psycholog
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Tyle, że psycho też często mają problem z rzeczywistością.
To wiesz gdzie pukaj... Winkie, prive. Jako, że Ty - Kitty nie wezmę zapłaty, a na nogi postawię. Bosmana wprawdzie mam, ale co powiedziałabyś na drugiego oficera? Rekrutacja jeszcze trwa.No, ale ja nie jestem z tym szczęśliwa... Oczy W ogóle, jestem strasznie krytyczna i z siebie niezadowolona, a otoczenie ten stan jeszcze pogłębia. Jednak dzięki rozmowom "na kozetce" się trochę poprawiło.
Jasne, płynę, ale zaklepuję sobie bujanie się w bocianim gnieździe!
Otoczenie to taki (marny) dodatek do Twojego świata
Phi, na kozetce trochę Cię ponastawiali, trochę Ci ponakłamywali. Bierz przykład z chocholicy! Bądź sobą i ciesz się z tego. Ona w tym jest mistrzynią!Kitty pisze:W ogóle, jestem strasznie krytyczna i z siebie niezadowolona, a otoczenie ten stan jeszcze pogłębia. Jednak dzięki rozmowom "na kozetce" się trochę poprawiło.
Otoczenie to taki (marny) dodatek do Twojego świata
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Jak każdy człowiek.Winkie pisze:Tyle, że psycho też często mają problem z rzeczywistością.
Dzięki, to bardzo miła propozycja. Nie wiem jednak czy podołałabym jako oficer, straszna ze mnie cielepa, z moją pomocą pewnie rozbilibyśmy się na pierwszej lepszej górze lodowej.Winkie pisze: To wiesz gdzie pukaj... Winkie, prive. Jako, że Ty - Kitty nie wezmę zapłaty, a na nogi postawię. Bosmana wprawdzie mam, ale co powiedziałabyś na drugiego oficera? Rekrutacja jeszcze trwa.
Zaklepane. Będziesz pomagał mi w nawigacji. Umiesz gotować?Jasne, płynę, ale zaklepuję sobie bujanie się w bocianim gnieździe!
Jakiej chocholicy?Phi, na kozetce trochę Cię ponastawiali, trochę Ci ponakłamywali. Bierz przykład z chocholicy! Bądź sobą i ciesz się z tego. Ona w tym jest mistrzynią!
To trzeba by zanotować.Otoczenie to taki (marny) dodatek do Twojego świata Smile
Ale chodzi o to, aby oni NIE byli jak każdy człowiek. Mają być użyteczni. Taki młotek, albo kombinerki.Winkie napisał:
Tyle, że psycho też często mają problem z rzeczywistością. Wink
Jak każdy człowiek.
Pod moim dowództwem zderzenie z górą lodową byłoby na ostatnim miejscu zagrożeń którymi musielibyście się przejmować.Dzięki, to bardzo miła propozycja. Smile Nie wiem jednak czy podołałabym jako oficer, straszna ze mnie cielepa, z moją pomocą pewnie rozbilibyśmy się na pierwszej lepszej górze lodowej. Oczy
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Jestem ninja! Poruszam się tak szybko, że mnie nie widzisz :DKitty pisze:Btw, z kim toczysz dialog w pierwszej części posta? O___o
Jasne, ale z bocianiego gniazda ni dy rydy za kuka robić. Za to mogę szanty śpiewać Wszystkie wieloryby z okolicy zlecą się na te wrzaskiKapitan(ka) Winkie pisze:Zaklepane. Będziesz pomagał mi w nawigacji. Umiesz gotować?
...zaszczytem?Kapitan(ka) Winkie pisze:Pod moim dowództwem zderzenie z górą lodową byłoby...
To o mnie mowa!Kapitan(ka) Winkie pisze:Z Argentyńskim specjalistą od olewania rzeczywistości i przewodnikiem po El Dorado. Jednym słowem: z Budolsogiem.
Bodolsog
Znowu Bodolsog
Ile jeszcze Bodolsogów?... Bodolsog - to było do pogrubienia.
O ile nie brałaś korepetycji u Songoku.Jestem ninja! Poruszam się tak szybko, że mnie nie widzisz Very HappyVery Happy
Znowu Bodolsog
Kuka to akurat dzielić będziesz z Dimgrafem. Kiedy Ty będziesz pichcił, on będzie w gnieździe. Z reguły w czasie sztormu bądź oblodzenia.Jasne, ale z bocianiego gniazda ni dy rydy za kuka robić.
Ile jeszcze Bodolsogów?... Bodolsog - to było do pogrubienia.
Przysługą.Kapitan(ka) Winkie napisał:
Pod moim dowództwem zderzenie z górą lodową byłoby...
...zaszczytem? Very Happy
-
- mASełko
- Posty: 148
- Rejestracja: 24 lis 2014, 21:52
Re: psycholog
Neurolog mnie wysłał z podejrzeniami zaburzeń emocjonalnych oraz zaburzeń osobowości, ale "idę, idę i dojść nie mogę".
Nadmierny dobrobyt szkodzi równie mocno co złe doświadczenia.
Re: psycholog
Gdy byłam dzieckiem chodziłam do psychologa. Nic nie pamiętam, a rodzice nie bardzo chcą o tym mówić (a mi głupio zapytać).
Będąc dorosłym u psychologa byłam raz. Stwierdził u mnie nerwicę lękową i skłonność do depresji. Byłam też kilka razy u psychiatry który przepisał mi radosne tabletki, które dosyć szybko przestały działać, albo tak mi się tylko zdaje. Radosne tabletki poszły w odstawkę, a mnie brak odwagi (nie mówiąc o pieniądzach) by iść na terapię.
Będąc dorosłym u psychologa byłam raz. Stwierdził u mnie nerwicę lękową i skłonność do depresji. Byłam też kilka razy u psychiatry który przepisał mi radosne tabletki, które dosyć szybko przestały działać, albo tak mi się tylko zdaje. Radosne tabletki poszły w odstawkę, a mnie brak odwagi (nie mówiąc o pieniądzach) by iść na terapię.
-
- mASełko
- Posty: 148
- Rejestracja: 24 lis 2014, 21:52
Re: psycholog
Ja w dzieciństwie chodziłem do psychologa i neurologa. Wtedy po badaniach, psycholog stwierdził spore problemy emocjonalne, a neurolog uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.
Nadmierny dobrobyt szkodzi równie mocno co złe doświadczenia.
Re: psycholog
Ja w dzieciństwie chodziłam wiele razy. Jak byłam bardzo mała, przez moją skrajną nieśmiałość podejrzewali autyzm. Badania u neurologa nie wykryły nic, parę lat spokoju... W podstawówce mówili o mnie, że "mam swoje dziwactwa, lubię dla zasady robić na przekór, bywam czasami uparta". W gimnazjum stałam się szkolną ofiarą, bo jak to bywa, złośliwcy od razu szóstym "zmysłem oprawcy" wyczują, kto się nie potrafi bronić. To znów pedagog, psycholog, gadanie o niczym w zasadzie... Ciocia lekarka ostatnio mi powiedziała, że po prostu byłam inteligentniejsza od tych pedagogów Tylko z czasem rosły u mnie lęki i fobie, na zmianę z obsesjami i nawracającymi dołkami - tyle że NIKT nie wiedział, że to wszystko stanowiło podświadomą reakcję dziecka na alkoholizm ojca. W drugiej gimnazjum dostałam tabletki uspokajające od psychiatry, na te nerwice chyba... Chodziłam na prawie śpiąco, dopóki babcia, była farmaceutka nie zaprotestowała przeciwko "rozstrajaniu i truciu młodego organizmu". W pierwszej liceum raz byłam u tej samej pani psychiatry, czytała o mnie informacje z kartki, nie miała o mnie właściwie pojęcia, mimo strachu przed nią, trochę się z niej śmiałam po fakcie Dopiero wtedy (mamusi odporność psychiczna chyba zaczęła siadać i skończyło się ukrywanie wszystkiego za wszelką cenę) zaczęło do mnie docierać, jak wygląda sytuacja w rodzinie, moja nerwica przybrała postać psychosomatycznej, rozwalając mi całkowicie trzy lata życia. O ile wcześniej poza aktywnością czysto szkolną, żyłam w świecie wykreowanym w mojej wyobraźni, opowiadaniach i wierszach, wtedy wycofałam się kompletnie. Ale jakoś wtedy u żadnego psychologa nie byłam... Z własnej woli do psychologa poszłam na drugim roku studiów, na terapię grupową zaburzeń lękowych. Nie wiem, na ile mi to pomogło... Latem spotkania się zakończyły, w wakacje kilka wstrząsów wybudziło mnie z letargu i chyba wtedy zapragnęłam nadrobić całe dotychczas zmarnowane życie. Na początku trzeciego roku zbierałam makulaturę, dla wyrobienia dyscypliny, nie dla zarobku, zaczęłam pracować "charytatywnie" w laboratorium na uczelni. Miałam też inne problemy, pewna osoba z rodziny podzieliła się swoimi antydepresantami... Wiem, że tak nie można i to może zaszkodzić, ale doraźnie pomogło. Wtedy już zauważyłam, że moje załamania przychodzą cyklicznie, co kilkanaście miesięcy i zanikają, szkoda tylko, że każdy kolejny nawrót jest coraz silniejszy... Po kilku tygodniach przerwy, po koszmarnych wakacjach, kiedy postanowiłam sobie twardo zerwać kontakty z ojcem i jego częścią rodziny, znów dostałam "wspomagacze" z zaleceniem rozpoczęcia terapii... Starczyło na miesiąc, potem zaczęły się studia, zaczęłam rozbudzać w sobie pracoholizm, to troszkę pomagało. Obecnie rozważam wizytę u psychologa, ale nie u psychiatry. I żadnych antydepresantów, bo wyrabiają odporność na psychodeliki Szkoda by było pozbawiać się ich uroku...
Ech, rozpisałam się
Ech, rozpisałam się
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: psycholog
Moja siostra jest psychologiem, więc nigdzie nie muszę chodzić. Twierdzi, że jestem normalna.
Re: psycholog
Ja u psychologa, za gorącymi namowami, byłem raz. Usłyszałem diagnozę, którą można porównać do sytuacji, jakby zdeklarowany weganin dostałby informację, że jada za dużo wieprzowiny. I tak byłem sceptycznie nastawiony do psychologów, a od tamtej pory nie wierzę w to zupełnie.
Poza tym, ze wszystkimi problemami radzę sobie sam albo mi nie przeszkadzają
Poza tym, ze wszystkimi problemami radzę sobie sam albo mi nie przeszkadzają
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage