Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
To prawda, chłopaki, zgadzam się. Stawiam na dojrzałość. Kobieta, która chce być zdobywana jak księżniczka z zamku na szklanej górze - jest mocno infantylna.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
.
Ostatnio zmieniony 19 mar 2014, 20:10 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Ona w żaden sposób nie dała po sobie poznać a jest zainteresowana. Jakby wykonała ten ruch nie byłoby zastanawiania się.wyrwana_z_kontekstu pisze:Wydaje mi się, że gdyby chłopak był zainteresowany jakimkolwiek kontaktem z autorką, dałby to po sobie poznać i nie byłoby tego całego zastanawiania się.
Świecąc przykładem nieśmiałym towarzyszom/kom ogłaszam oficjalnie swą miłość do Dziwożony Ale to ona właśnie pierwsza mi ją wyznała
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
drogi Patryku
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
A mi nie chodziło o jakieś zdobywanie go,ale o zwykłe utrzymywanie kontaktu.Owszem czas łączy i dzieli,ale dla chcącego nic trudnego.Nie karze też ci czekać wiecznie,najpierw ludzie muszą sie poznac (i to dobrze),potem co ma być to będzie.Uważam,że jeżeli obu osobom zależy na jakiejkolwiek relacji,to przetrwa ona mimo wszystko.I lepiej za długo tego nie chować bo później może być za późno,jak sama zauważyłaś.
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Zapomnialas usunac.wyrwana_z_kontekstu pisze:A z mojej strony będzie krótko, wrednie i dosadnie. Gdyby gość był zainteresowany, sam by Cię już dawno gdzieś zaprosił. Druga kwestia: jeśli musisz się głęboko zastanawiać, czy jest Tobą zauroczony - nie jest. Takie rzeczy widać jak na dłoni.
Oczywiście, możesz go zaprosić, może facet nawet będzie podążał w stronę związku, gdy Ty go pociągniesz. Jeśli lubisz takie typy, to OK, ja bym takiego nie chciała.
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Wpadłam tu na chwilę opowiedzieć dalszą część historii, tak dla ciekawskich
Najgorsze w sumie już mi przeszło, jestem w stanie zachowywać się normalnie w jego obecności. Normalnie z nim rozmawiać. I nadal twierdzę, że jestem w nim zakochana, na swój sposób. Bo tak do mnie to dociera, że pociągu fizycznego to w tym nie ma, totalnie. Za to uwielbiam go słuchać, patrzeć kiedy się droczy i nawet jego poprawianie mojej katakany nie jest irytujące. I się czepia, że kreski w hiraganie stawiam w złej kolejności... Słodkie stworzonko.
Jakoś tak w marcu były Dni Kultury Japońskiej, wybraliśmy się potem większą ekipą do Manufaktury. Dowiedziałam się, że chciałby przeczytać konkretną książkę ale planuje ją kupić dopiero w Dni Książki (23 kwietnia). Kupiłam tę książkę z zamiarem żeby mu ją dać ale kończy mi się czas, żeby zdążyć zanim on sobie kupi ją sam. A nadal nie udało mi się przekonać samej siebie, że to dobry pomysł. Wyjaśnienie powodów prezentu mam takie jak zawsze, moim zdaniem bardzo dobre: bo chcę i mogę. Mimo wszystko boję się jak on to oceni, jak otoczenie to oceni, co stanie się później. Kilka dni później (26 kwietnia) ma urodziny ale nie chcę się za bardzo w to pakować, bo pewnie nawet w nie o mnie nie pomyśli, ani ja czyichkolwiek urodzin nie obchodzę, no i nie wiem na ile dociera to do niego, że data jego urodzin jest wiedzą dość publiczną (FB oczywiście).
Czuję, że nie dam mu tej książki... Mnie też książka się podoba i sama planowałam kupić sobie drugą, więc jakoś wyjątkowo źle na tym nie wyjdę. I to chyba tylko dodatkowo mnie zniechęca, nie ma dla mnie żadnych wad w tym, że nie dam mu tej książki.
I żeby było zabawnie to w majówkę jedziemy do Wrocławia na wycieczkę, mamy 7-osobowy pokój i ja niestety zaliczam dość poważnego ZONKA ale nic się nie da tu zrobić. I się cieszę i się boję. Resztę ekipy znam i lubię ale mimo wszystko... Chociaż tutaj nie mam powodów żeby się wycofywać.
Problemy mam jak jakaś trzynastolatka... ale czasami naprawdę nie wiem jak funkcjonują w takich kwestiach 'normalni' ludzie. Jakoś nigdy do tych 'normalnych' nie należałam... Tak wyszło.
Najgorsze w sumie już mi przeszło, jestem w stanie zachowywać się normalnie w jego obecności. Normalnie z nim rozmawiać. I nadal twierdzę, że jestem w nim zakochana, na swój sposób. Bo tak do mnie to dociera, że pociągu fizycznego to w tym nie ma, totalnie. Za to uwielbiam go słuchać, patrzeć kiedy się droczy i nawet jego poprawianie mojej katakany nie jest irytujące. I się czepia, że kreski w hiraganie stawiam w złej kolejności... Słodkie stworzonko.
Jakoś tak w marcu były Dni Kultury Japońskiej, wybraliśmy się potem większą ekipą do Manufaktury. Dowiedziałam się, że chciałby przeczytać konkretną książkę ale planuje ją kupić dopiero w Dni Książki (23 kwietnia). Kupiłam tę książkę z zamiarem żeby mu ją dać ale kończy mi się czas, żeby zdążyć zanim on sobie kupi ją sam. A nadal nie udało mi się przekonać samej siebie, że to dobry pomysł. Wyjaśnienie powodów prezentu mam takie jak zawsze, moim zdaniem bardzo dobre: bo chcę i mogę. Mimo wszystko boję się jak on to oceni, jak otoczenie to oceni, co stanie się później. Kilka dni później (26 kwietnia) ma urodziny ale nie chcę się za bardzo w to pakować, bo pewnie nawet w nie o mnie nie pomyśli, ani ja czyichkolwiek urodzin nie obchodzę, no i nie wiem na ile dociera to do niego, że data jego urodzin jest wiedzą dość publiczną (FB oczywiście).
Czuję, że nie dam mu tej książki... Mnie też książka się podoba i sama planowałam kupić sobie drugą, więc jakoś wyjątkowo źle na tym nie wyjdę. I to chyba tylko dodatkowo mnie zniechęca, nie ma dla mnie żadnych wad w tym, że nie dam mu tej książki.
I żeby było zabawnie to w majówkę jedziemy do Wrocławia na wycieczkę, mamy 7-osobowy pokój i ja niestety zaliczam dość poważnego ZONKA ale nic się nie da tu zrobić. I się cieszę i się boję. Resztę ekipy znam i lubię ale mimo wszystko... Chociaż tutaj nie mam powodów żeby się wycofywać.
Problemy mam jak jakaś trzynastolatka... ale czasami naprawdę nie wiem jak funkcjonują w takich kwestiach 'normalni' ludzie. Jakoś nigdy do tych 'normalnych' nie należałam... Tak wyszło.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Każdy jest nienormalny (czyt. wyjątkowy) na swój sposób i nie wszyscy od razu mają doświadczenie w niektórych dziedzinach życia. Twoim problemem jest, przypuszczam, myślenie. Za dużo analizujesz, komplikujesz (też tak miałam, ale przeszło mi z wiekiem ). Postaw bardziej na luz, olej system i zacznij działać. Nikt za Ciebie niczego nie zrobi, nikt Ci nie doradzi lepiej niż Ty sama w głębi swojej duszy. Wiesz, co robić. Pomysł z tą książką jest rewelacyjny. Super, krok pierwszy zaliczony, ale drugim krokiem i to nie ukrywajmy- znacznie większym jest podarowanie mu jej. I nie zważaj na ludzi, rób to, co na masz ochotę. Myślisz, że za parę lat wszyscy szczegółowo będą to pamiętać? Zapomną po paru chwilach. Więcej wiary w siebieAenyeweddien pisze:Problemy mam jak jakaś trzynastolatka... ale czasami naprawdę nie wiem jak funkcjonują w takich kwestiach 'normalni' ludzie. Jakoś nigdy do tych 'normalnych' nie należałam... Tak wyszło.
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Aenyeweddien pisze:Za to uwielbiam go słuchać, patrzeć kiedy się droczy i nawet jego poprawianie mojej katakany nie jest irytujące. I się czepia, że kreski w hiraganie stawiam w złej kolejności... Słodkie stworzonko.
Cóż w tym dziwnego. Trzeba pisac w dobrej kolejnosci Bo inaczej bedzie zle wygladalo. Ja chyba tylko 'fu' w hiraganie pisze po swojemu (zaczynam od srodka).
No i jak poszlo?
Co Ty tak wogole od niego chcesz? Kolezenstwa blizszego czy zwiazku bez seksu? A co jak on bedzie tego potrzebowal?
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Związku bez seksu, takie były założenia. Jakby seksu potrzebował to nie byłoby związku, nie ma co ze sobą ludzi męczyć.
Ale teraz to już nieistotne, bo w końcu udało mi się odpuścić i wszystko jest po staremu.
Ale teraz to już nieistotne, bo w końcu udało mi się odpuścić i wszystko jest po staremu.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Droga Autorko ja lubię obserwować ludzi i dochodzić do wniosku co nimi kieruje i dlaczego tak żyją i dlaczego wyznania takie a takie wartości. Oraz lubię też czytać wschodnie myśli ku osiągnięciu Nirwany.
Twoja postawa to zauroczenie czyli z twojego punktu widzenia zachwycasz się chłopakiem.. Ale to twój punkt widzenia. Tak to widzisz. Tak to odbierasz. Bo tak ci myśli twoje mówią. Że on jest fajny itd.. że go lubisz itd. Medytacja jest o tyle fajną rzeczą że dzięki niej dochodzi się do wniosku że to nie Ty się Nim zachwycasz (na twoim przykładzie) ale zachwycasz się myślami które tworzą wizję obraz tego jaki On jest.
To jest najczęstszy powód cierpień po odkochaniu się. Gdy uświadamiamy sobie że ktoś się okazał inny Niż nam się wydawało.
Gdy chcesz z kimś być zaakceptuj go takim jaki On jest naprawdę bez dopisywania do niego swoich wizji: Ja chcę takiego albo takiego. To ja lubię albo tego nie lubię.
Dla mnie osobiście zakochanie i zauroczenie to największa głupota ale cóż jednym potrzebna ona jest
Twoja postawa to zauroczenie czyli z twojego punktu widzenia zachwycasz się chłopakiem.. Ale to twój punkt widzenia. Tak to widzisz. Tak to odbierasz. Bo tak ci myśli twoje mówią. Że on jest fajny itd.. że go lubisz itd. Medytacja jest o tyle fajną rzeczą że dzięki niej dochodzi się do wniosku że to nie Ty się Nim zachwycasz (na twoim przykładzie) ale zachwycasz się myślami które tworzą wizję obraz tego jaki On jest.
To jest najczęstszy powód cierpień po odkochaniu się. Gdy uświadamiamy sobie że ktoś się okazał inny Niż nam się wydawało.
Gdy chcesz z kimś być zaakceptuj go takim jaki On jest naprawdę bez dopisywania do niego swoich wizji: Ja chcę takiego albo takiego. To ja lubię albo tego nie lubię.
Dla mnie osobiście zakochanie i zauroczenie to największa głupota ale cóż jednym potrzebna ona jest
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Zostałam wywołana do odpowiedzi jak historia z tego wątku się skończyła. Zasadniczo to się skończyła i nie skończyła.
Tak jak napisałam samo "zakochanie" mi przeszło, odpuściłam sobie. Za to jesteśmy dobrymi znajomymi, widzimy się kilka razy w miesiącu, z innymi wspólnymi znajomymi, czasami sami. I w sumie taki układ mi bardzo odpowiada, stworzył się prawie sam, choć od czasu do czasu staram się tym trochę sterować.
Jedyne co... to jak jest w pobliżu to zazwyczaj mam ochotę go przytulić. Bo to słodkie stworzenie jest.
Teraz zaczynamy kolejny rok japońskiego i choć nie jesteśmy razem w grupie, to i tak sporo robimy razem.
Jak dla mnie wątek jest wciąż otwarty, choć skręciło to wszystko na inne tory niż były pierwsze zachcianki.
Mam też ochotę jakoś mu pokazać definicję aseksualizmu, jestem bardzo, bardzo ciekawa czy by odnalazł w niej siebie. Może kiedyś się uda. Na razie mamy kolejny rok znajomości przed sobą I nie zapowiada się, żeby ktoś miał mi go "ukraść"
Tak jak napisałam samo "zakochanie" mi przeszło, odpuściłam sobie. Za to jesteśmy dobrymi znajomymi, widzimy się kilka razy w miesiącu, z innymi wspólnymi znajomymi, czasami sami. I w sumie taki układ mi bardzo odpowiada, stworzył się prawie sam, choć od czasu do czasu staram się tym trochę sterować.
Jedyne co... to jak jest w pobliżu to zazwyczaj mam ochotę go przytulić. Bo to słodkie stworzenie jest.
Teraz zaczynamy kolejny rok japońskiego i choć nie jesteśmy razem w grupie, to i tak sporo robimy razem.
Jak dla mnie wątek jest wciąż otwarty, choć skręciło to wszystko na inne tory niż były pierwsze zachcianki.
Mam też ochotę jakoś mu pokazać definicję aseksualizmu, jestem bardzo, bardzo ciekawa czy by odnalazł w niej siebie. Może kiedyś się uda. Na razie mamy kolejny rok znajomości przed sobą I nie zapowiada się, żeby ktoś miał mi go "ukraść"
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Dzięki za odpowiedź. Miałam podobną historię i też chciałam się z tą osobą kolegować, ale zostałam posłana na drzewo. Może i lepiej, on jest moim osobowościowym ideałem i trudno by mi było pozbyć się uczuć.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Nie ma ideałów One tylko tkwią w naszych głowachwyrwana_z_kontekstu pisze:Dzięki za odpowiedź. Miałam podobną historię i też chciałam się z tą osobą kolegować, ale zostałam posłana na drzewo. Może i lepiej, on jest moim osobowościowym ideałem i trudno by mi było pozbyć się uczuć.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Mówić czy nie mówić? A może się "Odkochać"?
Keri, ale jesteś upierdliwy, wybacz. "Ideału nie ma, ideał tkwi w głowie" - a gdzie ma tkwić? To są tandetne banały zalatujące podręcznikiem małoletniego buddysty. Mam na to uczulenie. Już dostałam wysypki. Przez Ciebie.
Ideały obiektywne może i nie istnieją, subiektywne się zdarzają, choćby przy zestawieniu kogoś z innymi osobami.
Ideały obiektywne może i nie istnieją, subiektywne się zdarzają, choćby przy zestawieniu kogoś z innymi osobami.