Ha!
No całe szczęście, że Ernest rycersko wybronił tu gatunek kobiecy przed hurtowym linczem z racji jakichś wydumanych, uogólnionych i schematycznych postaw... Bo już się we mnie zagotowało!
/I mówi to świadoma życiowej i finansowej odpowiedzialności kobieta, która sama nie znosi zbędnych wydatków, walczy z brakiem własnego lokum, nienawidzi kredytów "Rodzina na swoim" i od lat jakoś daje sobie radę z utrzymaniem siebie, a w porywach nawet i kogoś, kto tego potrzebował. /
Edit
No.
To tyle w temacie chwilowego wzburzenia.
Właściwy wątek.
Za 15 lat...
... będę człowiekiem, który wstaje rano i gdy przy szczotkowaniu zębów patrzy sobie w oczy nie myśli "świnia, kombinator".
... będę się cieszyła ze swojej pracy, ponieważ będzie ona efektem moich wyborów.
... będę o siebie dbała tak, jak chciałabym, żeby o siebie dbała ukochana mi osoba, będę się więc czuła dobrze sama ze sobą.
... utemperuję do tego czasu wszystkie swoje nerwice i nie będę już chciała przegryzać ludziom aorty, gdy farmazonią coś od rzeczy tonem mentora.
... nie będę się ciągle gdzieś tulić kątem - będę miała "swój kawałek podłogi". Na pewno bez luksusów, bo nie lubię przepychu. Na pewno bez nadmiaru gadżetów, makatek i zasłonek, bo nie lubię popierdułek zajmujących mi przestrzeń życiową i myślową.
... będę miała taką kolekcję klasyki, że jakbym złamała nogę w trzech miejscach z przemieszczeniem, to przez całe zwolnienie będę mogła słuchać i nie powtórzy się ani jeden fragment.
... ktoś, kto będzie mnie rano cmokał w policzek będzie wiedział, że może na mnie bezwarunkowo liczyć i będzie to doceniał.
... moja mama zrozumie, że nie urodziłam jej wnuków nie dlatego, żeby się na niej jakoś zemścić.
... i może będę bez okularów, ale tego do końca nie wiem...jednak trochę boję się tego lasera