Strona 5 z 6

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 13 kwie 2015, 08:08
autor: Viljar
Art pisze:Viljar, w pełni się z Tobą zgodzę. Nie chodzi o ucieczkę a wykorzystywania przez innych również mam często dosyć, ale...

użalanie się nad sobą niewiele pomaga, wiec skoro jest jak jest i nie można tego zmienić, to chociaż w taki sposób można po sobie zostawić coś dobrego. Przynajmniej ja tak to widzę. :roll:

Już wolę taką frustrację, niż ciągły strach i obawę o moją przyszłość, nie uważasz ? Bo obaj wiemy, ze nie ma tu dobrego rozwiązania, a jeśli jest to szansa jest jak 1 na milion. Prawda ?
Zgadzam się całkowicie... ale po kolei.
Użalanie się nad sobą nie pomaga, więc uciec od tego jakoś trzeba. Pytanie - dokąd. Pomaganie innym ma wadę, o której wspomniałem, co w porównaniu z niewiarygodnym pechem, jakiego mam do ludzi sprawiło, że mam dość bycia instytucją charytatywną. Więc się wziąłem za wycieczki i - natchniony przez jedną z Użytkowniczek tego forum - za pisanie. Na razie do szuflady, ale z czasem - kto wie?

Szanse jedna na milion przydarzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć, tylko trzeba trochę poczekać (myślałem, że to tylko wymysł autorów książek, ale to - o dziwo - prawda), co stanowi najlepszą pociechę w trudnych chwilach ;)

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 13 kwie 2015, 21:53
autor: Lunatyczka
Mam nadzieję, że się nie zraziłeś na tyle, żeby przestać pomagać. A może to tylko twoje wyobrażenia? Mnie się zdawało, że ludzie mnie wykorzystują, ale zorientowałam się, że w ten sam sposób traktują każdego innego człowieka i wcale nie jestem wyjątkiem - po prostu wzajemna pomoc. Ważne, żeby oni też ci pomogli, gdy o to poprosisz.

Jeśli masz ochotę to pisz! Trzeba pisać dla siebie, nie dla innych. A kiedy poczujesz, że jesteś gotowy, wysyłaj :) Niedawno udało mi się wydać pierwszą książkę, to jest niesamowite uczucie :D

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 11:11
autor: Viljar
Szczerze? Problem jest o tyle abstrakcyjny, że nie bardzo mam komu pomagać, chyba że swojemu kotowi Do pomocy ludziom się zraziłem, zwłaszcza że przekonałem się wielokrotnie, że jak przychodzi co do czego, to mogę liczyć tylko na siebie.

A co do pisania, to niedługo napiszę o tym na forum coś więcej. Problem w tym, że każde zdanie przerabiam z 20 razy, a i tak nie jestem zadowolony z efektu, więc dwa miesiące pisania zaowocowały... 15. stronami tekstu. Ale pomysłów mam na następne kilkaset :)

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 11:25
autor: Biała
Pomaganie... Osobiście w takich stanach darzę całą ludzkość serdeczną nienawiścią. I raczej miałabym to wypisane na twarzy, tylko wszystkich odstraszając ;-) Zwłaszcza, że ja mam wyjątkowego pecha do znajomości, statystycznie często spotykając osoby, na które po niedługim czasie nie jestem w stanie patrzeć.
Viljar, masz rację, zwierzętom chyba tylko warto pomóc, przynajmniej one szczerze są wdzięczne :D I przede wszystkim człowieka nie oceniają, co chyba jak się jest w dołku jest jedną z ważniejszych rzeczy.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 12:11
autor: Lunatyczka
Po prostu trzeba znaleźć odpowiednich ludzi. Nie można powiedzieć, że wszyscy są tacy sami. Może jestem naiwna, ale wolę być szczęśliwie naiwna niż zgorzkniała, bo się na kimś przejechałam. I ważne, żeby pomagać nie dla polepszenia swojego samopoczucia, bo to jest nic nie warte. W końcu to, co robimy do nas wraca.

Ważne, żeby z pisaniem iść do przodu. Każdemu bym polecała pisanie (choćby pamiętnika), bo dzięki temu można trzeźwo spojrzeć na siebie. Niezależnie czy się pisze o sobie, czy coś wymyśla, można dostrzec wiele rzeczy, które umykają nam w zwykłym strumieniu myśli każdego dnia.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 14:41
autor: Indiana
Biała pisze: Viljar, masz rację, zwierzętom chyba tylko warto pomóc, przynajmniej one szczerze są wdzięczne :D I przede wszystkim człowieka nie oceniają, co chyba jak się jest w dołku jest jedną z ważniejszych rzeczy.
Niestety prawda jest taka, że zwierze płaszczy się raczej ze strachu przed człowiekiem, a gdy tylko ma okazje zabić słabsze i mniejsze zwierzę, to nie zawaha się ani na chwilę. Dlatego ludzie, którzy nadmiernie afirmują zwierzęta to ludzie trochę bezrefleksyjni. Czasem trzeba spojrzeć co się kryje za czyimś wyglądem zewnętrznym, bo to co wygląda jak milusie zwierzątko, wewnątrz jest tylko głupim i prymitywnym potworem. :D

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 15:18
autor: Poison Ivy
Indiana pisze:
Biała pisze: Viljar, masz rację, zwierzętom chyba tylko warto pomóc, przynajmniej one szczerze są wdzięczne :D I przede wszystkim człowieka nie oceniają, co chyba jak się jest w dołku jest jedną z ważniejszych rzeczy.
Niestety prawda jest taka, że zwierze płaszczy się raczej ze strachu przed człowiekiem, a gdy tylko ma okazje zabić słabsze i mniejsze zwierzę, to nie zawaha się ani na chwilę. Dlatego ludzie, którzy nadmiernie afirmują zwierzęta to ludzie trochę bezrefleksyjni. Czasem trzeba spojrzeć co się kryje za czyimś wyglądem zewnętrznym, bo to co wygląda jak milusie zwierzątko, wewnątrz jest tylko głupim i prymitywnym potworem. :D

hahahahaha, powiem to mojej kotce, już ona się z Tobą policzy ;)


Obrazek

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 14 kwie 2015, 19:45
autor: Viljar
Głupie i prymitywne? Czyli jak ludzie ;) Dlatego wolę pomagać zwierzętom, one przynajmniej nie są okrutne bez powodu.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 17 lip 2017, 15:41
autor: Nightmarine
Samotność odczuwam. Lęk, chyba nie. Bardziej żal, że prawdopodobnie, ze względu na swoje niestandardowe wymagania i potrzeby, nie przyjdzie mi doświadczyć bliższej relacji, odwzajemnionej miłości czy udanego związku (bo o żadnym z dotychczasowych tego powiedzieć nie mogę, chociaż wszystkie doświadczenia sobie cenię). Nie jest to jednak coś, co by mi spędzało sen z powiek, bo widzę też wiele plusów bycia singlem. Na imprezie sylwestrowej nigdy nie byłam (nie licząc tych w grach MMO) i jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do tego. Za to zawsze marzył mi się wyjazd we dwoje na Święta Bożego Narodzenia w jakieś ciekawe miejsce, ale tu zaś nigdy nie znalazłam chętnych, bo każdy ten czas chciał spędzać z rodziną.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 15 wrz 2017, 10:30
autor: panna_x
Viljar pisze: 14 kwie 2015, 19:45 Głupie i prymitywne? Czyli jak ludzie ;) Dlatego wolę pomagać zwierzętom, one przynajmniej nie są okrutne bez powodu.
Są, np kotowate zabijają również dla przyjemności/ dla instynktu łowczego, a nie dlatego, że są głodne, ze strachu, czy dla obrony terytorium, czy z innego powodu, który można by logicznie przedstawić. Dlatego ja szczerze nie znoszę kotów. Krzywdy im nie robię, ale zachwycać się nimi czy głosić wyższości nad ludźmi nie będę.


Co do emocji, często odczuwam lęk, smutek albo złość- jak to neurotyk. Poziom lęku jest u mnie dość wysoki. Samotna też się czułam, kiedy rozmyły się moje znajomości, koleżanki zaczęły żyć swoim życiem, a ja zostałam sama i jako introwertyczka miałam problemy ze znalezieniem nowych znajomych.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 16 wrz 2017, 22:02
autor: Viljar
Jest takie mądre przysłowie irlandzkie - "Strzeż się ludzi, którzy nie lubią kotów". Długo trwało, zanim zrozumiałem to powiedzenie, ale teraz już wiem. Otóż dziwnym trafem ludzie, którzy nie lubią kotów, próbują uczynić ze swojej nienawiści cnotę - tak jakby nienawiść mogła być cnotą. A skoro uważają za cnotę nienawiść, to strach pomyśleć, co jeszcze.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 17 wrz 2017, 20:06
autor: takasobie
Viljar pisze: 16 wrz 2017, 22:02 Jest takie mądre przysłowie irlandzkie - "Strzeż się ludzi, którzy nie lubią kotów". Długo trwało, zanim zrozumiałem to powiedzenie, ale teraz już wiem. Otóż dziwnym trafem ludzie, którzy nie lubią kotów, próbują uczynić ze swojej nienawiści cnotę - tak jakby nienawiść mogła być cnotą. A skoro uważają za cnotę nienawiść, to strach pomyśleć, co jeszcze.
Ja nie lubię kotów i innych zwierząt. Toleruję je, ale u kogoś i na pewno nie w moim najbliższym otoczeniu. Nie oznacza to jednak, że krzywdzę zwierzęta albo popieram tego typu zachowania. Nie zachwycam się pieskami, kotkami i innymi stworzeniami. Może ktoś mnie nazwać okrutną i nieczułą, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.
Moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że ci najwięksi miłośnicy psów, nigdy nie widzieli krzywdy człowieka w najbliższym otoczeniu.

Największą samotność czułam między końcem jednej szkoły a początkiem drugiej. Nie miałam się wtedy do kogo odezwać, znajomi z jednej szkoły już zakonczyli znajomosć, a z nowej keszcze nikogo nie znałam. Największą samotność czułam między końcem liceum a początkiem studiów. Wtedy te 4 miesiące wakacji to był najbardziej samotny okres w moim życiu. Podobno to są najlepsze wakacje w życiu, ale w moim nie były. Przed nową szkołą miałam zawsze nadzieje, że spotkam tu przyjaciół na całe życie, niestety rzeczywistość nie spotkała się z oczekiwaniami.

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 17 wrz 2017, 23:20
autor: Decadente
...

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 17 wrz 2017, 23:40
autor: Decadente
...

Re: Czy czuliście się kiedyś samotni lub wystraszeni...

: 18 wrz 2017, 04:37
autor: takasobie
Decadente pisze: 17 wrz 2017, 23:20
takasobie pisze: 17 wrz 2017, 20:06 Moje dotychczasowe doświadczenia pokazują, że ci najwięksi miłośnicy psów, nigdy nie widzieli krzywdy człowieka w najbliższym otoczeniu.
Z konstrukcji zdania wnioskuję, że według Ciebie istnieje jakaś korelacja między tymi dwoma czynnikami i wystąpienie jednego wyklucza to drugie.
Czy według Ciebie ludzie, którzy widzieli krzywdę człowieka w najbliższym otoczeniu nie mogą być 'największymi miłośnikami psów'? A jeżeli "największy miłośnik psów" zobaczy krzywdę człowieka w najbliższym otoczeniu, to przestaje kochać psy? Tylko osoba, która nie widziała krzywdy człowieka może być wielkim miłośnikiem psów? Albo to ja jestem głupia i nie rozumiem, albo to zdanie nie ma najmniejszego sensu. Równie dobrze mogłabym napisać, że moje dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że najwięksi fani Realu Madryt, nigdy nie widzieli, dajmy na to, kobiety w potrzebie. :D
Ja w tym zdaniu widzę sens. Napisałam, że to wynika z MOICH obserwacji. Ty możesz mieć inne obserwacje. Do tej pory spotykałam osoby, które dla psów gotowe były na wiele, a gdy obok nich cierpiał człowiek to odwracały głowę albo w ogóle tego nie zauważały i nie pomagały im. Zatem stąd wynika mój wniosek: lubi psy -> nie widzi krzywdy ludzi. Można oczywiście lubic psy i pomagać ludziom i istnieją różne inne kombinacje. Każdy żyje tak, jak chce.