Skoki w bok

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Nothingness
mASełko
Posty: 117
Rejestracja: 1 lip 2017, 19:36

Re: Skoki w bok

Post autor: Nothingness »

Według mnie, kiedy się z kimś wiążemy, to tym samym akceptujemy drugiego człowieka takim, jakim jest. Miłość to akceptacja, jak również poświecenie i wyrzeczenie. Będąc w związku powinniśmy zapomnieć o sobie ("zapomnieć" w takim sensie, że teraz nasze potrzebny nie są priorytetem, teraz liczy się też ta druga osoba). W związku nie ma miejsca na egoizm. Już nie ma "ja". W związku jest "my". Co mogę zrobić dla ciebie? Co możesz zrobić dla mnie? Związek to relacja między dwojgiem ludzi, oparta na zaufaniu i szczerości. Jeśli się kocha szczerze, to nawet myśl o skoku w bok nie powinna się pojawić. Jeśli jest się w związku (ale nie małżeńskim), a taka myśl (chęć) się pojawi, to według mnie jedynym wyjściem jest rozstanie. Zaboli, to prawda. Ale na pewno będzie mniej bolała szczera rozmowa niż jakby się miało dowiedzieć, że druga połówka ma kogoś innego na boku.
Gdyby taka sytuacja stała się w małżeństwie: po pierwsze biorąc ślub (mówię teraz o kościelnym) jesteś po szczerej rozmowie z przyszłym małżonkiem. Powinien wiedzieć wszystko, jeśli zostało coś ważnego zatajone, jest to podstawa do unieważnienia małżeństwa (czyli np. zatajenie swojej orientacji). Nie mogę teraz powiedzieć, jakbym zareagowała, gdyby mój mąż (bo nie mam takowego) nagle mi powiedział, że mnie zdradził. Zapewne byłabym załamana, zrozumiane. ALE! Myślę, że mogłabym to wybaczyć, jeśliby tego naprawdę żałował. Dlaczego? Ponieważ biorąc ślub ślubie się miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz to, że się nie opuści aż do śmierci (oczywiście nie mam tutaj na myśli jakieś przemocy, czy coś. W takiej sytuacji nawet kościół dopuszcza rozstanie, ale wiadomo, nie można z nikim innym zawrzeć związku małżeńskiego).

Oczywiście to tylko moje zdanie, nikt nie ma obowiązku się z nim zgodzić :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Skoki w bok

Post autor: panna_x »

Ale to można też odwrócić w drugą stronę. Skoro miłość wymaga poświęceń i wyrzeczeń, i ważne są potrzeby drugiej osoby, a nie tylko "moje", to druga strona może powiedzieć tak samo. Że czemu potrzeba braku seksu ma być priorytetem w związku. Żeby osoba, która nie chce seksu, się poświęciła. Jeśli sama nie chce się poświęcać i zmuszać do seksu, to niech przynajmniej pozwoli na seks z kimś innym w ramach wyrzeczeń dla dobra tej drugiej osoby. Dla mnie takie podejście to broń obosieczna.
Nothingness
mASełko
Posty: 117
Rejestracja: 1 lip 2017, 19:36

Re: Skoki w bok

Post autor: Nothingness »

Z bronią obusieczną jak najbardziej się zgadzam. Dlatego właśnie zawierając związek małżeński musisz wiedzieć, czy ta druga osoba w ogóle nie zgadza się na seks (chociaż wtedy taki związek, AS/S jest... no. Z braku innego słowa powiem, że problematyczny i nie sądzę, że taki związek w ogóle powinien być zawarty), czy może właśnie może "poświecić" się dla partnera (ale wiadomo, po rozmowie wszystko, ile razy w jakim okresie czasu byłaby zdolna, etc). Biorąc ślub kościelny takie rzeczy muszą być ustalone, partnerzy muszą być ze sobą absolutnie szczerzy, albo ślub będzie nieważny (a unieważnienie małżeństwa to nie jest krótki proces z tego co się orientuję i nie wszyscy unieważnienie dostają). W takim wypadku (jeśli partner aseksualny "poświęca się"), partner seksualny powinien to docenić i również się poświęcić. W końcu zawsze coś się może stać w czasie trwania małżeństwa, kiedy obie osoby są seksualne. Jeśli z jakiś względów (np. choroby) jeden partner nie będzie mógł się kochać, to nie znaczy, że małżonek może nagle "skończyć w bok". Wierzę, że wszystko da się załatwić "pokojowo", jeśli obie strony są otwarte na dialog i są ze sobą szczere.
A co do par, które są w sytuacji, o której wspomniałaś (że nie chcą się zmuszać), to (mówię swoją opinię, jak ja bym postąpiła, nie mogę odpowiadać za innych) wolałabym, abyśmy się z chłopakiem rozstali, bo będzie mógł znaleźć sobie kogoś, kto da mu to, czego ja bym mu dać nie mogła (tym samym możemy się dalej przyjaźnić). Dlaczego? Bo jedna ze stron i tak by nie wytrzymała i doszłoby do zdrady/rozstania, a po co miałby "skakać w bok", skoro mógłby mieć kogoś na wyłączność, a my bylibyśmy przyjaciółmi. Na pewno bolałaby mniej niż świadomość tego, że jest z tobą, a sypia z kimś innym (i w takiej sytuacji małżeństwo nigdy nie powinno być zawarte).

Dziękuję za twoją opinię na ten temat. Jak najbardziej szanuję :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Skoki w bok

Post autor: panna_x »

Ale tu mówimy o standardowych przypadkach, nie nagłej i ciężkiej choroby, wiadomo, zawsze może się coś stać, ale nikt nie wiąże się z drugą osobą z takim nastawieniem, że zaraz coś złego się stanie, ludzie nie myślą o tej opcji, póki się z nią nie zetkną.

Natomiast co do szczerości, to też nie jestem przekonana na 100% do tej koncepcji. Można komuś powiedzieć, że się nie lubi seksu, ale druga strona może uważać, że to przejściowe, minie, że partner/ka z czasem się rozbudzi seksualnie i polubi, że można iść na terapię do seksuologa i to zmienić lub że to przez słabych dotychczasowych partnerów/ki. Ponadto trudno ocenić swoje możliwości, ile razy da radę się poświęcić i robić wbrew sobie, ktoś może uważać, że raz na tydzień wystarczy, a w praktyce okaże się, że i raz na miesiąc to za dużo.
Nothingness
mASełko
Posty: 117
Rejestracja: 1 lip 2017, 19:36

Re: Skoki w bok

Post autor: Nothingness »

Cóż, też prawda. Teoria jest teorią, ale praktyka jest praktyką. A dobrze wiemy, że co dobrze wygląda w teorii, niekoniecznie tak samo prezentuje się w praktyce :)

Ciekawym jest również to, że jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć nie można, po co osoba to wiele opinii, hehe. Ale osobiście to chyba wolałabym być sama, niż ograniczać drugą osobę. Ale to tylko gdybanie, bo nie byłam w takim sytuacji jeszcze. Ale jak już wspomniałam, wybaczyć, to chyba bym mogła, gdyby się taka sytuacja przytrafiła.
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: Skoki w bok

Post autor: Nightmarine »

Nothingness pisze:Miłość to akceptacja, jak również poświecenie i wyrzeczenie. Będąc w związku powinniśmy zapomnieć o sobie ("zapomnieć" w takim sensie, że teraz nasze potrzebny nie są priorytetem, teraz liczy się też ta druga osoba). W związku nie ma miejsca na egoizm.
Druga osoba owszem, jest ważna, jednak dla każdego jego własne potrzeby powinny być na pierwszym miejscu. To o sobie należy w pierwszej kolejności pamiętać. Uszczęśliwianie innych kosztem własnego szczęścia może skończyć się poczuciem bycia wykorzystywanym, urazą do partnera, złością, frustracją. I roszczeniami w stylu "ja dla ciebie poświęciłem x i y, więc ty się odwdzięcz i poświęć z". Jak sami nie zadbamy, by nam było dobrze, to nikt inny tego za nas nie zrobi.
???
Nothingness
mASełko
Posty: 117
Rejestracja: 1 lip 2017, 19:36

Re: Skoki w bok

Post autor: Nothingness »

Nightmarine pisze:
Nothingness pisze:Miłość to akceptacja, jak również poświecenie i wyrzeczenie. Będąc w związku powinniśmy zapomnieć o sobie ("zapomnieć" w takim sensie, że teraz nasze potrzebny nie są priorytetem, teraz liczy się też ta druga osoba). W związku nie ma miejsca na egoizm.
Druga osoba owszem, jest ważna, jednak dla każdego jego własne potrzeby powinny być na pierwszym miejscu. To o sobie należy w pierwszej kolejności pamiętać. Uszczęśliwianie innych kosztem własnego szczęścia może skończyć się poczuciem bycia wykorzystywanym, urazą do partnera, złością, frustracją. I roszczeniami w stylu "ja dla ciebie poświęciłem x i y, więc ty się odwdzięcz i poświęć z". Jak sami nie zadbamy, by nam było dobrze, to nikt inny tego za nas nie zrobi.
Dlatego właśnie dodałam nawias ;)
Tutaj chodziło mi głównie o sprawy typu: "wybacz, nie mam czasu ci pomóc (z jakąś ważną sprawą, która wypadła), bo zamierzam oglądać film". Nie chodziło mi dosłownie, że masz całe swoje życie podporządkować drugiej osobie, bo bez przesady. Chodziło mi też o decydowaniu pod siebie. Będąc w związku i planując np. wspólny wyjazd, czy coś, musisz brać pod uwagę potrzeby drugiej osoby, a nie "jedziemy tu i tu, bo ja tak chcę". Oczywiście nie znaczy to, że jedziecie tam, gdzie druga osoba chce, ale po wspólnych rozmowach decydujecie razem gdzie wam najbardziej odpowiada (czyli jak napisałam dalej: "Już nie ma "ja". W związku jest "my". Co mogę zrobić dla ciebie? Co możesz zrobić dla mnie?" Czyli z czego mogę zrezygnować ze wspólnych wakacji? A z czego ty? A może w ogóle nie trzeba, bo oboje jesteśmy zadowoleni?) :)
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: Skoki w bok

Post autor: Nightmarine »

To bym raczej zaklasyfikowała jako "kompromis" (wakacje) i "nie bycie kompletnym ch..." (film) niż "wyrzeczenia i poświęcenia" :)
???
Nothingness
mASełko
Posty: 117
Rejestracja: 1 lip 2017, 19:36

Re: Skoki w bok

Post autor: Nothingness »

Haha, no racja, ciężko się z tym nie zgodzić :)
Awatar użytkownika
aldrig
starszASek
Posty: 32
Rejestracja: 29 lip 2017, 12:22

Re: Skoki w bok

Post autor: aldrig »

panna_x pisze:Natomiast co do szczerości, to też nie jestem przekonana na 100% do tej koncepcji. Można komuś powiedzieć, że się nie lubi seksu, ale druga strona może uważać, że to przejściowe, minie, że partner/ka z czasem się rozbudzi seksualnie i polubi, że można iść na terapię do seksuologa i to zmienić lub że to przez słabych dotychczasowych partnerów/ki.
I to jest strasznie dokuczliwe w życiu. Ludzie mają jakoś problem z zaakceptowaniem i przyjęciem tego, co właśnie słyszą. Albo nie biorą tego na poważnie, albo wydaje im się, że to jest jakaś choroba, którą da się wyleczyć - oczywiście własnoręcznie, czy też własno...no.


A teraz co do tematu: ciężko byłoby mi się związać z osobą z taką potrzebą seksualną, że musiałby mieć jakąś panią od tych spraw. Jeżeli nie jesteśmy dopasowani tak, żeby sobie nieba przychylić - to trudno, trzeba szukać dalej. Niestety, byłabym zazdrosna - głównie o to, że nie mogę komuś dać czegoś, czego on tak bardzo potrzebuje. W tej sytuacji nie ma więc kompromisu - albo ja "dla niego" musiałabym się przegryźć z jego ruchami frykcyjnymi na mnie lub innej kobiecie, albo on "dla mnie" zrezygnować z czegoś, czego najwidoczniej bardzo potrzebuje. Taki związek byłby bardzo problematyczny, wydawałoby mi się też dziwnie, że z nutką takiego "kto kocha bardziej, ten się poświęci". No a tu nie o to chodzi.
(Pewnie powiecie, że pies ogrodnika ostro- ale kiedy uczucia wchodzą w grę trochę ciężej jest się z tym wszystkim oswoić.)
Awatar użytkownika
ozjasz
mASełko
Posty: 132
Rejestracja: 12 maja 2016, 19:12

Re: Skoki w bok

Post autor: ozjasz »

Wydaję mi się, że jeśli by mi to odpowiadało w danej relacji, to chciałbym, żeby to robili profesjonaliści, albo ktoś kogo znam. Trochę słaba byłaby ta nasza relacja i coś z nią nie tak, gdybym nagle poznał jakąś osobę z jej środowiska, o której wcześniej nie wiem, a ona sobie już poskakuje. Natomiast nie znam jeszcze siebie na tyle, żebym mógł określić, jak bym się wtedy czuł. Natomiast na pewno nikt by nie wyleciał z hukiem. Jeśli drugiej osobie nie będe do niczego potrzebny, to logicznym następstwem jest, że sama ode mnie odejdzie, więc po co jeszcze się w to dodatkowo angażować. A jeśli ktoś myśli w kategorii, że przestanie komuś wystarczać, oznacza, że oczekuje od związku z inną osobą bardzo dużo aprobaty. Dobrą opcją jest się zmusić przynajmniej raz i zobaczyć jak to pójdzie. Ja sobie wyobrażam, że jeśli mimo wystąpienia u mnie jakiejś formy cierpienia u mnie udałoby mi się zaspokoić drugą osobę, albo chociaż poprawić jej tym humor, to zainwestowane cierpienie się conajmniej z tym redukuje. Ciekawi mnie czy inne osoby oczekujące dużej aprobaty od drugiej połówki również tak to postrzegają.
-Ok, so what kind of challenge did life bring to you?
-Yes.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Skoki w bok

Post autor: panna_x »

Postrzegam to inaczej niż przedmówca. Nie mogłabym się zmusić do czegoś, co mi nie odpowiada, czułabym, jakbym zgadzała się prawie na gwałt. Nie potrafiłabym się cieszyć radością drugiej osoby, sama cierpiąc. Zresztą, ja mam silnie egocentryczną naturę. Druga osoba, też nie wiem, czy byłaby usatysfakcjonowana, myślę, że średnio, jeśli widać, że jest to na siłę, wymuszone i dostrzega to cierpienie. Psuje to nastrój, zabawę. Więc chyba obie strony nie bawiłyby się dobrze. Oczywiście, zależy to od osoby. Jak ktoś jest skrajnie nastawiony na swoją przyjemność fizyczną, to może będzie mu się podobało, nawet widząc niechęć partnera. Mnie kiedyś jeden facet powiedział, że dla mężczyzn liczy się ich przyjemność, jak dojdzie, to generalnie ma gdzieś, co z partnerką, czy ona też, czy nie, już się jej doznaniami nie będzie interesować. Ale może nie wszyscy tacy są.
Awatar użytkownika
Małgorzata95
ciAStoholik
Posty: 337
Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania

Re: Skoki w bok

Post autor: Małgorzata95 »

Szczerze? Wolałabym do końca życia być sama niż tkwić w takim układzie.
Ostatnio zmieniony 6 lip 2019, 13:08 przez Małgorzata95, łącznie zmieniany 1 raz.
Za­nim potępisz człowieka za je­go in­ność,
zde­finiuj wpierw, czym jest nor­malność i po­każ,
jak sam zgod­nie z nią żyjesz.
ZuzaXa
gimnASjalista
Posty: 13
Rejestracja: 4 lip 2019, 08:05

Re: Skoki w bok

Post autor: ZuzaXa »

Myślałam kiedyś o tym. I nawet myślalam, ze nie było by to dla Mnie problemem.
Do czasu.
Kiedy Ci na kimś zależy, to zainteresowanie skierowane w stronę innej osoby, tym bardziej seksualne nie może prowadzić do zdrowej, szczęśliwej relacji.
Anahata
przedszkolASek
Posty: 6
Rejestracja: 19 sty 2021, 19:50

Re: Skoki w bok

Post autor: Anahata »

W takim układzie istnieje ryzyko wpadki partnera z inną. A po takim czymś ciężko by było się podnieść.

Agencja towarzyska już prędzej, bo mniejsza szansa zabąbelkowania. Ale to nadal nie opcja dla wrażliwych, bo wyrzuty sumienia z obu stron mogą szaleć.
ODPOWIEDZ