Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
neva
ASiołek
Posty: 50
Rejestracja: 4 paź 2018, 16:39

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: neva »

SleepyGirl pisze: 9 paź 2018, 17:19 Seksu się nie brzydzę, dotyku też nie.
Tu się różnimy, w moim przypadku seks odpada.
Nightfall

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Nightfall »

Problem w tym, że wyobrażenia bywają mylne. Po co pesymistycznie zakładać co będzie ? Trzeba spróbować zamiast teoretyzować co by było gdyby..
Tylko, że ona w tym przypadku myślała realistycznie. Po co as który nie chce seksu ma pchać się w związek z osobą, która ma ewidentnie duże potrzeby seksualne? Chyba tylko po to, żeby zrobić sobie krzywdę. Owszem można w takich związkach wypracować kompromisy, ale nie zawsze jest to możliwe :)
Awatar użytkownika
SleepyGirl
gimnASjalista
Posty: 18
Rejestracja: 5 paź 2018, 19:29

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: SleepyGirl »

Nie zawsze, ale jest i niekoniecznie musi to prowadzić do krzywdy :)
Skarpetka
starszASek
Posty: 40
Rejestracja: 20 paź 2018, 10:29

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Skarpetka »

Ja odmowilam... 3 krotnie , bez podania przyczyny. " Przyjaznimy sie" , oboje w sumie we friendzonie... nie mam zamiaru testowac naszej miłości i tego kto 1 ulegnie. A mam wrazenie ze ktos musi ulec by to mialo sens. Ehhh... ciekawe jak wygladaloby moje zyxie gdybym byla hetero :?:
Ostatnio zmieniony 23 paź 2018, 22:24 przez Skarpetka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
BardzoLittle
mASełko
Posty: 135
Rejestracja: 3 paź 2017, 23:01

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: BardzoLittle »

Myślę że na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi, bo każda sytuacja jest inna. Wszystko zależy od tego jaka jest ta druga osoba. Jeśli kogoś kochamy, czas fajnie nam się razem kręci, to uważam że warto nawet się "poświęcić". :)
Mówią "Szukajcie aż znajdziecie", także szukam takiej, która lubi się przytulać. :)
zewsząd i znikąd
pASibrzuch
Posty: 246
Rejestracja: 30 lip 2014, 11:07

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: zewsząd i znikąd »

Nightfall pisze: 13 paź 2018, 10:01 Tylko, że ona w tym przypadku myślała realistycznie. Po co as który nie chce seksu ma pchać się w związek z osobą, która ma ewidentnie duże potrzeby seksualne? Chyba tylko po to, żeby zrobić sobie krzywdę. Owszem można w takich związkach wypracować kompromisy, ale nie zawsze jest to możliwe :)
Ja powiem tak: przede wszystkim jestem przeciwna traktowaniu "kompromisu seksualnego" jako stanu domyślnego.
Niektórym osobom aseksualnym seks nie przeszkadza. I w porządku, jeżeli mimo braku czynnego pociągu seksualnego są gotowe na taki kompromis na rzecz partnera, to dlaczego to potępiać? Ale nie można sugerować, że każda para powinna tak zrobić. Dla niektórych to będzie całkiem sprawnie działające rozwiązanie, a dla niektórych okaże się nieosiągalne.
Tak na marginesie: nie uważam osób aseksualnych za odrębną grupę w tym sensie, że nie uznaję żadnej sztywnej granicy. Między stuprocentową aseksualnością a stuprocentową alloseksualnością jest mnóstwo odcieni pośrednich. Nie tylko jakaś demiseksualność, "szara aseksualność", tylko po prostu mnóstwo różnych postaw, niepowtarzalne jednostkowe osobowości z nietożsamym z dowolną inną osobą stosunkiem do seksu, kompromisu, związków i wielu innych rzeczy. Nie tylko stopień odczuwania pociągu seksualnego (od zerowego poprzez "bardzo rzadko" itd.) tworzy tę gradację, ale także takie sprawy jak stosunek do seksu - od gotowości do kompromisu po głęboki wstręt do seksu. Nie ma dwóch jednakowych sytuacji.
Właśnie dlatego, że postrzegam seksualność jako kontinuum, jestem przeciwna tworzeniu wszelkich podwójnych standardów. Bardzo charakterystyczny podwójny standard widać np. w podejściu terapeutów do tzw. zaburzeń pociągu seksualnego: stwarza się jedną miarę dla osób aseksualnych (czy ściślej: osób, które zetknęły się z pojęciem aseksualności i określają się jako aseksualne), którym łaskawie pozwala się umknąć przed taką diagnozą, i drugą miarę dla całej reszty, u której już brak pociągu seksualnego uznaje się za patologię. Jestem czemuś takiemu stanowczo przeciwna, jestem za bardziej radykalnym zakwestionowaniem pojęcia normy seksualnej i uznaniem, że każda osoba ma prawo nie pragnąć seksu, a psychoterapeuci mają prawo się do tego mieszać wyłącznie na prośbę takiej osoby.
Zauważyłam niedawno tworzenie podobnego podwójnego standardu w stosunku do "kompromisu seksualnego": uznawanie go za normę... chyba, że ktoś jednak odczuwa zdecydowany, czynny dyskomfort w stosunku do ewentualności osobistego uprawiania seksu. (Tym, którzy sądzą, że "Prawdziwym Aseksualistom Seks Powinien Być Obojętny", przypominam, że osoby z różnym stopniem czynnej niechęci do seksu to ok. 60% społeczności aseksualnej.) I tu także uważam, że taki podwójny standard jest szkodliwy, i to właśnie wobec grupy, którą teoretycznie ma chronić. To nie działa tak, że as z awersją seksualną odetchnie z ulgą: uff, to mnie nie dotyczy! Nie, to może właśnie wywierać na niągo silną presję. Co bardziej skłonna do wątpienia w siebie osoba może raczej myśleć tak: "inne osoby aseksualne jakoś sobie radzą z kompromisem - czy jestem samolubna_y przez to, że nie jestem w stanie się na to zgodzić?".
Po cichu przyznam, że jest mi w jakiś sposób przykro, smutno, kiedy widzę, jak wiele osób aseksualnych jednak decyduje się na uprawianie seksu, którego nie pragną. Właśnie dlatego, że sama odczuwam silną awersję do seksu i nagości - dla mnie jakikolwiek seks z moim udziałem byłby niechciany, więc odruchowo postrzegam pożycie aseksualne osób aseksualnych jako walkę z sobą samym, a nie jako przełamywanie zwykłego znudzenia.

A jednocześnie mimo wszystko trzeba pamiętać, że "Więc umawiaj się tylko z innymi asami!" to nie jest realistyczna rada - ona faktycznie może oznaczać znikome szanse na związek. Więc trudno mi nie rozumieć osób aseksualnych, które jednak pakują się w związki z nie-asami. Kwestia tego, jak rozwiązać problem rozbieżnych potrzeb, zawsze będzie więc istniała i trzeba szukać sposobów na rozwiązanie problemu tak, by nie skłaniać nikogo do uprawiania niechcianego seksu. Osoba gotowa na seks mimo braku czynnego pożądania sama na to wpadnie, naprawdę. Uważam, że w naszej współczesnej kulturze jest tyle seksu, że w zasadzie NIKT nie potrzebuje jeszcze zachęty do jego praktykowania.
Nightfall

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Nightfall »

Po cichu przyznam, że jest mi w jakiś sposób przykro, smutno, kiedy widzę, jak wiele osób aseksualnych jednak decyduje się na uprawianie seksu, którego nie pragną
Nie wiem czy dobrze zrozumiałaś mój wpis. W słowie "kompromis" miałam na myśli bardzo różne rozwiązania, nie chodziło mi tylko o taką sytuację, w której as zgadza się na określone czynności seksualne, ale też na przykład o taką, w której osoba seksualna zgadza się realizować swój popęd w inny sposób. Każda sytuacja jest trochę inna - indywidualna. W przypadku, do którego odnosił się mój komentarz, raczej trudno byłoby wypracować jakiś kompromis. Ale to tylko moje zdanie :D
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Keri »

Saber pisze: 30 wrz 2018, 06:06
Tendencyjne głupoty piszesz :)
Rozumiem, że nie chcesz być w związku bo sobie tego nie wyobrażasz, ale to nie jest formą dyskwalifikującą jakikolwiek związek tego rodzaju. Serio uważasz, że jeśli zwiążesz się z kobieta seksualną to ona co wieczór będzie Ci zdejmowała gacie na coś licząc ? Zdajesz sobie sprawę, jak różne libido mają kobiety ? Oczywiście, że niektóre kobiety z łóżka by Cię nie wypuszczały, ale są i takie, którym seks do życia naprawdę nie jest potrzebny, mimo tego że odczuwają pociąg seksualny . Seks traktują tak samo jak kawałek ciastka - fajnie smakuje, ale jeśli go nie będzie to nie będę płakała z tego powodu. Uwierz mi, że jeśli jesteś fajnym facetem to kobieta odpuściłaby to "ciastko" byle by Ciebie mieć przy Tobie i wcale się przy tym nie krzywdziła brakiem seksu.

Podobnie z facetami, ale oczywiście na swoją obronę łatwiej napisać, że facet zapinałby wszystko i wszystkich, gdyby tylko miał taką okazję. Ciekawe spostrzeżenie ze strony faceta, który nie może tego stwierdzić ze swojego przykładu. To tak jakby twierdzić, że wszyscy , którzy mają tatuaże to kryminaliści, a wszyscy z blond włosami są idiotami. Uwierz mi, że facet wcale nie musi "wybuchnąć" jeśli tego nie chce. Zbyt dużo amerykańskich filmów oglądasz.
I tu się mylisz. Ja ogólnie żadnego związku. Same romantyczne rzeczy między parami mnie odrzucają i brak potrzeb. Obserwowałem tą Askę, że nawet pretensje o brak czułości był, całowanie itd. Kto za dużo filmów ogląda? Bo ja w przeciwieństwie do ciebie żyję rozsądkiem i mam świadomość potrzeb u innych i tego co chcą jeśli chodzi o związek, zamiast snuć wizję, że As i nieas sie uda. To jest dopiero IDEALIZOWANIE.Tak tylko może wyjść AS i NieAs w filmie amerykańskim :lol: Jest to mały promil, niż procent udanych związków. skoro ludzie z potrzebami mają nieudane związki, a biorąc jeszcze brak kontra potrzebę :lol: Wow... Szukać ze świecą takich relacji 8)

Serio zrezygnuje facet z seksu? Widzę u facetów ciągłe myślenie w okół tego tematu, dlatego wolę towarzystwo kobiet. Również widzę u siebie libido, które czasami się odzywa. Jeśli sądzisz, że się uda to gratki, ale moim zdaniem trzeba by było się wykastrować, by przestać chcieć :lol: głupoty piszesz, że się uda 8) Idealizujesz miłość. Dla mnie to romantyczna bujda zakrapiana popędem :lol:

Zwróć uwagę, że aromantyczni występują tylko wśród aseksów, nigdy u seksualnych. A jeśli to maja zaburzenia 8) Każdy seksualny chce związków, zbliżeń, czułości, kontaktu fizycznego, zaangażowania jak to w związku romantycznym. Wszystko dobrze gdy aseks chce romantycznego związków i lubi takie rzeczy, ale połowa tutejszych Asów romantycznych ma bardziej zaburzenia seksualne i blokady wobec seksu :P
Awatar użytkownika
króliczka
łASuch
Posty: 190
Rejestracja: 20 maja 2017, 21:11

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: króliczka »

Keri pisze: 29 lis 2018, 10:20Serio zrezygnuje facet z seksu? Widzę u facetów ciągłe myślenie w okół tego tematu, dlatego wolę towarzystwo kobiet.
W przypadku mężczyzn istnieje większe przyzwolenie na bezpośrednie rozmowy dotyczące tej sfery życia, ale czy faktycznie potrzeba sama w sobie jest większa?

Użytkownik ozjasz pisał na poprzedniej stronie że 3/4 jego kumpli nie zainicjowało rozmowy o seksie (rozpoczęciu uprawiania go) w związku, a - jak się domyślam - chodziło o seksualnych.

Keri pisze: 29 lis 2018, 10:20Jeśli sądzisz, że się uda to gratki, ale moim zdaniem trzeba by było się wykastrować, by przestać chcieć :lol:
U niektórych to chcenie jest naprawdę słabe pomimo tego że nie są aseksualni. Można "potrzebować" seksu z drugim człowiekiem tak jak np. ja potrzebuję pływania, albo wiśni, czyli - są: w porządku, nie ma: też w porządku (i nawet nie zamierzam się o te dobra jakoś szczególnie starać). Inna sprawa - człowiek na ogół posiada rękę której może użyć oraz dostęp do pornografii. Jeszcze inna: samo chcenie seksualne jest tylko chceniem, nie różniącym się niczym od innych chceń które pojawiają się w człowieku dość często.


Keri pisze: 29 lis 2018, 10:20Zwróć uwagę, że aromantyczni występują tylko wśród aseksów, nigdy u seksualnych.
Wśród seksualnych aromantyczność też występuje, ale ludzie którzy tak mają zazwyczaj nie wiedzą że istnieje na to nazwa, więc rzadko można usłyszeć to określenie z ich ust.

Keri pisze: 29 lis 2018, 10:20Każdy seksualny chce związków, zbliżeń, czułości, kontaktu fizycznego, zaangażowania jak to w związku romantycznym.
Zdecydowanie nie każdy, ale chyba słowo "większość" (nie wiem jednak czy bardziej w stronę 60% czy 90%) jest bliskie prawdy, więc nie jest tak źle jak myślisz, ale też nie jest ekstra.
Jako przykład jednej z osób które nie wymagają seksu w związku, a są seksualne mogę podać siebie i chłopaka w którym byłam zakochana z wzajemnością, a np. osób seksualnych które nie wymagają zaangażowania emocjonalnego swojego kolegę oraz jednego z braci. No i jeśli chodzi o tego brata, to on właściwie jakiejkolwiek relacji też nie pragnie, nigdy w żadnej raczej nie był, a jest w wieku w którym ludzie mają już na ogół kilkuletnie dzieci, więc nie sądzę żeby mu się odmieniło. Na seks jest otwarty, ale nie ma parcia.

Moim zdaniem potrzeba uprawiania seksu choć naturalna jest kulturowo wyolbrzymiona. Gdyby ludzie wskakiwali ze sobą do łóżka tylko wtedy gdy odczuwają autentyczną potrzebę, to wyszłoby pewnie o kilka razy mniej niż to robią. Dlaczego jednak robią to tak często*? - wydaje mi się że przez to że wmawia im się (wypowiedzi seksuologów, artykuły na stronach internetowych, gazety, otoczenie powtarzające bezrefleksyjnie) że trzeba to robić tak często, bo w przeciwnym wypadku związek się rozpadnie, że nierobienie tego źle wpływa na zdrowie etc. Dochodzi do tego jeszcze wyśmiewanie późniejszego prawictwa/dziewictwa, a także osób nieaktywnych seksualnie, nachalne namawianie na dziewczynę/chłopaka (bo jak można w tym wieku nigdy jej/go nie mieć), oraz udowadnianie sobie poprzez seks że jest się osobą atrakcyjną dla płci przeciwnej - może wydać się to zaskoczeniem, ale wiele osób m.in. dlatego to robi.
Z moich obserwacji wynika że generalnie ludzie rzadko uprawiają seks z czysto seksualnych pobudek.
Sądzę, że podobnie ma się sprawa z kształtem jaki przyjmują relacje romantyczne. Same uczucia romantyczne mają swoje źródło w człowieku - to prawda, ale już to że człowiek współczesny oczekuje będąc w związku z osobą płci przeciwnej pocałunków, trzymania za ręce na spacerze, kolacji przy świecach czy chodzenia do kina jest już w dużej mierze kwestią miejsca i czasu w których żyje. Nie zawsze i nie wszędzie to robiono. Nie wiem czy każdy zdaje sobię z tego sprawę, ale ludziom z pewnych rejonów świata gdy dowiedzieli się że inni ludzie "gdzieś tam daleko" robią to co nazywamy całowaniem się, to byli w szoku i zniesmaczeni.


* ponoć średnio raz na tydzień (chyba chodziło tylko o tych, którzy są w związku, ale nie mam pewności).
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Azshara »

Cztery miesiące temu byłam przekonana, że nigdy nie dam się wplątać w takie relacje, ale to wszystko przyszło tak szybko, że sama nie mam pojęcia, jak znalazłam się w takiej sytuacji. Dość typowy scenariusz, wpadłam w oko mężczyźnie, który uparł się, że nie odpuści. Od samego początku jasno dałam do zrozumienia, że związki mnie nie interesują, a już na pewno nie z kimś, kto nie jest aseksualny. Któregoś wieczoru nawet dokładnie wyjaśniłam, jak to wszystko u mnie wygląda, że biały i przyjacielski związek nie jest spełnieniem marzeń dla wielu osób, ale odpowiedź zawsze była taka sama. Da radę i mógłby nawet spać na kanapie, aby tylko być ze mną i mieć mnie dla siebie. Nie wierzyłam, tym bardziej że chłopak od bardzo dawna z nikim nie był, więc bardzo podręcznikowy przypadek, który myśli, że da radę, bo od lat jest samotny, tak że nie zrobi mu to różnicy. Na szczęście dość szybko wyszło, że jednym uchem wpuszczał, drugim wypuszczał, a i tak wiedział swoje, bo potrafił wyjechać z takimi propozycjami, że miałam wrażenie, jakbym nigdy mu niczego nie tłumaczyła i ukrywała przed nim swoją aseksualność. Pokrótce wprost mi dał do zrozumienia, że w jego wizji z czasem sama miałabym ochotę coś zainicjować, na co by czekał, ale ostatecznie nigdy do niczego nie zmuszał i nie wywierał presji. Nawet nie mam mu tego za złe i w pewnym stopniu go rozumiem, ale nie da się ukryć, że poczułam się trochę rozczarowana. Nie chodzi o to, że na coś liczyłam, bo od samego początku wiedziałam, że tak się skończy, ale utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, aby nigdy w życiu nawet o czymś takim nie pomyśleć. Bardzo pozytywnie zaskakują mnie białe związki pomiędzy asem i allo, jak i sam as, który postanowił zaryzykować i spróbować, jednak wiem, że sama nigdy do czegoś takiego nie dopuszczę, nieważne jak bardzo dana osoba upierałaby się przy swoim i zapewniała, że taki związek nie stanowi dla niej problemu.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: panna_x »

zewsząd i znikąd pisze: 24 paź 2018, 23:39
Nightfall pisze: 13 paź 2018, 10:01 Tylko, że ona w tym przypadku myślała realistycznie. Po co as który nie chce seksu ma pchać się w związek z osobą, która ma ewidentnie duże potrzeby seksualne? Chyba tylko po to, żeby zrobić sobie krzywdę. Owszem można w takich związkach wypracować kompromisy, ale nie zawsze jest to możliwe :)
Ja powiem tak: przede wszystkim jestem przeciwna traktowaniu "kompromisu seksualnego" jako stanu domyślnego.
Niektórym osobom aseksualnym seks nie przeszkadza. I w porządku, jeżeli mimo braku czynnego pociągu seksualnego są gotowe na taki kompromis na rzecz partnera, to dlaczego to potępiać? Ale nie można sugerować, że każda para powinna tak zrobić. Dla niektórych to będzie całkiem sprawnie działające rozwiązanie, a dla niektórych okaże się nieosiągalne.
Tak na marginesie: nie uważam osób aseksualnych za odrębną grupę w tym sensie, że nie uznaję żadnej sztywnej granicy. Między stuprocentową aseksualnością a stuprocentową alloseksualnością jest mnóstwo odcieni pośrednich. Nie tylko jakaś demiseksualność, "szara aseksualność", tylko po prostu mnóstwo różnych postaw, niepowtarzalne jednostkowe osobowości z nietożsamym z dowolną inną osobą stosunkiem do seksu, kompromisu, związków i wielu innych rzeczy. Nie tylko stopień odczuwania pociągu seksualnego (od zerowego poprzez "bardzo rzadko" itd.) tworzy tę gradację, ale także takie sprawy jak stosunek do seksu - od gotowości do kompromisu po głęboki wstręt do seksu. Nie ma dwóch jednakowych sytuacji.
Właśnie dlatego, że postrzegam seksualność jako kontinuum, jestem przeciwna tworzeniu wszelkich podwójnych standardów. Bardzo charakterystyczny podwójny standard widać np. w podejściu terapeutów do tzw. zaburzeń pociągu seksualnego: stwarza się jedną miarę dla osób aseksualnych (czy ściślej: osób, które zetknęły się z pojęciem aseksualności i określają się jako aseksualne), którym łaskawie pozwala się umknąć przed taką diagnozą, i drugą miarę dla całej reszty, u której już brak pociągu seksualnego uznaje się za patologię. Jestem czemuś takiemu stanowczo przeciwna, jestem za bardziej radykalnym zakwestionowaniem pojęcia normy seksualnej i uznaniem, że każda osoba ma prawo nie pragnąć seksu, a psychoterapeuci mają prawo się do tego mieszać wyłącznie na prośbę takiej osoby.
Zauważyłam niedawno tworzenie podobnego podwójnego standardu w stosunku do "kompromisu seksualnego": uznawanie go za normę... chyba, że ktoś jednak odczuwa zdecydowany, czynny dyskomfort w stosunku do ewentualności osobistego uprawiania seksu. (Tym, którzy sądzą, że "Prawdziwym Aseksualistom Seks Powinien Być Obojętny", przypominam, że osoby z różnym stopniem czynnej niechęci do seksu to ok. 60% społeczności aseksualnej.) I tu także uważam, że taki podwójny standard jest szkodliwy, i to właśnie wobec grupy, którą teoretycznie ma chronić. To nie działa tak, że as z awersją seksualną odetchnie z ulgą: uff, to mnie nie dotyczy! Nie, to może właśnie wywierać na niągo silną presję. Co bardziej skłonna do wątpienia w siebie osoba może raczej myśleć tak: "inne osoby aseksualne jakoś sobie radzą z kompromisem - czy jestem samolubna_y przez to, że nie jestem w stanie się na to zgodzić?".
Po cichu przyznam, że jest mi w jakiś sposób przykro, smutno, kiedy widzę, jak wiele osób aseksualnych jednak decyduje się na uprawianie seksu, którego nie pragną. Właśnie dlatego, że sama odczuwam silną awersję do seksu i nagości - dla mnie jakikolwiek seks z moim udziałem byłby niechciany, więc odruchowo postrzegam pożycie aseksualne osób aseksualnych jako walkę z sobą samym, a nie jako przełamywanie zwykłego znudzenia.

A jednocześnie mimo wszystko trzeba pamiętać, że "Więc umawiaj się tylko z innymi asami!" to nie jest realistyczna rada - ona faktycznie może oznaczać znikome szanse na związek. Więc trudno mi nie rozumieć osób aseksualnych, które jednak pakują się w związki z nie-asami. Kwestia tego, jak rozwiązać problem rozbieżnych potrzeb, zawsze będzie więc istniała i trzeba szukać sposobów na rozwiązanie problemu tak, by nie skłaniać nikogo do uprawiania niechcianego seksu. Osoba gotowa na seks mimo braku czynnego pożądania sama na to wpadnie, naprawdę. Uważam, że w naszej współczesnej kulturze jest tyle seksu, że w zasadzie NIKT nie potrzebuje jeszcze zachęty do jego praktykowania.
Zgadzam się, myślę dokładnie to samo.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: panna_x »

Azshara pisze: 19 lut 2019, 18:37 Cztery miesiące temu byłam przekonana, że nigdy nie dam się wplątać w takie relacje, ale to wszystko przyszło tak szybko, że sama nie mam pojęcia, jak znalazłam się w takiej sytuacji. Dość typowy scenariusz, wpadłam w oko mężczyźnie, który uparł się, że nie odpuści. Od samego początku jasno dałam do zrozumienia, że związki mnie nie interesują, a już na pewno nie z kimś, kto nie jest aseksualny. Któregoś wieczoru nawet dokładnie wyjaśniłam, jak to wszystko u mnie wygląda, że biały i przyjacielski związek nie jest spełnieniem marzeń dla wielu osób, ale odpowiedź zawsze była taka sama. Da radę i mógłby nawet spać na kanapie, aby tylko być ze mną i mieć mnie dla siebie. Nie wierzyłam, tym bardziej że chłopak od bardzo dawna z nikim nie był, więc bardzo podręcznikowy przypadek, który myśli, że da radę, bo od lat jest samotny, tak że nie zrobi mu to różnicy. Na szczęście dość szybko wyszło, że jednym uchem wpuszczał, drugim wypuszczał, a i tak wiedział swoje, bo potrafił wyjechać z takimi propozycjami, że miałam wrażenie, jakbym nigdy mu niczego nie tłumaczyła i ukrywała przed nim swoją aseksualność. Pokrótce wprost mi dał do zrozumienia, że w jego wizji z czasem sama miałabym ochotę coś zainicjować, na co by czekał, ale ostatecznie nigdy do niczego nie zmuszał i nie wywierał presji. Nawet nie mam mu tego za złe i w pewnym stopniu go rozumiem, ale nie da się ukryć, że poczułam się trochę rozczarowana. Nie chodzi o to, że na coś liczyłam, bo od samego początku wiedziałam, że tak się skończy, ale utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, aby nigdy w życiu nawet o czymś takim nie pomyśleć. Bardzo pozytywnie zaskakują mnie białe związki pomiędzy asem i allo, jak i sam as, który postanowił zaryzykować i spróbować, jednak wiem, że sama nigdy do czegoś takiego nie dopuszczę, nieważne jak bardzo dana osoba upierałaby się przy swoim i zapewniała, że taki związek nie stanowi dla niej problemu.
Szkoda, że tak wyszło. :(
Plamka45
gimnASjalista
Posty: 11
Rejestracja: 12 lut 2018, 14:20

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: Plamka45 »

Wiele Seksualnych osób nie do końca przyjmuje informację że jesteśmy Asami i że ni jest nam seks potrzebny .Cześć łudzi się że oni to zmienią i z czasem się rozczarowują i kończy się piękna bajka .Cześć z nas idzie na kompromis wbrew sobie ale to też po jakimś czasie kończy się.Najlepszy układ moim zdaniem to as plus as lub as i np ktoś z zaburzeniami niskim libido itp .
Awatar użytkownika
BardzoLittle
mASełko
Posty: 135
Rejestracja: 3 paź 2017, 23:01

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: BardzoLittle »

Powiem tak. Jeśli kogoś lubimy i dobrze nam razem, to takie rzeczy jak seksualność nie powinny mieć znaczenia.
Mówią "Szukajcie aż znajdziecie", także szukam takiej, która lubi się przytulać. :)
LASeczka
gimnASjalista
Posty: 16
Rejestracja: 5 sty 2018, 15:47

Re: Czy warto zaryzykować związek z osobą seksualną??

Post autor: LASeczka »

Zgadzam się z przedmówcą
ODPOWIEDZ