co u ginekologa? :/

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
vera
gimnASjalista
Posty: 10
Rejestracja: 23 lut 2014, 20:05

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: vera »

Ja byłam u ginekologa raz, jak skończyłam osiemnastkę (czyli jakiś rok temu). Pani była miła, pytała się czy jestem dziewicą, a potem czy używam tamponów, żeby wiedziała czy może mnie zbadać przez pochwę, bo wtedy wejście jest podobno bardziej rozciągnięte. No tutaj zabawna historia, bo ja przebiłam błonę dziewiczą przy wyciąganiu tampona, więc rzeczywiście u mnie bardzo się rozciągnęło ;p
Na koniec dowiedziałam się, że wszystko ok i mam wrócić jak zacznę współżycie (pomyślałam sobie "aha, czyli nigdy" ;p) albo coś złego zacznie się dziać ;) Podsumowując - nic strasznego, ale pewnie trzeba też trafić na odpowiedniego lekarza.
Awatar użytkownika
danica0
mASełko
Posty: 108
Rejestracja: 13 cze 2015, 06:49
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: danica0 »

Ja byłam dwa razy. Więcej nie zamierzam iść jak na razie.
Babka w ogóle jakąś nie bardzo empatyczna. Nie pytała mnie nawet o to czy już współżyłam (miałam 15 lat). Powiedzmy, że nie była najdelikatniejszą i najcieplejszą osobą jaką znam. Nie mówiąc już o przesłaniu błędnych wyników do szpitala...
"Always remember how you are"
Libra

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Libra »

Poszedł Lajbier sie pytać o chirurgiczne usuwania błony dziewiczej, to mu zaśpiewano 1300zł.

Skontaktowawszy, że to więcej niż na wypłatę bierze, zdeterminował sie wielce i próbowal ostro - skończyło się jak zwykle wrzasku, drżeniu, błona jak była tak jest, a ja czuje się do doopy i mam wątpliwości do wszystkiego :(
Awatar użytkownika
bezemnie
łASuch
Posty: 173
Rejestracja: 10 sie 2015, 14:27

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: bezemnie »

Libra pisze:Poszedł Lajbier sie pytać o chirurgiczne usuwania błony dziewiczej, to mu zaśpiewano 1300zł.

Skontaktowawszy, że to więcej niż na wypłatę bierze, zdeterminował sie wielce i próbowal ostro - skończyło się jak zwykle wrzasku, drżeniu, błona jak była tak jest, a ja czuje się do doopy i mam wątpliwości do wszystkiego :(
Czy ty wystawiłaś się na ból i cierpienie, bo szkoda ci było pieniędzy...?
Amanita virosa

person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
Libra

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Libra »

Ja się na ból i cierpienie co jakiś czas od paru lat wystawiam, w tym roku wpadłam na pomysł, ze może by się tak rozprawić z tym chirurgicznie. Tylko mnie nie stać.
Awatar użytkownika
sun
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 23 lip 2015, 22:11

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: sun »

Libra pisze:Poszedł Lajbier sie pytać o chirurgiczne usuwania błony dziewiczej, to mu zaśpiewano 1300zł
Aż tyle... :shock: Kiedyś znajoma jedna miała u lekarza nie tyle usuniętą, co naciętą, w przypadku, gdy uniemożliwa współżycie, nie słyszałam by za to płaciła, a jak zapłaciła to chyba jak za prywatną wizytę, no ale to było ładne, parę lat temu.
"Samotność jest prawością, potem oczywistością. Jest naturalnym odsunięciem się od iluzji. Jest stanięciem oko w oko z czarną dziurą. Jest przerażeniem i wyzwoleniem od przerażenia. Jest tunelem do życia. Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał."
Awatar użytkownika
Falka
pASsanger
Posty: 472
Rejestracja: 11 sie 2012, 19:55
Lokalizacja: Lublin/Podlasie

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Falka »

Pierwsze słyszę o czymś takim jak chirurgiczne usuwanie błony dziewiczej. Aż się zaciekawiłam.
I witam po dłuższej nieobecności.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
Awatar użytkownika
ann-nah
młodASek
Posty: 27
Rejestracja: 24 sie 2015, 02:33

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: ann-nah »

Blona dziewicza po pierwsze sie rozciąga, po drugie miewa otworki na swojej powierzxchni :) co umozliwia badanie cytologiczne. usg dopochwowe tez jest do wykonania, ale trzeba troche poszukac ,dobrego lekarza , a nie rzeźnika ,,,,
Jesli ktos z Wroclwia, to moge podac namiar na dobrą ginekolog :)
"Chce mieć spokój w stresowej sytuacji natłoku, jestem jak statek zadokowany w doku..."
satyamevajayate
łASuch
Posty: 155
Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: satyamevajayate »

Coś optymistycznego dla co poniektórych:

http://zdrowie.wp.pl/multimedia/galerie/art763.html
Awatar użytkownika
Lisek
młodASek
Posty: 20
Rejestracja: 27 lip 2016, 22:13
Lokalizacja: Łódź

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Lisek »

Rak szyjki macicy ma niewiele wspólnego ze współżyciem. Badanie powinno się wykonywać co pół roku...

http://pogromcymitowmedycznych.pl/myth/ ... ki-macicy/
Coś się kończy, coś się zaczyna...
Awatar użytkownika
Inas
przedszkolASek
Posty: 6
Rejestracja: 11 lut 2015, 21:16
Lokalizacja: Kraków

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Inas »

Podbijam temat ginekologa, bo ostatnio miałam z nimi styczność aż za często i, po raz pierwszy w życiu, nie obyło się bez drobnych problemów.
Udałam się do publicznej placówki, w której pracował dobry i szanowany ginekolog-położnik. I właśnie może w tym drugim tkwił problem. Lekarz był chyba przyzwyczajony do kobiet ciężarnych bądź planujących ciążę i widok dojrzałej dziewicy go zaskoczył. Usłyszałam więc pytanie "No i jak my panią teraz zbadamy?" (skądinąd wiadomo przecież, jak). Trzy razy zapytał mnie, ile mam lat. Za trzecim poczułam się już nieco skrępowana. Ostatecznie wysłał mnie na USG, gdzie dyżurował inny lekarz i cała sytuacja się mniej więcej powtórzyła. Więc kiedy szósty raz powiedziałam, ile mam lat, zaczęłam się nad sytuacją zastanawiać.
Kilkoro moich znajomych, jak najbardziej seksualnych i nieco tylko młodszych (powiedzmy w wieku 25-28 lat) nie rozpoczęło współżycia, z różnych względów - z powodów religijnych, czy też zwyczajnego "jakoś tak wyszło". Wydaje mi się więc, że nawet w czasach tak mocno przesyconych seksem widok dojrzałych ludzi, którzy nie rozpoczęli współżycia nie powinien zaskakiwać. A jednak. Może więc to kwestia lekarza?
Kobiety nigdy nie poświęcały faktowi mojego dziewictwa więcej uwagi, niż było konieczne. Raz nawet miałam zabawną sytuację, podczas wejścia do gabinetu. Lekarka spojrzała na mnie i powiedziała: "Stosunków nie ma? I nie było?" Najwyraźniej otaczała mnie jakaś aura.
Nie piszę tego wszystkiego, by do badań zniechęcić, a wręcz odwrotnie. Myślę, że ludzie są różni i sytuacjami jak powyższe nie należy się zrażać, a badać się trzeba. (Wspomniany ginekolog-położnik okazał się bardzo dobrym diagnostą, gdy już przeszło mu zdziwienie). Osobiście uważam, że pogląd o tym, iż dziewice nie chorują na raka macicy, to mit. A nawet gdyby okazało się to prawdą, wiele innych rzeczy może się "tam" popsuć.
Nie należy się zrażać i obrażać na ginekologów, ani ich obawiać, bo szkoda ryzykować zdrowia z powodu kilku niefortunnych sytuacji.
Nightfall

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Nightfall »

Ja się czuję oszukana, bo na takie wizyty zawsze chodziłam prywatnie, więc płaciłam sporo, a nigdy nie zostałam porządnie zbadana, na przykład pod kątem raka szyki macicy - bo według lekarzy, jeśli ktoś nie współżyje, to na to nie choruje. Nie jestem znawcą tematu, ale średnio chce mi się wierzyć w to, że tylko współżycie wpływa na powstanie takiego raka.
arta25
przedszkolASek
Posty: 9
Rejestracja: 8 lis 2016, 16:57

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: arta25 »

Ja regularnie chodzę do ginekologa już od jakiegoś czasu. O pierwszej wizycie zadecydowałam sama, ale mama pomogła mi wybrać lekarza. Do tej pory, jeszcze nigdy nie miałam żadnych negatywnych wspomnień po odbytych wizytach. Nigdy też nikt nie potraktował mnie nieprofesjonalnie czy niepoważnie, bez względu na to czy miałam lat 18 czy 25. Najpierw chodziłam do lekarza w swoim mieście, ale po przeprowadzce musiałam znaleźć równie dobrego ginekologa w Łodzi, żeby uniknąć czasochłonnych podróży. Było to niemałe wyzwanie, ale w końcu się udało. Jakiś czas temu zapisałam się na wizytę w poradni http://melissamed.pl/ginekolog i też się nie zawiodłam. Na szczęście trafiłam na lekarza (kobietę), która porozmawiała ze mną, zbadała mnie i potem omówiła wyniki moich poprzednich badań. Zleciła mi też kilka dodatkowych, bo miała jakieś niewielkie wątpliwości. Jeszcze ich nie wykonałam, a kolejną wizytę mam dopiero za miesiąc, więc chyba nic poważnego się nie będzie działo. Oprócz tego dowiedziałam się, że nie mam powikłań po poprzednich leczeniach, bo z wszystkim udało mi się uporać wcześniej. Na ten moment zapowiadają się same wizyty kontrolne. Chyba miałam szczęście, że dwa razy trafiłam na tak dobrych lekarzy, bo z tego, co czytam to różnie to bywa.
zewsząd i znikąd
pASibrzuch
Posty: 246
Rejestracja: 30 lip 2014, 11:07

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: zewsząd i znikąd »

Nie byłam i iść nie zamierzam. (Mam 35 lat, poza bólami miesiączkowymi raczej nic mi nie dolega.) Sama myśl o takim badaniu przejmuje mnie potwornym wstrętem, przerażeniem i wściekłością. Nie mogłabym, umarłabym na miejscu. Mama pogodziła się z tym, że po prostu nie jestem w stanie.
Zaznaczam, że należę do asów o "nieswobodnym" podejściu do nagości - jestem zarazem bardzo wstydliwa, nie noszę krótkich spodni niezależnie od pory roku, czuję lekki dyskomfort już przy dekolcie głębszym niż do obojczyków, mniej więcej od siódmego roku życia nie rozbieram się nawet przy najbliższej rodzinie.
Ale muszę powiedzieć, że strony o aseksualności były dla mnie w pewien sposób odświeżające. Bo wszędzie się mówi: trzeba! musisz się przełamać! narażasz swoje zdrowie, narażasz swoje życie, umrzesz w męczarniach, bo ci się nie chce przejść do lekarza! Nigdy nie akceptowałam tego poglądu, uznawałam, że mój osobisty sprzeciw ma pierwszeństwo i że nie muszę słuchać się większości. Ale dopiero na stronach aseksualnych przeczytałam inne stanowisko: nie! nie musisz, powinnaś wziąć pod uwagę własne odczucia i niejako dokonać obliczenia zysków i strat - i jeżeli czujesz, że straty psychologiczne przewyższają korzyść, jaką jest zwiększone bezpieczeństwo zdrowotne, masz pełne prawo nie iść.
zewsząd i znikąd
pASibrzuch
Posty: 246
Rejestracja: 30 lip 2014, 11:07

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: zewsząd i znikąd »

Tak jeszcze przy okazji coś trochę lżejszego na ten temat...
Asesualna blogerka Swankivy jakiś czas temu pisała o wizycie u bardzo profesjonalnie się zachowującej ginekolożki, która nie próbowała nijak oceniać jej aseksualności i nieuprawiania seksu oraz o mniej sympatycznej lekarce, u której była kiedyś. Tak na marginesie coś mnie zastanowiło; może dziewczyny, które do lekarzy tej strasznej specjalności chodzą, mogłyby mi odpowiedzieć na pytanie, które zadaję tak po prostu z ciekawości.
Swankivy pisze o rejestracji do lekarki: "I noticed while doing my intake paperwork online that the “sexual orientation” fill-in was a drop-down and “asexual” or “other” were NOT options, and it asked what my birth control method was ( “abstinence” was available)."
Z poprawką na to, że u nas elektroniczna rejestracja do lekarzy nie jest standardem: czy w Polsce ginekolodzy mają w ogóle zwyczaj pytać o orientację seksualną? Pamiętam, że Kampania Przeciw Homofobii robiła swego czasu akcję mającą uświadamiać ginekologów, że kobiety nieheteronormatywne też mogą być ich pacjentkami, a w dotychczasowej sytuacji skądinąd nierzadko spotykają się z niefajnymi uwagami, a nawet chamstwem. Jak to jest teraz? Z wątku można ogólnie wnioskować, że lekarze tej specjalności mają skłonność do zakładania, że każda dorosła kobieta jest aktywna seksualnie; czy zakładają też (w tym skądinąd homofobicznym kraju), że każda kobieta jest heteroseksualna?
ODPOWIEDZ