Strona 1 z 1

pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 10 kwie 2012, 21:33
autor: cineromus
wielu z was pisało o swoim doświadczeniu w takich związkach. ogólnie wyszło na to, że:
- związek wymaga wielkich poświęceń
- że się nie da
- obie strony nie są do końca szczęśliwe.
jednak jeżeli taki związek jest, to co robić żeby było lepiej, albo bardziej znośnie dla obu stron?

Re: pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 10 kwie 2012, 23:20
autor: dimgraf
Pierwsze co mi przyszło do głowy to poprawić komunikacje między miastami np. przyspieszyć pociągi :mrgreen:

Bo nawet jak poznam kogoś to bariera w postaci ilości kilometrów istnieje. Wydaje mnie się, że to jest mit iż odległość nie ma znaczenia. Podróże kosztują więc trzeba na nie zarabiać to pierwsza kwestia. Druga czas. Biorąc np. odległości ode mnie do większych skupisk asów jak Poznań czy "Śląskie Zagłębie". Czas podróży to 4-5 godzin czyli 10 godzin w obie strony. Koszt podróży w tym przypadku wynosi 40 - 50 zł w jedną stronę (chyba że ktoś ma zniżki, ja już za stary na zniżki :D) Czyli jednorazowe spotkanie to koszt 100zł i spotkanie najwyżej potrwa 7 godzin. Nie zarabiam strasznie mało ale mógłbym sobie pozwolić na 1 - 2 takie wypady w miesiącu (może i dało by się więcej ale nie każdy weekend mam wolny). Nie wiem ale dla mnie to za mało by tworzyć związek z kimś czy choćby bliżej poznać. A sama rozmowa przez komunikator to nie wszystko. Jest wiele czynników które sprawiają, że ktoś jest nam bliższy ale ich doświadczyć można tylko przy przebywaniu razem.

Re: pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 11 kwie 2012, 15:42
autor: Felixis
Jak dla mnie autorowi chodzi tu nie tyle o odległość co o sama kwintesencję związku.

Ja byłam wiele razy w związkach, choć wszystkie kończyły się podobnie :d Nie wiem czy dam Ci idealny przepis, ale z moich obserwacji i doświadczenia wynika też parę rzeczy:
- po pierwsze komunikacja, ale nie między miastami a między osobami. Trzeba być ze sobą szczerym, potrafić porozmawiać o swoich przemyśleniach o tym czego się boi itp. Jeśli potrafi się rozmawiać (w obie strony), to wszystko jest o wiele łatwiejsze. No i można wtedy łatwo chodzić na ugody to dla jednej, to dla drugiej strony :D A jak jest uczucie to dla kogoś się chętnie od czasu do czasu poświęci
- po 2gie nie wiązać się z nimfomankami/nimfomanami. Takich nigdy nie zaspokoisz, a stanie się to tylko uciążliwe. Najlepiej zanim się zacznie chodzić/być już się dowiedzieć jakie poglądy ma ta druga osoba.
- po 3cie szukać kogoś o podobnych poglądach/zainteresowaniach. Im więcej rzeczy łączy parę, tym lepiej. Można przecież wspólnie spędzać czas na różnych rzeczach, zamiast na seksie. Dlatego ważne żeby mieć możliwości to gdzieś chodzić razem, albo grać razem, albo razem gotować... To zbliża ludzi i ogólnie powinno być ok.

Ja myślę, że jak sie sprawę przedstawi jasno od początku i każda ze stron będzie coś dawać z siebie, to związek się uda. Jest taka teoria, że biorąc 2 losowe osoby da się z nich zrobić parę. Ja w to wierzę :D Ale oczywiście wtedy dużo poświęceń/wyrzeczeń. Jeśli znasz osobę która jest podobna do Ciebie ale niekoniecznie ASeksualna, to warto spróbować być razem ^^

Re: pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 11 kwie 2012, 18:30
autor: dimgraf
Felixis pisze:Jak dla mnie autorowi chodzi tu nie tyle o odległość co o sama kwintesencję związku.
Fakt. Się rozwlekłem na temat problemu odległości i w dodatku tyle razy edytowałem to co napisałem, że właściwa odpowiedź znikła a została tylko ta kwestia problemu odległości.

No to uzupełniając. Co robić by związek się układał. Wydaje mnie się po moich doświadczeniach, że przede wszystkim trzeba słuchać drugiej osoby. Nie ma złotej receptury na to jak postępować. Na pewno ważne jest zaufanie, świadomość że to co się powie drugiej osobie nie wyjdzie nigdzie poza. Też trzeba dobrze poznać drugą osobę i to są właśnie elementy o których wspomniałem w poprzednim poście. Poświęcenie? Tak właściwie jak jest silne uczucie to tego poświęcenia nie traktujemy jako poświęcenie, a raczej zrobienie czegoś dla drugiej osoby. Poświęcenie mi się kojarzy z straceniem czegoś, a robiąc coś dla drugiego to nie odczuwa się straty tylko zyskuje "uśmiech na twarzy"(niewiele? Wg mnie ten uśmiech tylko dla mnie to o wiele więcej niż cokolwiek innego). Czemu już nie jestem w związku? Nie było tego czegoś, tzw. "motyli w brzuchu". Ale rozstaliśmy się bez gniewu i w moim przypadku się sprawdziło "zostaniemy przyjaciółmi" (a na pewno dobrymi kolegami).

Re: pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 11 kwie 2012, 19:25
autor: Layla
Zrobię teraz coś strasznego, bo będę teoretyzować. Zacznijmy od tego, że kwestii związków mam znikome doświadczenie. Pomimo tego jakąś opinię na ten temat mam :P

Według mnie podstawą każdego związku wydaje się być dobra komunikacja między partnerami. No bo tak na "chłopski rozum" , partner jest uzupełnieniem nas i naszego życia (w zasadzie to powinien być). Skoro tak jest to znaczy, że możemy rozmawiać o wszystkim, wszelkimi problemami i wątpliwościami należy się dzielić na początku związku, tak żeby nie urosły do rangi nierozwiązywalnych i nie zatruwały życia. Myślę, że takie postępowanie tyczy się wszystkich związków, bo problemy wynikające z braku komunikacji między partnerami są dość poważne.

Dodatkowo, jak już zauważyła Felixis, przy wyborze partnera trzeba logicznie myśleć. Bo chyba każdy widzi, że związek as + nimfoman nie ma żadnych szans. Co do wspólnych pasji to mogłabym się kłócić. Na pewno w jakiś sposób scala to związek, ale w momencie poznania się możemy mieć różne pasje, hobby , ale może jednak "zarazimy" się jakąś pasją od partnera/partnerki? Nigdy nie wiadomo :)

Re: pary as i nie-as. co zrobić żeby było łatwiej

: 12 kwie 2012, 08:11
autor: Libra
Do komunikacji dodałabym jeszcze podatność partnera na ową komunikację- w moim związku postawiłam kawę na ławę, niby widział a i tak próbował i łapał doła jak nie było skutku(męska ambicja, ze jak nie potrafi "rozpalić" kobity to nędzny z niego chłop)- uparł się, że mnie zmieni i tyle.


Wg moich niewielkich doświadczeń ważny jest brak przewrażliwienia na swoim punkcie u osób biorących udział w przedsięwzięciu zwanym "związkiem"- u mnie brak chęci/spodziewanych reakcji mimo wyjaśnienia wszystkiego odbierany był jako godzenie w naszą relację i jego ego :( Przez to się związek nie zawalił, ale był to jeden z punktów zapalnych, przy których w kłótni byłam najbardziej widowiskowa, bo czułam się zagrożona więc się broniłam, lub mimo "poświecenia" niedoceniona- więc w obronie atakowałam ;)