KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA
KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA
Jak sobie radzicie na co dzień w kwestii komunikacji interpersonalnej ? Jest ona Waszą mocną stroną,czy raczej nie?
Wiadomo,że w codziennych kontaktach z ludzmi dobra komunikacja.a przede wszystkim szeroko rozwinięte umiejętności komunikowania się to cecha niezwykle pożądana. Jednak nie tylko o to chodzi...Poprzez umiejętność właściwej komunikacji można ujawniać swoje prawdziwe uczucia,mówić o nich,wyrażać swoje emocje ( zadowolenie,frustracje),funkcjonować w zespołach,a tym samym rozwiązywać wiele swoich problemów i przełamywać bariery.
Niektórzy zdecydowanie bardziej wolą komunikację w wersji internetowej ponieważ ułatwia im możliwość otworzenia się,często wyzwala prawdziwe "ja". Jednak nie jest to pełna komunikacja i czasem bywa,że możemy żle interpretować intencje osoby po drugiej stronie.
Jeśli chodzi o mnie to nie będę ukrywać,że komunikacja interpersonalna jest moją mocną stroną. Jednak zdarzają się "przypadki",z którymi trudno o dobrą komunikację. Co ją utrudnia ?
Na pewno skrajne emocje ( np.agresja),na pewno inny kod językowy,na pewno wybiórcze słuchanie przez jedną ze stron.
A jak jest z tym u Was ?
Pozdrawiam
Wiadomo,że w codziennych kontaktach z ludzmi dobra komunikacja.a przede wszystkim szeroko rozwinięte umiejętności komunikowania się to cecha niezwykle pożądana. Jednak nie tylko o to chodzi...Poprzez umiejętność właściwej komunikacji można ujawniać swoje prawdziwe uczucia,mówić o nich,wyrażać swoje emocje ( zadowolenie,frustracje),funkcjonować w zespołach,a tym samym rozwiązywać wiele swoich problemów i przełamywać bariery.
Niektórzy zdecydowanie bardziej wolą komunikację w wersji internetowej ponieważ ułatwia im możliwość otworzenia się,często wyzwala prawdziwe "ja". Jednak nie jest to pełna komunikacja i czasem bywa,że możemy żle interpretować intencje osoby po drugiej stronie.
Jeśli chodzi o mnie to nie będę ukrywać,że komunikacja interpersonalna jest moją mocną stroną. Jednak zdarzają się "przypadki",z którymi trudno o dobrą komunikację. Co ją utrudnia ?
Na pewno skrajne emocje ( np.agresja),na pewno inny kod językowy,na pewno wybiórcze słuchanie przez jedną ze stron.
A jak jest z tym u Was ?
Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Ja mam z tym problem, chyba...
Często odnoszę wrażenie, że ludzie nie rozumieją elementarnych spraw. Strasznie mnie to irytuje. Jakby pozbawieni byli umiejętności logicznego myślenia, wyciągania wniosków, kojarzenia faktów... etc. Zniechęca mnie to ogólnie do kontaktów z ludźmi... Jak muszę załatwiać jakieś sprawy urzędowe, albo spotykać się w większym gronie ludzi (np. przy okazji tzw. świąt), to ogarnia mnie przygnębienie.
Co do internetu, to jest o tyle lepiej, że mam poczucie dystansu, a to już jakiś komfort
Często odnoszę wrażenie, że ludzie nie rozumieją elementarnych spraw. Strasznie mnie to irytuje. Jakby pozbawieni byli umiejętności logicznego myślenia, wyciągania wniosków, kojarzenia faktów... etc. Zniechęca mnie to ogólnie do kontaktów z ludźmi... Jak muszę załatwiać jakieś sprawy urzędowe, albo spotykać się w większym gronie ludzi (np. przy okazji tzw. świąt), to ogarnia mnie przygnębienie.
Co do internetu, to jest o tyle lepiej, że mam poczucie dystansu, a to już jakiś komfort
Omnia mea mecum porto...
Przez długi czas wydawało mi się, że mam problemy z komunikacją interpersonalną, ale ostatnio doszłam do wniosku, że nie w tym leży problem. Ja po prostu nie lubię kontaktów ze zbyt dużą liczbą osób, wolę mniejsze grona bądź bycie samemu, natomiast jeśli już znajduję się w sytuacjach, w których muszę się się z ludźmi kontaktować, to nie mam z tym większych problemów. Co ciekawe jeśli mam coś załatwić, to jestem generalnie skuteczna, nawet jeśli moim poprzednikom w danej sprawie coś się nie udało.
A propos tego, co napisała Urania o sprawach urzędowych - mnie one w ogóle nie przygnębiają, bo poprzez wymuszone zawodem częste kontakty z urzędnikami zrozumiałam, że ich nastawienie i sposób załatwienia sprawy zależy w przeważającej większości nie od ich widzimisię, ale od nastawienia, z jakim przychodzi osoba, które chce coś załatwić. I wcale nie są bezduszni, nieużyci czy niemili. Więcej - jeszcze mi się ani razu podczas kontroli skarbowej czy czynności sprawdzających nie zdarzyło, żeby urzędnik był chamski czy wredny. To są tacy sami ludzie jak my, tyle że niestety, jeśli większość klientów (czy petentów) startuje do nich z pozycji "ja ci pokażę, ty wredny urzędasie" (a tak się zdarza, jak wynika z opowieści), to chyba naturalne, że przyjmują postawę obronną. W każdym razie muszę powiedzieć, że ja się w większości spotykam w urzędach z miłymi i uczynnymi osobami, chętnymi do pomocy.
A wracając do senda sprawy - w moim przypadku: komunikatywność to niekoniecznie moja mocna strona, ale komunikacja interpersonalna już tak (bo imho te dwie kwestie się nie pokrywają).
A propos tego, co napisała Urania o sprawach urzędowych - mnie one w ogóle nie przygnębiają, bo poprzez wymuszone zawodem częste kontakty z urzędnikami zrozumiałam, że ich nastawienie i sposób załatwienia sprawy zależy w przeważającej większości nie od ich widzimisię, ale od nastawienia, z jakim przychodzi osoba, które chce coś załatwić. I wcale nie są bezduszni, nieużyci czy niemili. Więcej - jeszcze mi się ani razu podczas kontroli skarbowej czy czynności sprawdzających nie zdarzyło, żeby urzędnik był chamski czy wredny. To są tacy sami ludzie jak my, tyle że niestety, jeśli większość klientów (czy petentów) startuje do nich z pozycji "ja ci pokażę, ty wredny urzędasie" (a tak się zdarza, jak wynika z opowieści), to chyba naturalne, że przyjmują postawę obronną. W każdym razie muszę powiedzieć, że ja się w większości spotykam w urzędach z miłymi i uczynnymi osobami, chętnymi do pomocy.
A wracając do senda sprawy - w moim przypadku: komunikatywność to niekoniecznie moja mocna strona, ale komunikacja interpersonalna już tak (bo imho te dwie kwestie się nie pokrywają).
Mam opinię osoby niekomunikatywnej. I jest w tym sporo racji
Nie przepadam za komunikacją z ludźmi, więc postanowiłem już dawno scedować cały jej trud na osobę która chce się skomunikować ze mną
Uważam iż jeśli ktoś ma ochotę czegoś się ode mnie dowiedzieć, to sam się postara zrozumieć co mam mu do powiedzenia.
Jeśli chce mnie do czegoś przekonać, zakładam że wytłumaczy mi o co mu chodzi, dlaczego właśnie tak chce, zniesie moją lekko wrogą obojętność i to że na 65% nie chciało mi się go słuchać, upewni się też że się nie wyłączyłem i wiem o czym mówił
W 9 wypadkach na 10 nie mam żadnych problemów z przekonaniem kogoś do moich racji - po prostu nie przekonuję, tylko zapytany wygłaszam swoją rację w formie stwierdzenia i dalej działam jak to uważam za stosowne. Jeśli mi na czymś zależy, zamiast stosować dyplomację czy komunikację, stosuję manipulację - tak jest o wiele łatwiej - w każdym razie dla mnie
Z zasady nie mówię o uczuciach - nie mam ich za wiele, w dodatku większość z nich zawiera się w zakresie zimna neutralność - lekki negatyw (z gatunku tych wyrażanych słowami "milcz jak do mnie mówisz", "nie chce mi się z tobą gadać", "twoja obecność tutaj jest niemile widziana" czy "robaku ziemski, nadejszła twa ostatnia godzina"), więc nie wiem o czym tu gadać - można to najwyżej dać komuś odczuć.
Poza tym mam potężne problemy ze zrozumieniem uczuć i emocji innych osób. Z resztą już o tym kiedyś pisałem - czasem czuję się jak kosmita... albo robot
Otwartość? Najwyżej pół-otwartość, a i to tylko wobec osób które znam i zdecydowanie lubię.
Nawet w papierku dającym mi kategorię D psycholog napisał "brak zdolności wykonywania rozkazów" i "silnie ograniczona zdolność i potrzeba komunikacji społecznej"
Nie przepadam za komunikacją z ludźmi, więc postanowiłem już dawno scedować cały jej trud na osobę która chce się skomunikować ze mną
Uważam iż jeśli ktoś ma ochotę czegoś się ode mnie dowiedzieć, to sam się postara zrozumieć co mam mu do powiedzenia.
Jeśli chce mnie do czegoś przekonać, zakładam że wytłumaczy mi o co mu chodzi, dlaczego właśnie tak chce, zniesie moją lekko wrogą obojętność i to że na 65% nie chciało mi się go słuchać, upewni się też że się nie wyłączyłem i wiem o czym mówił
W 9 wypadkach na 10 nie mam żadnych problemów z przekonaniem kogoś do moich racji - po prostu nie przekonuję, tylko zapytany wygłaszam swoją rację w formie stwierdzenia i dalej działam jak to uważam za stosowne. Jeśli mi na czymś zależy, zamiast stosować dyplomację czy komunikację, stosuję manipulację - tak jest o wiele łatwiej - w każdym razie dla mnie
Z zasady nie mówię o uczuciach - nie mam ich za wiele, w dodatku większość z nich zawiera się w zakresie zimna neutralność - lekki negatyw (z gatunku tych wyrażanych słowami "milcz jak do mnie mówisz", "nie chce mi się z tobą gadać", "twoja obecność tutaj jest niemile widziana" czy "robaku ziemski, nadejszła twa ostatnia godzina"), więc nie wiem o czym tu gadać - można to najwyżej dać komuś odczuć.
Poza tym mam potężne problemy ze zrozumieniem uczuć i emocji innych osób. Z resztą już o tym kiedyś pisałem - czasem czuję się jak kosmita... albo robot
Otwartość? Najwyżej pół-otwartość, a i to tylko wobec osób które znam i zdecydowanie lubię.
Nawet w papierku dającym mi kategorię D psycholog napisał "brak zdolności wykonywania rozkazów" i "silnie ograniczona zdolność i potrzeba komunikacji społecznej"
Jak juz chyba kiedys pisałam byłam bardzo niesmiałą i zamknieta w sobie osobą wtedy taka komunikacja dla mnie prawie nie istniała,aktualnie jest lepiej ale dotyczy to zwłaszcza osob ktore znam w miare dobrze. Gdy cos załatwiam staram sie byc usmiechnieta i miła,tez doszłam do wniosku ze to działa. W kazdym razie w mojej naturze leży małomowność co jest duzym minusem komunikacji ,zawsze wolałam sluchać. Wazne jest tez z kim komunikujemy,nawet gdy jestesmy w tym dobrzy to napewno przychodzi nam to z trudem jak rozmawiamy z osoba nadzwyczaj mało komunikatywną.
Chciałam się odnieść do wypowiedzi Agnieszki i komunikowania się z pracownikami urzędów.
Otoż w urzędach nastąpiła tak zwana zmiana pokoleniowa.Zdecydowana większość pracowników to ludzie młodzi,którzy byli już inaczej edukowani niż starsze pokolenie. Właśnie głównie z nastawieniem na petentów i na zwrócenie uwagi na aspekt komunikacji interpersonalnej. Podobnie nie mam większych problemów z załatwianiem różnego rodzaju spraw urzędowych, a urzędnicy nie są bezduszni, są ogólnie mili....chociaż jak wszędzie zdarzają się "przypadki" Pozdrawiam.
Otoż w urzędach nastąpiła tak zwana zmiana pokoleniowa.Zdecydowana większość pracowników to ludzie młodzi,którzy byli już inaczej edukowani niż starsze pokolenie. Właśnie głównie z nastawieniem na petentów i na zwrócenie uwagi na aspekt komunikacji interpersonalnej. Podobnie nie mam większych problemów z załatwianiem różnego rodzaju spraw urzędowych, a urzędnicy nie są bezduszni, są ogólnie mili....chociaż jak wszędzie zdarzają się "przypadki" Pozdrawiam.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
- clouds clear
- golAS
- Posty: 1288
- Rejestracja: 4 wrz 2006, 13:36
- Lokalizacja: ZIELONA GóRA
Re: KOMUNIKACJA INTERPERSONALNA
Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji. Najczęściej spotykam się z wybiórczym słuchaniem , odbiorca często słyszy a nie słucha. Zapewne wielkie znaczenie w takiej sytuacji maja właśnie emocje.Odnoszę wrażenie, że wiele wypowiedzi jest przepuszczanych przez pryzmat emocji a nie logicznego myślenia. Wtedy zamiast zdrowej dyskusji pojawia się zwyczajna kłótnia...DAMA pisze: Jeśli chodzi o mnie to nie będę ukrywać,że komunikacja interpersonalna jest moją mocną stroną. Jednak zdarzają się "przypadki",z którymi trudno o dobrą komunikację. Co ją utrudnia ?
Na pewno skrajne emocje ( np.agresja),na pewno inny kod językowy,na pewno wybiórcze słuchanie przez jedną ze stron.
A jak jest z tym u Was ?
Pozdrawiam
einmal ist keinmal
Kiedyś - nieumiejętność komunikacji, wręcz lęk przed ''obcymi''. Z czasem praca nad sobą pozwoliła mi zmienić się. A pod wpływem konieczności kontaktów z innymi w dorosłym zyciu, wrecz ta komunikacja na tyle zaowocowala, ze nawet potrafie cos tam zalatwic ;d
Dzis - lubię mowic i sluchac - a przede wszystkim umiem ( tak sądzę ). Tylko - nie zawsze i nie z kazdym mam ochotę porozmawiać. Czasem czuję, że moj umysł nie da rady pomiescic po raz n-ty tej samej wiadomosci od tej samej osoby... Pewnie to rodzaj egoizmu, ale nie poradze nic na reakcje swojego rozumu
Dzis - lubię mowic i sluchac - a przede wszystkim umiem ( tak sądzę ). Tylko - nie zawsze i nie z kazdym mam ochotę porozmawiać. Czasem czuję, że moj umysł nie da rady pomiescic po raz n-ty tej samej wiadomosci od tej samej osoby... Pewnie to rodzaj egoizmu, ale nie poradze nic na reakcje swojego rozumu
Ja nie czuję się do końca samotnikiem, ale zdecydowanie nie lubię dużych grup ludzi. Dla mnie ideał towarzystwa to kilku zaufanych znajomych, wśród których czuję się pewnie. Mam pewne opory jeżeli chodzi o poznawanie nowych osób, lub relacje z nieznajomymi (np załatwianie czegoś), ale bardziej bym je określił jako drobne niż poważne
Tak nieco abstrahując od tematu, ale nie do końca: czasami, zwykle na ulicy lub w autobusie, zadziwia mnie swoista otwartość obecnego najstarszego pokolenia. Nieraz jadąc autobusem jakaś starsza osoba zagaiła do mnie lub kogoś innego rozmowę. Być może mało ambitną, szczerze - o "pierdołach", ale coś takiego jednak rozjaśnia humor.
Nie wiem, czy jest to przypadłość tego wieku, i było tak zawsze, czy może "nasze" pokolenie jest inaczej wychowane. W każdym razie, trudno tym obserwacjom zaprzeczyć.
Tak uznałem że trochę to podchodzi pod temat
Tak nieco abstrahując od tematu, ale nie do końca: czasami, zwykle na ulicy lub w autobusie, zadziwia mnie swoista otwartość obecnego najstarszego pokolenia. Nieraz jadąc autobusem jakaś starsza osoba zagaiła do mnie lub kogoś innego rozmowę. Być może mało ambitną, szczerze - o "pierdołach", ale coś takiego jednak rozjaśnia humor.
Nie wiem, czy jest to przypadłość tego wieku, i było tak zawsze, czy może "nasze" pokolenie jest inaczej wychowane. W każdym razie, trudno tym obserwacjom zaprzeczyć.
Tak uznałem że trochę to podchodzi pod temat
-
- fantAStyczny
- Posty: 551
- Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
- Lokalizacja: Północ
Też takie rzeczy zaobserwowałames.em pisze:
Tak nieco abstrahując od tematu, ale nie do końca: czasami, zwykle na ulicy lub w autobusie, zadziwia mnie swoista otwartość obecnego najstarszego pokolenia. Nieraz jadąc autobusem jakaś starsza osoba zagaiła do mnie lub kogoś innego rozmowę. Być może mało ambitną, szczerze - o "pierdołach", ale coś takiego jednak rozjaśnia humor.
Nie wiem, czy jest to przypadłość tego wieku, i było tak zawsze, czy może "nasze" pokolenie jest inaczej wychowane. W każdym razie, trudno tym obserwacjom zaprzeczyć.
Tak uznałem że trochę to podchodzi pod temat
TYPY ROZMOWCOW
Czy istnieje jakiś typ rozmówców ( komunikowania się),który Was szczególnie irytuje?
Jeśli chodzi o mnie nie lubię bezowocnego gadulstwa,z którego nic konkretnego nie wynika ( mowa dla samej mowy),nie zostają przekazane żadne konkretne informacje i wiadomości.Gadulstwo bywa męczące....
W ostatnim czasie miałam do czynienia z człowiekiem ( relacje zawodowe),który na moje pytanie ( zadane w formie telefonicznej)-
o której godzinie może u mnie być ? zaczynał opowiadać o swoim drzewie genealogicznym i arystokratycznym pochodzeniu.....
Rozmowa,która powinna trwać zaledwie kilka minut zaczynała przeradzać się w długie ciągnące się minuty......a konkretnej odpowiedzi wciąż nie mogłam uzyskać.....
Nie lubię tak zwanej mitomanii,czyli zjawiska polegającego na zabarwianiu i koloryzowaniu w swoich dyskusjach i wypowiedziach rzeczywistości ( głównie ma to miejsce w odniesieniu do osiągnięć,dokonań,znajomości) czasem tylko po to żeby zabłysnąć chociaż na chwilę i zwrócić na siebie uwagę.
Nie lubię plotkarstwa,któremu ulegają zarówno kobiety jak i faceci.Niektórzy przy plotkowaniu podobno się relaksują.....
Mówi się,że " W każdej plotce jest ziarno prawdy ". Być może.Jednak często tej prawdy nie ma wcale gdyż plotka nie zostaje na ogół zweryfikowana i oparta na poważnych dowodach,a tym samym może wyrządzić wiele złego.
Różne są style komunikowania się.Rozpoznanie stylu komunikacji(zarówno w relacjach zawodowych jak i prywatnych) to jednak ważny klucz do odniesienia sukcesów w komunikacji z daną osobą...a także czasem do pozyskania jej przychylności...
Pozdrawiam
Jeśli chodzi o mnie nie lubię bezowocnego gadulstwa,z którego nic konkretnego nie wynika ( mowa dla samej mowy),nie zostają przekazane żadne konkretne informacje i wiadomości.Gadulstwo bywa męczące....
W ostatnim czasie miałam do czynienia z człowiekiem ( relacje zawodowe),który na moje pytanie ( zadane w formie telefonicznej)-
o której godzinie może u mnie być ? zaczynał opowiadać o swoim drzewie genealogicznym i arystokratycznym pochodzeniu.....
Rozmowa,która powinna trwać zaledwie kilka minut zaczynała przeradzać się w długie ciągnące się minuty......a konkretnej odpowiedzi wciąż nie mogłam uzyskać.....
Nie lubię tak zwanej mitomanii,czyli zjawiska polegającego na zabarwianiu i koloryzowaniu w swoich dyskusjach i wypowiedziach rzeczywistości ( głównie ma to miejsce w odniesieniu do osiągnięć,dokonań,znajomości) czasem tylko po to żeby zabłysnąć chociaż na chwilę i zwrócić na siebie uwagę.
Nie lubię plotkarstwa,któremu ulegają zarówno kobiety jak i faceci.Niektórzy przy plotkowaniu podobno się relaksują.....
Mówi się,że " W każdej plotce jest ziarno prawdy ". Być może.Jednak często tej prawdy nie ma wcale gdyż plotka nie zostaje na ogół zweryfikowana i oparta na poważnych dowodach,a tym samym może wyrządzić wiele złego.
Różne są style komunikowania się.Rozpoznanie stylu komunikacji(zarówno w relacjach zawodowych jak i prywatnych) to jednak ważny klucz do odniesienia sukcesów w komunikacji z daną osobą...a także czasem do pozyskania jej przychylności...
Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Nie cierpię plotkować - każdy skrobie swoją marchewkę, wiec ani ja nie lubie sie wtrącać w czyjeś życie i byłoby dobrze, gdyby do mnie tez nie wkładano nosa...
Mowienie tylko o sobie, problemach,blahostkach, drobnostkach, calkowita ignorancja na slowa drugiej osoby - to nie rozmowa, tylko dla mnie takie gadulstwo... To potrafi mnie irytowac. Zwlaszcza powtarzane nieustannie, a milczenie i odwracanie sie, wtedy gdy ta sluchajaca osoba potrzebuje wygadania sie...
Mowienie tylko o sobie, problemach,blahostkach, drobnostkach, calkowita ignorancja na slowa drugiej osoby - to nie rozmowa, tylko dla mnie takie gadulstwo... To potrafi mnie irytowac. Zwlaszcza powtarzane nieustannie, a milczenie i odwracanie sie, wtedy gdy ta sluchajaca osoba potrzebuje wygadania sie...
Nie lubię ludzi którzy gadają dużo i bez sensu. Nie lubię też takich co ugłaskują, zagłaskują i owijają w bawełnę. Nie znoszę mitomanów, dziewczyn typu idiotka-chichotka, a już szczególnie nie toleruję erotomanów-gawędziarzy
Plotki? Nie włączam się w tą zabawę. Zupełnie mnie nie interesuje kto ma ile dzieci i jakie, z kim ostatnio się spił i co się komu urodziło.
Z resztą, jak już pisałem, w ogóle za komunikacją nie przepadam.
Ideałem są osoby które podawały by informacje w punktach - suche fakty, jasno i najlepiej bez zbędnych emocji, a wszystko to w postaci ogólnych założeń, bo i tak wszystko robię po swojemu i idąc za linią wydarzeń, więc nie widzę sensu tworzenia i wysłuchiwania szczegółowych planów
Plotki? Nie włączam się w tą zabawę. Zupełnie mnie nie interesuje kto ma ile dzieci i jakie, z kim ostatnio się spił i co się komu urodziło.
Z resztą, jak już pisałem, w ogóle za komunikacją nie przepadam.
Ideałem są osoby które podawały by informacje w punktach - suche fakty, jasno i najlepiej bez zbędnych emocji, a wszystko to w postaci ogólnych założeń, bo i tak wszystko robię po swojemu i idąc za linią wydarzeń, więc nie widzę sensu tworzenia i wysłuchiwania szczegółowych planów
Ostatnio staram się nie irytować rozmówcami czy takim bądź innym typem komunikowania się. Szkoda mi czasu na takie nerwy, bo i tak nic nimi nie zmienię. Staram się albo unikać ludzi, z którymi ciężko się rozmawia, albo częściowo się wyłączać, kiedy puszczają swoją ulubioną, przeważnie zdartą już, 'płytę' ;P
Niektórzy ludzie potrzebują się wygadać, nawet jeśli poruszają tematy błahe czy dla drugiej osoby idiotyczne, czasem warto dać im szansę
Niektórzy ludzie potrzebują się wygadać, nawet jeśli poruszają tematy błahe czy dla drugiej osoby idiotyczne, czasem warto dać im szansę