Przyjaźń i inne relacje międzyludzkie

Tutaj moderatorzy nie zaglądają. Można śmiecić do woli ;)
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Ooo, chłopaczek - konformista, lubi grać na dwóch frontach. Nie ma co po takim rozpaczać wyrwana_z_kontekstu. Nie był wart Twego splunięcia.
Zemścij się. :diabel: Dowiedz się z jaką dziewczyną chodzi obecnie i gdzie można ją dopaść. Nie bij (dziewczyna niewinna przecie), tylko powiedz jej, że kręcił w pewnym momencie z wami obiema. Ulży Ci, powiesz prawdę. :wink:
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

O Boże. Ode mnie by dostał po pysku. Takiego bezczelnego, szczeniackiego zachowania ze strony niby wrażliwego, "światłego" faceta...eee... chłopaczka dawno nie słyszałam. Pozwól, że się zapytam - ile on ma lat? To jakiś egzaltowany nastolatek - emo czy drugi Werter Goethego?
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Jest starszy czy młodszy od Ciebie? :wink:

Pewnie i poeta z niego zasrany. Jeśli uważa się za oświeconego, to najwyraźniej jest ciemny jak miasto w czasie nalotów bombowych.

Ale musiał mieć to "coś" co Cię do niego przyciągało. Czy wiesz co to było?
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Przykro mi, że zostałaś tak potraktowana przez drugiego człowieka. To naprawdę może boleć, mnie pewnie również by bolało...

Tyle, że ja (aby Cię pocieszyć) nigdy nie byłam obiektem niczyich zabiegań. Nie liczę tu dwóch facetów, którzy chcieli rozrywki na jedną noc z dziewczyną z prowincji, jednego pijanego w sztok z którą żadna nie chciała tańczyć oraz takiego który chciał mieć jedynie słuchaczkę bo uważał się za lepszego człowieka ode mnie. Porażka. Jedyny chłopak, który mi się podobał nie widział mnie (w ten sposób)... Teraz ma dziewczynę/może już żonę i nawet nie rozpoznałby mnie na ulicy.

Pamiętaj tylko te dobre chwile wyrwana_z_kontekstu. Inne wykasuj lub spakuj do folderu "Było, minęło".
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Tak, buraki jakich mało. Miałam pecha, że zostałam otoczona na wejściu takimi "okazami"...

Ja nie jestem nawet kołem zapasowym, tylko taksówką, którą można się przejechać kiedy deszcz pada, a do domu daleko, ale o którą się nie dba i w sumie nie interesuje ich ona. Nawet nie zwracają uwagę na wnętrze taksówki, bo tak im się śpieszy do punktu docelowego. Może być czyste, pachnące i wygodne, ale oni zgaszą papierosa na pluszowym obiciu...
Na koło zapasowe zwraca się uwagę sprawdzając jego jakość, taksówkę nigdy - liczy się tylko to, że na głowę deszcz nie pada. Dlatego kocham deszcz ponieważ jestem wtedy widzialna... Choć przez chwilę.
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Post autor: chochol »

Mam całkiem inne zdanie na ten temat (jak zawsze). Mimo porażek jakie mnie spotkały (z płcią przeciwną związane) zawsze cieszę się tym, iż mogłam obdarzyć kogoś moim "uczuciem", a że chciał więcej (wiadomo czego) niż byłam w stanie dać, to już nie moja wina.

Wyrwana_ z_ kontekstu przykro mi, że spotkało Cię rozczarowanie, nie potrafię pocieszać

Winkie widoczna jesteś zawsze :!:
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Już samo Twoje zainteresowanie jest już (moim zdaniem) pocieszeniem w sytuacji w jakiej znalazła się wyrwana_z_kontekstu. Większość ludzi jest tak cholernie zajęta swoimi sprawami, że nawet nie chce im się wysłuchać drugiej osoby, a jeśli już słuchają to przeważnie z przymusu i obowiązku.

Jeśli jestem zawsze widoczna to dlaczego Ci co tak mnie czasami Bardzo Potrzebują (aby im coś załatwić, gdzieś z nimi pójść bo sami nie trafią) nie widzą mnie na co dzień? Przechodzą obojętnie, zmuszą się co najwyżej na dźwięk mego głosu wymruczeć "Cześć. Bądź - Dzień dobry" i mkną dalej jakby się bali, że mogę zażądać zapłaty za poprzednią przysługę?
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

W końcu znalazła się osoba, która potrafi mnie zrozumieć. Dziękuję wyrwana_z_kontekstu, to chyba jedyny pozytyw dzisiejszego dnia.

Ja też miałam "przyjaciółkę" przez długi okres czasu. Chciałam ją mieć naprawdę, więc przymykałam oczy na to, że traktowała mnie jak rzecz, którą można odłożyć na półkę gdy już niepotrzebna. Potrafiła się bez konkretnego powodu nie odzywać kilka miesięcy, aby później wykręcać się brakiem czasu, chandrą i spotkaniami ze znajomymi. Tak, dobrze przeczytaliście - spotkaniami ze znajomymi. To było okrutne,a ona sobie tego nie uświadamiała. Dla nich miała czas, dla wszystkich miała czas poza mną, a wystarczyło napisać tych kilka słów... To była znajomość głównie korespondencyjna, lecz ja traktowałam ją poważnie... Ona mnie, nie. Dla niej byłam ostatnią deską ratunku, ramieniem na którym można się wypłakać kiedy inni oleją...
Ja też podejrzewałam u sympatycznych wobec mnie osób złe intencje, tyle tylko że ja chciałam się mylić. Za każdym razem mylić, ale jak na ironię - wtedy miałam rację. Zawsze to była pułapka, gorzki zawód.
Libra

Post autor: Libra »

Też miałam taką psiapsiółkę .... ;)
Zapatrzona byłam w nią straszliwie, ale prawda była taka, że traktowała mnie jako zadanio-odrabiacza i podpowiadacza na sprawdzianach(to była "przyjaźń od piaskownicy), albo rozweselacza-pocieszacza gdy pokłóciła się z chłopakiem... jak byłam niepotrzebna, to zapominała o moim istnieniu. Jednocześnie zdarzało się jej być zazdrośnicą, wyłaził z niej "pies ogrodnika"- gładko szło jej izolowanie mnie od potencjalnych koleżanek, bo potem sama nie szukałam kontaktów, żeby Ona nie była na mnie o to zła...

Chwała, że w liceum o coś się śmiertelnie obraziła a ja nie podjęłam wysiłków przepraszających, chwała! :justcuz:


Humor dobry, lecz zmęczony.
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

A ja myślałam, że tylko ja jedna taka frajerka. :wink:
Tylko, że ja ją naprawdę lubiłam, nawet bardzo. Teraz też nie zerwałam całkowicie kontaktów, bo nie chcę ranić niepotrzebnie ludzi, ale coś we mnie pękło. My nie nadajemy na tych samych falach. Ostatnią wiadomość to ja wysłałam, myślałam potem, że to moja wina, że czymś ją obraziłam, ale analizując mail pod wieloma kątami nie znalazłam nic. Chyba pod rentgen jeszcze jego nie włożyłam.
Stanie pewnie na tym, że będzie to kolejna osoba z którą ma znajomość polega na wysyłaniu kartek świątecznych dwa razy do roku. Na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Może jeszcze na jej urodziny. Czemu ja zawszę muszę pamiętać? :dash:

Ja też wieczorem nie narzekam na humor. Ominęło mnie odkurzanie, którego nie lubię. Wolę już ścierać kurze lub szorować kafelki w łazience. Niedługo Wszystkich Zmarłych. Kupiliście już znicze?
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Chciałabyś trumnę, czy kremację? Jeśli już jesteśmy przy temacie pochówku i święta Wszystkich Zmarłych...
Pod koniec października na rynku zacznie się znowu handel chryzantemami. U mnie jest taka tradycja - chodzi o kwiaty. Oczywiście, coraz więcej robionych już jest stroików, ale są one zbyt drogie do kupienia z kwiaciarni, a poza tym prawdziwe kwiaty, w doniczce. Ten zapach i wygląd... Chciałabym zobaczyć znicze nocą - po święcie Zmarłych, przed Zaduszkami. Czasami przejeżdżam obok cmentarzy, tyle tylko, że przeważnie w zwykłe dni, wieczorami kiedy zniczy jest tylko kilka, a na samych cmentarzach grobów niewiele.

Co do "przyjaźni", to również zadawałam/zadaję sobie te pytanie. Myślę, że akurat w moim przypadku jest i tak i tak. Część winy leży po stronie rozmówców, a część po mojej. Im na mnie nie zależy, a mnie na nich zależy za bardzo. I w tym jest problem. Koleżanka/była przyjaciółka, a teraz już na dobrą sprawę znajoma przestała się do mnie odzywać (odezwie się pewnie za miesiąc, coś koło tego z przeprosinami...), kiedy odpowiedziałam na jej pytanie odnośnie moich zainteresowań. I to był błąd. Napisałam za dużo, za dużo widocznie chciałam uwagi. :mrgreen:
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Z drugiej strony, trumna, grób to pewna renoma. Marmurki, złocenia itd. Of course, jeżeli człowieka stać. :mrgreen:
Zdarzają się przypadki przebudzenia w trumnie. Kiedyś w tym celu montowano dzwoneczki koło świeżego grobu, aby w razie czego było wiadomo... Tylko co jeśli dozorca trochę przygłuchy? :wink:
Albo grabarzowi było śpieszno?

Kiedyś to kołki wbijano niektórym, aby się w wampiry nie pozamieniali. I obowiązywała hierarchia na cmentarzach, w kwestii miejsca pochówku.

Rozwiń tą myśl, o okazywaniu zainteresowania. Dlaczego zainteresowanie odstrasza potencjalnego rozmówcę/kandydata na przyjaciela tudzież przyjaciółkę?
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

Oczywiście, że urnę też można pochować. Tyle tylko, że u nas, w Polsce zmieniły się ponoć przepisy i teraz ten, co chce być skremowany i mieć nabożeństwo żałobne musi płacić dwa razy.
Czy dla urn nie ma przypadkiem wspólnej ściany na cmentarzach?
Pewnie kiedyś kremacja będzie w większych miastach koniecznością, z powodu przepełnienia. Już brakuje miejsca, a do końca świata jeszcze daleko. Albo blisko, jeśli ktoś wierzy w przepowiednie Majów (a raczej końca Kalendarza Majów)...

Od "pokoleń" :wink: krąży kawał odnośnie prochów zmarłych i tego jak pewna rodzina wypiła parzochę z ciotuni z USA. "Nie dobra jakaś"... "Co oni piją w tej Ameryce?"

Nie sposób się z Tobą nie zgodzić odnośnie "przyjaźni". Z tego wynika, że nigdy nikomu na mnie nie zależało. Dobijająca myśl. :stryczek:
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

To megasuchar, ale podobno jakieś nieogarnięte nastolatki wciągnęły czyjeś prochy, myślały, że to amfa, koka czy inne dziadostwo tego typu.
Ostatnio zmieniony 2 maja 2012, 07:25 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 3 razy.
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

I zgódź się tu z taką kobietą. :wink: To Ci jeszcze pod szubienicą palnie mowę pożegnalną. :lol:

Według mnie podział na "winnerów" i "looserów" jest jakby szkicem. Główne zarysy już są, więc pozwól, że pocieniuję jeszcze... :wink:

Najśmieszniejszą i jedną z najbardziej absurdalnych sytuacji w kontaktach międzyludzkich jest to, że ludzie szukają głównie "looserów" ponieważ nie muszą się wtedy starać ani w kwestii wyglądu ani intelektu. Mają obok siebie kogoś przy kim będą mogli się poczuć lepszymi, o wiele lepszymi niż faktycznie są... Tyle tylko, że należy tu brać pewną ludzką właściwość, a więc możliwość zmiany... "Looserzy" nie staną się "winnerami", ale mogą przestać być frajerami, po których wszyscy jeżdżą. Konkretnej jednostce może to zająć mniej lub więcej czasu, nie mówię że wszystkim... Istnieje cos takiego jak "punkt krytyczny"... :wink:

Dobra, i tak nikt tego nie czyta, więc na co się produkować? :lol:

Dzisiejszy dzień mogłabym nazwać jako "rozlazły", jak flaki z olejem, tyle że się nie najesz. :?
ODPOWIEDZ