Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Podobieństw ciąg dalszy Ja się założyłem dwa lata temu z kumplem że do trzydziestki nie ożenię się (jeszcze niecałe pięć lat). Trzeba było jakąś datę dać bo założyliśmy się o dobry alkohol powyżej 500zł
Ostatnio zmieniony 26 sie 2009, 01:12 przez Jerzy Ch., łącznie zmieniany 1 raz.
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
Ja też tak robięJerzy Ch. pisze: Często np. na imprezach siadam w miejscu, które jest jakimś tam małym odludziem lub po prostu się nie odzywam będąc wśród ludzi. Czasem powodowało to jakieś problemy u innych czy pytania typu "coś się jemu stało?" etc. Ale po jakimś czasie znajomi się przyzwyczaili i już takie nie jasne sytuacje raczej nie mają miejsca. Często wolę nie brać udziału w dyskusji, zabawie tylko po prostu obserwować, słuchać. Czasem też się wtrącę gdy mnie naprawdę wciągnie czyjaś konwersacja. Mimo wszystko kulminacyjnym momentem i zarazem moim ulubionym jest wychodzenie w angielskim stylu, po cichu nie żegnając się z nikim. Po prostu kierunek: drzwi i tyle. Taka moja natura.
Samotny? Ano niestety dość często. Zwykle na imprezach, gdy nie ma bliższych mi ludzi, a dalsi zamkną się w swoim gronie.
Wystraszony? Chyba żart...
Wystraszony? Chyba żart...
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
-
- mASełko
- Posty: 148
- Rejestracja: 24 lis 2014, 21:52
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Wystraszony moją "odmiennością seksualną" się nie czuję, natomiast samotny czasem tak, ale nie ze względu na moją aseksualność ani ze względu na brak partnerki, tylko ze względu na mój asofetyszyzm i uogólniony seksowstręt.
Nadmierny dobrobyt szkodzi równie mocno co złe doświadczenia.
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Wystraszona? Może czasem, ale to bardziej jak myślę o związku, w którym partner wymagałby ode mnie zbyt wiele zmian.
Samotna? Tak, dość często szczególnie że ostatnio wszyscy samotni znajomi poznajdowali połówki...
Samotna? Tak, dość często szczególnie że ostatnio wszyscy samotni znajomi poznajdowali połówki...
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Nie jestem pewna czy chodzi o strach przed tym, że do końca życia będę sama...? Jeśli o to - nie, nie czułam lęku przed tym. Tak naprawdę potrafiłam i nie potrafię sobie wyobrazić siebie z kimkolwiek.
Ale poczucie osamotnienia pojawiało się, rzadko, ale jednak. Patrząc na innych, sparowanych, słuchając o ich rozterkach czułam się jak ktoś wybrakowany, ktoś, komu nie będzie dane czuć jak pozostali. Taka dziura w środku.
Z tego powodu (plus po namowach mamy) decydowałam się podejmować próby bycia z kimś, ale zawsze kończyło się w pewnym momencie myślą "Właściwie po co mi to, nic od niego nie chcę". Kończyłam znajomość zrzucając na siebie winę, żeby łatwiej znalazł sobie kogoś właściwszego, bez zastanawiania co zrobił źle.
Ale poczucie osamotnienia pojawiało się, rzadko, ale jednak. Patrząc na innych, sparowanych, słuchając o ich rozterkach czułam się jak ktoś wybrakowany, ktoś, komu nie będzie dane czuć jak pozostali. Taka dziura w środku.
Z tego powodu (plus po namowach mamy) decydowałam się podejmować próby bycia z kimś, ale zawsze kończyło się w pewnym momencie myślą "Właściwie po co mi to, nic od niego nie chcę". Kończyłam znajomość zrzucając na siebie winę, żeby łatwiej znalazł sobie kogoś właściwszego, bez zastanawiania co zrobił źle.
"Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, zaprowadzi cię tam każda droga" - Lewis Carroll
- Lunatyczka
- gimnASjalista
- Posty: 15
- Rejestracja: 7 kwie 2015, 20:15
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Ja często zastanawiam się, jak będzie wyglądać moje życie później, kiedy inni będą już zakładać rodziny, a ja zostanę sama. Chciałabym się zakochać, ale nie umiem i nigdy nie umiałam. Mam wrażenie, że wszystko byłoby takie proste.
Dobrze byłoby mieć jakąś stabilizację w przyszłości, ale nie wiem jak miałaby wyglądać. Mogłabym przywiązać się do kogoś, ale czy ta osoba potrafiłaby zaakceptować moje dziwactwa? Bo potrzeby ludzi 'normalnych' są nieco odmienne od moich.
Dobrze byłoby mieć jakąś stabilizację w przyszłości, ale nie wiem jak miałaby wyglądać. Mogłabym przywiązać się do kogoś, ale czy ta osoba potrafiłaby zaakceptować moje dziwactwa? Bo potrzeby ludzi 'normalnych' są nieco odmienne od moich.
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Prawdę mówiąc czuję się bardzo samotna i bardzo przerażona myślą, że prawdopodobnie tak już będzie.
(~˘▾˘)~ ♥♥♥
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Miałam taki moment ze trzy miesiące temu... Poczucie, że na nikogo nie można liczyć, że wszyscy mnie zawiedli, cholernie nieprzyjemna mieszanka samotności i bezradności. Nie wiem, czy określenie "opuszczona" pasuje... Że kiedy miałam problem, dotarło do mnie, że nikt nie pomoże, osoby, na których myslałam, że mogę polegać, odwróciły się.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Jeśli zdarzały i nadal zdarzają się takie momenty - trzeba je przewalczyć i innego wyjścia nie ma
W takich chwilach próbujcie odnajdywać sens w codziennych czynnościach, tych najprostszych, które pozwalają zapomnieć o problemie.
I nie chodzi tu o jego wyparcie, bo przecież nie ucieknie się od tego całkowicie i nie rozwiąże sytuacji nie myśląc o niej...ale to jednak troche pomaga
Natomiast dobre jest znalezienie jakiegoś celu, który mógłby nas napędzać do przodu pomimo tych naszych obaw i smutku - np. pomoc innym [rodzinie, przyjaciołom a nawet obcym ludziom], którzy nie radzą sobie z życiem.
Często widząc wtedy, ze robimy coś dobrego, nawet takiego malutkiego, robi się jednak jakoś tak lżej w duchu.
W takich chwilach próbujcie odnajdywać sens w codziennych czynnościach, tych najprostszych, które pozwalają zapomnieć o problemie.
I nie chodzi tu o jego wyparcie, bo przecież nie ucieknie się od tego całkowicie i nie rozwiąże sytuacji nie myśląc o niej...ale to jednak troche pomaga
Natomiast dobre jest znalezienie jakiegoś celu, który mógłby nas napędzać do przodu pomimo tych naszych obaw i smutku - np. pomoc innym [rodzinie, przyjaciołom a nawet obcym ludziom], którzy nie radzą sobie z życiem.
Często widząc wtedy, ze robimy coś dobrego, nawet takiego malutkiego, robi się jednak jakoś tak lżej w duchu.
Inexplicable
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Wszystko fajnie, tylko że ucieczka od problemu go niestety nie rozwiąże. Bycie jednoosobową instytucją charytatywną - cóż, mam na ten temat swoje zdanie i doświadczenia, które sprowadzają się do tego, że pomaganie innym często kończy się wykorzystywaniem sytuacji przez tych innych, którzy zauważyli, że Viljar ma wysoko rozwinięty instynkt opiekuńczy, do tego jest samotny, to zawsze można do niego iść ze wszystkim, bo on i tak nie oczekuje niczego w zamian. Problem zaś z nieoczekiwaniem niczego w zamian jest taki, że niczego się w zamian nie dostaje. Tylko że w końcu ma się tego dosyć.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Viljar, w pełni się z Tobą zgodzę. Nie chodzi o ucieczkę a wykorzystywania przez innych również mam często dosyć, ale...
użalanie się nad sobą niewiele pomaga, wiec skoro jest jak jest i nie można tego zmienić, to chociaż w taki sposób można po sobie zostawić coś dobrego. Przynajmniej ja tak to widzę.
Już wolę taką frustrację, niż ciągły strach i obawę o moją przyszłość, nie uważasz ? Bo obaj wiemy, ze nie ma tu dobrego rozwiązania, a jeśli jest to szansa jest jak 1 na milion. Prawda ?
użalanie się nad sobą niewiele pomaga, wiec skoro jest jak jest i nie można tego zmienić, to chociaż w taki sposób można po sobie zostawić coś dobrego. Przynajmniej ja tak to widzę.
Już wolę taką frustrację, niż ciągły strach i obawę o moją przyszłość, nie uważasz ? Bo obaj wiemy, ze nie ma tu dobrego rozwiązania, a jeśli jest to szansa jest jak 1 na milion. Prawda ?
Inexplicable
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Ja się zgodzę z Artem i uważam, że wnoszenie czegoś pożytecznego do wspólnej przestrzeni życiowej z innymi jak nic innego pomaga przestać czuć się samotnym.
Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...
Pomaganie może nieco podbudować siebie i pozwolić na poznanie wartościowych ludzi, którzy być może, kiedyś-kiedyś okażą się lepszym oparciem. Trochę na zasadzie zasadzie altruizmu jako najsubtelniejszej formie egoizmu.
To jednak średnia rekompensata dla utraty dotychczasowego oparcia i pozostawienia samemu sobie z problemem.
A najgorsze, że takie sytuacje mogą się powtarzać. Umiesz liczyć - licz na siebie
Wydaje mi się, że wtedy warto skupić się na rozwiązaniu problemu: może wolniej, oporniej, krok po kroku, ale wybrnąć z dołka. Kiedyś zły okres musi przecież minąć.
A na przyszłość zapamiętać ten moment jako coś w rodzaju lekcji o ludziach wokół i o sobie, by na następny raz czuć się silniejszym.
To jednak średnia rekompensata dla utraty dotychczasowego oparcia i pozostawienia samemu sobie z problemem.
A najgorsze, że takie sytuacje mogą się powtarzać. Umiesz liczyć - licz na siebie
Wydaje mi się, że wtedy warto skupić się na rozwiązaniu problemu: może wolniej, oporniej, krok po kroku, ale wybrnąć z dołka. Kiedyś zły okres musi przecież minąć.
A na przyszłość zapamiętać ten moment jako coś w rodzaju lekcji o ludziach wokół i o sobie, by na następny raz czuć się silniejszym.
"Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, zaprowadzi cię tam każda droga" - Lewis Carroll