Wakacje!!!
-
- fantAStyczny
- Posty: 503
- Rejestracja: 2 lut 2005, 07:54
- Lokalizacja: Kraina ASmerytów
- Kontakt:
Wakacje!!!
Śmieszne to trochę. Niby lato się kończy a ja czuję jakby dopiero wakacje się zaczynały. Dlaczego? Bo tak się składa, że wyjeżdżam na dłuższy weekend. Trzy dni biwakowania. Nie mogę uwierzyć, że już minęły cztery lata od mojego ostatniego biwaku, od normalnych wakacji.
Teraz jadę nad rzekę Delaware dwie godziny stąd. Nigdy w tamtym miejscu nie byłam i nie jestem pewna czy trafię sama ale szczerze mówiąc to to jest nawet trochę ekscytujące by nie wiedzieć czy się trafi. Zawsze błądzenie wiąże się z przygodą (pewnie nie będę się tak czuła w trakcie błądzenia ale zawsze jest później fajnie wspominać).
Najbardziej to nie mogę się doczekać kajakowania. Byłam już kiedyś na tej rzece ale pontonem i tylko z zazdrością patrzyłam jak inni sobie kajakami płynęli. Nigdy jeszcze kajakiem na rzece nie byłam. Jestem z Mazur i pływałam tylko po jeziorach, nigdy w szybkim i kamienistym gruncie jak na tej rzece. Nie mogę się doczekać.
Co wy robiliście w te wakacje?
Teraz jadę nad rzekę Delaware dwie godziny stąd. Nigdy w tamtym miejscu nie byłam i nie jestem pewna czy trafię sama ale szczerze mówiąc to to jest nawet trochę ekscytujące by nie wiedzieć czy się trafi. Zawsze błądzenie wiąże się z przygodą (pewnie nie będę się tak czuła w trakcie błądzenia ale zawsze jest później fajnie wspominać).
Najbardziej to nie mogę się doczekać kajakowania. Byłam już kiedyś na tej rzece ale pontonem i tylko z zazdrością patrzyłam jak inni sobie kajakami płynęli. Nigdy jeszcze kajakiem na rzece nie byłam. Jestem z Mazur i pływałam tylko po jeziorach, nigdy w szybkim i kamienistym gruncie jak na tej rzece. Nie mogę się doczekać.
Co wy robiliście w te wakacje?
Moja najnowsza fascynacja: Jackie Chan
Re: Wakacje!!!
Udanego wypoczynku!
A jak wakacje przeszły? Pracowicie!!! Nawet ponadnormatywnie pracowicie...
A jak wakacje przeszły? Pracowicie!!! Nawet ponadnormatywnie pracowicie...
Re: Wakacje!!!
Ja mam jeszcze miesiąc obijania Może inaczej - misiąc wolnego od uczelni, ale pracuję 24 godziny no dobę (przy 5-miesięcznym brzdącu inaczej się nie da ). W zasadzie wyjechałam tylko na dwa tygodnie w górki. Chciałam pojechać gdzieś dalej, ale Gośka jest za mała. Niemniej jednak obijałam się całymi dniami i w końcu miałam chwilkę żeby pospacerować, poczytać, iść na piwko Nic innego nie robiłam, więc można to nazwać odpoczynkiem
Re: Wakacje!!!
Wakacje? A co to takiego? Urlop dopiero w grudniu, więc jak na razie pracowałam
-
- fantAStyczny
- Posty: 503
- Rejestracja: 2 lut 2005, 07:54
- Lokalizacja: Kraina ASmerytów
- Kontakt:
Re: Wakacje!!!
Wakacje i po wakacjach.
Super było. Bym mogła pływać na kajakach codziennie.
Dali mi taki mały wywrotowy kajaczek, aż strach było w nim siedzieć ale nie przewróciłam się nawet raz. Opowiem wam małą przygodę. Zapnijcie pasy.
W pewnym momencie jak byliśmy na szybkiej, kamienistej części rzeki obróciłam się by popatrzęć na znajomych co płynęli pontonem i zauważyłam, że jeden z nich wypadł. Ale widać było, że w tamtym miejscu było płytko i stanął na nogi. Tak się na nich zagapiłam, że nie zauważyłam gdzie mnie woda ciągnęła. Nie powinnam się odwracać. Chyba czułam się zbyt pewna siebie. Wszystkie wcześniejsze szybkie wody udało mi się przepłynąć bez problemu. Jak się spojrzałam przed siebie było już za późno. Płynęłam bokiem na strasznie burzliwą stronę rzeki. Myślałam, że może zdążę przepłynąć na drugą stronę co wyglądała trochę spokojniej ale nagle woda bardzo przyspieszyła. Ledwo zdążyłam się obrócić by płynąć przodem. Nie udało mi się opłynąć do okoła dwóch olbrzymich kamieni co stały przede mną ale udało mi się przepłynąć pomiędzy nimi. Nawet nie zdążyłam odpocząć po tamtym bliskim spotkaniu jak zauważyłam, że płynę wprost na inny kamień. Wiosłowałam ile się dało by go ominąć ale woda była zbyt szybka. Uderzyłam w niego. Ale się nie przewróciłam. Po prostu na nim utknęłam. Oczywiście się nie przejmowałam, na wiele kamieni wcześniej najechałam i żadnych problemów nie miałam. Więc się odpycham wiosłem z jednej strony. I nic. Ani drgnęłam. Odpycham się więc z drugiej strony. I nic. Nadal siedzę na kamieniu. Spojrzałam się naokoło czy mogłabym się od czegoś odepchnąć rękami a tu wszędzie wielkie fale się pienią i głębiny. Spojrzałam się gdzie reszta moich znajomych by mnie ktoś popchnął a oni wszyscy już daleko poza tą kamienistą strefą. I widzę, że na mnie czekają. Zaczęłam się niecierpliwić. Czy ja na tym kamieniu już tak zostanę? I próbuję się znowu odepchnąć. Prąd wody prawie mi wiosło zabrał ale je złapałam. Wysiąść nie mogę bo ten nurt mnie od razu przewróci a przede mną jeszcze spory kawałek szybkiej wody. I tak siedzę tam. Zdałam sobie sprawę, że jedyny sposób na zejście z tego kamienia to przewrócić się. Dopiero wtedy zaczęłam się bać. Wcześniejsze pływanie wydawało się dziecinną grą w porównaniu z tym problemem. Przez moment nawet się uśmiechnęłam. Właściwie to mogłabym na tym kamieniu zostać. Siedzę na nim tak twardo, że może i mnie woda nie przewróci. Ale w głębi serca to się bałam.
Jak się wygramoliłam z tego? Użyłam ciężaru swojego ciała. Podskoczyłam kilka razy do przodu i spadłam z kamienia. Wleciałam z kajakiem na wielkie burzące się fale. Kajak prawie się całkowicie zanurzył ale wypłynął na powierzchnię. Przeżyłam. Uff.
Wiecie co powiedziałam po wypłynięciu na brzeg i wylaniu wody z kajaka? Jestem gotowa na więcej!
Super było. Bym mogła pływać na kajakach codziennie.
Dali mi taki mały wywrotowy kajaczek, aż strach było w nim siedzieć ale nie przewróciłam się nawet raz. Opowiem wam małą przygodę. Zapnijcie pasy.
W pewnym momencie jak byliśmy na szybkiej, kamienistej części rzeki obróciłam się by popatrzęć na znajomych co płynęli pontonem i zauważyłam, że jeden z nich wypadł. Ale widać było, że w tamtym miejscu było płytko i stanął na nogi. Tak się na nich zagapiłam, że nie zauważyłam gdzie mnie woda ciągnęła. Nie powinnam się odwracać. Chyba czułam się zbyt pewna siebie. Wszystkie wcześniejsze szybkie wody udało mi się przepłynąć bez problemu. Jak się spojrzałam przed siebie było już za późno. Płynęłam bokiem na strasznie burzliwą stronę rzeki. Myślałam, że może zdążę przepłynąć na drugą stronę co wyglądała trochę spokojniej ale nagle woda bardzo przyspieszyła. Ledwo zdążyłam się obrócić by płynąć przodem. Nie udało mi się opłynąć do okoła dwóch olbrzymich kamieni co stały przede mną ale udało mi się przepłynąć pomiędzy nimi. Nawet nie zdążyłam odpocząć po tamtym bliskim spotkaniu jak zauważyłam, że płynę wprost na inny kamień. Wiosłowałam ile się dało by go ominąć ale woda była zbyt szybka. Uderzyłam w niego. Ale się nie przewróciłam. Po prostu na nim utknęłam. Oczywiście się nie przejmowałam, na wiele kamieni wcześniej najechałam i żadnych problemów nie miałam. Więc się odpycham wiosłem z jednej strony. I nic. Ani drgnęłam. Odpycham się więc z drugiej strony. I nic. Nadal siedzę na kamieniu. Spojrzałam się naokoło czy mogłabym się od czegoś odepchnąć rękami a tu wszędzie wielkie fale się pienią i głębiny. Spojrzałam się gdzie reszta moich znajomych by mnie ktoś popchnął a oni wszyscy już daleko poza tą kamienistą strefą. I widzę, że na mnie czekają. Zaczęłam się niecierpliwić. Czy ja na tym kamieniu już tak zostanę? I próbuję się znowu odepchnąć. Prąd wody prawie mi wiosło zabrał ale je złapałam. Wysiąść nie mogę bo ten nurt mnie od razu przewróci a przede mną jeszcze spory kawałek szybkiej wody. I tak siedzę tam. Zdałam sobie sprawę, że jedyny sposób na zejście z tego kamienia to przewrócić się. Dopiero wtedy zaczęłam się bać. Wcześniejsze pływanie wydawało się dziecinną grą w porównaniu z tym problemem. Przez moment nawet się uśmiechnęłam. Właściwie to mogłabym na tym kamieniu zostać. Siedzę na nim tak twardo, że może i mnie woda nie przewróci. Ale w głębi serca to się bałam.
Jak się wygramoliłam z tego? Użyłam ciężaru swojego ciała. Podskoczyłam kilka razy do przodu i spadłam z kamienia. Wleciałam z kajakiem na wielkie burzące się fale. Kajak prawie się całkowicie zanurzył ale wypłynął na powierzchnię. Przeżyłam. Uff.
Wiecie co powiedziałam po wypłynięciu na brzeg i wylaniu wody z kajaka? Jestem gotowa na więcej!
Moja najnowsza fascynacja: Jackie Chan
Re: Wakacje!!!
Przeczytałam Twoje sprawozdanie z wyprawy kajakowej jednym tchem. Świetnie to napisałaś, trzyma w napięciu aż do końca Na marginesie, uprawiasz inne podobne (zaliczane do ekstremalnych) sporty?
-
- fantAStyczny
- Posty: 503
- Rejestracja: 2 lut 2005, 07:54
- Lokalizacja: Kraina ASmerytów
- Kontakt:
Re: Wakacje!!!
Ekstremalne? Nie. Ale uwielbiałabym uprawiać wspinaczkę górską. Tylko kilka razy w życiu miałam okazję się na coś wspinać i kochałam każdą sekundę. NIgdy jednak nie wspinałam się na coś większego, z profesjonalnym sprzętem i w ogóle. Super by było. Jak na razie mogę sobie tylko pomarzyć.
Moja najnowsza fascynacja: Jackie Chan
Re: Wakacje!!!
Brawo Kamikola!
Bardzo fajna historia. Nieźle radzisz sobie w wodzie, jak widać
(i fajne wakacje, ech...)
Bardzo fajna historia. Nieźle radzisz sobie w wodzie, jak widać
(i fajne wakacje, ech...)
Re: Wakacje!!!
co do tematu "kajak", to wiem tyle, ze mozna go przeczytac od konca jak i od poczatku. woda, plywanie itp. to niestety nic dla mnie. wole miec pewny grunt pod moimi stopami. wole jezdzic n.p. na mountain bike, (chociaz przy tym grunt tez za pewny nie jest )
a co do urlopu; bylem ostatnio w polsce, w malopolsce. no i po tym urlopie potrzebuje znowu urlop.
magellan
a co do urlopu; bylem ostatnio w polsce, w malopolsce. no i po tym urlopie potrzebuje znowu urlop.
magellan
Re: Wakacje!!!
Mamy to oczywiście rozumieć jako pochwałę Małopolski, a nie wręcz przeciwnie?magellan pisze: bylem ostatnio w polsce, w malopolsce. no i po tym urlopie potrzebuje znowu urlop.
Re: Wakacje!!!
oooops! naturalnie ma to tylko z tym do czynienia, ze sie tam troche narobilem. malopolska jest ok. prawdobodobnie moj nastepny kat, w ktorym sie osadze (tarnowskie).
magellan
magellan
Re: Wakacje!!!
Hmmm, ciekawe, ciekawe...