Zaczyna się psuć w związku
Zaczyna się psuć w związku
Jestem w związku z moim (seksualnym) mężczyzną 7 miesiąc. Wcześniej spotykaliśmy się kilka miesięcy. Od początku, tj. od drugiego spotkania postawiłam sprawę jasno - czuję się aseksualna. Zaakceptował to, był BARDZO zakochany i powiedział, że liczę się dla niego ja, na mnie mu zależy, a nie na seksie. Że on podejmuje w pełni świadomą decyzję i to się nie zmieni.
Ja miałam wątpliwości, pytałam go, czy podoła, że w przyszłości może się coś zmienić, ale on upierał się przy swoim.
Jedyny aspekt cielesności, jaki był w naszym związku, to było przytulanie się (często to były "kilkugodzinne"sesje, co mnie czasem denerwowało, ale uznałam, że trzeba iść na jakiś kompromis, a jemu na początku jakoś to lekko "rekompensowało" brak seksu), potem spróbowaliśmy również całowania (z którego nigdy nie czułam żadnej przyjemności) - ale potem z braku sukcesów zakończyliśmy "eksperyment" z całowaniem. Z czasem całowaliśmy się też po szyi, przy czym widziałam, że jego w jakiś sposób to rozpala i nie spodobało mi się to (bałam się, że się będzie nakręcał i będzie chodził bardziej niezaspokojny potem), więc niedawno to też ograniczyliśmy.
Od niedawna wszystko wisi na włosku, on powiedział, że to wzrosło, w skali do 10 na 7/8 i że skoro ograniczyłam dodatkowo te inne rzeczy typu całowanie to on nie wie czy da sobie radę i nie zerwie ze mną. Ciągle ode mnie wymaga, żebyśmy robili coś więcej niż przytulanie i sprawdzili, może to mu jakoś jeszcze wystarczy.
Zrobił się mniej czuły, wpływa to też na inne aspekty w naszym związku, kłócimy się ciągle, nawet ostatnio w klubie, gdzie chciałam, żebyśmy się rozerwali i zapomnieli o wszystkim - on to sprowokował. Czuję ciągły nacisk i na mnie i podświadome pretensje, że to wszystko tak naprawdę moja wina. Ciągle też słyszę, że "to czego on chce to normalne, że niemal niczym nasz związek nie różni się od koleżeństwa". W obliczu tego, że od początku wiedział o wszystkim, a po prostu miał jeszcze jakąś nadzieję (bo zapytany sam przyznał, że liczył, że mi się odmieni i będziemy ten seks uprawiać), wydaje mi się to wobec mnie trochę nie fair. Co o tym myślicie?
Problem jest też taki, że ja naprawdę na pocałunki w tej chwili nie mam żadnej ochoty.
Nie wiem teraz, co mam zrobić. Szczerze Wam powiem, że od początku nie wierzyłam w to wszystko, w tą jego miłość potrafiącą znieść wszystko. On żył chwilą, był chwilowo mocno zauroczony i nie myślał racjonalnie. Nie myliłam się, a minęło przecież ledwo 7 miesięcy.
Ja miałam wątpliwości, pytałam go, czy podoła, że w przyszłości może się coś zmienić, ale on upierał się przy swoim.
Jedyny aspekt cielesności, jaki był w naszym związku, to było przytulanie się (często to były "kilkugodzinne"sesje, co mnie czasem denerwowało, ale uznałam, że trzeba iść na jakiś kompromis, a jemu na początku jakoś to lekko "rekompensowało" brak seksu), potem spróbowaliśmy również całowania (z którego nigdy nie czułam żadnej przyjemności) - ale potem z braku sukcesów zakończyliśmy "eksperyment" z całowaniem. Z czasem całowaliśmy się też po szyi, przy czym widziałam, że jego w jakiś sposób to rozpala i nie spodobało mi się to (bałam się, że się będzie nakręcał i będzie chodził bardziej niezaspokojny potem), więc niedawno to też ograniczyliśmy.
Od niedawna wszystko wisi na włosku, on powiedział, że to wzrosło, w skali do 10 na 7/8 i że skoro ograniczyłam dodatkowo te inne rzeczy typu całowanie to on nie wie czy da sobie radę i nie zerwie ze mną. Ciągle ode mnie wymaga, żebyśmy robili coś więcej niż przytulanie i sprawdzili, może to mu jakoś jeszcze wystarczy.
Zrobił się mniej czuły, wpływa to też na inne aspekty w naszym związku, kłócimy się ciągle, nawet ostatnio w klubie, gdzie chciałam, żebyśmy się rozerwali i zapomnieli o wszystkim - on to sprowokował. Czuję ciągły nacisk i na mnie i podświadome pretensje, że to wszystko tak naprawdę moja wina. Ciągle też słyszę, że "to czego on chce to normalne, że niemal niczym nasz związek nie różni się od koleżeństwa". W obliczu tego, że od początku wiedział o wszystkim, a po prostu miał jeszcze jakąś nadzieję (bo zapytany sam przyznał, że liczył, że mi się odmieni i będziemy ten seks uprawiać), wydaje mi się to wobec mnie trochę nie fair. Co o tym myślicie?
Problem jest też taki, że ja naprawdę na pocałunki w tej chwili nie mam żadnej ochoty.
Nie wiem teraz, co mam zrobić. Szczerze Wam powiem, że od początku nie wierzyłam w to wszystko, w tą jego miłość potrafiącą znieść wszystko. On żył chwilą, był chwilowo mocno zauroczony i nie myślał racjonalnie. Nie myliłam się, a minęło przecież ledwo 7 miesięcy.
Re: Zaczyna się psuć w związku
Z tego co piszesz obstawiam, że z czasem będzie coraz gorzej tzn. relacja nie będzie się układać, pojawi się przez to stres i więcej nieprzyjemnych emocji. Jest to niewątpliwie przykre, ale takie różnice w bliskim związku ciężko pogodzić. Minął czas euforii, który twój chłopak przeżywał na początku zakochania i przyszła codzienność, napisałaś też, że myślał, że jednak z czasem przekonasz się do seksu, więc prawdopodobnie przeżył związane z tym rozczarowanie. Jeśli wam zależy na związku, to możesz wybrać się do seksuologa i spróbować zażyć środki na zwiększenie libido. Jednak moim zdaniem, niestety najsensowniejszym wyjściem jest rozstanie i to jak najszybsze, żeby uniknąć trwania w takiej stresującej sytuacji.
Re: Zaczyna się psuć w związku
On był BARDZO zakochany, a Ty prawdopodobnie nie. To WIELE daje do myślenia...
Re: Zaczyna się psuć w związku
Obrzydliwie okłamał Cię!natlini pisze:Zaakceptował to, był BARDZO zakochany i powiedział, że liczę się dla niego ja, na mnie mu zależy, a nie na seksie. Że on podejmuje w pełni świadomą decyzję i to się nie zmieni.
Od kłamców najlepiej trzymać się z daleka. Im szybciej się z nim pożegnasz, tym lepiej dla Ciebie.
- Małgorzata95
- ciAStoholik
- Posty: 337
- Rejestracja: 6 cze 2017, 19:42
- Lokalizacja: Niewielka miejscowość 15 km od Poznania
Re: Zaczyna się psuć w związku
Chyba jedynym dobrym rozwiązaniem jest rozstanie (niestety).
Zanim potępisz człowieka za jego inność,
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
zdefiniuj wpierw, czym jest normalność i pokaż,
jak sam zgodnie z nią żyjesz.
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Zaczyna się psuć w związku
To było do przewidzenia, że po jakimś czasie zacznie go cisnąć, w końcu to osoba seksualna. Poza tym Ty byłaś uczciwa - powiedziałaś mu jak wygląda sprawa, a to, że on sobie robił nadzieję, że w cudowny sposób staniesz się seksualna to już jego problem. Wiedział o wszystkim, więc pretensje niech ma sam do siebie. Jak to się mówi: "widziały gały co brały". W związku ważne są kompromisy, bez nich niestety jest ciężko, a skoro nie umiecie się dogadać to chyba nie ma czego szukać w tej relacji.natlini pisze: Co o tym myślicie?
Re: Zaczyna się psuć w związku
Żeby nie dać ci pesymistycznej rady poprostu napiszę że chodzisz z tykającą bombą jednakże u facetów libido z wiekiem maleje także z czasem może mu mniej na pieszczotach zależeć. Ale jednak rozważ związek z nim bo albo dasz mu to czego nie chcesz albo będzie go to męczyć co bedzie jeszcze bardziej pogarszac wasze stosunki. Z reguły jeśli chodzi o seks i takie tam to panuje zasada ze dasz palec a bedzie chcial wziąść rękę u seksualnych osób nie ma problemu z reguły ale u asow niestety jest to ograniczanie dlatego as powinien być z asem
Re: Zaczyna się psuć w związku
też uważam, że nie ma co szukać w tej znajomości.
-
- przedszkolASek
- Posty: 5
- Rejestracja: 19 wrz 2017, 11:52
- Lokalizacja: Bulgaria
- Kontakt:
Zaczyna sie psuc w zwiazku
Obawiam sie, ze moj chlopak ma inna. Zaczyna pozniej wracac do domu, ukradkiem pisze smsy, odsuwa sie ode mnie. Z kazdym tygodniem, miesiacem spedzamy coraz mniej czasu ze soba. Powiedzcie czy wedlug was, moze to byc zdrada?
Re: Zaczyna się psuć w związku
Na moje gość ma inną z którą pisze i z którą się umawia, pewnie jest seksualna i daje mu to czego Ty mu nie dajesz.
Seek not the paths of the ancients; Seek that which the ancients sought