Jak określić siebie?
Jak określić siebie?
Im więcej czytuje tu na forum tym bardziej zagubiony jestem. Jedni twierdzą, że aseksualnym trzeba się urodzić z czym ja akurat się nie zgodzę, ponieważ nikt wg. mnie nie rodzi się seksualny, aseksualny, homo, hetero. Tak jak nasza osobowość się kształtuje z wiekiem tak i tożsamość seksualna. Czy można być aseksualnym z wyboru? I tu moje zawahanie. Często sobie tłumaczę swoją odmienność filozofią życia lecz może jest na odwrót i to filozofia życia ukształtowała się przez odmienność. Niby nie odczuwam popędu, do porno czy do dziewczyn na ulicy(facetów też). Nie mam też zamiaru rezygnować z seksu choćby dlatego, że chce mieć potomstwo. Nie mam też żadnych zaburzeń - jak chce to się podniecę itp. Po prostu nie czuje potrzeby. Generalnie dobrze mi z tym. Niektórzy twierdzą, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak będę uprawiać dużo seksu to i będę odczuwać na niego większą chęć.
I właśnie jak się w tym odnaleźć?
Pisze tego posta bo widziałem, że wielu na tym forum ma podobny problem i może mój przypadek pomoże też innym.
I właśnie jak się w tym odnaleźć?
Pisze tego posta bo widziałem, że wielu na tym forum ma podobny problem i może mój przypadek pomoże też innym.
- Tuatha
- ciAStoholik
- Posty: 350
- Rejestracja: 18 kwie 2011, 15:19
- Lokalizacja: Toruń przez większość czasu
- Kontakt:
Akurat pod względem filozofii mam podobny "problem" jak ty. Też nie wiem, czy to filozofia ukształtowała mój aseksualizm, czy na odwrót. Ale zastanawiałam się nad tym dużo i jestem już praktycznie pewna, że jakkolwiek moja filozofia ewoluuje (nigdy nie zmieniła się jakoś drastycznie, od zawsze miałam ukształtowany system wartości bo po prostu niektóre rzeczy wydawały mi się logiczne i naturalne), tak mój aseksualizm jest jedną z rzeczy, na których to wszystko się opiera. On jest częścią tej mojej logiki na której buduję swój światopogląd.
Ot, tyle ode mnie. Mętnie, wiem. Ale też trudno inaczej na dylemat z gatunku "jajko czy kura"
Ot, tyle ode mnie. Mętnie, wiem. Ale też trudno inaczej na dylemat z gatunku "jajko czy kura"
Dla mnie aseksualizm czy seksualizm, nie ma dużo wspólnego z filozofią bo nie widzę związku między seksem i moralnością. To tak jakby opierać filozofię na braku zainteresowania w zbieraniu znaczków. Nigdy też seks nie wydawał mi się ważny, a nawet jakoś zdołałem nie zauważyć jaki jest ważny dla innych mimo tego, że byłem otoczony przez samców którzy ponoć ciągle o tym myślą.
Więc aseksualny od urodzenie, a co do apetytu i jedzenia to nie ma takiej opcji żeby najpierw trzeba było uprawiać sex żeby czuć do niego pociąg bo nasz gatunek by nie przetrwał. Zresztą dużo osób aseksualnych próbowało uprawiać seks bez efektu i dużo dziewic seksualnych jest napalonych.
Więc aseksualny od urodzenie, a co do apetytu i jedzenia to nie ma takiej opcji żeby najpierw trzeba było uprawiać sex żeby czuć do niego pociąg bo nasz gatunek by nie przetrwał. Zresztą dużo osób aseksualnych próbowało uprawiać seks bez efektu i dużo dziewic seksualnych jest napalonych.
Filozofia życia to taki skrót myślowy. Oczywiście chodzi i ideologię i światopogląd.
I jeszcze jedno
Jak już pisałem seksualność się nabywa z wiekiem, czyli z założenia wszyscy rodzimy się aseksualni. No ale nie wszyscy muszą się zgadzać z tym poglądem:P
No jakiś związek seks z moralnością chyba jednak ma ale nie odbiegajmy od tematu:P.Goofer pisze:Dla mnie aseksualizm czy seksualizm, nie ma dużo wspólnego z filozofią bo nie widzę związku między seksem i moralnością
Z tej definicji stwierdzenie filozofia życia jest poprawne:pWikipedia pisze:Filozofia może dostarczać światopoglądu albo być jego uporządkowaną logicznie wersją.
I jeszcze jedno
To w żaden sposób nie dowodzi, że aseksualizm jest wrodzony, a jeśli dla kogoś to dowód to wynika, że jestem asem od urodzenia.Goofer pisze: Nigdy też seks nie wydawał mi się ważny, a nawet jakoś zdołałem nie zauważyć jaki jest ważny dla innych mimo tego, że byłem otoczony przez samców którzy ponoć ciągle o tym myślą
Jak już pisałem seksualność się nabywa z wiekiem, czyli z założenia wszyscy rodzimy się aseksualni. No ale nie wszyscy muszą się zgadzać z tym poglądem:P
Ale seksualność nijak ma się do mojego światopoglądu, jest to coś co większość zwierzątek zwanych ludźmi lubi i tyle. Ja jestem humanistom i racjonalistą. Jak uważasz, że seks wiąże się z moralnością to to wpływa na twój światopogląd więc jak najbardziej w temacie.dimgraf pisze:Filozofia życia to taki skrót myślowy. Oczywiście chodzi i ideologię i światopogląd.
No jakiś związek seks z moralnością chyba jednak ma ale nie odbiegajmy od tematu:P.
Z tej definicji stwierdzenie filozofia życia jest poprawne:pWikipedia pisze:Filozofia może dostarczać światopoglądu albo być jego uporządkowaną logicznie wersją.
Goofer pisze: Nigdy też seks nie wydawał mi się ważny, a nawet jakoś zdołałem nie zauważyć jaki jest ważny dla innych mimo tego, że byłem otoczony przez samców którzy ponoć ciągle o tym myślą
To tak jakby mówić, że owłosienie twarzy nie jest wrodzone, albo to jaki ktoś ma głos bo nikt się nie rodzi z brodą i się przechodzi mutacje głosu. Wrodzone =/= niezmienne od urodzenia, można mieć zakodowane, że jakaś zmiana się odbędzie w trakcie dojrzewania.dimgraf pisze:To w żaden sposób nie dowodzi, że aseksualizm jest wrodzony, a jeśli dla kogoś to dowód to wynika, że jestem asem od urodzenia.
Jak już pisałem seksualność się nabywa z wiekiem, czyli z założenia wszyscy rodzimy się aseksualni. No ale nie wszyscy muszą się zgadzać z tym poglądem:P
-
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 25 maja 2011, 20:23
- Lokalizacja: Mysłowice/Katowice
Dzięki Philosoph.
Przeznaczenie... pogodzić. Raczej unikam takich stwierdzeń ja raczej uważam się za pana swego losu i nie wierze że jest gdzieś on z góry zapisany. Ale dzięki pomarańczko za twoją opinię. Generalnie godzę się z sytuacją ale mimo wszystko liczę, wierzę że będę miał komu przekazać kiedyś swoje doświadczenia, wiedzę, pasję.
A co do Goofera dalej będę z tobą polemizować bo nie pasuje mi twoje mieszanie filozofii z moralnościom.
"Moralność – zbiór zasad (norm), które określają co jest dobre, a co złe". Moralność może wywodzić się z jakiejś filozofii ale jest tylko jej drobną cząstkom. Ja nie uważam samego seksu za coś dobrego lub złego, nie klasyfikuje go wg norm etycznych. Oczywiście mowa o seksie jako takim nie rozgraniczam na gwałty, a stosunek za przyzwoleniem bo moralność raczej tego dotyczy. Mnie raczej chodzi o ideologie typu romantyczna miłość, monogamia, kiedyś widziałem fajny film, który poruszał właśnie mój punkt widzenia, przepraszam nie pamiętam w tej chwili tytułu bynajmniej tak główny bohater szukał właśnie idealnego związku, prawdziwej miłości. Zakładał on przede wszystkim rezygnacje z seksu.
Może ktoś z forumowiczów zna ten film i tytuł mi przypomni:p
Choć zaczynamy trochę odbiegać od tematu.
Wciąż oczekuje na jakieś rady jak zaakceptować swoją odmienność?
Jak pozbyć się wątpliwości czy aby na pewno jestem, może to tylko jakiś kryzys?
Ile czasu wam zajęło zaakceptowanie siebie jako asa?
Przeznaczenie... pogodzić. Raczej unikam takich stwierdzeń ja raczej uważam się za pana swego losu i nie wierze że jest gdzieś on z góry zapisany. Ale dzięki pomarańczko za twoją opinię. Generalnie godzę się z sytuacją ale mimo wszystko liczę, wierzę że będę miał komu przekazać kiedyś swoje doświadczenia, wiedzę, pasję.
A co do Goofera dalej będę z tobą polemizować bo nie pasuje mi twoje mieszanie filozofii z moralnościom.
"Moralność – zbiór zasad (norm), które określają co jest dobre, a co złe". Moralność może wywodzić się z jakiejś filozofii ale jest tylko jej drobną cząstkom. Ja nie uważam samego seksu za coś dobrego lub złego, nie klasyfikuje go wg norm etycznych. Oczywiście mowa o seksie jako takim nie rozgraniczam na gwałty, a stosunek za przyzwoleniem bo moralność raczej tego dotyczy. Mnie raczej chodzi o ideologie typu romantyczna miłość, monogamia, kiedyś widziałem fajny film, który poruszał właśnie mój punkt widzenia, przepraszam nie pamiętam w tej chwili tytułu bynajmniej tak główny bohater szukał właśnie idealnego związku, prawdziwej miłości. Zakładał on przede wszystkim rezygnacje z seksu.
Może ktoś z forumowiczów zna ten film i tytuł mi przypomni:p
Choć zaczynamy trochę odbiegać od tematu.
Wciąż oczekuje na jakieś rady jak zaakceptować swoją odmienność?
Jak pozbyć się wątpliwości czy aby na pewno jestem, może to tylko jakiś kryzys?
Ile czasu wam zajęło zaakceptowanie siebie jako asa?
-
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 25 maja 2011, 20:23
- Lokalizacja: Mysłowice/Katowice
Dimgraf ja też jestem Panią własnego losu ale czasem gdy nie mogę sobie czegoś wytłumaczyć w normalny logiczny sposób to wole poudawać że to przeznaczenie ... a co do filozofowania to niestety po 20- kilku latach spędzonych w jednym domu z moim bratem który jest filozofem (z resztą nawet teraz jak się z nim spotykam) mam dosyć i nie mogę już słuchać- ale przyczyną jest pewnie to że nie przepadamy za sobą i zawsze prowadzimy wojne ze sobą ..... no ale tak to jest jak ktoś uważa się za lepszego tylko dlatego że jest starszy i ma rodzinę (przepraszam za wtrącenie wątku prywatnego ale na samą myśl o moim bracie ciśnienie mi skacze
Ja tak naprawdę to nie miałem nigdy wątpliwości, teoretycznie nic nie jest w 100% pewne, ale nie targają mną wątpliwości na ten temat. Nigdy nie byłem nikim zainteresowany seksualnie i nie ma żadnego powodu w moim życiu żeby tak było więc czemu miałbym mieć jakiś seksualny "kryzys"?dimgraf pisze:Wciąż oczekuje na jakieś rady jak zaakceptować swoją odmienność?
Jak pozbyć się wątpliwości czy aby na pewno jestem, może to tylko jakiś kryzys?
Ile czasu wam zajęło zaakceptowanie siebie jako asa?
Ja jestem aromantyczny i nie planuje się z nikim wiązać więc nie mam z byciem asem praktycznego problemu.
Pomarańczko to oczywiście nie miał być żaden zarzut w twoją stronę. Ja po prostu jestem uparty i nigdy się nie godzę z losem, zawsze muszę walczyć. Może to moja wada, a może zaleta. Bo uważam, że gdybym był inny i godził się z losem to bym zamknął się w czterech ścianach albo nawet skończył ze sobą. Ale tak się nie stało i jestem teraz szczęśliwy.
Aby iść do doktorka trzeba być chorym raczej, a ja czuję się zdrowo tylko nie pasuje do ludzi budujących związki na seksie. Chce czegoś więcej nawet jeśli miałoby to oznaczać coś mniej (np. rezygnacja z seksu).wyrwana_z_kontekstu pisze: Mnie to nigdy nie przeszkadzało, przez jakiś czas nawet nie zauważałam, że jestem "jakaś inna" w jakimkolwiek aspekcie. Z łatwością dostrzega to natomiast otoczenie i wtedy zaczynają się kłopoty z byciem "nienormalnym", a tym samym nie tyle z brakiem samoakceptacji, co z brakiem akceptacji wśród ludzi, trudnościami w nawiązywaniu relacji i w efekcie tego dopiero "znielubieniem" siebie. Moim zdaniem, każdy człowiek jest na swój sposób odmiennym światem, nie ma sensu zastanawiać się czy pasujemy do obiektywnej rzeczywistości, tylko szukać w niej własnego szcześcia. Jeśli dobrze się czuję ze sobą, to po co drążyć? W przeciwnym wypadku, od groma jest teraz psychologów, psychiatrów i innych lekarzy od dusz, żeby problem ten z ich pomocą rozwikłać. Na pewno będzie to bardziej efektywne niż samodzielne "rozkminy".
Jeśli chodzi o postrzeganie mnie przez innych jakoś przywykłem do tego, że ignorancji nazwą mnie gejem bo nie rozróżniają aseksualności od homoseksualności ich problem. Też nie lubię bardzo jak niektórzy gdy dowiedzą się, że jestem asem zaczynają np. unikać żartów na temat seksu by przypadkiem mnie nie urazić. Jeśli tacy kiedykolwiek tu zajrzą to MY JESTEŚMY NORMALNI!.
Do wyrwanej: Ignoruj tych co nie potrafią cię zaakceptować. Wg mnie jesteś normalniejsza od "normalnych" i nie powinnaś czuć się z jakiegoś powodu gorsza.
-
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 25 maja 2011, 20:23
- Lokalizacja: Mysłowice/Katowice
dimgraf ja jak przyznałam się mojej przyjaciółce którą znam od ponad 20lat to usłyszałam że to nie normalne i wbrew naturze i powinnam iść do dobrego lekarza i żeby dał mi jakieś tabletki bo to na pewno pomoże ..... hehe normalnie dawno się tak nie uśmiałam ..... swoją drogą nie odbieram twoich postów jako zarzuty miło pogadać z kimś kto ma inne zdanie niżeli ja i posiada jakieś konkretne "dowody" na potwierdzenie swoich tez