Nightfall mów za siebie - że Ty myślisz to nie znaczy że inni też.
Wierząca praktykująca materialistka nie posiada wolnej woli
Nightfall mów za siebie - że Ty myślisz to nie znaczy że inni też.
Wierząca praktykująca materialistka nie posiada wolnej woli
What? ;p to nie jest moje zdanie, odnosiłam się do badań. Ale oczywiście masz prawo uważać, że ludzie nie myślą przy wyborze partnera ani nie analizują jego cechNightfall mów za siebie - że Ty myślisz to nie znaczy że inni też.
Mejd maj dej <3za wszystko odpowiedzialne są geny, bo tak powiedział guru Dawkins
Jeśli przyjmiemy założenie, że zauroczenie jest konsekwencją procesów myślowych, a w szczególności świadomych procesów myślowych, odczuwanie cierpienia w wyniku nieodwzajemnionego zauroczenia wydaje się być jeszcze bardziej nieuzasadnione. Świadczyłoby to, że osoby te odczuwają cierpienie z własnej woli, z własnej woli są zauroczone w niewłaściwych osobach oraz z własnej woli nie unicestwiają niekorzystnego dla nich zauroczenia.Nightfall pisze: ↑5 wrz 2017, 15:28 Są teorie poznawcze, które mówią, że tak jest. Według nich miłość, zauroczenie itd. wynikają też z procesów myślowych.
Czemu? Przecież ludzie myślą, analizują z kim potencjalnie chcieliby się związać - analizują cechy wyglądu, charakteru i inne. Jeśli spotkają na swojej drodze taką "wymarzoną" osobę, to o zauroczenie dość łatwo.nie są konsekwencją analiz ani myślenia abstrakcyjnego.
Pewnie wraz ze świadomością moich preferencji zmieniły mi się w jakiś sposób wymagania, niemniej jednak zauważam też tendencję spadkową w mojej "kochliwości" i coraz mniej drżeń serca, nawet jeśli sytuacja - zdawałoby się - sprzyja. Z jednej strony jedno na pewno ma wpływ na drugie, z drugiej strony natomiast gdzieś w pewnych momentach są to sprawy zupełnie rozłączne (pewnie głównie tam, gdzie wymagania zostały spełnione - powiedzmy tak sucho, choć to bardziej skomplikowane), a we mnie nic nie gra - albo gra przez chwilę, a później przestaje nagle, zaskakując mnie za każdym razem.Viljar pisze: ↑5 wrz 2017, 08:19Czy faktycznie wyłączasz uczucia, czy po prostu zmieniły się wymagania?Aldrig pisze:Ja to byłam kochliwa jak diabli, ale teraz mi już przeszło i zaczynam powoli wyłączać i uczucia, bo niestety mam świadomość do czego prowadzą jeśli nie są skierowane do osoby S. A tak zazwyczaj trafiam. ^^"
1. Dynamizm "przedmiot-podmiot" warunkujący rozwój samoświadomości funkcjonuje jak wiesz od III-go poziomu. Większość ludzi nie posiada zdolności do autoanalizy, samowychowania, do uczenia się na własnych błędach, do korekty swojego postępowania. Dlatego Ty "myślisz" i analizujesz, inni niekoniecznie - tylko reagują. Ciągle tak samo. Można to za Alazalą nazwać brakiem wolnej woli.Nightfall pisze: ↑5 wrz 2017, 18:34What? ;p to nie jest moje zdanie, odnosiłam się do badań. Ale oczywiście masz prawo uważać, że ludzie nie myślą przy wyborze partnera ani nie analizują jego cechNightfall mów za siebie - że Ty myślisz to nie znaczy że inni też.
Mejd maj dej <3za wszystko odpowiedzialne są geny, bo tak powiedział guru Dawkins
Nie ma takiej opcji. Po prostu nie zostali dokładnie zbadani, mogą być jakieś mikrouszkodzenia itp.
Mowa tu o przyznawaniu się do błędu przed samym sobą, chociażby na poziomie podświadomości. Żeby znów nie oberwać po łbie, instynktownie cofamy następnym razem głowę - pamięc jest funkcją podświadomości - tak działa układ nerwowy.
A ja mam dokładnie tak samo z tym. Jest fajna euforia, zadowolenie na początku, nawet bicie serca się pojawia, czasami to brak apetytu, ciągłe nakręcenie się, jak po braniu czegoś. Tylko przychodzi taki moment refleksji, rozmyślać nad sensem tego wszystkiego i tego czy druga strona też chce, że zaczyna to męczyć. Mamy świadomość, że to bez sensu jest, ale i dalej w to brniemy, mamy myśli, że te oznaki są tylko naszą nadinterpretacją, a i tak żywimy się nadzieją, że druga strona na poważnie odwzajemnia. Może nie starania, bo one są z lekka ukryte, co podejmuje działania również. Później tylko najgorsza rzecz. Ten kubeł zimnej wody rozczarowania, że w rzeczywistości wcale nic nie było od drugiej stronySetsu pisze: ↑29 sie 2017, 08:31 Wiem o co Wam chodzi ale tego nie rozumiem
Okey, zauroczenie, fajnie pofantazjować o kimś, rozumiem ale to chyba musi być przykre, gdy coś nie wypali, a w naszej sytuacji chyba zazwyczaj nie wypala. To nie jest dołujące, gdy jedyne co możecie to właśnie fantazjować? Bo też miewałam stany, gdy rozmyślałam jakby to było, gdybyśmy byli razem ale momentalnie przychodził kubeł zimnej wody i już tak fajnie nie było, smutno wręcz.
I tutaj z Tobą się zgodzę,bo nawet mnie łapie złe samopoczucie jak pomyślę,że z tą osobą jednak nic nie wyjdzie.Koleżeństwo również jest fajną sprawą,ale jednak pragnie się przytulić do tej osoby czy pocałować i to jest dołujące:(Setsu pisze: ↑3 wrz 2017, 17:59Nie, po prostu się odpuszcza, bo czasami faktycznie nie ma sensu dyskutować o tym, że woda jest mokra, gdy druga osoba będzie się upierała, że jednak sucha. Chociaż można i tak to sobie tłumaczyć
Oczywiście i ja się z Tobą nie zgadzam, w całym temacie. Zauroczenie to nie zabawa w koleżeństwo, tylko jak zostało już napisane jest to chęć zdobycia partnera. I ludzie aseksualni w większości będą do tego pesymistycznie podchodzić, ponieważ chyba znaczna część z nas zdaje sobie sprawę, że to nie ma prawa wyjść. A zadowolenie się samą przyjaźnią tylko na krótką metę okazuje się być dobrym substytutem, bo zawsze pojawi się ktoś kto z Twoim obiektem westchnień zacznie rozwijać relację, o której Ty marzyłeś. To tak jakby powiesić zdechłego kota na gwoździu w domu, bo był Twoim przyjacielem i jego śmierć nic nie zmienia. Zmienia, bo po jakiś czasie zaczyna śmierdzieć, a nam robi się nieswojo.
Założymy jeszcze osobny klub złamanych serc, co im nie wyszło, bo było jednostronne zauroczenieKUNDZIA pisze: ↑21 lis 2017, 11:12I tutaj z Tobą się zgodzę,bo nawet mnie łapie złe samopoczucie jak pomyślę,że z tą osobą jednak nic nie wyjdzie.Koleżeństwo również jest fajną sprawą,ale jednak pragnie się przytulić do tej osoby czy pocałować i to jest dołujące:(Setsu pisze: ↑3 wrz 2017, 17:59Nie, po prostu się odpuszcza, bo czasami faktycznie nie ma sensu dyskutować o tym, że woda jest mokra, gdy druga osoba będzie się upierała, że jednak sucha. Chociaż można i tak to sobie tłumaczyć
Oczywiście i ja się z Tobą nie zgadzam, w całym temacie. Zauroczenie to nie zabawa w koleżeństwo, tylko jak zostało już napisane jest to chęć zdobycia partnera. I ludzie aseksualni w większości będą do tego pesymistycznie podchodzić, ponieważ chyba znaczna część z nas zdaje sobie sprawę, że to nie ma prawa wyjść. A zadowolenie się samą przyjaźnią tylko na krótką metę okazuje się być dobrym substytutem, bo zawsze pojawi się ktoś kto z Twoim obiektem westchnień zacznie rozwijać relację, o której Ty marzyłeś. To tak jakby powiesić zdechłego kota na gwoździu w domu, bo był Twoim przyjacielem i jego śmierć nic nie zmienia. Zmienia, bo po jakiś czasie zaczyna śmierdzieć, a nam robi się nieswojo.