Tutaj chodzi o coś znacznie więcej niż płeć kulturowa, dlatego nie mogę się z Tobą zgodzić całkowicie. Cechy płci biologicznej są bardzo widoczne w życiu codziennym. Widzisz kogoś, to jaki pod ubraniem rysuje się kształt ciała, rysy twarzy, słyszysz głos. Może być kobiecy facet i męska kobieta, ale ich biologiczne cechy jasno nam sygnalizują z kim mamy do czynienia. Facet też się może wydepilować od góry do dołu i umalować - to nie zmieni faktu, że jest mężczyzną. Owłosiona, niemalująca się kobieta nadal pozostaje kobietą. Biologicznych cech nie da się ukryć płcią kulturową. Dlatego osoby ts decydują się na korektę, która umożliwia im życie w zgodzie z ich płcią odczuwaną.
Przykre jest to, że choć sama wytykasz wielu osobom nietolerancję mówisz takie rzeczy. Transseksualna kobieta jest kobietą tylko, że ts. Twoim zdaniem jedynie kobieta mająca miesiączkę i mogąca rodzić dzieci jest kobietą? Idąc Twoim tokiem rozumowania np. biologiczna bezpłodna kobieta to nie jest kobieta, bo nie może urodzić dziecka. Jeśli kiedyś zajrzy tutaj jakaś osoba transseksualna to czytając Twoją wypowiedź mogłaby się poczuć urażona. Ci ludzie prowadzą normalne życie, jak każdy inny i takie rzeczy jak brak miesiączki nie przeszkadzają im w funkcjonowaniu w zgodzie z płcią odczuwaną.AlaZala pisze: Ktoś kto jest biologicznym mężczyzną nie będzie nigdy żył zgodnie z płcią żeńską, nawet jeśli pozbędzie się męskich organów płciowych i uda mu się powiększyć piersi oraz wyeliminować zarost za pomocą przyjmowanych hormonów, bo nigdy nie będzie miał miesiączki i nigdy nie urodzi dziecka, a to są właśnie najważniejsze cechy biologiczne osobników żeńskich, które odróżniają je od osobników męskich.
AlaZala, kogo widzisz na tych fotografiach?