"Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
Sightless Serpent
ASiołek
Posty: 97
Rejestracja: 14 maja 2017, 22:47

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Sightless Serpent »

Nie zdarzyło mi się jeszcze słyszeć pytania kiedy sobie kogoś znajdę, nie mówiąc już o ciągnięciu tematu w rejony małżeństwa czy dzieci - przynajmniej nie były kierowane bezpośrednio do mnie. Dla mnie lepiej, bo wyjątkowo nie lubię tak wścibskich pytań.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: panna_x »

Mnie też tata straszy samotnością na starość i kto mi pomoże. Czasem też myślę, czy w późniejszych latach nie będę żałować, że jestem sama jak ciocia Onyx. Z drugiej strony myślę wtedy o ludziach, którzy pozakładali rodziny i się przejechali,a znam mnóstwo tego. Mam znajomą, która praktykowała w domu opieki dla seniorów, spora część nie wymaga umieszczenia w całodobowym ośrodku, wystarczyłaby mała pomoc np w ubraniu się i mogliby funkcjonować w miarę dobrze. Ale widać nie chcieli zostawić ich w domu czy do nich dojeżdżać i pomagać, woleli oddać do ośrodka. Ktoś całe życie robił na rodzinę, na pewno też z wielu rzeczy zrezygnował, żeby wychować dzieci, a na koniec zabiorą go z domu, na który pracował całe życie i wsadzą w obce miejsce, z obcymi ludźmi, bo tam pokoje są wspólne. Przydzielą odgórnie współlokatora, który nawet nie wiadomo, czy będzie pasował charakterologicznie. W dodatku to prywatny ośrodek, więc jeszcze kupę kasy trzeba płacić za pobyt pensjonariusza. Mimo to te rodziny wolą płacić i trzymać tam seniora niż np wziąć mu dochodzącą opiekunkę do domu, która byłaby tańsza, albo w najgorszym wypadku, choć nie sądzę, w tej samej cenie, a senior byłby w swoim domu, do którego pewnie jest przyzwyczajony ( nawet jest powiedzenie, że się nie przesadza starych drzew). Mama tejże znajomej dorabia właśnie jako pomoc dochodząca do starszej pani i rodzina też niezbyt dba, nie odwiedza i nie zajmuje się tą seniorką, mogliby przyjeżdżać choćby w weekendy, ale są jeszcze rzadziej, sporadycznie. Załatwili tę opiekę, ale płaci ta seniorka, bo ma wysoką emeryturę. Także finansowo też jej nie wspierają. No więc jak myślę, że miałabym tak cierpieć przy porodzie, potem nie spać przy niemowlaku w nocy i zmieniać mu pieluszki, co mnie brzydzi, rezygnować z wielu rzeczy np z wyjść, czytania czy innych moich przyjemności, bo trzeba zająć się dzieckiem, a na koniec tak skończyć, to prawdę mówiąc mam to w głębokim poważaniu i wolę nie mieć rodziny.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Viljar »

Dawne dzieci mają obecnie swoje rodziny, którymi muszą się zająć, co jest i powinno być ich priorytetem - i to jest raz. Dwa - nie każdy nadaje się jako pomoc dla osoby niedomagającej. Trzy - osoby starsze mają różne nawyki i cechy, które nie zawsze są łatwe do zniesienia. Na dodatek osoby takie nie tylko nie zdają sobie sprawy, jak działają ludziom na nerwy, ale też często uważają, że z racji wieku wszystko im wolno. Oj, przydałoby się starszemu pokoleniu więcej kultury!
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: panna_x »

Mam inne zdanie w tej kwestii. Rodzice też są rodziną i w dodatku często dużo poświęcili dla dzieci ( czasu, kasy), a teraz ma się okazać, że te mają inne priorytety, swoje rodziny, prace, zajęcia czy też inne powody/wymówki. Dla mnie akurat istotna jest reguła wzajemności, uważam, że choćby za to poświęcenie należy się rodzicom coś więcej niż wypchnięcie ich jak są niewygodni. Z drugiej strony jestem też egoistką- sama, gdybym wiedziała, że mnie to spotka, to bym żałowała posiadania dzieci. Myślałabym o tym, co mogłam mieć, a nie miałam, bo trzeba było zrezygnować dla dziecka. Wprawdzie wszyscy mówią, że dzieci nie ma się, żeby nam pomagały na starość, że nie ma się ich dla siebie, ale do mnie ta koncepcja nie przemawia. Gdybym miała je mieć i dużo poświęcić przez to, a potem zostać odprawiona do staruszkowa, czy zostać i tak sama, to mi się to nie opłaca. To wolę nie mieć i robić to, na co mam ochotę, bo i tak będę sama na starość, ale przynajmniej nie będę sobie odmawiać różnych rzeczy przez pozostałe życie.

Po drugie,starsi mają swoje nawyki i denerwujące zachowania, jak wszyscy ludzie. Ja mam 32 lata i też pewnie takie zachowania, które kogoś by wkurzały np notoryczny bałagan i chaos. Dzieci też mają wiele irytujących zachowań, a rodzice jakoś muszą przez to przejść, znosić różne rzeczy, humory, fochy, obrażanie się, wymuszanie nowych rzeczy, przekorę dziecka( modyfikować to wychowaniem, na ile się da, ale do spin dochodzi bardzo często, przecież znam osoby, które są rodzicami i słyszę jak narzekają na różne rzeczy), ale nie mogą im przecież wystawić walizek za drzwi, bo działają im na nerwy. a niby czemu z seniorem można tak zrobić?

Poza tym, jak mówiłam, jest to dla mnie mój wewnętrzny kontrargument na wszelkie gadki, które słyszę, w rodzaju, jestem głupia, że nie chcę dzieci, co zrobię sama na starość, kto mi pomoże itd.
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Nightmarine »

Tu się w pełnej rozciągłości zgadzam z Viljarem. Dzieci, przynajmniej w teorii, powinno się mieć z potrzeby serca, a nie z wyrachowania. Jeżeli rodzice zdecydowali się poświęcić, to był ich wybór i nie na miejscu jest domaganie się poświęceń w ramach zapłaty. Dzieci mogą przecież mieć własne życie, własne plany, które wykluczają opiekę nad niepełnosprawną osobą. Nie chciałabym żeby ktoś się ze mną na starość męczył "bo wypada" i z niecierpliwością wyczekiwał mojej śmierci, żeby móc się w końcu zająć własnym życiem. Nie sprzyja to też zacieśnianiu więzi rodzinnych.
wszelkie gadki, które słyszę, w rodzaju, jestem głupia, że nie chcę dzieci, co zrobię sama na starość, kto mi pomoże itd.
No właśnie to jest zabawne, że niby dzieci nie ma się, żeby pomagały na starość, a kiedy mówisz, że dzieci nie zamierzasz mieć to pierwszymi tekstami jakie słyszysz są te o wygodnictwie, egoizmie i "szklance wody". Tylko mnie to zalatuje hipokryzją na kilometr?
???
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Viljar »

Nie, nie tylko. A dodać jeszcze warto, że dzisiaj nie jest niczym nadzwyczajnym, że dzieci mieszkają setki, a nawet tysiące kilometrów od rodziców. Nie wiem, jak w tej sytuacji miałaby wyglądać opieka.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Nightmarine »

No właśnie, po prostu żyją własnym życiem. Oczekiwanie że wszystko rzucą i przeniosą się z powrotem do rodzinnej wsi, żeby zaopiekować się rodzicem, jest według mnie mało realne. Chyba najlepszym, co tutaj mogą zrobić, jest opłacenie domu opieki lub opiekunki, o ile oczywiście są sobie w stanie na to finansowo pozwolić.
???
Awatar użytkownika
Bartek95
ASiołek
Posty: 78
Rejestracja: 27 cze 2017, 21:03

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Bartek95 »

Viljar pisze:Nie, nie tylko. A dodać jeszcze warto, że dzisiaj nie jest niczym nadzwyczajnym, że dzieci mieszkają setki, a nawet tysiące kilometrów od rodziców. Nie wiem, jak w tej sytuacji miałaby wyglądać opieka.
Nawet jeśli spojrzeć z perspektywy sytuacji w kraju żeby zarobić na działkę wybudować dom to trzeba naprawdę wiele poświęcić i większość się wynosi a dla osób starszych perspektywa przeprowadzki może nie być opłacalna. No ale ja osobiście gdybym musiał się zająć to bym się zajął kwestia przywiązania emocjonalnego do domu bym oddał w ostateczności. No i pamiętajmy że z reguły rodzice sami nie chcą być ciężarami dla nas więc celowo na pewno nie utrudnialiby :)
Awatar użytkownika
Sightless Serpent
ASiołek
Posty: 97
Rejestracja: 14 maja 2017, 22:47

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Sightless Serpent »

Zależy od człowieka. Mieszka z nami babcia. Według matki dawniej była kobietą do rany przyłóż, ugodową, nie szukała sobie konfliktów, normalnie anioł chodzący między szarymi ludźmi. Jakiś czas temu stuknęła jej 80 i nagle zaczęło z niej wszystko wychodzić. Robi nam na złość, jeździ po wszystkich o każdą pierdołę (wczoraj oberwało mi się za to, że na tv trwam nie było głosu, a na innych kanałach tak, więc pozdrawiam), wszelkie próby rozmów kończą się histerią. Ostatnio wydaje jej się, że jesteśmy jej służącymi, ale najbardziej jej odbija przy gościach - tylko tych, którzy do nas przychodzą. Ubzdurała sobie, że ma zbyt słabe zdrowie na wychodzenie w jakiekolwiek odwiedziny, ale nie przeszkadza jej pójście z buta do kościoła w samo południe, gdy na zewnątrz jest 30 stopni (wie, że matka będzie się przez to denerwować).

Ograniczam wchodzenie z nią w jakiekolwiek interakcje, ale życie z kimś takim jest potwornie męczące. Jeżeli moja matka na starość też będzie się na mnie w taki sposób wyładowywać za te wszystkie skumulowane stresy z młodości, to żadna siła mnie nie przekona do tego, żebym żyła z nią pod jednym dachem. Ja się za to rozmnażać nie zamierzam, więc mojego zrzędzenia będą wysłuchiwać co najwyżej jakieś zwierzaki.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: panna_x »

No właśnie, nie jest niczym nadzwyczajnym, że dzieci jako dorosłe mieszkają setki kilometrów, więc i tak mogę zostać sama. W dodatku najlepszy czas życia poświęcając opiece nad dzieckiem zamiast sobie i swoim przyjemnościom, a potem i tak mnie oleją, wyautują itp. Więc tego nie chcę.

Natomiast nie zgadzam się z przedmówcami, że oczekiwanie rodziców co do pomocy jest złe, dla mnie to naturalne. Tylko dla mnie odwrotnie, jak dziecko nie docenia tego, że rodzic ileś nocy dla niego nie przespał, z iluś rzeczy zrezygnował, żeby dać/kupić jemu, a potem zabiera się gdzieś daleko, nie odwiedza i nie pomaga, i myśli tylko o własnych planach, własnych, czyli de facto o sobie, to dla mnie jest akurat egoizm. Dorosłe dziecko myśli, że rodzic jest ciężarem, bo nie pomyśli o sobie, że samo kiedyś nim było- nie dało spać, wymagało uwagi, czasu, żeby się z nim bawić, odrabiać lekcje, zrobić mu ulubione naleśniczki i inne męczące pierdy, a rodzice to robili dla niego, by było zdrowe i szczęśliwe.
I starzy ludzie wcale nie chcą chętnie odchodzić do zakładów opieki, przynajmniej u nas, z reguły są przyzwyczajeni do swoich miejsc i niechętnie je zmieniają, a i zakłady nie są nadzwyczajne.

Rodzice mają dzieci różnie, czasem wpadka, a czasem z potrzeby serca, ale raczej nikt nie rodzi z założeniem, że potem więzi zostaną zerwane. Ja w każdym razie nie spotkałam osoby, której by było wszystko jedno w tym temacie. Dziecko to nie tylko potrzeba serca, ale też inwestycja- nie tylko kasowa i czasowa, ale też emocjonalna, wiadomo, że jak ktoś dużo z siebie dał, był związany z dzieckiem, to potem mu ciężko znosić rozstanie, samotność i że został olany.

Oczywiście alternatywą są domy opieki, u nas niestety słabej jakości. Natomiast na Zachodzie są wysokiej jakości, nie umieralnie, tylko robią tam ciekawe zajęcia, tańce, wycieczki, zabawy integracyjne dla seniorów. Więc taka starość ok. Tyle, że tam dzietność jest mała. Skoro ludzie mają tam wysoki poziom życia, to chcą z niego korzystać, a nie siedzieć w pieluchach i kaszkach, a że i dobra opieka na starość zapewniona, to nie mają jak widać specjalnej motywacji do dzietności, więc np w Anglii podwoiła się ilość osób bezdzietnych.
Joka
gimnASjalista
Posty: 16
Rejestracja: 6 paź 2020, 21:38

Re:

Post autor: Joka »

.
Ostatnio zmieniony 17 lis 2020, 01:27 przez Joka, łącznie zmieniany 1 raz.
zewsząd i znikąd
pASibrzuch
Posty: 246
Rejestracja: 30 lip 2014, 11:07

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: zewsząd i znikąd »

Mnie na szczęście rodzina nie nęka. Od piątego roku życia deklarowałam, że nie wyjdę za mąż i nie będę miała dzieci. (Naprawdę. Umiałam już wtedy czytać, przeczytałam dwie książeczki uświadamiające, właściwie dla trochę starszych dzieci - 7-9 lat - i rozmnażanie tak mnie przeraziło, że postanowiłam: w ogóle nie ma mowy, nie zgadzam się na rozdzieranie mojego biednego ciała.) Wtedy nikt nie brał tego na poważnie, tymczasem... minęło prawie 35 lat i zdania nie zmieniłam, nikomu w rodzinie nie wiadomo o żadnych moich związkach, a przynajmniej wobec tych, z którymi mam bliski kontakt, jestem wprost ujawniona jako aseksualna.

A poza tym... pozwolę sobie użyć porównania. Zetknęłam się kiedyś z opowiastką o amerykańskiej studentce, która wysłała rodzicom list o treści z grubsza takiej: że przeprasza, że dawno nie pisała, ale miała tyle kłopotów... jest w ciąży, z dalszej części listu wynikało, że jej narzeczony jest narkomanem i ma związek z gangiem, że zaraziła się jakąś infekcją przenoszoną drogą płciową i musi się leczyć... Po czym następowała puenta: cała ta opowiastka okazywała się zmyślona, dziewczyna natomiast przyznawała, że grozi jej niezaliczenie dwóch przedmiotów i "ma nadzieję, że w związku z tym spojrzą na to w perspektywie"... :lol:
Otóż moja mama chyba trochę tak podchodzi do mnie: nie mam stałej pracy, przez lata zaniedbywałam swoje zdrowie (schudnąć mi się udało, ale chyba w dużej mierze ze stresu...), poza tym takie moje problemy zdrowotne jak alergia i AZS i tak po latach można uznać za nieuleczalne, jestem bałaganiarą, do tego jeszcze biorę psychodeliki (owszem, ujawniłam się)... w porównaniu z tym moja orientacja i brak jakichkolwiek perspektyw "założenia rodziny" są doprawdy trzeciorzędnym problemem... ;)
Nemo
mASełko
Posty: 114
Rejestracja: 30 cze 2017, 21:38
Lokalizacja: Szczecin

Re: "Przyjazny ostrzał" czyli "kiedy sobie kogoś

Post autor: Nemo »

Piorun pisze: 6 wrz 2008, 20:58 Znacie to: te wszystkie/ciocie/babcie/rodzinka/znajomi... i te texty
Kiedy się żenisz? Masz już kogoś? Czas już iść na swoje! (miłe zwłaszcza dla osób które pracują na siebie i mają mieszkanie) Latka lecą a ty...
I tak dalej...

Dotyka was to? Boli? A może wcale nie rusza?
Co z tym robicie? i czy w ogóle cokolwiek?
Jak się przed tym bronić?

Zapraszam do dyskusji
Zawsze lubiłem rozmowy o tym, ale te rozmowy u mnie były przyjaźniejsze niż w tych przykładach. Raczej na przykład życzenia, żebym miał fajną dziewczynę :mrgreen: Albo komplementy typu, że dziewczyny się za mną oglądają czy ustawiają się do mnie w kolejce :mrgreen:
ODPOWIEDZ