A jesli powiem z nic? .Widze po otoczeniu kobiet ze sa mna zainteresowane choc sie wciaz zastanawiam czemu? Ze malo mowie i tajemniczy przez to jest? Staram sie byc mily i uprzejmy... Ale wiecej widze w sobie rzeczy do poprawy niz rzeczy z ktorych jestem dumny...
Mnie fascynują w sobie plecy, a w zasadzie nabyta ich część czyli tatuaże. Bardzo je lubię.
I poniekąd moja introwertyczna natura. Jak wiadomo milczenie jest złotem
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
Koffee pisze:Co mnie w sobie fascynuje? Jako rasowy narcyz muszę odpowiedzieć - wszystko
Co za skromność
Mnie w sobie fotograficzna pamięć i umiejętność przypomnienia sobie ze szczegółami wydarzeń mających miejsce parę lat temu.
Poza tym fascynuje mnie w sobie rozwinięta do przesady empatia. I to, że ponoć jestem idealną osobą do rozmowy na poważne tematy i do wsparcia w trudnych chwilach. To dlatego, że (podobno) potrafię albo znaleźć śmiesznie proste rozwiązanie nawet trudnych spraw albo odwrócić uwagę od takowych i sprawić, że rozwiązanie przyjdzie samo z siebie.
Ja mam pamięć do zdarzeń, które działy się w moim życiu. Np. pamiętam, że od 25.11 do 19.12. 1998 roku byłam na zimowiskach w Sokolnikach, a w 2006 cały lipiec był okropnie suchy, za to w sierpniu lało i dlatego na targu było bardzo mało kalafiorów. Natomiast jak już były to nie wyglądały zbyt ładnie: kwiat się kruszył, miał żółty kolor a jego cena wynosiła ok 4 zł.
Szkoda, że taka wiedza nigdy nie miała zastosowania na lekcjach historii.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
Nie mogę powiedzieć, że coś mnie w sobie fascynuje, bo to zbyt mocne słowo, ale lubię swoją dość dobrze, żeby nie powiedzieć, że bezbłędnie, funkcjonującą intuicję (którą wielokrotnie poddawałam różnym testom) i zdolności detektywistyczne, he he.
Moze tez nie fascynuje ale lubie w sobie swoja dyskrecja i lubie ze znajomi wiedza ze moga mi sie wyspowiadac i nigdy nie wyjdzie to jaw. Czasem dobrze wiedziec o pewnych sprawach,wtedy moge cos doradzic innym spowadajacym. Kiedys tez bylam bardzo zestresowanym czlowiekiem ale teraz tez na wszystko jestem obojetna,co sie stalo to sie stalo a co ma byc to bedzie.
Tak, fascynacja to za duże słowo, ale ogólnie pojęta radość życia, optymizm i umiejętność cieszenia się z drobiazgów to cechy, które zaczynam doceniać dopiero teraz, jak mi czasem zanikają...
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia