieczeństwa, tym dzieciom które go nie zaznały. Naturalne jest, że dzieci chcą wiedzieć skąd pochodzą, pewnie i wielu decyduje się odszukać biologicznych rodziców. To pewnie jakieś zagrożenie dla rodziny, choć myślę, że jak dziecko od początku ma bardzo dobry kontakt z rodzicami zastępczymi to i później ich nie opuści...
Winkie, przyprawiłaś mnie teraz o katastroficzną wizję Cóż, forum jak forum, ale to nasze podejście mnie martwi...
Przyjmuje się, że jednym z powodów takiego zachowania dzieciaków jest złamane zaufanie. Ponoć, gdy mówi się dzieciom od początku, oczywiście nie dosłownie, że jest adoptowane, to oswojone z tą myślą nie przeżywa później tak bardzo. Sporo też chyba zależy od rodziców, którzy w takiej chęci poszukiwania widzą zagrożenie dla siebie, zamiast może wesprzeć.
Mam uczucie, że to już offtop W każdym razie, posiadanie dzieci lub ich nie posiadanie to spory problem. Na swój sposób trudno przedyskutować te kwestie na początku znajomości, niestety...
Przyjmuje się, że jednym z powodów takiego zachowania dzieciaków jest złamane zaufanie. Ponoć, gdy mówi się dzieciom od początku, oczywiście nie dosłownie, że jest adoptowane, to oswojone z tą myślą nie przeżywa później tak bardzo. Sporo też chyba zależy od rodziców, którzy w takiej chęci poszukiwania widzą zagrożenie dla siebie, zamiast może wesprzeć.
Mam uczucie, że to już offtop W każdym razie, posiadanie dzieci lub ich nie posiadanie to spory problem. Na swój sposób trudno przedyskutować te kwestie na początku znajomości, niestety...
Podzielisz się ze mną ową wizją? Mama - aseksualistka tłumacząca swemu małemu dziecku jak rozmnażają się ludzie lub radząca swej nastoletniej córce co ma włożyć na imprezę, aby wyglądać seksownie.
Czasem ciężko uniknąć w danym temacie offtopu, zwłaszcza gdy jeden wiąże się z drugim. Ogólnie można wziąć w cugle swą narwaną naturę dla drugiej osoby, ale trzeba zarazem pilnować, aby samemu się nie unieszczęśliwić.
Czasem ciężko uniknąć w danym temacie offtopu, zwłaszcza gdy jeden wiąże się z drugim. Ogólnie można wziąć w cugle swą narwaną naturę dla drugiej osoby, ale trzeba zarazem pilnować, aby samemu się nie unieszczęśliwić.
Poświęcenie? To żaden kompromis.
Niestety, poświęcanie się dla zaspokojenia ukochanego partnera bynajmniej nie poprawia jakości związku. Wcale go też nie utrwala. Bo partner - szczególnie uświadomiony co do naszych aseksualnych preferencji - zawsze będzie czuł dyskomfort w temacie współżycia.
Po pierwsze - nie każdy mężczyzna odważy się na seks, wiedząc że kobiecie nie sprawia tym żadnej przyjemności. Pozbawia sie w ten sposób możliwości rozładowania napięcia seksualnego. To zaś bywa przyczyną konfliktów i agresji.
Po drugie - egzekwując współżycie, czuje się sfrustrowany. Bo większość mężczyzn trwa w przeświadczeniu, że ofiarowuje nam seks. Tymczasem niechciany prezent nie cieszy - a seks jest dla aseksualnych niechcianym prezentem.
Po trzecie - gros mężczyzn na deklaracje aseksualności reaguje ambicjonalnie i pragnie udowodnić nam, że z naszym libido wszystko jest ok. Po prostu nie znaleźliśmy odpowiedniego partnera. Tymczasem aseksualność to aseksualność i kunszt kochanka bynajmniej jej nie odmieni.
Dlatego uważam, że związek asa z nie-asem skazany jest na porażkę.
Po pierwsze - nie każdy mężczyzna odważy się na seks, wiedząc że kobiecie nie sprawia tym żadnej przyjemności. Pozbawia sie w ten sposób możliwości rozładowania napięcia seksualnego. To zaś bywa przyczyną konfliktów i agresji.
Po drugie - egzekwując współżycie, czuje się sfrustrowany. Bo większość mężczyzn trwa w przeświadczeniu, że ofiarowuje nam seks. Tymczasem niechciany prezent nie cieszy - a seks jest dla aseksualnych niechcianym prezentem.
Po trzecie - gros mężczyzn na deklaracje aseksualności reaguje ambicjonalnie i pragnie udowodnić nam, że z naszym libido wszystko jest ok. Po prostu nie znaleźliśmy odpowiedniego partnera. Tymczasem aseksualność to aseksualność i kunszt kochanka bynajmniej jej nie odmieni.
Dlatego uważam, że związek asa z nie-asem skazany jest na porażkę.
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2011, 14:35 przez Thanais, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie, to nawet nie to, ale miałam wizję, jak moje dziecko wchodzi na to nasze forum, po czym stwierdza, że jego matka jest pokopana, lekko mówiąc
A to prawda, można zrezygnować z różnych głupot, ale jeśli ktoś każe mi przemeblować moje Ja i całe moje życie, to niech lepiej wyjdzie i zamknie drzwi od drugiej strony.
A to prawda, można zrezygnować z różnych głupot, ale jeśli ktoś każe mi przemeblować moje Ja i całe moje życie, to niech lepiej wyjdzie i zamknie drzwi od drugiej strony.
Jedna strona nie powinna się poświęcać dla związku, należy iść na kompromis, ale kompromis dwóch stron. Czy seks jest taki ważny? Z pewnością dla seksualnego mężczyzny tak. Wyobraźmy sobie taką sytuację: Długi jesienny wieczór. Za ciepło, aby zaczęli palić w kaloryferach/oszczędzamy na opale ale za zimno, aby być samemu. Kobieta i mężczyzna wskakują więc pod jeden koc. Ona - aseksualna, on - seksualny. On czuje zapach jej włosów, skóry, jej ciepło i dotyk rąk. Co wtedy robi? Podnieca się. Co myśli? Ona tego nie chce. Co robi? Wyłazi spod koca, aby rozpalić w piecu/napić się herbaty. To może rozwalić nawet najbardziej udany związek.
Moim pesymistycznym okiem takie związki faktycznie nie mogą przetrwać. Koleżanki czasem pocieszają, że no przecież znajdzie się jakiś, który zrozumie. A ja na to odpowiadam: Jasne, zrozumie pewnie tak, ale ile wytrzyma? To prawdopodobnie tylko kwestia czasu, kiedy uzna, że łatwiej mu poszukać kogoś innego, o ile po prostu się skusi się pozostać z jakąś swoją ewentualną kochanką. Smutna prawda, jak to mówią
Nie miałabym nic przeciwko, aby mój ex (kiedy byliśmy razem) znalazł sobie kogoś do seksu na boku. Sfera fizyczna nie ma dla mnie znaczenia, więc nie widzę powodu traktowania tego jak zdradę. Bo czy zdradą jest, kiedy człowiek głodny wraca do domu i nie widzi gotowego obiadu, zamówić pizzę albo wyjść na miasto, coś zjeść?
edit:
a w temacie dziecka - żaden problem. Dziecko to jedyny powód, dla którego warto uprawiać seks. I chyba jedyny naturalny sens tego aktu
edit:
a w temacie dziecka - żaden problem. Dziecko to jedyny powód, dla którego warto uprawiać seks. I chyba jedyny naturalny sens tego aktu
Thanais, myślałam kiedyś tak jak ty , ale poprę Winkie - on w końcu nie wróci, bo po co? Gdybym musiała ustawicznie szukać tego, czego pragnę poza związkiem, to w końcu zostawiłabym ten związek pewnie. I nie miałabym tego za złe jemu, gdyby mnie zostawił. Bolałoby na pewno, ale trzeba zacisnąć zęby.