Z tego, co rozumiem, to nie temat na same preferencje
wizualne, więc chyba mogę się wypowiedzieć.
W ocenie, czy ktoś mi się podoba, czy nie, kieruję się
niemal* wyłącznie pięknem wnętrza. Zgodnie z tradycją tego wątku podam tutaj zatem odnośnik do osobistego ideału:
Ada Lovelace
Po pierwsze: pierwszy programista(sic!)... Dobra, najprawdopodobniej nie pierwszy programista, ale programistka na pewno.
Po drugie: artystka.
Lovelace często kwestionowała podstawowe założenia przez łączenie poezji i nauki. Wierzyła, że intuicja i wyobraźnia są kluczowe do efektywnego korzystania z matematycznych i naukowych konceptów. Ceniła metafizykę na równi z matematyką, widząc w obu narzędzia do poznawania otaczającego nas świata. Łącząc poezję z matematyką, Ada opisywała swoje podejście jako „naukę poetycką” (ang. poetical science), a siebie jako „analityka i metafizyka”.
Programista-artysta;
ścisły humanista. Myślę, że byśmy się doskonale rozumieli.
Poza tym - córka Byrona. To po prostu musiało się udać.
Jedyną jej wadą jest to, że jest nieco ode mnie starsza... niecałe 200 lat.
A zewnętrznie... Hm. Może tym razem wybiorę spośród żyjących. Nie wiem, jak Wy, ale ja lubiłem oglądać
Czas Honoru w TV, mimo że na ogół TV w ogóle nie włączam. Tam, rolę epizodyczną odegrała ta urocza dziewczyna:
Katarzyna Sawczuk
Niebieskie oczy, ciemne włosy i warkocz.
Poza tym, ostatnio, za sprawą olimpiady, darzę jakąś sympatią Azjatki. Takie urocze stworzonka.
Tylko proszę, niech żaden sarkastycznie usposobiony forumowicz nie wysyła zdjęć azjatyckich kulomiotek.
niemal* - autentyczna anegdotka. Kiedyś myślałem, że
wyłącznie. Spotkałem jednak na swojej drodze pewną dziewczynę. Przepraszam, że to mówię, ale naprawdę bardzo brzydką. Wtedy zastanawiałem się hipotetycznie, czy mógłbym z nią być. Okazało się, że jest poetką, więc... pewnie, jak najbardziej! Nie zwracam przecież uwagi na wygląd. Ale spostrzegłem coś, co już przekroczyło racjonalną granicę estetyki... miała wąsy.
Od tego czasu mówię, że
niemal w ogóle nie zwracam uwagi na wygląd.
Lisek pisze:Nie wiem czy to nie przekleństwo... Całe życie spędziłam z artystami. Są wrażliwi, rozwinięci emocjonalnie, ale bardzo specyficzni.
Och, tak, specyficzni. Z tymi wrażliwymi osobiście bardzo lubię się zadawać, chociaż abstynentowi ciężko być w tym środowisku.
Jest jednak specyficzny typ artysty, którego nie cierpię.
Artysta Wyniosły. Zwłaszcza wśród pisarzy. Taki Sapkowski - widzieliście z nim wywiady? Zresztą, co tu daleko szukać, na tym forum nawet widziałem aż dwóch, tylko po kilku wiadomościach wynieśli się ze społeczności, która tak daleko odbiega od nich intelektualnie.