Libra pisze:Zdarzają się nawiedzone(chcę dobrze), ale warto spróbować. Nieraz koty są rozsiane po domach tymczasowych, tam opiekun ma dla nich więcej czasu i może więcej powiedzieć na temat charakteru.
Libra pisze:więc może zdecyduj się na kota starszego? Mniej tych momentów, kiedy nagle kocię biega po suficie jakby mu ktoś pieprzu do tyłka nasypał.
No właśnie o czymś takim przecież pisałem, albo tak mi się zdawało.
Na forach kociarskich są takie "kocie mamy", które zbierają wszystkie bezpańskie koty z okolicy. Póki nie znajdą (się) dla nich docelowe miejsca, te wszystkie koty żyja u nich w domach "na kupie". I to właśnie te opiekunki kotów opisują czasem, ze maja jakiegoś kota po przejściach, "zahukanego", który nie lgnie na dwór. To koty dorosłe, po jakichś być może traumatycznych przypadkach życiowych. Obawa jest taka, ze taki kot np. może załatwiać się wszędzie, ale nie do kuwety itp., a taka kocia mama, to nie wiadomo do końca, co mi opowie. Zależy, czy sama może nie ma go już dosyć, ale przed sobą się nie przyzna?
Viljar pisze:Popieram. Spełniony byłby tym lepszy uczynek, że starszych kotów mało kto chce adoptować i biedactwa się męczą w schroniskach. A ja mogę poświadczyć, że nie ma nic piękniejszego, niż wdzięczność w ślipkach starszego i nie w pełni sprawnego kotka.
No zgadza się, tak tez sobie myślałem. Ludzie zazwyczaj biorą do domu małe, słodziutkie puchate kuleczki, a potem jak kicia dorośnie, to ląduje w schronisku. Dorosły kot ma dużo mniejszą szansę na adopcje niż taki mały słodziak. Dlatego, myślałem sobie, wezmę jakiegoś "skończeńca" i jako dwaj życiowi outsiderzy będziemy sobie w spokoju dochodzić końca naszych dni. Tylko czy dwa stare dziwaki z trudnym charakterem dadzą radę się zakumplować? Dobrze byłoby wypróbować się z tydzień czy dwa, ale to pewnie będzie niemoralne dla kogoś od kogo tego kota chciałbym "wypożyczyć".
Poison Ivy pisze:Kot dwa razy spadł? Nie wystarczyło, że spadł raz, żeby zrozumieć, że to dla kota śmiertelne niebezpieczeństwo?
Nie no co ty. Nawet do tej pory uważałem, że to dla kota śmieszne, zdrowe i przyjemne. Jakie to szczęście, że pojawiłaś się ty.
To było w mieszkaniu rodziców, gdzie przy jednym z okien był taki parapet zewnętrzny z "płotkiem". Józek tam sobie wchodził i siedział podziwiając okolicę, albo kimał czasem, aż któregoś dnia spadł. Wtedy przestaliśmy dopuszczać go do okien i uważaliśmy, żeby nigdy nie znalazł się sam w pomieszczeniu z otwartym oknem. Pomimo tego zdarzyła się chwila nieuwagi, wydostał się i znów spadł (wtedy już bardzo ciągnęło go do dziewczyn).
Rodzice mieli działkę niedaleko budynku w którym mieszkaliśmy, zaczęli więc codziennie go tam zabierać, ąż się przyzwyczaił i nauczył się wychodzić z domu i wracać. Wtedy przestał interesować się oknami - za to dwa lata później zabił go samochód na ulicy...
Stwierdziłem więc, że nie mogę mieć kota mieszkając w bloku, chociaż to nie centrum miasta, tylko spokojne, zadupiaste przedmieścia otoczone parkami i ogródkami działkowymi. Kot w mieszkaniu się męczy, a na zewnątrz jest jednak zbyt niebezpiecznie przez niewielki, ale jednak ruch uliczny...
Niestety moja ówczesna dziewczyna zadzwoniła do mnie któregoś dnia i powiedziała, żebym szybko do niej przyjechał, bo była z siostrą w zoo i ma dla mnie małego słonia. Okazało się, ze z wybiegu dla słoni wyszedł mały kotek i one zabrały go dla mnie, bo wciąż tęskniłem za Józkiem. Chcąc nie chcąc miałem znów kota, ale tym razem od razu przyzwyczajaliśmy go z rodzicami do wychodzenia z domu z nadzieją, że nie będzie się kręcił w pobliżu jezdni (Fido był jakiś taki bardzo bojaźliwy, więc podstawy były...). Dzięki temu nigdy nie interesował się oknami, za to po półtora roku przepadł bez śladu. Tak oto zakończyła się moja kocia historia...
Poison Ivy pisze:Są specjalne siatki do zabezpieczenia uchylnego okna. Przede wszystkim kot może w nim utknąć i śmierć następuje w ciągu 15 minut, bo jak się szarpie, to wpada głębiej i miażdży wnętrzności. Masakra, że ludzie potrafią być tacy nieodpowiedzialni...
Fajnie, że są teraz te siatki, ale wtedy nie było internetu, ani nie mieliśmy nawet uchylnych okien i siatki na oknach nie przyszły nam do głowy. Ale dzięki za linka, bo takie siatki to rzeczywiście fajna sprawa - może dzięki temu jednak znów poważniej pomyślę o kocie.
Poison Ivy pisze:Zwierzę to odpowiedzialność, może jednak lepiej, żeby morowy więcej kotów nie miał.
Najlepiej moze tego okropnego morowego od razu odpier...ć. Może spróbuję załatwić gdzieś jakiegos guna, a wtedy palniesz mi w tył głowy, co ty na to?
Poison Ivy pisze:Aspołeczny kot tym bardziej będzie chciał nawiać przez uchylone okno.
No chyba, że jest to taki aspołeczny, który najbardziej na swiecie boi się wychodzic z domu. Na pewno takie bywają, bo czytałem przynajmniej o jednym przypadku na kociarskich forach. I taki właśnie chyba najlepiej by mi pasował jeśli się znów zdecyduję...
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu