... za niepoczytalnych
"Nigdy nie będzie zgody świata nauki na to, żeby nazywać aseksualizm orientacją, bo nie wiemy, w którą stronę popęd seksualny by się zorientował, gdyby był." - Trochę mindfuck, ale to słowa znanego seksuologa. Jeśli chcielibyśmy, żeby uznali aseksualizm za... cokolwiek, to trzeba by wymyślić na to inne słowo, nie "orientacja".
Z drugiej strony, "Oni powinni mieć to wypisane na czole, a nie tylko uznane za orientację" - to słowa pewnej seksualnej osoby, która była w związku z asem. Więc seksualnym też żyłoby się łatwiej, gdyby taka orientacja jawnie istniała i gdyby każdy mógł spokojnie się tak określać, bez żadnych konsekwencji w stylu, wiadomo, wysyłania na leczenie, itp.
Osobiście oczywiście uważam, że... Przykładowo, w matematyce jest coś takiego jak zbiór pusty i jakoś nikt z naukowców nigdy nie burzył się, że nie powinno się to nazywać zbiorem, mimo że zbiór tworzy "coś", a jak "czegoś" nie ma, to nie ma niczego i nie ma też zbioru
Ale umownie tak to nazywamy. Nie rozumiem dlaczego z orientacją jest taki wielki problem.