Miłość
Re: Miłość
Prawda zawsze jest pierwsza. Dopiero z prawdy wynika miłość. Miłość bez prawdy jest bezużyteczna, nie działa.
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Miłość
(...)
Ostatnio zmieniony 20 cze 2017, 10:54 przez Słomiany Zapał, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
Re: Miłość
Nie wierzę w miłość i nigdy nie wierzyłam. Kocham mamę i żywię baaardzo pozytywne uczucia do mojego kota, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało. Co do mężczyzn - uważam, że związki są przereklamowane. Podobają mi się piękni mężczyźni, ale tacy doskonale zdają sobie sprawę ze swojej pozycji i korzystają nie marnując czasu na mnie, a mnie wejście na cudzą orbitę i kręcenie się wokół gwiazdy na jej warunkach nie interesuje. Wolę ustawiać relację "pod siebie". Jeśli coś kiedyś miałoby wyniknąć, to tylko z koleżeństwa a potem przyjaźni. Niestety jestem olewana na dużo wcześniejszych etapach .
Gierek i randek nie uznaję. Mogę pójść razem potańczyć, pobiegać, pograć w gry. Chciałabym mieć też kogoś do wspólnych wyjazdów ale to byłby już bardziej zaawansowany etap zażyłości. Andrzejki, Sylwestra, Ostatki i wszelkie inne imprezy spędzam samotnie. Zastanawiam się na ile jest to efekt mojego wycofania a na ile odrzucenia przez innych (nieodczuwanego przez moje ego z racji prewencyjnego wycofywania ), a na ile czasów w których żyjemy.
Nigdy nie miałam bardzo dobrej relacji z żadnym niespokrewnionym mężczyzną, więc ewidentnie robię coś źle.
Gierek i randek nie uznaję. Mogę pójść razem potańczyć, pobiegać, pograć w gry. Chciałabym mieć też kogoś do wspólnych wyjazdów ale to byłby już bardziej zaawansowany etap zażyłości. Andrzejki, Sylwestra, Ostatki i wszelkie inne imprezy spędzam samotnie. Zastanawiam się na ile jest to efekt mojego wycofania a na ile odrzucenia przez innych (nieodczuwanego przez moje ego z racji prewencyjnego wycofywania ), a na ile czasów w których żyjemy.
Nigdy nie miałam bardzo dobrej relacji z żadnym niespokrewnionym mężczyzną, więc ewidentnie robię coś źle.
Re: Miłość
Jeśli kochasz mamę, to chyba jednak wierzysz w miłość...satyamevajayate pisze:Nie wierzę w miłość i nigdy nie wierzyłam. Kocham mamę
Czy to, że nigdy nie miałaś żadnej dobrej relacji z żadnym niespokrewnionym mężczyzną oznacza, że nigdy nie miałaś żadnego dobrego kolegi, z którym z przyjemnością spędzałabyś czas?
Czy Twoje relacje z mężczyznami są z założenia gorsze niż Twoje relacje z kobietami
Zastanawia mnie to, bo choć sama też nigdy w żadnym związku nie byłam i jestem przekonana, że związki opierają się na pożądaniu seksualnym, a nie na miłości lub przyjaźni, to mam kilku bardzo dobrych kolegów i bardzo zależy mi na tych znajomościach. Chyba z żadną koleżanką nie miałam nigdy tak bliskiej relacji, jak z kolegami.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Miłość
Czy serio musicie gadać o romantycznej miłości i zakochaniu?
Przeczytajcie fragment Osho o tym
• Nie można popaść w miłość będąc świadomym. Możesz kochać, ale miłość będzie wtedy wzlotem. Dlaczego używamy określenia popaść w miłość (ang. fall in love - przyp. tłum.)? To jakby upadek; spadasz, nie wznosisz się. Gdy jesteś świadomy, upadek nie jest możliwy - nie jest możliwy nawet w miłości. Nie może się wydarzyć; po prostu jest niewykonalny. Gdy jesteś świadomy wzrastasz w miłości. To coś zupełnie innego niż wpadnięcie w miłość. Właśnie dlatego zakochanych można rozpoznać po spojrzeniu: wyglądają na bardziej sennych, oszołomionych, rozmarzonych niż inni. Można ich poznać po oczach, ponieważ ich oczy są zaspane. Ludzie, którzy wzrastają w miłości są zupełnie inni. Widać po nich, że nie są już pogrążeni w marzeniach, mierzą się z rzeczywistością i dzięki temu rozwijają się.
Popadając w miłość pozostajesz dzieckiem; wzrastając w niej stajesz się dojrzały. Powoli miłość przestaje być związkiem i staje się częścią ciebie. Wtedy nie jest już tak, że coś kochasz a czegoś nie; po prostu jesteś miłością. Cokolwiek się do ciebie zbliży, dzielisz się z tym. Cokolwiek się dzieje, obdarowujesz to miłością. Dotykasz kamienia i robisz to tak, jakbyś dotykał ciała ukochanej osoby. Patrzysz na drzewo i robisz to tak, jakbyś patrzył w twarz ukochanego. To pewien stan istnienia. Nie jesteś zakochany - po prostu jesteś miłością. Dlatego jest to wzlot, a nie upadek.
Miłość jest piękna, kiedy dzięki niej wzrastasz. Jeśli w nią popadasz, staje się brzydka i nieczysta. Prędzej czy później odkryjesz, że jest trująca, że stała się ciężarem. Zostałeś w niej uwięziony, twoja wolność została zniszczona. Podcięto ci skrzydła; przestałeś być wolny. Popadając w miłość stałeś się własnością: posiadasz, ale też pozwalasz, aby druga osoba posiadała ciebie. Stajesz się przedmiotem, próbujesz przemienić osobę, w której się zakochałeś w taki sam przedmiot (…)
Miłość powinna dawać wolność; miłość jest wolnością. Miłość uczyni ukochaną osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością.
Dlatego tyle razy mówiłem tutaj na forum i nadal będę to powtarzał. To co wy nazywacie miłością, pragniecie jej i inni ludzie w formie zakochania, to chęć egoistycznego pragnienia MIEĆ KOGOŚ. Chcecie MIEĆ obiekt dla siebie do kochania. To żadna miłość. Jeśli chcecie dyskutować poważnie i pomagać innym zmieńcie podejście o miłości, bo w waszych dyskusjach przewija się niedojrzałość, egocentryzm i by uczucia kręciły się wokół was.
Bez obrażania, bo to w żaden sposób wiek determinuje dojrzałość osoby, a jego postawa i sposób postrzegania świata, świadomość.
Przeczytajcie fragment Osho o tym
• Nie można popaść w miłość będąc świadomym. Możesz kochać, ale miłość będzie wtedy wzlotem. Dlaczego używamy określenia popaść w miłość (ang. fall in love - przyp. tłum.)? To jakby upadek; spadasz, nie wznosisz się. Gdy jesteś świadomy, upadek nie jest możliwy - nie jest możliwy nawet w miłości. Nie może się wydarzyć; po prostu jest niewykonalny. Gdy jesteś świadomy wzrastasz w miłości. To coś zupełnie innego niż wpadnięcie w miłość. Właśnie dlatego zakochanych można rozpoznać po spojrzeniu: wyglądają na bardziej sennych, oszołomionych, rozmarzonych niż inni. Można ich poznać po oczach, ponieważ ich oczy są zaspane. Ludzie, którzy wzrastają w miłości są zupełnie inni. Widać po nich, że nie są już pogrążeni w marzeniach, mierzą się z rzeczywistością i dzięki temu rozwijają się.
Popadając w miłość pozostajesz dzieckiem; wzrastając w niej stajesz się dojrzały. Powoli miłość przestaje być związkiem i staje się częścią ciebie. Wtedy nie jest już tak, że coś kochasz a czegoś nie; po prostu jesteś miłością. Cokolwiek się do ciebie zbliży, dzielisz się z tym. Cokolwiek się dzieje, obdarowujesz to miłością. Dotykasz kamienia i robisz to tak, jakbyś dotykał ciała ukochanej osoby. Patrzysz na drzewo i robisz to tak, jakbyś patrzył w twarz ukochanego. To pewien stan istnienia. Nie jesteś zakochany - po prostu jesteś miłością. Dlatego jest to wzlot, a nie upadek.
Miłość jest piękna, kiedy dzięki niej wzrastasz. Jeśli w nią popadasz, staje się brzydka i nieczysta. Prędzej czy później odkryjesz, że jest trująca, że stała się ciężarem. Zostałeś w niej uwięziony, twoja wolność została zniszczona. Podcięto ci skrzydła; przestałeś być wolny. Popadając w miłość stałeś się własnością: posiadasz, ale też pozwalasz, aby druga osoba posiadała ciebie. Stajesz się przedmiotem, próbujesz przemienić osobę, w której się zakochałeś w taki sam przedmiot (…)
Miłość powinna dawać wolność; miłość jest wolnością. Miłość uczyni ukochaną osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością.
Dlatego tyle razy mówiłem tutaj na forum i nadal będę to powtarzał. To co wy nazywacie miłością, pragniecie jej i inni ludzie w formie zakochania, to chęć egoistycznego pragnienia MIEĆ KOGOŚ. Chcecie MIEĆ obiekt dla siebie do kochania. To żadna miłość. Jeśli chcecie dyskutować poważnie i pomagać innym zmieńcie podejście o miłości, bo w waszych dyskusjach przewija się niedojrzałość, egocentryzm i by uczucia kręciły się wokół was.
Bez obrażania, bo to w żaden sposób wiek determinuje dojrzałość osoby, a jego postawa i sposób postrzegania świata, świadomość.
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Miłość
(...)
Ostatnio zmieniony 20 cze 2017, 10:55 przez Słomiany Zapał, łącznie zmieniany 3 razy.
Re: Miłość
Zakochanie nie musi powodować, że chcemy kogoś mieć na własność. Zakochanie to taka reakcja fizjologiczna, która sprawia, że zwracamy na jakąś osobę uwagę. Ale niekoniecznie po to, aby usidlić ją i jakoś ją wykorzystywać. Czasami dzięki takiemu zakochaniu lub zauroczeniu nawiązywane są trwałe przyjaźnie, które przez lata przynoszą dużo szczęścia obu osobom, a czasem wręcz ten zakochany altruistycznie pomaga osobie, w której jest zakochany, bo szczęście tej osoby staje się dla niego celem nadrzędnym. I wtedy jest to prawdziwa miłość, nieegoistyczna, i nie musi łączyć się z utworzeniem przez te dwie osoby żadnego związku.Keri pisze: Dlatego tyle razy mówiłem tutaj na forum i nadal będę to powtarzał. To co wy nazywacie miłością, pragniecie jej i inni ludzie w formie zakochania, to chęć egoistycznego pragnienia MIEĆ KOGOŚ. Chcecie MIEĆ obiekt dla siebie do kochania. To żadna miłość. Jeśli chcecie dyskutować poważnie i pomagać innym zmieńcie podejście o miłości, bo w waszych dyskusjach przewija się niedojrzałość, egocentryzm i by uczucia kręciły się wokół was.
Bez obrażania, bo to w żaden sposób wiek determinuje dojrzałość osoby, a jego postawa i sposób postrzegania świata, świadomość.
Re: Miłość
– Niedojrzała miłość mówi: „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”.
– Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”.
E. Fromm, "O sztuce miłości"
Tyle mojego zdania na temat miłości i egoizmu
– Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”.
E. Fromm, "O sztuce miłości"
Tyle mojego zdania na temat miłości i egoizmu
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- Warszawianka40+
- AS gaduła
- Posty: 427
- Rejestracja: 1 lip 2016, 12:37
Re: Miłość
Miłość oznacza przedkładanie cudzego dobra nad własne. Czy warto? Przeważnie nie.
Ja osobiście nie jestem zdolna do miłości, więc nigdy nie chciałam być matką. Nie umiem ani nie chcę rezygnować z siebie - w imię czegoś czego nie ma i dla kogoś, kto i tak prędzej czy później wbije nóż w plecy.
Zresztą nawet Bóg nie kocha ludzi za nic, tylko za coś.
Interesuje mnie za to przyjaźń, jako wzajemna relacja na równych prawach i wymaganie od siebie nawzajem.
Ja osobiście nie jestem zdolna do miłości, więc nigdy nie chciałam być matką. Nie umiem ani nie chcę rezygnować z siebie - w imię czegoś czego nie ma i dla kogoś, kto i tak prędzej czy później wbije nóż w plecy.
Zresztą nawet Bóg nie kocha ludzi za nic, tylko za coś.
Interesuje mnie za to przyjaźń, jako wzajemna relacja na równych prawach i wymaganie od siebie nawzajem.
"Czasem lepiej jest milczeć niż mówić;
I nie trzeba mścić się słowem,
gdzie sama za siebie mści się prawda."
Inigo de Loyola
I nie trzeba mścić się słowem,
gdzie sama za siebie mści się prawda."
Inigo de Loyola
Re: Miłość
nie jestem zdolna do miłości, na pewno nie do takiej prawdziwej i dojrzałej. Na pewno nie byłabym w stanie przełożyć czyjegoś dobra nad moje, nie jestem zdolna do kompromisów, moje musiałoby być na wierzchu. Reprezentuję postawę niedojrzałą wg Fromma, którą podał Viljar. Podejrzewam też u siebie zaburzoną osobowość i właśnie jedną z jej cech jest takie podejście. Wątpię, żebym była zdolna nawet do zakochania ( faza motylkowa, etap tego endorfinowego haju)- bo tylko raz doświadczyłam tego i już więcej nie.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Miłość
Dokładnie to.Viljar pisze:– Niedojrzała miłość mówi: „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”.
– Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”.
E. Fromm, "O sztuce miłości"
Tyle mojego zdania na temat miłości i egoizmu
Zresztą każdy chce być kochany, a więc stawia jakiś warunek kiedy ta miłość będzie i co chce. Większość mówiąc o miłości pisze pod kątem siebie i swoich emocji. Miłość to po prostu kochać, jak przyrodę, zwierzę, hobby, tak człowieka. Ile ludzi, tyle form miłości.
Po prostu piszę to i powyższe, bo każdy chce od drugiej osoby, człowieka, a to = egoizm. Gdy się polubi, pokocha drugą osobę ot tak, bez niczego, bez żądań itd. wobec siebie to będzie miłość
Re: Miłość
No tak, każdy chce być kochany, to normalne, nie znam osoby, która chciałaby być zakochana bez wzajemności. Nie wiem, czy to egoizm, ludzie nie za bardzo mają na to wpływ, po prostu ktoś się zakocha i już, chce być z daną osobą, emocjami nie da się zbyt sterować.
Re: Miłość
Ja znałem jedną. To było niesamowite. Facet naczytał się "Mistrza i Małgorzaty", uważał, że idealna miłość to ta nieosiągalna. Jeśli kobieta miłość odwzajemniła i jeszcze nie daj Boże chciała z nim być, to jego zdaniem takie uczucie traciło na sile, więc rzucał taką panią i szukał następnej.nie znam osoby, która chciałaby być zakochana bez wzajemności
Skąd wiem, że naczytał się "Mistrza i Małgorzaty"? Dlatego, że właśnie tą powieścią uzasadniał swoje podejście do miłości.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- Nightmarine
- pASibrzuch
- Posty: 290
- Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39
Re: Miłość
Przy bliższym poznaniu wychodzi, że stworzony w wyobraźni wizerunek jest wyidealizowany, a osoba z krwi i kości znacznie od tego ideału odbiega, w wyniku czego czar pryska i "miłość" szlag trafia. Mam dwie takie "miłostki" z przeszłości, które odczuwam do tej pory, zapewne dlatego, że moje wyobrażenia nigdy nie zostały zweryfikowane przez życie
Nigdy niespełnionej miłości nie uważałam za idealną, ale kiedyś moja samoocena była na tak niskim poziomie, że jak ktoś kogo lubiłam się mną zainteresował to ja zainteresowanie traciłam, w myśl zasady "nie może być taki wspaniały, skoro zainteresował się mną".
Nigdy niespełnionej miłości nie uważałam za idealną, ale kiedyś moja samoocena była na tak niskim poziomie, że jak ktoś kogo lubiłam się mną zainteresował to ja zainteresowanie traciłam, w myśl zasady "nie może być taki wspaniały, skoro zainteresował się mną".
Re: Miłość
Ja tylko raz byłam zakochana i to platonicznie, to była młodzieńcza miłość, prawdziwej dojrzałej nie znam. To była ta romantyczna z fazą endorfinową ( już więcej mi się to nie zdarzyło)- też nie zweryfikowałam tego, więc na ile to tylko kochanie wyobrażenia o tej osobie a na ile osoby nie wiem. W każdym razie może też to taki ideał nie do przebicia u mnie, bo nie poznałam twardej rzeczywistości z tą osobą. Mimo to i tak uważam go za wartościowego faceta, nawet jak miałoby to być tylko moje idealizowanie. Lubiłam go wtedy i dobre zdanie mi zostało, tyle pożytku. Przynajmniej się nim nie rozczarowałam. Oczywiście z powodu nieodwzajemnienia miałam doła, źle to na mnie wpłynęło. Także dziwię się temu znajomemu Viljara, naprawdę ciężko to sobie wyobrazić. Tak czy inaczej, fakty są takie, że więcej do nikogo tego nie czułam, nie zakochałam się już i nikt mnie na tyle nie zachwycił/zainteresował czy co tam jeszcze. Ta romantyczna miłość już mi się nie zdarzyła. Chwilowe wpadnięcia w oko tak, nawet zdarzyło mi się pożądać drugiej osoby przez prawie rok, ale bez miłości, ten stan zakochania już się u mnie nie powtórzył.