co u ginekologa? :/
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Odświeżam temat. Drogie panie, ostatnio przeżyłam prawdziwe piekło domysłów " na co mogę być chora?".I powiem szczerze, spokój , który otrzymałam po diagnozie był najwspanialszym prezentem jaki mogłam dostać. Warto sie badać. A stwierdzenie, że jeśli nie uprawiam seksu , nic mi nie zagraża, można przyrównać do stwierdzenia, że człowiek , który nie palił nie zachoruje na raka płuc ...
einmal ist keinmal
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Nie zamierajmargot pisze:Zamarłam czytając wcześniejsze posty.
Ja myślę, że każdy człowiek sam najlepiej wie, co jest dla niego minimum - przykładowo ja mam dwie teorie na temat raka:margot pisze:Minimum to usg piersi i cytologia raz do roku.
1. lepiej nie wiedzieć,
2. rak ruszony, to rak rozjuszony.
Generalnie na podstawie przypadków zaobserwowanych w otoczeniu doszłam do tego, że dopóki człowiek nie wie, że jest chory, żyje sobie spokojnie i wszystko jest ok. W chwili, kiedy się dowiaduje, zaczyna się załamywać, myśleć "a co jeśli mi się nie uda, a dlaczego mi się to przytrafiło" itp itd. i w konsekwencji się poddaje, a czym kończy się kapitulacja, każdy wie. A jeśli ktoś nie wie, to powiem: kapitulacja kończy się śmiercią
Druga rzecz - z biologicznego punktu widzenia komórki rakowe, żeby funkcjonować, potrzebują żywiciela, ne? Dopóki żywiciel sobie żyje, komórka rakowa też żyje i raczej sprzeczna z jej - nazwijmy to - interesem osobistym jest śmierć żywiciela. Nie da się natomiast ukryć, że w momencie, gdy żywiciel zaczyna z komórką rakową walczyć, to priorytetem staje się dla niej przeżycie krótkoterminowe bezpośrednie (chwilowo długoterminowe pośrednie, czyli przeżycie żywiciela, schodzi na drugi plan), w związku z czym robi wszystko, żeby nie poddać się leczeniu.
Oczywiście nie musicie się zgadzać z moimi teoriami, opracowałam je tylko na użytek osobisty, a nie do publikacji Zamierzam natomiast konsekwentnie postępować w zgodzie z nimi That is my way of shinobi
Sztuczną pierś też, jeśli już mamy być drobiazgowimargot pisze: To jest ważniejsze niż mycie zebów bo sztuczną szczękę sobie można wstawić
Generalnie wydaje mi się, że wszystko zależy od nastawienia jednostki do życia i chorób. Jeśli ktoś kurczowo trzyma się życia i chce kontynuować egzystencję w pełnym zdrowiu, bo mu się tak podoba i w ogóle, to chodzi do lekarza - mnie to ani ziębi, ani grzeje. Nie będę przekonywać nikogo, że ma postępować tak jak ja Ja się swojej śmierci nie boję, więc nawet jeśli mój rak będzie działał wbrew sobie, czyli będzie próbował mnie zabić, to trudno. That is my way of shinobi.
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Miałam okazję widzieć na własne oczy walkę człowieka z chorobą.Wykryty w ostatnim stadium nowotwór.Nie będę się tu roztkliwiać , bo nie o współczucie idzie, ale osobiście podziękuję za takie atrakcje.
Miesiąc temu na raka szyjki macicy zmarła przyjaciółka mojej matki.
Druga właśnie przechodzi trzecią chemioterapię, rokowania są kiepskie bo pojawiły się przerzuty.
Jasne to prywatna sprawa każdego człowieka, czy sie bada czy nie.Osobiście nie jestem fanką lekarzy itp, ale tak dla jasności post był skierowany do zainteresowanych, a tego typu argumentacja ,że się chce umrzeć młodo itp...hmm, można się zaćpać , zachlać , skoczyć z mostu , utopić-można wybierać rynek jest bogaty.Nie wiem czy by mi się podobało dogorywanie pod rurką z mieszanką chemicznego g.ó.w.n.a okraszone bólem .
Miesiąc temu na raka szyjki macicy zmarła przyjaciółka mojej matki.
Druga właśnie przechodzi trzecią chemioterapię, rokowania są kiepskie bo pojawiły się przerzuty.
Jasne to prywatna sprawa każdego człowieka, czy sie bada czy nie.Osobiście nie jestem fanką lekarzy itp, ale tak dla jasności post był skierowany do zainteresowanych, a tego typu argumentacja ,że się chce umrzeć młodo itp...hmm, można się zaćpać , zachlać , skoczyć z mostu , utopić-można wybierać rynek jest bogaty.Nie wiem czy by mi się podobało dogorywanie pod rurką z mieszanką chemicznego g.ó.w.n.a okraszone bólem .
einmal ist keinmal
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Mnie też się nie marzy starość a widok starszej osoby, która ledwo, co idzie chodnikiem lub ma problemy przy wchodzeniu po schodach wywołuje we mnie ciarki na plecach, jakiego nie wywołuje żaden horror. Nie zrozumcie mnie źle, nie odczuwam odrazy do osób starszych, chorych, ale do tego, co starość robi z człowiekiem – tak. Moi rodzice opiekowali się kiedyś moją około 90-letnią prababcią. Na własne oczy dane mi było widzieć, jak osoba ta nie poznaje swoich bliskich (w tym mojej matki a swojej wnuczki), jak walczy ze swoimi schizofrenicznymi urojeniami, jak jest zdana na łaskę innych. To mnie wówczas przerażało i przeraża nadal, że z osobą energiczną, dostojną może się stać coś takiego. Osobiście uważam, że lepsze życie przeżyte intensywnie (nawet, jeśli w wyniku tej intensywności miałoby być nieco krótsze ) niż "spokojna" starość, bo ona na ogół taka jest tylko na reklamówkach funduszy emerytalnych i w filmach, niestety. Nie oznacza, to oczywiście, że zamierzam z premedytacją nie chodzić do lekarza, czy coś takiego.
Na raka szyjki macicy można się zaszczepić.
Na raka szyjki macicy można się zaszczepić.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Na raka umiera się przez miesiące, lata, zmagając się z narastającym bólem, z pleśniejącymi, cuchnącymi ranami. Niech ktoś napisze, że nie boi się tego.
Znałam dwie wspaniałe, jednak bardzo uparte kobiety, które głupio umarły na raka w kwiecie wieku, bo unikały badań. Oczywiście, kiedy do człowieka dociera, że może umrzeć, wtedy zaczyna się bać i jednak daje się zbadać. Za późno.
"Nie badam się, bo na coś trzeba umrzeć"? Tak, jasne.. Obejrzyjcie sobie zdjęcia nowotworów w późnym stadium rozwoju i napiszcie to jeszcze raz.
Znałam dwie wspaniałe, jednak bardzo uparte kobiety, które głupio umarły na raka w kwiecie wieku, bo unikały badań. Oczywiście, kiedy do człowieka dociera, że może umrzeć, wtedy zaczyna się bać i jednak daje się zbadać. Za późno.
"Nie badam się, bo na coś trzeba umrzeć"? Tak, jasne.. Obejrzyjcie sobie zdjęcia nowotworów w późnym stadium rozwoju i napiszcie to jeszcze raz.
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Badania w warunkach polskiej służby zdrowia, która wiemy, jaka jest. Trzeba się nieźle namarudzić by dostać skierowanie na morfologię a co dopiero na jakieś poważniejsze badania.
Teraz jest dobrze, piszę tego posta a jutro może mnie autobus potrącić. Takie jest życie a jednego, czego możemy być pewni, to tego, że kiedyś umrzemy. Ja się staram nie myśleć o tym, co być może będzie "kiedyś". Nie rozmyślam o tym, co złego może mnie spotkać. Żyję chwilą z dnia na dzień i tak to się kręci. Nie zastanawiam się zbytnio nad sensem tego wszystkiego. To znaczy kiedyś częste były takie rozmyślania, ale żadnej pewnej odpowiedzi nie przyniosły, więc mój wniosek z tego był taki, że w życiu trzeba się po prostu dobrze bawić. Może żyć intensywnie i nie myśleć o tym, co się może stać, choć badania nie zaszkodzą, ale nie popadajmy w paranoję, czy hipochondrię.
Teraz jest dobrze, piszę tego posta a jutro może mnie autobus potrącić. Takie jest życie a jednego, czego możemy być pewni, to tego, że kiedyś umrzemy. Ja się staram nie myśleć o tym, co być może będzie "kiedyś". Nie rozmyślam o tym, co złego może mnie spotkać. Żyję chwilą z dnia na dzień i tak to się kręci. Nie zastanawiam się zbytnio nad sensem tego wszystkiego. To znaczy kiedyś częste były takie rozmyślania, ale żadnej pewnej odpowiedzi nie przyniosły, więc mój wniosek z tego był taki, że w życiu trzeba się po prostu dobrze bawić. Może żyć intensywnie i nie myśleć o tym, co się może stać, choć badania nie zaszkodzą, ale nie popadajmy w paranoję, czy hipochondrię.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Od pewnego czasu badam się tylko prywatnie i wszystkim to polecam. Parę razy do roku można poświęcić trochę kasy.Dorosłe Dziecko pisze:Badania w warunkach polskiej służby zdrowia, która wiemy, jaka jest. Trzeba się nieźle namarudzić by dostać skierowanie na morfologię a co dopiero na jakieś poważniejsze badania.
Jeżeli ktoś nie chce być "macany" przez lekarza, to może chociaż raz na jakiś czas odpłatnie zrobić morfologię + ewentualnie oznaczenie cholesterolu i hormonów tarczycy, zawsze coś..
Warto uświadomić sobie, że nie jest się niezniszczalnym Niektórzy muszą poważnie zachorować, żeby to zrozumieć (to dotyczyło również mnie, niestety).
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44