U mnie jest podobnie - uwielbiam się przytulać, głaskać i okazywać czułość, pod warunkiem że dotyczy to bardzo bliskiej osoby. Natomiast rzucanie się na szyję znajomym, całowanie w policzek na powitanie etc. - nie, nie i jeszcze raz nie. Źle się z tym czuję i nawet jeśli z grzeczności nie odsuwam się od takiej osoby, żeby jej całkiem nie spłoszyć, to i tak takie gesty kosztują mnie dużo nerwów i cierpliwości. Czuję się wtedy trochę tak, jakby ktoś naruszył moją prywatną przestrzeń - wtargnął "z butami" w obszar który należy tylko do mnie...jakby ktoś mnie do czegoś zmuszał i mam ochotę odskoczyc jak oparzona. Ble.Koziorro pisze:Cenię przytulenie do osoby bliskiej, takiej, której ufam. Jest przypomnieniem o więzi łączącej mnie z tą osobą. A przy mizianiu po głowie mogłabym odpłynąć mrucząco, choćby w kosmicznie pokręconym ułożeniu
Jeśli zdarzają się takie nieliczne chwile, że to ja inicjuje kontakt - wtedy nie ma problemu, bo to ja mam nad tym kontrolę. W przeciwnym wypadku czuję się "zaatakowana" (?) Oczywiście mówię tutaj o znajomych/ krewnych/ a nie o "tym" bądź "tej jedynej"