A oto przykład " drabinki" ( wzięty z tamtego, wcześniej wspomnianego przeze mnie forum):
X napisał/a:
Nie, ponieważ dostali za coś.
czyli facet tez ma prawo (tak wiem, potepiasz te przemoc ogolnie, ale jednak dla tych kobiet jestes wyrozumiala. byla bys i dla faceta?) prac kobiete "za cos", na przyklad za zbyt slona zupe, a ona powinna pokornie to przyjac jako kare? czy to dziala tylko w jedna strone, jak na feministke przystalo?..
X napisał/a:
Jeden za lekceważenie, inny za zdradę.
nie za zdrade, a za oszustwo, co jeszcze by ten atak usprawiedliwialo. sama zdrada to nie powod do agresji, a lekcewazenie? no prosze cie, normalnie "zupa byla za slona" tylko w feministycznym wydaniu. nic nie usprawiedliwia sprania partnera na koniec zwiazku, bo mi sie jego zachowanie przez caly ten czas nie podobalo. jak nie pasuje, to sie kogos zostawia wczesniej, a nie meczy z nim do utraty kontroli. tego przypadku absolutnie nic nie usprawiedliwia.
Xnapisał/a:
Ale oddawanie to poziom przedszkola.
wszczynanie bojki to jeszcze gorszy poziom, oddawanie to czasem odruch lub zwyczajna obrona konieczna.
X napisał/a:
Potem może się przerodzić w nawyk, nawet jeśli pierwsza strona więcej ręki nie podnosi. W końcu powód do obrony zawsze się znajdzie. Nawet w ramach 'zapobiegania".
demagogia. jak ktos nie dostanie w pysk atakujac drugiego, to tez mu moze atakowanie wejsc w nawyk, wiedzac ze jest bezkarny. tak to zreszta zadzialalo w pierwszym przypadku z artykulu.
X napisał/a:
Jeśli koleś został pobity to zawsze może iść na obdukcję i występować przeciw kobiecie na drodze sądowej.
jesli ktos jest bity to jego nie obchodza sady, obdukcje, policja itp, tylko by w danej chwili sie obronic. jak kolesia ktos zaatakuje na ulicy to tez bys mu powiedziala, by sie nie bronil i nie przejmowal, bo przeciez zawsze moze isc na obdukcje?
X napisał/a:
obrona w postaci unieruchomienia jej (złapanie za nadgarstki chociażby) byłaby na miejscu. Nawet ubezwładnienie byłoby na miejscu.
tez uwazam, ze tak najlepiej bojke zakonczyc, ale z drugiej strony nie chcial bym, by sad potem ocenial czy mialem sile kogos obezwladnic, czy jednak nie mialem i danie w pysk bylo uzasadnione. jak ktos zaczyna bojke to musi sie liczyc z tym, ze sam moze skonczyc z obitym ryjem.
I jak wam się czyta coś takiego?