Epoka konsumpcjonizmu- czyli ZAKUPOHOLIZM
Epoka konsumpcjonizmu- czyli ZAKUPOHOLIZM
Zyjemy w epoce konsumpcjonizmu. Konsumpcjonizmowi niewątpliwie sprzyja reklama,promocja,chwyty marketingowe speców od reklamy.
Jednak ten cały konsumpcjonizm niesie ze sobą zagrożenie,a mianowicie kolejny nałóg w postaci ZAKUPOHOLIZMU.
Brak odporności na reklamę ? Być może....ale prawda jest taka,że na każdym kroku czyha na nas pokusa na wydanie pieniędzy ( spoty,billbordy,plakaty,zakupy przez internet ).
Epoka konsumpcjonizmu wprowadziła modę na centra handlowe....a te dodatkowo przyciągają innymi atrakcjami typu-kino,kawiarnie, przy okazji których robimy często zupełnie niepotrzebne zakupy.
Nałóg zakupów...często zaczyna przybierać postać manii,przymusowego nabywania zupełnie niepotrzebnych rzeczy.
Podobno u niektórych to właśnie sposób na rozładowanie stresu,napięcia.....Wszystko ok do czasu kiedy te zakupy nie zaczną prowadzić do niekontrolowanych wydatków,wpadania w długi i ciągłe poczucie winy...
Mania zakupów zaczyna oddziaływać na nas podobnie jak inne nałogi ....bo mechanizm jej działania jest identyczny( wewnętrzny przymus dokonywania zakupów ).
Podobno częściej ZAKUPOHOLIZMOWI ulegają kobiety. Być może....a może po prostu co innego kupują kobiety,a co innego faceci. Mania zakupów może dopaść każdego.Znam kilka takich osób,które uzależniły się od zakupów....podobnie zresztą jak inni od internetu.....
Kto na tym cierpi? Na pewno psychika.......i na pewno portfel.
Co o tym sądzicie ? A może sami jesteście ofiarami zakupoholizmu lub macie takich przyjaciół ? Pozdrawiam.
Jednak ten cały konsumpcjonizm niesie ze sobą zagrożenie,a mianowicie kolejny nałóg w postaci ZAKUPOHOLIZMU.
Brak odporności na reklamę ? Być może....ale prawda jest taka,że na każdym kroku czyha na nas pokusa na wydanie pieniędzy ( spoty,billbordy,plakaty,zakupy przez internet ).
Epoka konsumpcjonizmu wprowadziła modę na centra handlowe....a te dodatkowo przyciągają innymi atrakcjami typu-kino,kawiarnie, przy okazji których robimy często zupełnie niepotrzebne zakupy.
Nałóg zakupów...często zaczyna przybierać postać manii,przymusowego nabywania zupełnie niepotrzebnych rzeczy.
Podobno u niektórych to właśnie sposób na rozładowanie stresu,napięcia.....Wszystko ok do czasu kiedy te zakupy nie zaczną prowadzić do niekontrolowanych wydatków,wpadania w długi i ciągłe poczucie winy...
Mania zakupów zaczyna oddziaływać na nas podobnie jak inne nałogi ....bo mechanizm jej działania jest identyczny( wewnętrzny przymus dokonywania zakupów ).
Podobno częściej ZAKUPOHOLIZMOWI ulegają kobiety. Być może....a może po prostu co innego kupują kobiety,a co innego faceci. Mania zakupów może dopaść każdego.Znam kilka takich osób,które uzależniły się od zakupów....podobnie zresztą jak inni od internetu.....
Kto na tym cierpi? Na pewno psychika.......i na pewno portfel.
Co o tym sądzicie ? A może sami jesteście ofiarami zakupoholizmu lub macie takich przyjaciół ? Pozdrawiam.
Nie jestem typem nałogowca z jednego prostego powodu - nałóg to utrata kontroli, a tego akurat w życiu unikam
Uzależnienie od zakupów? Być może niektórzy dostają oczopląsu lub pomieszania zmysłów w centrach handlowych, ale dla mnie zakupy to równie interesujące zajęcie co przebieranie grochu xD Nie lubię centrów handlowych, hipermarketów, supermarketów, sklepów i staram się bywać tam jak najrzadziej. Konieczność kupienia czegokolwiek to dla mnie katorga, więc staram się minimalizować zakupy po prostu. Pomijam już samą niechęć do chodzenia i szukania tego, co chcę kupić (a wierzcie mi, w 99 procentach przypadków mój cel leży na całkowicie innym biegunie niż oferta sklepowa), wkurza mnie niemiłosiernie jakikolwiek brak kompetencji obsługi w sklepach i betonowe podejście do klienta. Sorry, ale jak mi wypomadowana laska w obuwniczym zamiast butów, które ja chcę, próbuje wcisnąć jakieś koszmarki (w zależności od sezonu jest to albo obcas dla samobójców, albo czubek buta dla osób z jednym palcem itp.), to autentycznie rozważam samodzielne produkowanie obuwia xD
W każdym razie ciężko jest mi pojąć ideę zakupoholizmu, bo nie wiem, co w tym jest takiego fajnego xD To tak jakbym ja uzależniła się od połykania gwoździ Co nie zmienia faktu, że znam ludzi, którzy chyba coś takiego mają xD Moja ciotka na przykład nie wyjdzie ze sklepu, dopóki czegoś nie kupi. Co ciekawe kupuje to, co już dawno ma xD I to jest właśnie dla mnie niepojęte... Sto pięćdziesiąta ósma biała bluzka, czterdziesta para spodni, dziesięć płaszczy... Na miłość boską, po co komu dziesięć płaszczy xD I wszystkie szare xD
Uzależnienie od zakupów? Być może niektórzy dostają oczopląsu lub pomieszania zmysłów w centrach handlowych, ale dla mnie zakupy to równie interesujące zajęcie co przebieranie grochu xD Nie lubię centrów handlowych, hipermarketów, supermarketów, sklepów i staram się bywać tam jak najrzadziej. Konieczność kupienia czegokolwiek to dla mnie katorga, więc staram się minimalizować zakupy po prostu. Pomijam już samą niechęć do chodzenia i szukania tego, co chcę kupić (a wierzcie mi, w 99 procentach przypadków mój cel leży na całkowicie innym biegunie niż oferta sklepowa), wkurza mnie niemiłosiernie jakikolwiek brak kompetencji obsługi w sklepach i betonowe podejście do klienta. Sorry, ale jak mi wypomadowana laska w obuwniczym zamiast butów, które ja chcę, próbuje wcisnąć jakieś koszmarki (w zależności od sezonu jest to albo obcas dla samobójców, albo czubek buta dla osób z jednym palcem itp.), to autentycznie rozważam samodzielne produkowanie obuwia xD
W każdym razie ciężko jest mi pojąć ideę zakupoholizmu, bo nie wiem, co w tym jest takiego fajnego xD To tak jakbym ja uzależniła się od połykania gwoździ Co nie zmienia faktu, że znam ludzi, którzy chyba coś takiego mają xD Moja ciotka na przykład nie wyjdzie ze sklepu, dopóki czegoś nie kupi. Co ciekawe kupuje to, co już dawno ma xD I to jest właśnie dla mnie niepojęte... Sto pięćdziesiąta ósma biała bluzka, czterdziesta para spodni, dziesięć płaszczy... Na miłość boską, po co komu dziesięć płaszczy xD I wszystkie szare xD
Mam tak samo jak Agnieszka - zakupoholizm nie grozi mi... Nie ogladam prawie wogole TV ( wiec i reklam) a reklamy na wystawach, billbordach nie dzialaja na mnie:) Nie ulegam namowom, ani impulsom, zebym do domu wrocila ze sterta niepotrzebnych rzeczy...
Kupuje to co potrzebuje, to co mi sie spodoba, ale wtedy gdy juz musze cos kupic ( bo np. stare buty, spodnie juz sie rozlecialy ) lub akurat mam po prostu ochote na cos nowego. Ale ''zwiedzanie'' centrow handlowych w ramach weekendowej rozrywki - mowie stanowcze NIE
Po zakupy po artykuly spozywcze chodze bo musze, gdyz tego nie ma kto za mnie zrobic ale samo wybieranie produktow nie jest takie zle, gorzej juz z staniem w kolejkach i noszeniem tego do domu
Kupuje to co potrzebuje, to co mi sie spodoba, ale wtedy gdy juz musze cos kupic ( bo np. stare buty, spodnie juz sie rozlecialy ) lub akurat mam po prostu ochote na cos nowego. Ale ''zwiedzanie'' centrow handlowych w ramach weekendowej rozrywki - mowie stanowcze NIE
Po zakupy po artykuly spozywcze chodze bo musze, gdyz tego nie ma kto za mnie zrobic ale samo wybieranie produktow nie jest takie zle, gorzej juz z staniem w kolejkach i noszeniem tego do domu
Reklama na mnie nie działa, albo działa w sposób odwrotny do zamierzanego.
Dzieje się tak z paru powodów - pierwszym jest to, że szkoliłem się niegdyś w NLP itp, tudzież w psychomanipulacji - a to jest szczepionką na powyższe.
Druga sprawa - moja psyche jest na tyle odmienna do tej występującej u statystycznego pożeracza hamburgerów, że spece od reklamy nawet z mapą nie potrafili by znaleźć do niej kluczy
Prosty przykład: zgadnijcie co znaczy "wszyscy tak robią" dla samotnika?
W dodatku nadmierna sympatyczność u napotkanych ludzi budzi wyłącznie moją podejrzliwość, a epatowanie wiadomymi bodźcami - odrazę.
Kupuję tylko to czego potrzebuję i tylko w takiej ilości jakiej potrzebuję. Lubię rzeczy proste, funkcjonalne i bardzo trwałe.
W dodatku nie lubię osób nachalnych, próbujących mi coś wcisnąć, tłumów, centrów handlowych... po prostu nie nadaję się na zakupoholika
Dzieje się tak z paru powodów - pierwszym jest to, że szkoliłem się niegdyś w NLP itp, tudzież w psychomanipulacji - a to jest szczepionką na powyższe.
Druga sprawa - moja psyche jest na tyle odmienna do tej występującej u statystycznego pożeracza hamburgerów, że spece od reklamy nawet z mapą nie potrafili by znaleźć do niej kluczy
Prosty przykład: zgadnijcie co znaczy "wszyscy tak robią" dla samotnika?
W dodatku nadmierna sympatyczność u napotkanych ludzi budzi wyłącznie moją podejrzliwość, a epatowanie wiadomymi bodźcami - odrazę.
Kupuję tylko to czego potrzebuję i tylko w takiej ilości jakiej potrzebuję. Lubię rzeczy proste, funkcjonalne i bardzo trwałe.
W dodatku nie lubię osób nachalnych, próbujących mi coś wcisnąć, tłumów, centrów handlowych... po prostu nie nadaję się na zakupoholika
A ja ostatnio ze zdumieniem odkryłam, że, w przeciwieństwie do innych CH w których byłam, lubię się włóczyć po Galerii Bałtyckiej Jest to o tyle dziwne, że rzadko faktycznie coś w niej kupuję.
Same zakupy lubię, choć niezwykle rzadko zdarza mi się akcja pt: "mam trochę kasy- jak by ją wydać?". Zazwyczaj najpierw coś znajduję, zastanawiam się sto razy, czy na pewno chcę to kupić (co nie równa się "potrzebuję tego", ale "podoba mi się, będę z tego korzystać") i dopiero wtedy myślę, skąd wziąć kasę. Zdarza mi się zobaczyć coś i kupić od razu, ale zawsze są to drobiazgi i prawie zawsze trafione (ostatnio była to na przykład książka, którą dam mamie w prezencie świątecznym).
Same zakupy lubię, choć niezwykle rzadko zdarza mi się akcja pt: "mam trochę kasy- jak by ją wydać?". Zazwyczaj najpierw coś znajduję, zastanawiam się sto razy, czy na pewno chcę to kupić (co nie równa się "potrzebuję tego", ale "podoba mi się, będę z tego korzystać") i dopiero wtedy myślę, skąd wziąć kasę. Zdarza mi się zobaczyć coś i kupić od razu, ale zawsze są to drobiazgi i prawie zawsze trafione (ostatnio była to na przykład książka, którą dam mamie w prezencie świątecznym).
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
O tak, skąd ja to znam Chociaż u mnie występuje to w połączeniu z innym zjawiskiem, a mianowicie: podarło się? muszę znaleźć w sklepie IDENTYCZNELACORUNA pisze: Kupuje to co potrzebuje, to co mi sie spodoba, ale wtedy gdy juz musze cos kupic ( bo np. stare buty, spodnie juz sie rozlecialy )
O, przypomniał mi się jeden sklep, do którego naprawdę lubiłam chodzić - we Wrzeszczu przy dworcu PKP był taki świetny komis muzyczny - teraz chyba sprzedają tam torebki czy inne niepotrzebne badziewie. W każdym razie tam chadzałam z przyjemnością, bo oferta była świetna (muza lat 50., 60., 70. i nie tylko; stare płyty analogowe, plakaty), a do tego sprzedawcy (dwóch facetów i babka - jeden facet przypominał trochę Marka Niedźwieckiego) wiedzieli, co mają na stanie i gdzie która płyta leży, a poza tym znali się na muzyce, którą mieli w ofercie. Naprawdę niesamowita atmosfera - nie to co te empiki czy inne kolportery...
Dobry temat,w sam raz na przedświąteczne zakupy . Wydaje mi sie ze jestem osobą myślącą zbyt racjonalnie,także wole pare razy przemyślec dana rzecz czy i do czago bedzie mi potrzebna i ile w ogole bedzie.czasem lubie powedrowac po centrum ale zazwyczaj wychodze z niczym. 2 lata wałkowałam org.reklamy,triki są mi znane. Z pewnoscia mi tez to nie grozi. Gdybym byla zakupoholikiem moje marzenie mogłoby sie urzeczywistnic w wieku 60 lat...mam inne cele niz ciagle kupowanie pierdołek
Dzola 007...o tak wiem,że to dobry okres na taki temacik....ale zakupom sprzyjają także przeceny i promocje...i na nich dopiero sporo ludzi wydaje bezsensownie pieniądze.....
Pewne okresy sprzyjają też zaciąganiu kredytów i pożyczek właśnie w celach typowo konsumpcyjnych ( i to jest kolejna pułapka)
W 2007 roku zadłużenie w bankach wynosiło ponad 260 mln złotych
( kwota ta obejmuje kredyty gotówkowe,ratalne.hipoteczne ).
Można przez to było zauważyć zwiększenie zleceń dla firm windykacyjnych.... ...ale w 2008 o kredyt już trudniej... Pzdr
Pewne okresy sprzyjają też zaciąganiu kredytów i pożyczek właśnie w celach typowo konsumpcyjnych ( i to jest kolejna pułapka)
W 2007 roku zadłużenie w bankach wynosiło ponad 260 mln złotych
( kwota ta obejmuje kredyty gotówkowe,ratalne.hipoteczne ).
Można przez to było zauważyć zwiększenie zleceń dla firm windykacyjnych.... ...ale w 2008 o kredyt już trudniej... Pzdr
Owszem,wydaje mi sie ze patrzac na wyładowane po brzegi wózki sklepowe mozna pomyslec ze albo ktos cierpi na tą przypadłosc albo daleko mu do racjonalnego myslenia. Kiedys gdy pracowalam w schronisku dla zwierzat doznałam szoku gdy zobaczyłam co ludzie i firmy podrzucali po swietach dla naszych futrzakow.Bylo tam wszystko,od maskotek po grilowane kurczaki! Mi dało to troche do myslenia...
Ja akurat identycznych nie kupowalam, ale i tak moja mama zawsze ''walczyla'' ze mna o to, zebym ubierala sie modnie, bardziej ''kobieco'' itp. A ja na tyle bylam przywiazana do swoich starych rzeczy ze bylam w stanie je szyc, latac i nie oddawac Zawsze mialam uczulenie na slowo ''modne''. Dzisiaj juz lepiej sie ubieram i kupuje co nieco ale i tak alergia na ''modne'' pozostalaAgnieszka pisze: O tak, skąd ja to znam Mr. Green Chociaż u mnie występuje to w połączeniu z innym zjawiskiem, a mianowicie: podarło się? muszę znaleźć w sklepie IDENTYCZNE Laughing
Akurat przedświąteczny szał zakupów to chyba jakiś taki instynkt, który wziął się z dawniejszych czasów Ludziom wciąż wydaje się, że:
- zabraknie jedzenia,
- zabraknie jedzenia,
- zabraknie jedzenia
i...
- zabraknie jedzenia. xD
Wskutek zakodowanego przez lata w umyśle wzorca pt. "puste półki, więc tylko na święta można poszaleć" w połączeniu z bodźcem, jakim jest widok tych ogromnych ilości towarów, ludzie zaczynają szaleć i kupować na wyrost. Co ciekawe w okresie świątecznym w ciekawy sposób objawia się teoria względności czasu czy coś - w każdym razie większości ludzi wydaje się, że święta trwają co najmniej miesiąc i dlatego kupują zapasy jedzenia w ilościach znacznie przekraczających zapotrzebowanie xD
Fascynujący jest też szał nabywania ozdób świątecznych - co roku miliony ludzi kupują nowe zestawy bombek, łańcuchów i tym podobnych, gdy tymczasem w poprzednie święta góra pięć bombek się stłukło Prowadzi to potem do sytuacji, w której w piwnicy stoi dwadzieścia kartonów z ozdobami, a choinka jest tylko jedna i ma ograniczoną powierzchnię
- zabraknie jedzenia,
- zabraknie jedzenia,
- zabraknie jedzenia
i...
- zabraknie jedzenia. xD
Wskutek zakodowanego przez lata w umyśle wzorca pt. "puste półki, więc tylko na święta można poszaleć" w połączeniu z bodźcem, jakim jest widok tych ogromnych ilości towarów, ludzie zaczynają szaleć i kupować na wyrost. Co ciekawe w okresie świątecznym w ciekawy sposób objawia się teoria względności czasu czy coś - w każdym razie większości ludzi wydaje się, że święta trwają co najmniej miesiąc i dlatego kupują zapasy jedzenia w ilościach znacznie przekraczających zapotrzebowanie xD
Fascynujący jest też szał nabywania ozdób świątecznych - co roku miliony ludzi kupują nowe zestawy bombek, łańcuchów i tym podobnych, gdy tymczasem w poprzednie święta góra pięć bombek się stłukło Prowadzi to potem do sytuacji, w której w piwnicy stoi dwadzieścia kartonów z ozdobami, a choinka jest tylko jedna i ma ograniczoną powierzchnię
A tak, moja mama też kiedyś chciała, żebym nosiła to czy owo, bo jestem dziewczyną, ale w tym starciu wygrałam ja Moja mantra to 'wygoda' i nic nie jest w stanie przekonać mnie do czegoś, co jest modne, ale nie spełnia określonych, ustalonych przeze mnie, kryteriów Miałam kiedyś tam motyw pt. 'no dobra, kupię sobie coś ładnego/kolorowego', ale skończyło się to tym, że raz założyłam tę rzecz i rzuciłam w kąt, bo po prostu źle się w niej czułam. Jak klaun czy inny przebieraniec xDLACORUNA pisze:Ja akurat identycznych nie kupowalam, ale i tak moja mama zawsze ''walczyla'' ze mna o to, zebym ubierala sie modnie, bardziej ''kobieco'' itp. A ja na tyle bylam przywiazana do swoich starych rzeczy ze bylam w stanie je szyc, latac i nie oddawac Zawsze mialam uczulenie na slowo ''modne''. Dzisiaj juz lepiej sie ubieram i kupuje co nieco ale i tak alergia na ''modne'' pozostala
Ostatnio zmieniony 25 lis 2008, 08:41 przez Agnieszka, łącznie zmieniany 1 raz.
Jakby ktoś tak spojrzał z boku na mój kosz wypakowany po brzegi to niechybnie doszedłby do wniosku,że ta to dopiero kupuje, dla pułku całego chyba! Ale powód jest jeden- u mnie raz a dobrze!Najlepiej wejść , naładować do kosza bez zbędnego zastanawiania się i szybko się ulotnić. Doprowadza mnie do szału jak ludzie chodzą po marketach z koszami i rozglądają sie nie wiadomo za czym, jak święte krowy jakieś. Przejść nie można. Dlatego kupuje dużo , ale na dłuższy czas , potem tylko wyciągam z lodówy. Tyle w kwestii żarcia. Jeżeli chodzi o ubiór to idę do sklepu jak już nie mam co na grzbiet włożyć, i podobnie mam jak Agnieszka, najlepiej byłoby gdybym dostała coś identycznego. Jestem chora jak mam coś przymierzać, sztuk 3 to już stanowczo za dużo. I w ogóle nie wiem co to moda.