Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Libra

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: Libra »

Zwracam uwagę na stosunek do zwierząt - amator przemocy jest skreślony
Najeżdżanie, ataki na moją rodzinę też nie do zaakceptowania.

Po perypetiach związkowych z przeszłości mam zamiar wystrzegać się osób, w typie "Jestem biedny, nikt mnie nie rozumie- dzięki Tobie będę lepszy! " bo po tym etapie przechodzi się w stadium "Nic mi nie pomogłaś! Dalej testem taki nieboraczek jaki byłem - z Tobą jest cos nie tak!!"
CloudninowaSWQ
ASter
Posty: 638
Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
Lokalizacja: łódzkie
Kontakt:

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: CloudninowaSWQ »

1 i 3:
nieszczerości,braku zaufania, seksu, braku podobnych poglądów(choć nie na wszystko,ale na pewne rzeczy tak)i poczucia humoru,braku szacunku,zaakceptowania mnie i kultury,nadmiaru zaborczości i dominacji,bezkompromisowości,egoizmu,szowinizmu,hm być może zarozumialstwa(choć czasami nie powiem bawi mnie to,ale gdy tej cechy jest za dużo-już odpada),użalania się nad sobą -to straasznie odpycha u obu płci no i mając takiego faceta ja nie czuje sie wcale ok a chyba nie o to chodzi(tym bardziej,że ja do optymistów nie należę),chęci posiadania dzieci,pewnie niektórych nałogów bym też nie umiała wytrzymać-zwłaszcza tych,które strasznie lub nawet i nie mocno niszczą psychikę i zachowanie człowieka.Mając doświadczenie z pewna osoba-chyba nie zniosłabym agresji(tej psychicznej też)i wybuchowości to naprawdę jest jak życie z nałogowcem pod 1 dachem....Tragedia i śmierć duszy,to okropnie niszczy 2 osobę,która musi z takim typem wytrzymać.Kolejne: to takie dziwne poczucie humoru,które wg mnie raczej jest złośliwością,czarny humor nie bawi mnie.Kogoś kto kipi choleryzmem i sangwinizmem(choć to 2 zniosę pod warunkiem,że będzie to osoba która wbrew sangwinikom-potrafi nie skakać z kwiatka na kwiatek i stworzyć poważny,wierny związek),przede wszystkim -za słabe lub brak zaangażowania,bałaganiarstwa(pedant ze mnie nie jest ale i za wielkiego bałaganu nie znoszę),brak zorganizowania,skąpstwo i rozrzutność,niedbanie o zdrowie i higienę zarówno swoja jak i mieszkania, brak zasad moralnych.Właściwie to najkrócej mówiąc-wszystko z umiarem(no prawie wszystko)co świetnie oddała panna_x w słowach: (...)Nie chciałabym też osoby, która jest pesymistą, marudą, ciągle narzeka, krytykuje wszystko, którą trzeba stale pocieszać i podtrzymywać na duchu ( ale też nie chciałabym skrajnego przeciwieństwa: osoby zbyt pewnej siebie, ale w złym znaczeniu tego słowa, przemądrzałej, zarozumiałej, wiedzącej wszystko najlepiej- także nigdy w siebie nie zwątpi i nie ustąpi w niczym).(...)
Zaś na 2. mogę na pewno odp: gdy ktoś chce mnie zmienić raczej to mu nie wyjdzie,albo mnie akceptujesz albo nie.Czy coś jeszcze w tej kwestii to na razie nie wiem
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: panna_x »

Mogę się niemal po wszystkim wyzej podpisac- mam bardzo podobnie jak cloud :)
no moze z wyjatkiem dbania o dom oraz balaganiarstwa- sama jestem antypanią domu, wiec balagan by mi nie przeszkadzal, za to pedantyzm i przywiazywanie wagi do wygladu mieszkania mnie troche odpycha.
moge powiedziec, ze niedawno mielismy duzy remont w mieszkaniu, tata je ladnie odnowil, ale czuje sie teraz jak w jakims muzeum, a to nie opieraj sie o sciane w pokoju siedzac na wersalce, bo tapeta sie zetrze, a to ostroznie otwieraj drzwiczki od szafki w kuchni, zeby nie uderzyc o okap i nie zarysowac, a to nie stawaj na progu tylko przechodz nad nim, zeby go nie zniszczyc, a to otwiejac drzwi od pokoju nie miej nic w rece zeby czasem nie zarysowac w nich szybki, ktora jest kolo klamki umieszczona, a to nie wolno czyscic wanny i umywalki zwyklym proszkiem tylko trzeba specjalny preparat, zeby czasem nie zedrzec powierzchni.
oczywiscie mieszkanie po remoncie ladnie wyglada, i sporo to kosztowalo, totez nie dziwie sie, ze tacie bardzo na tym zalezy, ale tez meczy mnie to i wkurza- uwazam, ze mieszkanie ma byc przede wszystkim funkcjonalne i wygodne. wolalabym, zeby nie bylo az tak remontowane, odnawiane, a za to, zeby bylo wygodnie i fajne do przebywania w nim, a w moim odczuciu teraz nie jest. na wszystko trzeba uważać i ze wszystkim się cackać. oczywiscie tata nie rozumie, co mi sie nie podoba i czemu nie zachwycam się nową odsloną mieszkania, jak on. :) wychodze na taką marudę, która nie docenia niczego :) i dobrze, jakbym miala swoje mieszkanie to bym je zrobila po swojemu. na szczescie nie musze w jakiś przesadny sposob dbac o porzadek, bo rodzice już mnie znaja na tyle. wystarczy, jak tam trochę coś porobię w domu, ale bez przesady i przemęczania się :)
podsumowując, to na pewno nie zniosłabym takiego podejscia do mieszkania, jego urządzania i tak przesadnego czczenia rzeczy, przedmiotow. wolalabym, zeby lokum bylo urzadzone skromniej, taniej, i zeby nie bylo potem też jakichs dziwnych, przesadnych wymagań. :)
Awatar użytkownika
Falka
pASsanger
Posty: 472
Rejestracja: 11 sie 2012, 19:55
Lokalizacja: Lublin/Podlasie

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: Falka »

To tak jak ja :D . Też cenię funkcjonalność i wygodę. Sama jestem bałaganiarą , więc z pedantem bym się nie dogadała.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Awatar użytkownika
aburleksa782
mASełko
Posty: 125
Rejestracja: 2 mar 2013, 17:03

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: aburleksa782 »

Ja rozumiem dbałość o nowe rzeczy, ale nie rozumiem np. kompletnie stawiania miliona pierdół dla ozdoby i potem czyszczenia ich, przestawiania i przez ich obecność braku miejsca na inne, potrzebne przedmioty.
Przykład: chcę otworzyć szafkę w kuchni, która wisi nad lodówką. Ale na lodówce stoi świeczuszka, pusta doniczka i jeden z dwóch zegarków, więc za każdym razem aby otworzyć szafkę muszę to wszystko przestawić na parapet, a potem znowu odstawić "na miejsce". A na parapecie też jakieś mosiężne graty, które tylko zabierają przestrzeń.
greenandpurple
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 17 lip 2012, 09:26

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: greenandpurple »

x
Ostatnio zmieniony 2 kwie 2013, 20:12 przez greenandpurple, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
erin
młodASek
Posty: 24
Rejestracja: 13 mar 2013, 23:16

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: erin »

Mnie przytłaczają zagracone przestrzenie, jakieś to strasznie ciężkie. Dom powinien być domem. Miejscem w którym czuję się dobrze, komfortowo, a nie muzeum czy zbiorowiskiem jakichś niepotrzebnych rzeczy. Cenię funkcjonalność i lubię mieć rzeczy, których faktycznie używam. Lubię też porządek, dlatego wszystko odkładam z powrotem na swoje miejsce (taki nawyk), a w późniejszym czasie nie budzę się przygnieciona górą bałaganu.

Tak wracając do tematu, to przede wszystkim nie zaakceptuję: kłamstwa, fałszu, braku wsparcia, wywyższania się i braku szacunku do drugiego człowieka, ponuractwa i skłonności do czarnowidztwa, nie dotrzymywania słowa, ograniczania mnie i mojej odrębności, nałogów, nieporadności i braku higieny osobistej. To chyba już wszystko, chyba :)
Ostatnio zmieniony 29 mar 2013, 16:37 przez erin, łącznie zmieniany 1 raz.
Libra

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: Libra »

Kurde, nie mogłabym być Waszą partnerką - jestem bałaganiarą, ze hej :P łażę po swoich ciuchach etc.... ale to taki higieniczny bałagan. :aniol: Bo rozpier...jest jak jasna cholera, ale obce formy życia nie rosną :P
Awatar użytkownika
tymczasowy
pASibrzuch
Posty: 250
Rejestracja: 14 cze 2011, 02:05
Lokalizacja: Londyn

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: tymczasowy »

@Libra
wijesz gniazdko po prostu, tez tak mam bardzo czesto. Nie ma to jak swoja wlasna przestrzen, cieplutka, milutka i nikt mi w to nie ingeruje. Taka wiesz, oznaka samodzielnosci. Hihihi.

@topic
Ja w zasadzie na warunkach mieszkalnych moge zaakceptowac wszystko. Wszystko oprocz moze wytykania mi ile to ja czego nie zuzywam, place- to moge. Ale u partnera jako tako - powierzchownosci i oceny rzeczy po okladce. No dobrze, w furie wpadam gdy ktos nie potrafi sie zachowac w danej sytuacji. Tak to jestem w stanie zaakceptowac wiele, naprawde wiele.
Awatar użytkownika
dimgraf
szarASek
Posty: 2628
Rejestracja: 7 sie 2011, 13:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: dimgraf »

Pytanie do osób narzekających na bałagan. Czy zaakceptowali byście np. bałagan na biurku swego partnera czy raczej mógłby mieć swoją przestrzeń?

Ja przyznaję się jestem trochę bałaganiarzem ale tyczy się to głównie stanowiska pracy. Nie zostawiam w łazience bałaganu jak brat Greena ale... Właśnie mam coś takiego, że jak pracuje lubię mieć wszystko co do danego projektu mi potrzebne pod ręką. Oznacza to, że często moje biurko nie podpada pod wzorce estetyczności. Dla jednych jest to po prostu bałagan dla mnie natomiast ergonomia. Nie cierpię jak ktoś mi zrobi porządek i po odkłada wszystko "na miejsce" bo wtedy zawsze tego szukam i tracę czas który mogłem poświęcić na zrealizowanie projektu, a tracenie czasu to jest jedna z rzeczy, których nie cierpię.

Natomiast bardzo nie lubię domów "muzeum" w których wszystko musi być idealnie poukładane, mega czysto (czyli najlepiej biegaj z ściereczką i od razu po sobie sprzątaj), i generalnie takie mieszkania bez oznak życia. Jeszcze w nich tylko zrobić wielką szybę wystawową i oprowadzać: "popatrzcie tak wygląda mieszkanie idealne". Jeszcze można domowników zastąpić ruchomymi lalkami oby przypadkiem nie nabrudzili :mrgreen: Też mnie wkurza graciarnia o której było wspomniane czyli mnóstwo zbędnych ozdób i innych gratów które zbierają tylko kurz. Często tak mają starsi ludzie bo dla nich wszystkie te elementy mają wartość sentymentalną.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Obrazek
Awatar użytkownika
Falka
pASsanger
Posty: 472
Rejestracja: 11 sie 2012, 19:55
Lokalizacja: Lublin/Podlasie

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: Falka »

Te ruchome lalki też kurzem będą zarastać i trzeba będzie je ciągle wycierać :lol: . Nie lubię tzw sterylnej czystości , bo to mi się ze szpitalami kojarzy.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Awatar użytkownika
erin
młodASek
Posty: 24
Rejestracja: 13 mar 2013, 23:16

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: erin »

Każdy potrzebuje swojej przestrzeni, a jeżeli komuś jest lepiej tak a nie inaczej, to czemu mu to odbierać. Ja dopóki czegoś nie skończę robić, to wokół siebie mam niemały bałagan, ale po skończonej pracy wszystko odkładam na miejsce :) Chodzi o to, by niepotrzebnie nie tworzyć bałaganiu, który jedynie będzie się piętrzył. To samo tyczy się sterylności. Już kiedyś miałam okazję odwiedzić znajomą w jej muzeum, gdzie nie wiedziałam czy i jak mogę usiąść na jej sofie. Przesada w obie strony jest niefajna.

Falka, dokładnie tak samo mi się skojarzyło z tym szpitalem.
Ostatnio zmieniony 29 mar 2013, 16:00 przez erin, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
aburleksa782
mASełko
Posty: 125
Rejestracja: 2 mar 2013, 17:03

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: aburleksa782 »

dimgraf pisze:Pytanie do osób narzekających na bałagan. Czy zaakceptowali byście np. bałagan na biurku swego partnera czy raczej mógłby mieć swoją przestrzeń?
Ja powiem tak: lubię dawać ludziom wolność. Nie lubię ułożonej sterty rzeczy sentymentalnych, nastawianych dla ozdoby pierdółek czy też rzeczy niefunkcjonalnych (stąd np. wolę rolety od białych firaneczek które stają się dość szybko szare i trzeba je prać). Ilość swoich rzeczy staram się ograniczać do dwóch walizek dzięki czemu jestem mobilna. Gdybym miała swoje mieszkanie byłoby na pewno jasne i niezagracone. Nie mam obsesji sprzątania i biegania ze ściereczką, ale zdecydowanie lepiej czuję się w miejscach czystych. Od partnera wymagałabym minimum, czyli spuszczania po sobie wody w toalecie, sprzątania resztki włosów po goleniu, włożenia swoich naczyń do zmywarki, a brudnych ubrań do kosza na brudną bieliznę, czy też wytarcia rozlanej herbaty w kuchni. Co do reszty uważam, że jeżeli przeszkadza mi nagromadzony kurz, to go ścieram, chyba, że wcześniej umówiliśmy się z partnerem na sprzątanie na zmianę. Nie leży w mojej naturze sprzątanie po kimś, tak samo raczej nie chciałabym, żeby ktoś sprzątał moje rzeczy, choć oczywiście uważam, że miłym jest pomaganie sobie i małe, pozytywne gesty w rodzaju "Ty zrobiłaś kolację, to ja pozmywam" albo "źle się czujesz, więc chętnie wyręczę Cię dzisiaj w sprzątaniu".
Odpowiadając na pytanie: bałagan na Twoim biurku to Twoja własna sprawa. Jeżeli pomaga Ci on w wykonywaniu pracy to tym bardziej nie mam nic przeciwko.
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: chochol »

Cecha, której nie potrafię zaakceptować to rzucanie słów na wiatr, mówienie czegoś i nie wprowadzaniu tego w czyn. Masz zamiar czegoś nie robić - MILCZ.
Oportunizm też mi nie pasuje.
tymczasowy pisze:Ale u partnera jako tako - powierzchownosci i oceny rzeczy po okladce.
zgadzam się z Tobą
Lubię porządek może i lekko chaotyczny, ale w takim się odnajduje. Zasada, że kurzu nie widać gdy jest wszędzie... feee.
Libra pisze:obce formy życia nie rosną
jesteś tego pewna? :>. Nowi domownicy w postaci pająka i jego sieci jak najbardziej u mnie mile widziani stali goście, jednak pleśń, drożdże czy roztocza już nie.
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?

Post autor: panna_x »

Tyle jest tych nieakceptowanych cech, że łatwiej chyba wymienić te pożądane- bo jest ich mniej :)
podsumowując to najbardziej by mi odpowiadal taki typ pozytywnego poczciwca, może nawet trochę w rodzaju gapci, ale optymista, zadowolony z życia, przyjaźnie nastawiony do świata. Na pewno bardzo ważna dla mnie jest niekonfliktowość, ustępliwość i niechęć do dominacji czy próby zmieniania mnie w kogoś innego. Także osoby o odwrotnych cechach charakteru mi nie leżą zdecydowanie.
Pedant zdecydowanie odpada, jak i osoba o bardzo konserwatywnych pogladach- miejsce kobiety jest w domu, generalnie nie moglabym zmienic sie w gosposię, więc ktoś szukający statecznej i dbającej o dom pani domu odpada.
co do zaufania i klamstwa- to jest dla mnie wzgledne. zalezy, czego by dotyczyło. sama też nie mówię wszystkiego moim bliskim, choćby rodzicom, więc myślę, że trudno by mi było wymagać bezwzględnej szczerości. Oczywiście, że notoryczne okłamywanie też by mnie zniechęciło do potencjalnego partnera. Myślę, że też zależy czego by dotyczyło owo kłamstwo i jaki byłby cel- czy tylko dla korzysci kłamiącego?
Na pewno nie chciałabym takiej przesadnej szczerości- np. partner mówi mi, że spodobała mu się jakaś inna kobieta, że jest dla niego bardzo atrakcyjna. Nawet jeśli do niczego by nie doszło, nie zdrada, ani nic takiego, tylko takie zwykłe "wpadnięcie w oko", to myślę, że nie doceniłabym takiej szczerości, a tylko byłoby mi przykro, byłabym zła i zazdrosna.
ODPOWIEDZ