Tutaj to doskonale rozumiem. Aseksualność dla mnie to żadna podstawa antyseksualna wobec seksu, czułości, bliskości, czy dotyku itd. Po prostu tylko erotyzm i seks są OBOJĘTNE Wszystko inne, które określane jest jako obrzydzenie to mogą być traumy, lęki, obawy lub właśnie wyparcie jakiejś części rzeczy z własnego życia. Unikania jej. Pocałunki same w sobie nie są erotyczne, tak samo dotykanie i inne formy czułości, a samo podejście i wykonanie, intencje Więc jeśli ktoś ma do tego też coś Anty, to już jest wątpliwe.Biała pisze: ↑24 lis 2017, 19:47 No i to dochodzi do tej kwestii liczebności asów, która w gronie znajomych mi osób znów ostatnio wypłynęła. Gość, który z zawodu jest lekarzem psychiatrą stwierdził, że prawdziwych aseksualnych jest ekstremalnie mały odsetek, bo większość to właśnie te wszystkie inne przypadki. I pewnie jeszcze wpływa to na postrzeganie tych "prawdziwych" asów przez resztę społeczeństwa, bo wtedy łatwiej ich zaszufladkować, jako kolejne jednostki z wypartą traumą czy czymś podobnym.
Aż mnie znów coś wzięło, żeby te kwestie w końcu wyjaśnić i od paru dni szukam seksuologa
Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
@takasobie - powiedział, że jest taka orientacja, że się nie odczuwa pożądania wobec własnej ani odmiennej płci, że tak, istnieje ale ze dwa rzędy wielkości mniejsza jest liczebność tych osób niż się to wydaje w społecznościach internetowych.
Część osób może przez jakiś czas mieć nastawienie anty z powodu presji otoczenia i głupich, niepożądanych komentarzy od bliskich osób. Nawet nie tyle, że mają coś przeciwko seksualności, a przeciwko tej presji (mogą nawet sami nie odróżniać jednego od drugiego), bo czują się stłamszeni, że ktoś wbrew ich woli chce wciskać ich w schematy itp. Też parę lat temu myślałam, że jestem po części anty, jak siłą rzeczy zmieniłam otoczenie, kontakty z rodziną naturalnie się rozluźniły i przestałam czuć ich (zamierzone lub też nie całkiem świadome) ataki, to zdałam sobie sprawę, że ogólnie nie nienawidzę seksualności jako takiej. Podobnie jak z powodu nadopiekuńczości matki miałam wrażenie, że nienawidzę ogólnie odruchów bliskości między członkami rodziny podczas gdy po prostu dusiłam się w tej nienaturalnie ścisłej symbiozie.
Część osób może przez jakiś czas mieć nastawienie anty z powodu presji otoczenia i głupich, niepożądanych komentarzy od bliskich osób. Nawet nie tyle, że mają coś przeciwko seksualności, a przeciwko tej presji (mogą nawet sami nie odróżniać jednego od drugiego), bo czują się stłamszeni, że ktoś wbrew ich woli chce wciskać ich w schematy itp. Też parę lat temu myślałam, że jestem po części anty, jak siłą rzeczy zmieniłam otoczenie, kontakty z rodziną naturalnie się rozluźniły i przestałam czuć ich (zamierzone lub też nie całkiem świadome) ataki, to zdałam sobie sprawę, że ogólnie nie nienawidzę seksualności jako takiej. Podobnie jak z powodu nadopiekuńczości matki miałam wrażenie, że nienawidzę ogólnie odruchów bliskości między członkami rodziny podczas gdy po prostu dusiłam się w tej nienaturalnie ścisłej symbiozie.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Mnie zastanawia, jak na pewno odróżnić aseksualizm od anty. Czy taki anty mimo wszystko odczuwa pożądanie wobec innych osób, ale brzydzi go myśl o spełnieniu tego pożądania? Bo tak na logikę, taka powinna być chyba różnica pomiędzy tymi dwoma określeniami.
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
A czy powiedział czym jest to pożądanie?
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Zgadzam się z Kerim,dla mnie to wątpliwe, czerpać przyjemność z czegoś, czego się nie chce. Dlatego As lubiący seks czy as z dużym popędem to dla mnie abstrakcja. Poza tym aseksualność definiuje się jako obojętność, brak potrzeby, a bardzo dużo osób na forum deklarowało nie obojętność, a wręcz niechęć do seksu, że nie chce go uprawiać itd. Skoro jest obojętny, to co za różnica, nie sprawia przyjemności, ale też nieprzyjemności. Robi się tak jak pranie
Nie wiem, jak to odróżnić od antyseksualności, mogę powiedzieć tylko to, co ja odczuwałam i uważam, że nią u mnie było. Ale to nie była jedna rzecz i jedna przyczyna, lecz cały zespół. Np.
- brzydziła mnie męska anatomia, nie znałam jej z reala, i nie chciałam poznawać- nie wiem, skąd to obrzydzenie, nie ma to zbytnio racjonalnego uzasadnienia. Nie miałam tego cały czas, w szkole mieliśmy przecież klasy mieszane, ale wtedy w wieku szkolnym czy licealnym było mi to obojętne, po prostu nie myślałam o tym, a ten stan zaczął się po 20-ce i trwał tak z dekadę
- strach przed seksem ( głównie chodziło o ból związany z 1 razem)
-brzydziły mnie niektóre aspekty seksu, czułam wstręt np odnośnie seksu oralnego
- mało kto podobał mi się, więc specjalnej potrzeby seksu też nie czułam wtedy. Nie czułam też potrzeby masturbacji czy innego rozładowania seksualnego.
- nie podobała mi się męska dominacja w seksie, facet na górze, przytrzymywanie kobiety w trakcie, ruchy faceta w trakcie,
- nie podobało mi się, że faceci myślą tylko o własnym zaspokojeniu, że traktują kobiety instrumentalnie i miałabym być dla kogoś taką zabawką
- ciąża i poród też mnie odstręczały
Nie wiem, jak to odróżnić od antyseksualności, mogę powiedzieć tylko to, co ja odczuwałam i uważam, że nią u mnie było. Ale to nie była jedna rzecz i jedna przyczyna, lecz cały zespół. Np.
- brzydziła mnie męska anatomia, nie znałam jej z reala, i nie chciałam poznawać- nie wiem, skąd to obrzydzenie, nie ma to zbytnio racjonalnego uzasadnienia. Nie miałam tego cały czas, w szkole mieliśmy przecież klasy mieszane, ale wtedy w wieku szkolnym czy licealnym było mi to obojętne, po prostu nie myślałam o tym, a ten stan zaczął się po 20-ce i trwał tak z dekadę
- strach przed seksem ( głównie chodziło o ból związany z 1 razem)
-brzydziły mnie niektóre aspekty seksu, czułam wstręt np odnośnie seksu oralnego
- mało kto podobał mi się, więc specjalnej potrzeby seksu też nie czułam wtedy. Nie czułam też potrzeby masturbacji czy innego rozładowania seksualnego.
- nie podobała mi się męska dominacja w seksie, facet na górze, przytrzymywanie kobiety w trakcie, ruchy faceta w trakcie,
- nie podobało mi się, że faceci myślą tylko o własnym zaspokojeniu, że traktują kobiety instrumentalnie i miałabym być dla kogoś taką zabawką
- ciąża i poród też mnie odstręczały
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Libido, libidem. W ogóle samo określenie libibdo czym jest, jak mierzyć itd. sprawia nadal trudności wielu. Bo jest różnica np między reakcją organizmu na bodźce zewnętrzne i czerpanie przyjemności (seksualni), a reakcja organizmu bez przyjemności, takiego uczucia "odtrącenia" tego w myślach, dyskomfortu (tu można mówić o aseksualiźmie). Druga wersja akurat u mnie występowała
Bo to, ze mamy ciało seksualne i wszystko na swoim miejscu, zdolne do seksu to rzecz wiadoma. Kwestia tu by była taka, jakie jest podejście
2 strach to raczej mam przed tym jak wypadnę Chociaż tutaj u mnie pojawia się strach zaufania, że bym tylko z tolerancyjną, zaufana, wyrozumiałą osobą, gdyby do niego doszło. Bo mi brakuje tej pewności siebie, że jestem w tym jakiś super dobry i w ogóle
3 seks oralny jest obrzydliwy, to fakt. Inaczej się go widzi w scenach wyreżyserowanych, gdzie ma się dystans do tego i wie się, że to są rzeczy specjalnie zrobione, a inaczej u mnie z odbiorem jest w realu. Gdy słyszę, czytam co niektórzy robią, wyobrażam osobie, co dziewczyny robią, to mnie skręca. Nigdy bym nie chciał tego od żadnego, ani sam bym minetki nie zrobił, to wynika z punktu 1
4a również mało kto mi się podoba na tyle. Widzę ładne twarze, mogę określić, że ktoś seksownie, zgrabnie wygląda i tyle, ale nigdy u mnie nie było myślenie coś więcej. Ba! U mnie podejście do relacji męsko-damskiej opiera się na koleżeństwie, a nie adoracji, komplementów, podrywu, flirtów, zabieganiu o kobietę. Brak mi cech "łowcy", by zdobyć, zabiegać, starać się. Myśleć o tym, by "mieć dziewczynę" tak jak cała reszta Z takim podejściem, że bym mieć "swoją i jedną" (jest to jeden z kilku czynników, czemu w związku w ogóle ne byłem i nie będę). A kobiety seksualne też tego pragną
4b o masturbacji się wypowiadałem
5 ani mnie się nie podoba męska dominacja, w ogóle żadna dominacja. Ruchy też są jakieś dziwne i to obu stron
6 tutaj też się zgodzę
Bo to, ze mamy ciało seksualne i wszystko na swoim miejscu, zdolne do seksu to rzecz wiadoma. Kwestia tu by była taka, jakie jest podejście
1 brzydzenie się męskich członków uważam, moim zdanie, już pod antyseksualizm zależy czy to jest wstręt taki zupełny, czy wynika po prostu, że brzydko wygląda Bo np mi, wargi sromowe, są brzydkie bo to taka skóra pofałdowana, nieestetyczna itd i tutaj "projektanci" mogli by się lepiej wysilić I pod tym względem ta anatomia mnie skręca. Lecz to właśnie wynika z mojej obojętności, patrzenia z punktu estetyki, niż iracjonalnego obrzydzeniaNp.
1 brzydziła mnie męska anatomia, nie znałam jej z reala, i nie chciałam poznawać- nie wiem, skąd to obrzydzenie, nie ma to zbytnio racjonalnego uzasadnienia. Nie miałam tego cały czas, w szkole mieliśmy przecież klasy mieszane, ale wtedy w wieku szkolnym czy licealnym było mi to obojętne, po prostu nie myślałam o tym, a ten stan zaczął się po 20-ce i trwał tak z dekadę
2 strach przed seksem ( głównie chodziło o ból związany z 1 razem)
3 brzydziły mnie niektóre aspekty seksu, czułam wstręt np odnośnie seksu oralnego
4 mało kto podobał mi się, więc specjalnej potrzeby seksu też nie czułam wtedy. Nie czułam też potrzeby masturbacji czy innego rozładowania seksualnego.
5 nie podobała mi się męska dominacja w seksie, facet na górze, przytrzymywanie kobiety w trakcie, ruchy faceta w trakcie,
6 nie podobało mi się, że faceci myślą tylko o własnym zaspokojeniu, że traktują kobiety instrumentalnie i miałabym być dla kogoś taką zabawką7- ciąża i poród też mnie odstręczały
2 strach to raczej mam przed tym jak wypadnę Chociaż tutaj u mnie pojawia się strach zaufania, że bym tylko z tolerancyjną, zaufana, wyrozumiałą osobą, gdyby do niego doszło. Bo mi brakuje tej pewności siebie, że jestem w tym jakiś super dobry i w ogóle
3 seks oralny jest obrzydliwy, to fakt. Inaczej się go widzi w scenach wyreżyserowanych, gdzie ma się dystans do tego i wie się, że to są rzeczy specjalnie zrobione, a inaczej u mnie z odbiorem jest w realu. Gdy słyszę, czytam co niektórzy robią, wyobrażam osobie, co dziewczyny robią, to mnie skręca. Nigdy bym nie chciał tego od żadnego, ani sam bym minetki nie zrobił, to wynika z punktu 1
4a również mało kto mi się podoba na tyle. Widzę ładne twarze, mogę określić, że ktoś seksownie, zgrabnie wygląda i tyle, ale nigdy u mnie nie było myślenie coś więcej. Ba! U mnie podejście do relacji męsko-damskiej opiera się na koleżeństwie, a nie adoracji, komplementów, podrywu, flirtów, zabieganiu o kobietę. Brak mi cech "łowcy", by zdobyć, zabiegać, starać się. Myśleć o tym, by "mieć dziewczynę" tak jak cała reszta Z takim podejściem, że bym mieć "swoją i jedną" (jest to jeden z kilku czynników, czemu w związku w ogóle ne byłem i nie będę). A kobiety seksualne też tego pragną
4b o masturbacji się wypowiadałem
5 ani mnie się nie podoba męska dominacja, w ogóle żadna dominacja. Ruchy też są jakieś dziwne i to obu stron
6 tutaj też się zgodzę
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
A mnie z kolei dziwią te częste zdziwka na forum, że część asów jest negatywnie nastawiona do seksu. Pomyślcie o tym przez analogię homo-hetero. Nikogo nie dziwi, że człowiek heteroseksualny brzydziłby się stosunkiem z kimś własnej płci (i analogicznie człowiek homoseksualny). Czy w ich przypadku taki "odwrotny stosunek" powinien być odbierany czysto neutralnie? Nie sądzę. Więc dlaczego seks miałby być dla każdego asa po prostu neutralny "jak robienie prania"? Z tego co mi wiadomo, ta neutralność asowego seksu odnosi się do samych doznań psychiczno-fizycznych w trakcie stosunku, a niekoniecznie do ogólnego nastawienia i opinii o seksie.panna_x pisze: ↑27 lis 2017, 09:46 Poza tym aseksualność definiuje się jako obojętność, brak potrzeby, a bardzo dużo osób na forum deklarowało nie obojętność, a wręcz niechęć do seksu, że nie chce go uprawiać itd. Skoro jest obojętny, to co za różnica, nie sprawia przyjemności, ale też nieprzyjemności. Robi się tak jak pranie
Takie dosłowne myślenie "seks dla asa jest kompletnie obojętny" łatwo może prowadzić do wniosku, że w sumie to nawet zgwałcić asa można, bo czemu miałby mieć pretensje? Ani mu się to podoba, ani nie podoba. Co mu szkodzi?
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Już odpowiadam. Dlaczego ma być neutralny dla asów? Dlatego, że na forum osoby definiują aseksualizm jako brak potrzeby seksu i że jest im on obojętny, nic nie czują w temacie. Podkreślają też, że odczuwanie niechęci, strachu czy wstrętu to nie aseksualizm, tylko innego rodzaju zaburzenia, a prawdziwy aseksualizm nie jest powodowany tymi negatywnymi emocjami. Co za tym idzie, na forum bywały rady, że te inne awersje można i należy leczyć, a tylko ten prawdziwy czysty aseksualizm nie wymaga leczenia. No więc skoro sami założyliśmy, że tym jest aseksualizm, w przeciwieństwie do awersji seksualnych czy innych rzeczy, to stąd założenie, że ma być neutralny.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Aseksualizm = Anty-seksualizm ?
Dla mnie taki typowy seks oprócz niezbyt estetycznej otoczki czysto fizycznej wiąże się też z niechęcią pod kątem psychologicznym. Nie wiem dlaczego, ale postrzegam to jako swego rodzaju zatracenie psychofizycznej odrebnosci. To niby jest pozytywne doświadczenie, zwłaszcza dla zakochanych, wręcz mistyczne. Dla mnie nie. Nie mam ochoty na takie coś. Z nikim. Może gdybym była bardziej "prosta" i pojmowala seks jako wspólna gimnastykę dla przyjemności (przesada z tą przyjemnością, naprawdę), to moje nastawienie byłoby inne.
Oczywiście to jest swego rodzaju niedojrzalosc. Komponuje się to u mnie z niechęcią do posiadania dzieci i dzielenia z kimś życia, wzięcia na barki odpowiedzialności. No i co z tego?
Oczywiście to jest swego rodzaju niedojrzalosc. Komponuje się to u mnie z niechęcią do posiadania dzieci i dzielenia z kimś życia, wzięcia na barki odpowiedzialności. No i co z tego?