Boję się związków

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Nightfall

Re: Boję się związków

Post autor: Nightfall »

Autorka wątku wspomina, że boi się związków i odpycha ją myśl o zbliżeniu, opieram się na jej przekazie
A kilka zdań dalej dziewczyna napisała, że dlugo to rozważała i jest pewna, że jest asem. Zakładam, że sama najlepiej wie kim jest.

Kopiowanie i wklejanie mi sie zacielo, wiec bez tego odniosę sie do dalszych wypowiedzi. Pewnie, że nie znamy potrzeb tego faceta, który ją podrywa ale na 99% jest seksualny i ma swoje potrzeby związane z tym aspektem życia. Nie widze potrzeby żeby autorka pytania robiła sobie złudne nadzieje.Idąc dalej, jestes krótko na forum, nie mozesz wiedzieć, że sporo osób z stąd próbowało związków as-nie as i to zwyczajnie nie wychodziło, a obydwie strony kończyły zranione po dłuższym lub krótszym czasie. Osoba aseksualna w takim związku czuje się źle, bo druga polowa napiera na kontakty seksualne, a osoba seksualna łatwiej też nie ma, bo ma potrzeby, których realizować nie może. Chodzi mi o to, że dwoje ludzi może się dogadać, iść na kompromisy, ale tej biologicznosci, która wywiera tak duży wpływ, nie przeskocza ;)
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: Boję się związków

Post autor: Indiana »

Chciałam zwrócić uwagę, że seks brzydzi i odpycha praktycznie każdego, tylko każdego brzydzi co innego, ale chyba nie ma człowieka ( chyba, że jakieś wyjątki ) który nie wyobraziłby sobie jakiejś sytuacji seksualnej, która by go brzydziła. :D
Ostatnio zmieniony 2 kwie 2016, 18:39 przez Indiana, łącznie zmieniany 1 raz.
Ametyst
gimnASjalista
Posty: 17
Rejestracja: 31 mar 2016, 13:37

Re: Boję się związków

Post autor: Ametyst »

Mam nadzieję, że nie pojadę za bardzo z offtopem, czy coś.
Nightfall pisze: Zakładam, że sama najlepiej wie kim jest
A ja tak nie zakładam, bo każdy człowiek ma inny stopień samoświadomości, poza tym etykietka nie ujawni mi człowieka. Trzeba trochę więcej porozmawiać i popytać, żeby zyskać obraz jak ktoś funkcjonuje i jak wygląda jego rzeczywistość. Dla mnie to naturalne, nie wyobrażam sobie inaczej komunikować się z drugą osobą, właśnie po to, żeby jej nie skrzywdzić, wsadzając w szufladę.
Nightfall pisze: sporo osób z stąd próbowało związków as-nie as i to zwyczajnie nie wychodziło, a obydwie strony kończyły zranione po dłuższym lub krótszym czasie
Tyle powodów, ile zerwanych związków. Sporo to nie wszyscy, a jeden człowiek drugiemu nierówny. Poza tym, ja wychodzę z założenia, że to cholernie przykre i niepotrzebne, jeśli osoba powołuje się na cudze nieszczęścia i przez to uważa, że coś także jej nie wyjdzie. Przecież ani osoby aseksualne, ani osoby "seksualne" nie są Borg czy innym Phalanx :wink:

Nightfall pisze:Osoba aseksualna w takim związku czuje się źle, bo druga polowa napiera na kontakty seksualne
Osoba "seksualna" która ma odbywać stosunek pod przymusem też czułaby się źle.

Gdybym ja tu miała generalizować, to zadałabym następujące pytanie. Jeśli aseksualizm oznacza brak potrzeb seksualnych i brak pociągu seksualnego do jakiejkolwiek płci, a osoby aseksualne pragnące bliskiego związku mają zapotrzebowanie na dotyk partnera (np. pocałunki) to czemu czynności seksualne budzą ich agresję (przejaw tak destrukcyjnej niechęci, że w efekcie unicestwia intymność w związku)? Seks przecież nie służy jedynie rozładowaniu napięcia seksualnego i zaspokojeniu potrzeb seksualnych, ale budowaniu więzi z partnerem, którego się kocha, jest fenomenem przyjemności fizycznej, ale także głębokich doznań psychicznych. Co ma więc piernik do wiatraka? Anthony Bogaert, który zajmuje się problematyką aseksualizmu, pisał, że badane osoby aseksualne odpowiadały, że uprawiają seks m.in. jedynie po to, żeby zadowolić partnera. Więc co, nagle aseksualizm okazuje się wyjałowieniem z uczuć, emocji, zaburzeniem funkcji poznawczych albo patologią cielesną? No na boga, przecież to nie jest choroba fizyczna, czy psychiczna. Pomijając problemy metodologii, może źródło odpowiedzi leżało po prostu w tym, że związek nie był zdrowy? Albo osoby posiadały własne, nierozwiązane problemy które na niego rzutowały?
To pytanie to oczywiście ilustracja, ponieważ ja wierzę, że orientacja osoby (np. aseksualizm) to jedno, a jej postawa względem seksu to drugie. Poglądy oraz zaburzenia emocjonalne są rzeczą możliwą do zmiany, jeśli tylko pragnie tego sam zainteresowany, np. dlatego, że przyczyniają się do jego cierpienia, pogorszenia jakości funkcjonowania na co dzień. Chyba same osoby aseksualne zgadzają się, że antyseksualizm lub lęk przed bliskością to nie są cechy pierwotne aseksualizmu, tylko wtórne, modyfikowalne.


Dlatego też:
Nightfall pisze:biologicznosci, która wywiera tak duży wpływ, nie przeskocza
Nie można mówić o związku as+nieas na poziomie ogółu, bo to robi więcej krzywdy, niż pożytku i raczej przyczynia się do demonizowania tej całej "biologiczności" i seksu. Podkreślam przez to, że jest wiele sposobów na intymność i że warto się zastanowić co się czuje, czego się chce, dlaczego tak, a nie inaczej. Bo może dana osoba boi się tak naprawdę właśnie tego przymusu i wyobraża sobie, że będzie w jakimś wielkim obowiązku sprostać nie wiadomo jak nieugiętym potrzebom partnera? Nie byłoby później dziwne, że z tego przerażenia uciekłaby najchętniej od wszelkiej bliskości, wyrządzając cierpienie i sobie i temu partnerowi, który zdaje się, że nierzadko nawet nie rozumie całej sytuacji.

Nie urodziłam się wczoraj, żeby wciskać autorce jakieś niestworzone bajki na temat relacji międzyludzkich. To po prostu inna perspektywa spojrzenia na tego typu problemy, można ją wziąć pod rozwagę lub nie.
Nightfall

Re: Boję się związków

Post autor: Nightfall »

A ja tak nie zakładam, bo każdy człowiek ma inny stopień samoświadomości, poza tym etykietka nie ujawni mi człowieka. Trzeba trochę więcej porozmawiać i popytać, żeby zyskać obraz jak ktoś funkcjonuje i jak wygląda jego rzeczywistość. Dla mnie to naturalne, nie wyobrażam sobie inaczej komunikować się z drugą osobą, właśnie po to, żeby jej nie skrzywdzić, wsadzając w szufladę.
Dziewczyna jest zdrowa psychicznie, wygląda na to że dobrze sobie funkcjonuje (100% tego nie wiem, bo wywiadu z nią nie przeprowadziłam), zastanawia się nad samą sobą, prowadzi rozważania i dochodzi do pewnych wniosków, a ty jej powiesz, że sama nie wie kim jest?;p
Pewnie, że nie da się drugiej osoby oceniać powierzchownie, ale to ta osoba najlepiej wie kim jest i co w niej siedzi. Nasz odbiór tej osoby, to trochę inna sprawa. Nie wiem, tak nas na psychologii uczą, że to właśnie klient jest ekspertem od siebie własnych problemów. Ale może niedouczone są te profesory...xD
Osoba "seksualna" która ma odbywać stosunek pod przymusem też czułaby się źle.
Ale nie rozmawiamy o osobach aseksualnych.
Tyle powodów, ile zerwanych związków. Sporo to nie wszyscy, a jeden człowiek drugiemu nierówny. Poza tym, ja wychodzę z założenia, że to cholernie przykre i niepotrzebne, jeśli osoba powołuje się na cudze nieszczęścia i przez to uważa, że coś także jej nie wyjdzie.
Pewnie, że powody mogą być bardzo różne. Hmm...powiem tak jesteś na forum nowa, poza tym nie jesteś asem, więc nie znasz sprawy "od środka", poczytaj sobie nowsze i starsze wpisy, a zobaczysz, że związki psuły się głównie poprzez seks, lub jego brak. Na swojej skórze też doświadczyłam takich związkowych kłopotów, widziałam jakie z tego tytułu mogą być problemy i dlatego mówię autorce pytania wprost to, co myślę :)
Bo może dana osoba boi się tak naprawdę właśnie tego przymusu i wyobraża sobie, że będzie w jakimś wielkim obowiązku sprostać nie wiadomo jak nieugiętym potrzebom partnera?
Ma prawo się bać, bo jeśli wejdzie w związek z osobą seksualną, to druga strona będzie naciskała na realizacje swoich potrzeb seksualnych. Nie ważne, czy będzie domagać się penetracji, czy innych czynności seksualnych, jeśli autorka stwierdziła, że w relacji z drugą osobą odpowiadają jej tylko pocałunki i trzymanie się za ręce, to nie będzie czuła się dobrze, gdy partner będzie spragniony czegoś innego (chyba, że spróbuje i okaże się, że seks jej odpowiada). Nie zapominając o partnerze, który też w tego typu relacji prawdopodobnie nie będzie czuł się super szczęśliwy 8)

Nie chcę dalej oftopować. Nie wyłożyłam w tym, czy poprzednich postach, jak to określiłaś: "przykrych i niepotrzebnych" przykładów nieszczęść dotyczących związków asów, których poznałam, czy też zdarzeń, których doświadczyłam na własnej skórze, bo jestem okropną jędzą i chcę dziewczynę zdołować i zdemotywować do szukania bliskiej osoby. Napisałam o nich, bo takie są fakty. Mężczyzna, który ją podrywa może okazać się cudownym człowiekiem, z którym stworzy udany związek. A ja uważam, że tak naprawdę ona sama wie, czego potrzebuje w życiu - my możemy najwyżej coś podpowiedzieć :)
Awatar użytkownika
Riadael
przedszkolASek
Posty: 8
Rejestracja: 30 mar 2016, 22:40

Re: Boję się związków

Post autor: Riadael »

Indiana pisze:Chciałam zwrócić uwagę, że seks brzydzi i odpycha praktycznie każdego, tylko każdego brzydzi co innego, ale chyba nie ma człowieka ( chyba, że jakieś wyjątki ) który nie wyobraziłby sobie jakiejś sytuacji seksualnej, która by go brzydziła. :D
Nightfall pisze:jeśli autorka stwierdziła, że w relacji z drugą osobą odpowiadają jej tylko pocałunki i trzymanie się za ręce, to nie będzie czuła się dobrze, gdy partner będzie spragniony czegoś innego
A u mnie ta lista "sytuacji" po prostu jest dość długa XD... i istotnie chętnie ograniczyłabym się do całowania i trzymania za ręce itp. Po prostu nie mam potrzeb innych.
Nightfall pisze:Dziewczyna jest zdrowa psychicznie, wygląda na to że dobrze sobie funkcjonuje (100% tego nie wiem, bo wywiadu z nią nie przeprowadziłam), zastanawia się nad samą sobą, prowadzi rozważania i dochodzi do pewnych wniosków, a ty jej powiesz, że sama nie wie kim jest?;p
Istotnie nie stwierdzono u mnie problemów z psychiką, ale mój przyjaciel zawsze powtarza, że nie ma ludzi normalnych, tylko są Ci niezdiagnozowani hehe... A tak poważnie, po prostu się martwię, bo nie chce nikogo zranić, ale sama też chciałabym być szczęśliwa. Szukam tylko tzw. "złotego środka". Wiem, że może za dużo myślę, ale tak już po prostu mam.
Nightfall pisze:A ja uważam, że tak naprawdę ona sama wie, czego potrzebuje w życiu - my możemy najwyżej coś podpowiedzieć :)
I za każdą podpowiedź szczerze dziękuję wszystkim. Bo choć mam w ten sposób więcej do przemyślenia, to dobrze, bo im więcej danych tym bliżej rozwiązania. Nie stoję w miejscu wałkując w kółko te same myśli i wątpliwości.
Ametyst pisze:A ja tak nie zakładam, bo każdy człowiek ma inny stopień samoświadomości, poza tym etykietka nie ujawni mi człowieka. Trzeba trochę więcej porozmawiać i popytać, żeby zyskać obraz jak ktoś funkcjonuje i jak wygląda jego rzeczywistość. Dla mnie to naturalne, nie wyobrażam sobie inaczej komunikować się z drugą osobą, właśnie po to, żeby jej nie skrzywdzić, wsadzając w szufladę.
Bez urazy, ale właśnie czuję się jakbyś mnie szufladkowała. Nie próbujesz mnie poznać. Wydajesz się już wydać osąd na mój temat. Nawet jeśli tak nie jest to przepraszam, ale tak to właśnie odebrałam.
Ametyst pisze:Poglądy oraz zaburzenia emocjonalne są rzeczą możliwą do zmiany, jeśli tylko pragnie tego sam zainteresowany, np. dlatego, że przyczyniają się do jego cierpienia, pogorszenia jakości funkcjonowania na co dzień. Chyba same osoby aseksualne zgadzają się, że antyseksualizm lub lęk przed bliskością to nie są cechy pierwotne aseksualizmu, tylko wtórne, modyfikowalne.
Aseksualizm nie jest ani problemem ani zaburzeniem emocjonalnym. Człowiek po prostu już taki jest i w większości przypadków jest Asom z tym dobrze i nie chcą tego zmieniać. Do cierpienia jakotakiego nie przyczynia się sam aseksualizm, a raczej brak zrozumienia ze strony innych ludzi, z którymi próbujemy nawiązać bliższe lub dalsze kontakty. Przynajmniej ja tak to widzę. Antyseksualizm lub lęk przed bliskością istotnie nie są cechami pierwotnie aseksualnymi, ale też o takich nie ma w tym poście mowy. Ewentualnie o niechęci do fizycznej bliskości, spowodowanej brakiem takich potrzeb.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Boję się związków

Post autor: Keri »

Zresztą tytuł trochę mocny.

Po wejściu to myśl zaświtała.. "Lęk przed zaangażowaniem". Po części rozumiem autorkę. Ja się boję schematów i tego, że ludzie idą według utartych schematów i rytuałów. Najbardziej gdy jest przedtem zakochanie/zauroczenie. Rozumiem, ze można sobie po swojemu budować pewne związki ale weźmy pod uwagę że wśród masy ludzi podświadomie tkwi jakiś obraz tego jaki ten związek ma być. Stąd się właśnie rodzą oczekiwania i wymagania. A to wszystko zostało stworzone przez ludzi, którzy kierowali się i kierują popędem. Wszystko w tym jest zbudowane na seksie. Każde wzbudzanie zainteresowania, gesty, sugestie, mowa ciała i język. Cały flirt i podryw jest oparty właśnie na tym.

Ja bym rozumiał bycie aseksem jako brak zainteresowania oprócz seksem to jeszcze tą strefą komunikacyjną z 2 osobą co dalej prowadzi do olewania i nie dostrzegania tych elementów komunikacyjnych z 2 osobą.

Pewnie autorka tego się boi. Bo ja troszkę też. Że mimo małej wiedzy o tej osobie, będzie musiała wejść w relacje z tą osobą i komunikacją nawet podświadomą opartą właśnie na tym co ją najmniej interesuje. Z przyjacielem sobie można takie układy stworzyć ale nawet z nimi się rozmawia na te tematy bo ludzie seksualni tym żyją.

A co z tego Ametyście, że ludzie są różni. Sądzisz, że tak łatwo akceptują te informacje? Mają problem z homoseksualnymi osobami a tutaj w ogóle brak tą strefą? :shock: Dla nich to jak powietrze. Mogą przytakiwać, mogą pocieszać nawet :shock: zapewniać, że rozumieją. Ale co sami myślą o tym nie zawsze nas poinformują. Wręcz mogą dać nadzieję nam i podobnym, że rozumieją. Złudną nadzieję.
Awatar użytkownika
Riadael
przedszkolASek
Posty: 8
Rejestracja: 30 mar 2016, 22:40

Re: Boję się związków

Post autor: Riadael »

Chciałam tylko powiedzieć, że mieliście rację (niektórzy) - związek z Nie-asem nie ma sensu.

Przynosi tylko ból i rozczarowanie.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Boję się związków

Post autor: Keri »

Każdy związek przynosi ból i rozczarowanie. Bo każda relacja z 2 osobą jest trudna. Relacje z seksualnymi tylko mają tą trudność, że są oparte na seksie i tych potrzebach. Więc oprócz podstawowych problemów z ludźmi dla nas jest kolejny problem. Zaspokajanie potrzeb seksualnych u drugiej osoby.
Awatar użytkownika
zazu24
AS gaduła
Posty: 423
Rejestracja: 16 sty 2013, 11:00
Lokalizacja: Śląsk

Re: Boję się związków

Post autor: zazu24 »

Z perspektywy czasu i doświadczeń mogę jednoznacznie stwierdzić, że bycie singlem jest o wiele prostsze.
mam problem. często bywam wesoła, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa.'
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Boję się związków

Post autor: Keri »

Oczywiście, że singlostwo. Chyba, że masz partnera świadomego, który jak ty lubi niezależność i szanuje Ciebie :) Zgrzyty są gdy jeden chce a drugi nie :P Najważniejsze to się nauczyć żyć bez pragnień i wymagań, a bliskość to jako efekt naturalnego wspólnego życia :) A że każdy chce więcej i więcej... No cóż :) Ludzie się nauczyli, że będą oczekiwać od drugiej osoby nie wiadomo czego :)

Relacja miedzy 2 ma być uzupełnieniem iż naszym egoistycznym zaspokojeniem. Mamy się nauczyć, żyć samemu by sobie radzić. Gdy 2 osoby z takim podejściem zaczną żyć to obędzie się do wymagań i żądań :)
Awatar użytkownika
ozjasz
mASełko
Posty: 132
Rejestracja: 12 maja 2016, 19:12

Re: Boję się związków

Post autor: ozjasz »

Keri, święte słowa, tak chyba osho mówił. Ja powiem ze swojej stron, że boję się seksu, ale to nie znaczy, że się go brzydzę, tak samo ze związkiem. Ogólnie ludzie boją się różnych rzeczy, których nie znają, ale dopóki nie spróbujesz, to nie dowiesz się, na ile to byłoby dla ciebie znośne, mnie się wydaje, że u mnie jest to możliwe, pomijając wzgląd techniczny, bo jeszcze nie próbowałem, ale coraz mniej się boję. co wynika z tego, że coraz lepiej siebie poznaję. Ale sama szansa znalezienia kogoś odpowiedniego w naszym przypadku wydaje się naprawdę przytłaczająca i zniechęca do jakiegokolwiek wysiłku.

Wydaje mi się, że aby zbudować wartościową znajomość, musisz być szczera, i potrafić to wytłumaczyć, i dać partnerowi szansę żeby cię zrozumiał, co jest trudne, ale niezbędne, warto też spróbować ocenić po cechach zewnętrznych, czy jest to w ogóle możliwe, jak nie to lepiej się nie angażować.
-Ok, so what kind of challenge did life bring to you?
-Yes.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Boję się związków

Post autor: Keri »

Ozjasz.. ogólnie boję się ludzi jeśli mam wchodzi w bliższe relacje. Zdaje sobie sprawę, ze przy wymaganiach i pragnienia u innych ludzi, będą różne oczekiwania względem mnie ale i wykorzystywania. Czasami się zapominam i łapie na tym, że zbyt mocno oczekuję np. że będzie super, coś z tego wyniknie.

Dopiero po pewnym czasie do mnie dociera i to z przerażeniem jaki ja jestem osamotniony w tym wyścigu szczurów ludzkich pragnień itd. Bo każdy sobie żyje i coś tworzy a ja po prostu przez bycie samemu mam głód tego. Jak też czasami naiwnie podchodzę, mimo, że nic głębszego z ludźmi mnie nie łączy jeszcze, że będą nawet relacje jakieś przyjacielskie lub ktoś będzie o mnie myślał lub martwił. Będzie komuś na mnie zależało. Duży wpływ tutaj ma na szersze spojrzenie, że są indywidualne jednostki. Po prostu mimo, że by się chciało tworzyć wieź, marzyć o tym, to przychodzi zwątpienie. Pewnie duży wpływ ma tutaj brak zaufania do ludzi jak i ogólny brak dłuższego życia z nimi oprócz tylko luźnych relacji :roll:

Bać się związków będę bo boję się zbliżać do ludzi. W jakiś sposób są dla mnie zagrożeniem. Przywiązanie, zależność to jest dla mnie utrata obrony.

Co do Oshio to także Mooji ;) Wiele innych wschodnich. Najbardziej Budda bo to on był prekursorem tego ruchu :)
WJA
bobASek
Posty: 1
Rejestracja: 30 cze 2017, 19:26

Re: Boję się związków

Post autor: WJA »

Riadael pisze:
drschultz pisze: Nie wiem czy do końca jesteś aseksualna, może masz np. lęk przed bliskością
Długo myślałam o tym co ze mną "nie tak". Zdecydowanie jestem aseksualna. Nie mam żadnej traumy ani "lęku przed bliskością" jak raczyłeś to nazwać. Nie pociąga mnie fizycznie żadna płeć. Zawsze tak było. Z tym, że dopiero od niedawna wiem jak to nazwać.
A co jeśli Twoje wnioski nie wynikają z introspektywnego poznania swoich stanów tylko z podświadomej próby znalezienia odpowiedzi dla nieznajomych obszarów własnej psychiki? Do czego zmierzam - co sprawia Ci prawdziwe szczęście w życiu?
Psychologia myśli racjonalnej http://czlowiek.info
ODPOWIEDZ