Umówiłam się w końcu :)
Umówiłam się w końcu :)
Słuchajcie, muszę to tutaj umieścić! Zebrałam się na odwagę i... zadzwoniłam do pani psycholog. Ta wizyta jest dla mnie koniecznością, nie mogłam dłużej zwlekać. Dam Wam znać, co i jak. Wizyta będzie już jutro . Trzymajcie za mnie kciuki, jeśli mogę prosić.
Zaczęłam od psychologa, bo pomyślałam sobie, że tak doświadczona osoba w razie potrzeby skieruje mnie albo do psychiatry albo do lekarza innej specjalności, jeśli uzna to za konieczne.
Umieram z nerwów, ale z drugiej strony jestem szczęśliwa.
Zaczęłam od psychologa, bo pomyślałam sobie, że tak doświadczona osoba w razie potrzeby skieruje mnie albo do psychiatry albo do lekarza innej specjalności, jeśli uzna to za konieczne.
Umieram z nerwów, ale z drugiej strony jestem szczęśliwa.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Ta kobieta bardzo pomogła mojej siostrze. Jest osobą kompetentną, moja siostra była bardzo zadowolona. Wiesz, widząc, co się ze mną dzieje, musiałam w końcu poszukać gdzieś pomocy. Jestem w sytuacji podbramkowej. Jestem w stanie łykać psychotropy, jeśli pani psycholog odeśle mnie do psychiatry. Zresztą, liczę na to, że ta kobieta otworzy mi oczy, a ja ujrzę coś, czego może dotychczas sama nie potrafiłam dojrzeć.rad77 pisze:Ja nie ufam psychologom.
Bądź czujna, oni lubią cwaniakować.
Mają taką metodę; Psycholog raz pyskuje a raz chwali po to żeby skołować i wyciągnąć informacje których nie chcesz ujawnić.
Wątpię aby ta wizyta Ci pomogła w czymkolwiek no ale zobaczymy.
Dam znać, Koni, obiecuję
Dzięki wszystkim, którzy mi dobrze życzą, fajnie, że Was tutaj mam!
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
Dobry psycholog jest w stanie dać glównie wsparcie za pomocą słowa.Na pewno wysłucha,a i poustawiać odpowiednio może. Skoro ta kobieta ma dobrą opinię to pewnie,że warto spróbować ale na pewno nie doradzać czujność,czy z góry spisywać taką wizytę na fiasko.rad77 pisze:Ja nie ufam psychologom.
Bądź czujna, oni lubią cwaniakować.
Mają taką metodę; Psycholog raz pyskuje a raz chwali po to żeby skołować i wyciągnąć informacje których nie chcesz ujawnić.
Wątpię aby ta wizyta Ci pomogła w czymkolwiek no ale zobaczymy.
Jestem już po rozmowie. Czas szybko minął, nie zdążyłam o wszystkim opowiedzieć pani psycholog. Mam zdiagnozowaną depresję i wskazanie, by podjąć terapię. Na razie pani psycholog poradziła mi, żebym spróbowała poradzić sobie bez antydepresantów.
Ubolewam jednak, że skupiła się na czymś, co nie jest moim największym problemem, ale zobaczę, jak się wszystko dalej ułoży. Może się nie znam, w końcu to ona jest specjalistą, nie ja. Będę pisała o swoich kolejnych spotkaniach.
Dzięki za wsparcie
Ubolewam jednak, że skupiła się na czymś, co nie jest moim największym problemem, ale zobaczę, jak się wszystko dalej ułoży. Może się nie znam, w końcu to ona jest specjalistą, nie ja. Będę pisała o swoich kolejnych spotkaniach.
Dzięki za wsparcie
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Najważniejsze Camellio,że przełamałaś się i zrobiłaś ten ważny pierwszy krok.Bierność niewątpliwie niczemu dobremu nie służy.Tłumienie,kumulowanie w sobie problemu także nie jest racjonalnym rozwiązaniem.Wierzę,że terapia okaże się wystarczająca i przyniesie pożądane efekty. W końcu efektywność jest najważniejsza. Zyczę Ci tego. Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
dobrze
myślę że dobrze zrobiłaś idąc do psychologa. Kiedyś te wszystkie psychologicze aspekty lekceważyłem. Dziś jestem daleki od tego, bo wiem jakie ma to znaczenie w dochodzeniu i utrzymywaniu zdrowia.
Mysle, iż możesz nie mieć depresji, w ściśle medycznym znaczeniu tego słowa, ze wszystkimi jej osiowymi objawami. Może masz po prostu, żekłbym, przewlekłego "doła", związanego z sytuacją życiową. Tutaj zaś dobre słowo i wsparcie emocjonalne jak najbardziej Ci się przyda. Jak najdalej od tabletek, które uzależniają, głównie psychicznie. Chyba, żę tak jednoznacznie stwierdziłby psychiatra. Gratuluję odwagi, raz że poszłaś, dwa, że tak otwarcie o tym napisałaś. Pozdrawiam
Mysle, iż możesz nie mieć depresji, w ściśle medycznym znaczeniu tego słowa, ze wszystkimi jej osiowymi objawami. Może masz po prostu, żekłbym, przewlekłego "doła", związanego z sytuacją życiową. Tutaj zaś dobre słowo i wsparcie emocjonalne jak najbardziej Ci się przyda. Jak najdalej od tabletek, które uzależniają, głównie psychicznie. Chyba, żę tak jednoznacznie stwierdziłby psychiatra. Gratuluję odwagi, raz że poszłaś, dwa, że tak otwarcie o tym napisałaś. Pozdrawiam